PRZEZ TYLER DURDEN
PIĄTEK, 07.01.2022 - 02:00
Autor: Pepe Escobara za pośrednictwem bloga The Saker,
Authored by Pepe Escobar via The Saker blog,
Step w ogniu: kolorowa rewolucja w Kazachstanie
Czy to tyle strachu i odrazy do gazu? Nie całkiem.
Kazachstan pogrążył się w chaosie praktycznie z dnia na dzień, w zasadzie z powodu podwojenia cen gazu skroplonego, które osiągnęły (rosyjski) równowartość 20 rubli za litr (dla porównania w samej Rosji średnio 30 rubli).
To była iskra dla ogólnokrajowych protestów na wszystkich szerokościach geograficznych, od czołowego centrum biznesowego Ałmaty po porty Aktau i Atyrau na Morzu Kaspijskim, a nawet stolicę Nur-Sultan, dawniej Astanę.
Rząd centralny został zmuszony do obniżenia ceny gazu do równowartości 8 rubli za litr. To jednak tylko zapoczątkowało kolejny etap protestów, domagających się niższych cen żywności, zakończenia kampanii szczepień, obniżenia wieku emerytalnego dla matek wielodzietnych i – co nie mniej ważne – zmiany reżimu, z własnym hasłem: Szał, ket! („Precz ze starym człowiekiem”).
„Stary człowiek” to nie kto inny jak 81-letni przywódca narodowy Nursułtan Nazarbajew, który nawet po ustąpieniu z prezydentury po 29 latach sprawowania władzy w 2019 roku, praktycznie pozostaje kazachstańską szarą eminencją na stanowisku szefa Rady Bezpieczeństwa i arbiter polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Nieuchronnie nasuwa się perspektywa kolejnej rewolucji kolorystycznej: być może turkusowo-żółtej – odzwierciedlającej kolory kazachskiej flagi narodowej. Zwłaszcza, że na zawołanie uważni obserwatorzy dowiedzieli się, że zwykli podejrzani – ambasada amerykańska – już 16 grudnia 2021 r. „ostrzegali” przed masowymi protestami.
Majdan w Ałmaty? O tak. Ale to skomplikowane.
Ałmaty w chaosie
Światowi zewnętrznemu trudno zrozumieć, dlaczego tak duża potęga eksportująca energię, jak Kazachstan, musi podnosić ceny gazu dla własnej ludności.
Powodem jest – co tam jeszcze – nieokiełznany neoliberalizm i przysłowiowe wybryki wolnego rynku. Od 2019 roku gaz płynny jest w Kazachstanie sprzedawany elektronicznie. Tak więc utrzymanie limitów cenowych – trwającego dziesięciolecia zwyczaju – wkrótce stało się niemożliwe, ponieważ producenci stale musieli sprzedawać swój produkt poniżej kosztów, gdy konsumpcja gwałtownie rosła.
Wszyscy w Kazachstanie spodziewali się podwyżki cen, podobnie jak wszyscy w Kazachstanie używają skroplonego gazu, zwłaszcza w przerobionych samochodach. I każdy w Kazachstanie ma samochód, jak mi ze smutkiem powiedziano podczas mojej ostatniej wizyty w Ałmaty pod koniec 2019 roku, kiedy na próżno próbowałem znaleźć taksówkę do centrum miasta.
To dość wymowne, że protesty rozpoczęły się w mieście Zhanaozen, uderzyły w hub naftowo-gazowy Mangystau. Mówi też, że Unrest Central natychmiast zwrócił się do uzależnionej od samochodów Ałmaty, prawdziwego centrum biznesowego w kraju, a nie do odizolowanej, rządowej stolicy o dużej infrastrukturze pośrodku stepów.
Początkowo wydawało się, że prezydent Kassym-Jomart Tokayev został złapany przez jelenia stojącego przed reflektorami. Obiecał powrót pułapów cenowych, wprowadził stan wyjątkowy/godzinę policyjną zarówno w Ałmaty, jak i Mangystau (wtedy w całym kraju), jednocześnie akceptując masową rezygnację obecnego rządu i powołując anonimowego wicepremiera Alikhana Smailova na tymczasowego premiera do czasu powołania nowa szafka.
Jednak to nie mogło powstrzymać niepokoju. W błyskawicznym tempie nastąpił szturm na Akimat Ałmaty (biuro burmistrza); protestujący strzelający do armii; zburzony pomnik Nazarbajewa w Tałdykorgan; przejęcie jego dawnej rezydencji w Ałmaty; Kazachtelekom odłączenie całego kraju od internetu; kilku członków Gwardii Narodowej – w tym pojazdy opancerzone – przyłączyło się do protestujących w Aktau; Bankomaty przestały działać.
A potem pogrążona w kompletnym chaosie Ałmaty została praktycznie zajęta przez protestujących, łącznie z międzynarodowym lotniskiem, które w środę rano było dodatkowo chronione, a wieczorem stało się terenem okupowanym.
Tymczasem kazachska przestrzeń powietrzna musiała zmagać się z przedłużającym się korkiem prywatnych odrzutowców odlatujących do Moskwy i Europy Zachodniej. Chociaż Kreml zauważył, że Nur-Sultan nie prosił o żadną rosyjską pomoc, wkrótce z Moskwy wyleciała „specjalna delegacja”. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ostrożnie podkreślił: „jesteśmy przekonani, że nasi kazachscy przyjaciele potrafią samodzielnie rozwiązywać swoje wewnętrzne problemy”, dodając: „ważne, aby nikt nie ingerował z zewnątrz”.
Rozmowy geostrategiczne
Jak to wszystko mogło się tak szybko wykoleić?
Do tej pory gra o sukcesję w Kazachstanie była postrzegana głównie jako hit w całej północnej Eurazji. Lokalni szlachcice, oligarchowie i elity kompradorów zachowali swoje lenna i źródła dochodów. A jednak, nieoficjalnie, powiedziano mi w Nur-Sultan pod koniec 2019 r., że pojawią się poważne problemy, gdy niektóre klany regionalne przybędą, by zebrać – jak w przypadku konfrontacji ze „starym człowiekiem” Nazarbajewem i systemem, który wdrożył.
Tokajew wydał przysłowiowy apel „aby nie ulegać wewnętrznym i zewnętrznym prowokacjom” – co ma sens – ale jednocześnie zapewnił, że rząd „nie upadnie”. Cóż, już spadał, nawet po nadzwyczajnym spotkaniu, w którym próbowano rozwiązać splątaną sieć problemów społeczno-ekonomicznych z obietnicą, że wszystkie „uzasadnione żądania” protestujących zostaną spełnione.
Nie rozegrało się to jako klasyczny scenariusz zmiany reżimu – przynajmniej początkowo. Konfiguracja była płynnym, amorficznym stanem chaosu, ponieważ – kruche – kazachskie instytucje władzy były po prostu niezdolne do zrozumienia szerszej niemocy społecznej. Kompetentna opozycja polityczna nie istnieje: nie ma wymiany politycznej. Społeczeństwo obywatelskie nie ma możliwości wyrażenia siebie.
A więc tak: trwają zamieszki – cytując amerykański rhythm’n blues. A każdy jest frajerem. Nadal nie jest do końca jasne, które skonfliktowane klany podpalają protesty – i jaki jest ich program na wypadek, gdyby mieli szansę na zdobycie władzy. W końcu żadne „spontaniczne” protesty nie mogą pojawić się jednocześnie w całym tym ogromnym kraju praktycznie z dnia na dzień.
Kazachstan był ostatnią republiką, która opuściła upadający ZSRR ponad trzy dekady temu, w grudniu 1991 r. Pod rządami Nazarbajewa natychmiast zaangażował się w samozwańczą „wielwektorową” politykę zagraniczną. Do tej pory Nur-Sultan umiejętnie pozycjonował się jako główny mediator dyplomatyczny – od dyskusji na temat irańskiego programu nuklearnego już w 2013 roku po wojnę w Syrii w 2016 roku. Cel: umocnienie się jako kwintesencja mostu między Europą i Azji.
Prowadzone przez Chińczyków Nowe Jedwabne Szlaki (BRI) zostały oficjalnie zainaugurowane przez Xi Jinpinga na Uniwersytecie Nazarbajewa we wrześniu 2013 roku. Stało się to szybko sprzężone z kazachską koncepcją eurazjatyckiej integracji gospodarczej, opracowaną po własnym projekcie wydatków rządowych Nazarbajewa, Nurly Zhol („ Jasna Ścieżka”), zaprojektowany w celu turbodoładowania gospodarki po kryzysie finansowym w latach 2008-2009.
We wrześniu 2015 r. w Pekinie Nazarbajew połączył Nurly Zhol z BRI, de facto pchając Kazachstan w samo serce nowego eurazjatyckiego porządku integracyjnego. Pod względem geostrategicznym, największy śródlądowy kraj na świecie stał się głównym obszarem współpracy chińskiej i rosyjskiej wizji, BRI i Eurazji Gospodarczej Unii (EAEU).
Taktyka dywersyjna
Dla Rosji Kazachstan jest jeszcze bardziej strategiczny niż dla Chin. Nur-Sultan podpisał traktat OUBZ w 2003 roku. Jest kluczowym członkiem EUG. Oba narody mają ogromne powiązania wojskowo-techniczne i prowadzą strategiczną współpracę kosmiczną na Bajkonurze. Rosyjski ma status języka urzędowego, którym posługuje się 51% obywateli republiki.
W Kazachstanie mieszka co najmniej 3,5 miliona Rosjan. Jest jeszcze za wcześnie, by spekulować na temat możliwej „rewolucji” zabarwionej barwami narodowowyzwoleńczymi, gdyby stary system ostatecznie upadł. A nawet gdyby tak się stało, Moskwa nigdy nie straci wszystkich swoich znaczących wpływów politycznych.
Tak więc najpilniejszym problemem jest zapewnienie stabilności Kazachstanu. Protesty muszą zostać rozproszone. Ustępstw gospodarczych będzie mnóstwo. Po prostu nie można tolerować permanentnego destabilizującego chaosu – i Moskwa zna to na pamięć. Kolejny – toczący się – Majdan nie wchodzi w rachubę.
Równanie białoruskie pokazało, jak silna ręka może czynić cuda. Jednak porozumienia OUBZ nie obejmują pomocy w przypadku wewnętrznych kryzysów politycznych – i Tokajew nie wydawał się skłonny wystąpić z takim wnioskiem.
Dopóki to nie zrobił. Wezwał CSTO do interwencji w celu przywrócenia porządku. Będzie godzina policyjna wymuszona przez wojsko. A Nur-Sultan może nawet skonfiskować aktywa firm amerykańskich i brytyjskich, które rzekomo sponsorują protesty.
Tak sformułował to przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Zbiorowego OUBZ i premier Armenii Nikol Paszynian: Tokajew powołał się na „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” i „suwerenność” Kazachstanu, „spowodowaną między innymi ingerencją z zewnątrz”. Tak więc OUBZ „postanowiła wysłać siły pokojowe” w celu normalizacji sytuacji „na ograniczony czas”.
Zwykli destabilizujący podejrzani są dobrze znani. Mogą nie mieć zasięgu, wpływów politycznych i niezbędnej liczby koni trojańskich, by w nieskończoność utrzymywać Kazachstan w ogniu.
Przynajmniej same konie trojańskie są bardzo jednoznaczne. Chcą natychmiastowego uwolnienia wszystkich więźniów politycznych; zmiana reżimu; rząd tymczasowy „renomowanych” obywateli; i – co jeszcze – „wycofanie wszelkich sojuszy z Rosją”.
A potem wszystko sprowadza się do poziomu absurdalnej farsy, gdy UE zaczyna wzywać władze Kazachstanu do „poszanowania prawa do pokojowych protestów”. Jak w dopuszczeniu totalnej anarchii, rabunku, grabieży, setek zniszczonych pojazdów, ataków z karabinów szturmowych, bankomatów, a nawet Całkowicie splądrowane lotnisko w Ałmaty.
Ta analiza (w języku rosyjskim) obejmuje kilka kluczowych punktów, wspominając, że „internet jest pełen zaaranżowanych wcześniej plakatów propagandowych i notatek dla rebeliantów” oraz fakt, że „władze nie sprzątają bałaganu, jak to zrobił Łukaszenko na Białorusi. ”
Jak dotąd slogany wydają się pochodzić z wielu źródeł – wychwalając wszystko, od „ścieżki zachodniej” przez Kazachstan po poligamię i prawo szariatu: „Nie ma jeszcze jednego celu, nie został on zidentyfikowany. Wynik nadejdzie później. Zwykle jest tak samo. Likwidacja suwerenności, zarządzanie zewnętrzne i wreszcie z reguły utworzenie antyrosyjskiej partii politycznej”.
Putin, Łukaszenka i Tokajew długo rozmawiali przez telefon z inicjatywy Łukaszenki. Liderzy wszystkich członków OUBZ pozostają w ścisłym kontakcie. Ogólny plan gry – jak w masowej „operacji antyterrorystycznej” – został już opracowany. Gen. Gerasimov osobiście będzie nad tym czuwał.
Teraz porównaj to z tym, czego nauczyłem się z dwóch różnych, wysokiej rangi źródeł wywiadowczych.
Pierwsze źródło było jednoznaczne: cała kazachska przygoda jest sponsorowana przez MI6 w celu stworzenia nowego Majdanu tuż przed rozmowami Rosja/USA-NATO w Genewie i Brukseli w przyszłym tygodniu, aby zapobiec jakimkolwiek porozumieniom.
Co istotne, „rebelianci” utrzymywali swoją krajową koordynację nawet po odłączeniu internetu.
Drugie źródło jest bardziej zniuansowane: zwykli podejrzani próbują zmusić Rosję do wycofania się ze zbiorowego Zachodu, tworząc główne rozproszenie na ich froncie wschodnim, w ramach toczącej się strategii chaosu wzdłuż granic Rosji.
To może być sprytna taktyka dywersyjna, ale rosyjski wywiad wojskowy obserwuje. Dokładnie. I przez wzgląd na zwykłych podejrzanych nie można tego lepiej interpretować – złowieszczo – jako prowokację wojenną.
Przetlumaczyla GR przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/geopolitical/escobar-maidan-almaty-oh-yeah-its-complicated
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz