Rosjazrzuciła bombę pod koniec zeszłego miesiąca, kiedy twierdziła, że atak na jej Flotę Czarnomorską został przeprowadzony z pomocą "brytyjskich specjalistów".
Moskwa stwierdziła następnie, że ta sama jednostka "specjalistów" odegrała również wiodącą rolę we wrześniowym ataku na gazociągNord Stream.
Londyn ze swojej strony odrzucił twierdzenia Moskwy jako "fałszywe twierdzenia o epickiej skali".
Według Fereydouna Barkeshli, szefa Vienna Energy Research Group,Wielka Brytaniai Rosja mają historię wspólnej wrogości, w której "wskazywanie palcem jest nazwą gry".
"Ale minęło kilka tygodni od ataku na rurociąg", powiedział Barkeshli The Epoch Times, "i nie widzieliśmy jeszcze żadnych solidnych dowodów na to, kto był odpowiedzialny".
29 października rosyjskie okręty wojenne w krymskim porcie w Sewastopolu zostały zaatakowane przez wiele dronów powietrznych i wodnych. Według rosyjskich źródeł w ataku uszkodzony został trałowiec.
Zaraz potem rosyjscy urzędnicy oskarżyli Ukrainę o przeprowadzenie ataku z pomocą brytyjskich "specjalistów" wojskowych.
"Przygotowanie tego aktu terrorystycznego (...) zostało przeprowadzone pod kierunkiem brytyjskich specjalistów znajdujących się w mieście Oczaków na południu Ukrainy" – oświadczyło rosyjskie Ministerstwo Obrony, twierdząc, że ma dowody na to twierdzenie.
Ministerstwo poszło jeszcze dalej, twierdząc, że ta sama jednostka brytyjskich "specjalistów" była również zaangażowana we wrześniowy atak na strategiczny rosyjski gazociąg Nord Stream.
"Według dostępnych informacji przedstawiciele tej jednostki brytyjskiej marynarki wojennej brali udział w planowaniu, zaopatrzeniu i realizacji ataku terrorystycznego na Morzu Bałtyckim" - czytamy w komunikacie.
Londyn szybko zareagował, opisując rosyjskie zarzuty jako "fałszywe twierdzenia o epickiej skali", mające na celu odwrócenie uwagi od "katastrofalnego postępowania z nielegalną inwazją na Ukrainę".
"Ta wymyślona historia mówi więcej o sporach toczących się wewnątrz rosyjskiego rządu niż o Zachodzie" - napisało w oświadczeniu brytyjskie ministerstwo obrony.
Urzędnicy w Kijowie również się ważyli. Andrij Jermak, szef sztabu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, oskarżył Rosję o przeprowadzanie "fikcyjnych ataków terrorystycznych na własne obiekty".
Ponowna wizyta na miejscu zbrodni
26 września rosyjski gazociąg Nord Stream został celowo naruszony – w czterech różnych miejscach – na szwedzkich i duńskich wodach terytorialnych. Gazociąg, który łączy rosyjskie pola gazowe z Europą Północną, nie działał w momencie ataku.
Incydent wywołał lawinę oskarżeń między zachodnimi stolicami a Moskwą. Podczas gdy ten ostatni wyraźnie sugerował zaangażowanie Zachodu, powstrzymał się – przynajmniej początkowo – od wyraźnego wymieniania jakichkolwiek aktorów państwowych.
W ciągu kilku dni od naruszenia rurociągu szwedzcy i duńscy śledczy doszli do wniosku, że zostały one spowodowane wieloma podwodnymi eksplozjami. Nie wymienili jednak żadnych podejrzanych.
Brwi pojawiły się w połowie października, kiedy Szwecja nagle wstrzymała wspólne dochodzenie z Danią i Niemcami, powołując się na obawy o "bezpieczeństwo narodowe".
21 października rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skrytykował trzy kraje za to, co nazwał "niechęcią do odkrycia prawdy".
Jednak tydzień później Sztokholm ponownie otworzył sprawę – tym razem z pomocą wojska tego kraju.
"Postanowiłem, wraz z policją bezpieczeństwa, przeprowadzić szereg dodatkowych dochodzeń na miejscu zbrodni", powiedział szwedzki prokurator odpowiedzialny za sprawę 28 października.
"Szwecja wydaje się chodzić po linie" - powiedział Barkeshli. "Kraj jest na dobrej drodze do przystąpienia do sojuszu NATO, więc chce uniknąć alienacji Wielkiej Brytanii".
"Brak twardych dowodów"
Rosja podwoiła swoje twierdzenia o brytyjskim współudziale 1 listopada, a Pieskow powiedział dziennikarzom: "Istnieją dowody na to, że Wielka Brytania jest zaangażowana w sabotaż... akt terrorystyczny wymierzony w kluczową infrastrukturę energetyczną".
"Takich działań nie można odkładać na bok" - powiedział, dodając, że Moskwa rozważa podjęcie "dalszych kroków".
Rzecznik brytyjskiego premiera Rishi Sunak odpowiedział, mówiąc, że Wielka Brytania nie da się wciągnąć w "rozproszenie uwagi", które są "częścią rosyjskiego podręcznika".
Według Barkeshliego jest niewiele – jeśli w ogóle – "dalszych kroków", które Rosja może podjąć przeciwko Wielkiej Brytanii, przynajmniej jeśli chodzi o konflikt na Ukrainie.
"Nie ma brytyjskiej obecności na Ukrainie, a Wielka Brytania nie jest głównym wkładem w ukraińskie wysiłki obronne" - powiedział. "W związku z tym wszelkie szkody, jakie Rosjanie mogą wyrządzić Wielkiej Brytanii, muszą być wyrządzone poza strefą wojny".
Dodał: "Bezpośrednia lub bezpośrednia konfrontacja [z Wielką Brytanią] nie jest opcją dla Rosji".
Niemniej jednak 3 listopada rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało Deborah Bronnert, ambasador Wielkiej Brytanii w Moskwie, z deklarowanym zamiarem przedstawienia jej "dowodów" na swoje twierdzenia.
W oświadczeniu wydanym po spotkaniu ministerstwo powiedziało, że powiedziało Bronnertowi, że "konfrontacyjne działania" Wielkiej Brytanii grożą "eskalacją sytuacji" i doprowadzą do "niebezpiecznych konsekwencji".
Ministerstwo zapewniło, że brytyjskie siły zbrojne zapewniły szkolenie ukraińskiemu personelowi wojskowemu, w tym szkolenie w zakresie "umiejętności sabotażu głębinowego".
Rosyjscy urzędnicy wielokrotnie oświadczali, że "dowody" przedstawione Bronnertowi zostaną udostępnione opinii publicznej "wkrótce".
Jednak w chwili pisania tego tekstu dowód na brytyjski współudział – czy to w ataku w Sewastopolu, czy w sabotażu rurociągu – nie został przedstawiony na żadnym forum publicznym.
"Do tego momentu", powiedział Barkeshli, "nie przedstawiono żadnych twardych dowodów".
Truss Hack: "It's Done"
Pod koniec października w brytyjskiej prasie pojawiły się doniesienia, że osobisty telefon byłej premier Wielkiej Brytanii Liz Truss został "zhakowany" przez Rosję, gdy pełniła funkcję ministra spraw zagranicznych.
Truss, którego Sunak zastąpił na stanowisku premiera 25 października, pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii przez rok, zanim objął stanowisko premiera.
Rzecznik brytyjskiego rządu odpowiedział na zarzuty włamania telefonicznego, mówiąc, że Londyn ma "solidne systemy w celu ochrony przed zagrożeniami cybernetycznymi".
Kreml również odrzucił te doniesienia. "Niestety, w brytyjskich mediach brakuje materiałów, które można uznać za poważne" - powiedział Pieskow.
Ale na tym historia się nie skończyła.
30 października Kim Dotcom, fińsko-niemiecki przedsiębiorca technologiczny, twierdził, że Truss wysłał wiadomość tekstową o treści "Gotowe" do sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena bezpośrednio po ataku na rurociąg.
"Skąd Rosjanie wiedzą, że Wielka Brytania wysadziła w powietrze rurociągi North [sic] Stream we współpracy z USA?" Dotcom pytał retorycznie za pośrednictwem Twittera.
"Ponieważ @trussliz użyła swojego iPhone'a, aby wysłać wiadomość do @SecBlinken mówiącą" Zrobione "minutę po wybuchu rurociągu i zanim ktokolwiek inny się dowiedział" – twierdził.
Chociaż Dotcom nie dostarczył żadnego dowodu na to twierdzenie, twierdzenie zostało szybko podchwycone przez Rosjan.
1 listopada rzeczniczka ministerstwa Maria Zacharowa powiedziała, że Londyn powinien wydać oświadczenie w sprawie zarzutów Dotcom. "Miliony ludzi na całym świecie mają prawo wiedzieć" - powiedziała dziennikarzom.
6 listopada Siergiej Naryszkin, szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego, powiedział kanałowi telewizyjnemu Rossiya-1, że ma "pośrednie potwierdzenie", że zarzuty są prawdziwe.
Tymczasem rząd Wielkiej Brytanii nie skomentował jeszcze potencjalnie wybuchowych roszczeń.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.theepochtimes.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz