Rolnicy i ich zwolennicy zebrali się przed Kancelarią Premiera w Warszawie i pomaszerowali w stronę parlamentu, gdzie powitała ich policja. Protestujący rzucali kamieniami i petardami w funkcjonariuszy, którzy odpowiedzieli gazem pieprzowym, gazem łzawiącym i granatami ogłuszającymi.
Wybuchały sporadyczne walki, podczas których policja używała pałek, aby odepchnąć wściekłych rolników. Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński poinformował, że w środę zatrzymano 23 „prowokatorów”. Łącznie rannych zostało 13 funkcjonariuszy, w tym jeden z „poważnym” urazem głowy – napisała warszawska policja na X (dawniej Twitterze).
Według rzeczniczki ratusza Moniki Beuth w proteście wzięło udział około 30 000 osób. Inspektor Robert Szumiata powiedział, że choć początkowo protest miał „przeważająco pokojowy charakter”, „istnieły „grupy ludzi, które jedynie chciały skonfrontować się z policją”.
Rolnicy wyszli na ulice, aby potępić unijne przepisy dotyczące „Zielonego Ładu”, mające na celu łagodzenie skutków zmian klimatycznych. „To absurdalne przepisy, do których rolnicy muszą się dostosować, a to tylko pogorszy sytuację oraz podniesie koszty produkcji i ceny produktów” – powiedział agencji prasowej AFP jeden z działaczy. Polscy rolnicy blokują także punkty kontrolne na granicy z Ukrainą, argumentując, że import taniego zboża i innych produktów rolnych zabija ich firmy. Kijów zaprzecza sprzedaży ukraińskiego zboża w Polsce i zarzuca protestującym wyrządzanie szkody ukraińskiej gospodarce podczas konfliktu zbrojnego z Rosją.
Blokady „już dawno wykraczały poza kwestie gospodarcze i moralne” – powiedział w niedzielę prezydent Ukrainy Władimir Zełenski. Ukraińscy urzędnicy twierdzą również, że Rosja wywierała wpływ na protestujących, aby zniszczyć stosunki Kijowa z Polską.
Moskwa zaprzecza jakiemukolwiek zaangażowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz