AUTOR: TYLER DURDEN
Za pośrednictwem bloga The Burning Platform,
"Koniec historii" dobiegł końca i świat powrócił do konfliktów między "wielkimi mocarstwami". Miejmy nadzieję, że nie stanie się nuklearny...
Ivan Timofeev, dyrektor programowy Valdai Club i jeden z wiodących ekspertów ds. polityki zagranicznej Rosji.
W 1989 roku "krótki 20. wiek" zakończył się "końcem historii" – zwycięstwem zachodniego świata kapitalistycznego nad sowieckim projektem socjalistycznym. W tym czasie na świecie nie było ani jednego kraju ani społeczności, która oferowałaby realistyczną alternatywę dla kierowanego przez USA poglądu na organizację gospodarki, społeczeństwa i systemu politycznego.
Blok sowiecki sam się rozwiązał. Duża jego część szybko zintegrowała się z NATO i Unią Europejską. Inni główni światowi gracze zaczęli organicznie integrować się z zachodnim systemem światowym na długo przed końcem zimnej wojny. Chiny zachowały wysoki poziom suwerenności pod względem porządku wewnętrznego, ale szybko przeszły do gospodarki kapitalistycznej, aktywnie handlując z USA, UE i resztą świata.
Tymczasem Pekin unikał promowania socjalistycznego projektu za granicą. Indie unikały własnych globalnych projektów, choć do dziś utrzymują wysoki poziom tożsamości w swoim systemie politycznym i do tej pory unikają łączenia się w bloki i sojusze. Inni główni gracze również pozostali w ramach zasad gry "liberalnego porządku świata", unikając prób jej kwestionowania.
Poszczególni rebelianci, tacy jak Iran i Korea Północna, nie stanowili większego zagrożenia, chociaż wyrażali obawy swoim upartym oporem, uporczywym promowaniem programów nuklearnych, udaną adaptacją do sankcji, a w większości przypadków wykluczono potencjalny atak wojskowy ze względu na jego wysokie koszty. Przez krótki czas wydawało się, że globalne wyzwanie może pochodzić od radykalnego islamizmu. Ale nie mógł też zachwiać istniejącym porządkiem.
Początkowo spektakularne kampanie wojskowe USA i ich sojuszników w Iraku i Afganistanie niewiele zrobiły dla demokratyzacji świata islamskiego. Ale to również nie przyniosło globalnego przełomu. Co więcej, walka z radykalnym islamizmem wzmocniła nawet tożsamość świata zachodniego jako strażnika świeckości i racjonalności, w przeciwieństwie do religijnego i fundamentalistycznego.
Rosja na pierwszy rzut oka znalazła swoją niszę w nowym porządku świata. Kraj stał się peryferyjną gospodarką specjalizującą się w dostawach surowców. Jej rynek był chętnie eksploatowany przez globalne firmy zachodnie. Jej wielka burżuazja stała się częścią globalnej elity, stając się "globalnymi Rosjanami". Jego przemysł albo zdegradował, albo włączył się w globalne łańcuchy. Kapitał ludzki stopniowo się kurczył. Ogólnie rzecz biorąc, Rosja była postrzegana przez zachodnich partnerów jako więdnące, ale dość przewidywalne mocarstwo. Sporadyczne wybuchy oburzenia z powodu bombardowania Jugosławii, wojny w Iraku czy rewolucji w przestrzeni postsowieckiej zostały jakoś złagodzone i nie były uważane za duży problem.
Można było krytykować Moskwę za jej "dziedzictwo autorytaryzmu" lub łamanie praw człowieka, co jakiś czas ją pouczać – mieszać z pochwałami za jej kulturowe powinowactwo z Zachodem, ale jednocześnie jasno dając do zrozumienia, że nie będzie głębszej integracji. Nieśmiałe próby rosyjskich biznesmenów, by kupić Opla czy Airbusa lub nabyć aktywa w innych obszarach – innymi słowy, ustanowić nieco bardziej równe i współzależne stosunki gospodarcze – nie powiodły się. Moskwie powiedziano również bardzo wyraźnie, że jej obawy dotyczące zachodniego zaangażowania wojskowego w przestrzeni postsowieckiej nie mają uzasadnionych podstaw i zostaną zignorowane.
Ogólnie rzecz biorąc, pod koniec lat 2000., a nawet w 2010., można było mówić o dość wysokim stopniu trwałości porządku, który został ustanowiony od końca zimnej wojny. Jednak w 2022 roku stało się jasne, że "koniec historii" się skończył. Świat powrócił teraz do swojego zwykłego kursu globalnego przewrotu, walki o przetrwanie, ostrej konkurencji i rywalizacji.
Aby odpowiednio ocenić tę nową fazę, ważne jest zrozumienie znaczenia idei "końca historii". Jego utożsamienie się z dobrze znaną koncepcją Francisa Fukuyamy daje jedynie powierzchowne zrozumienie; Ma znacznie głębsze korzenie normatywne i polityczno-filozoficzne. Można je znaleźć przede wszystkim w dwóch modernistycznych teoriach politycznych – liberalizmie i socjalizmie. Oba opierają się na wierze w nieograniczoną moc i normatywną wartość umysłu. To umysł umożliwia człowiekowi przejęcie kontroli nad siłami natury, a także siłami żywiołów i ciemniejszymi stronami ludzkiej natury i społeczeństwa.
Francis Fukuyama © Panayotis Tzamaros / NurPhoto via Getty Images
W Stanach Zjednoczonych liberalizm i realizm współistnieją od dziesięcioleci. Ten pierwszy pełni rolę ideologiczną i doktrynalną. Ten ostatni jest jakby za parawanem, rekompensując ideologiczne szablony pragmatyzmem i zdrowym rozsądkiem. Stąd często krytykowana amerykańska "polityka podwójnych standardów".
W ZSRR, pod płytami socjalistycznej wiary, istniała również jego własna wersja realizmu. Nie był refleksyjny w takim stopniu, w jakim mógł być w Ameryce, ale został pośrednio rozwinięty wśród akademickiej nauki, dyplomacji i inteligencji. Istnienie tej warstwy (jej ikoną stał się później Jewgienij Primakow) pozwoliło Rosji dość szybko zdobyć pragmatyczną bazę dla swojej polityki zagranicznej po kilku latach idealizmu pod koniec lat 1980. i na początku lat 1990. W latach 2000. rosyjska polityka zagraniczna znalazła się wreszcie na realistycznym torze. W przeciwieństwie do USA, Moskwa nie miała ideologicznych poglądów i nie chciała ich mieć, nasycając się takimi obsesjami w okresie sowieckim. W Stanach Zjednoczonych i na Zachodzie jako całości komponent ideologiczny przetrwał, dodatkowo podkreślając swoje znaczenie na tle zwycięstwa w zimnej wojnie.
Dualizm ideologii i pragmatyzmu ma jednak swoją pułapkę. Ideologia może być nie tylko zasłoną dla pragmatycznych realistów, ale także przedmiotem wiary dla rzeszy dyplomatów, naukowców, dziennikarzy, wojskowych, biznesmenów i innych przedstawicieli elity polityki zagranicznej. Ideologia może być bardzo samowystarczalną wartością, która może sprawić, że działania społeczne będą racjonalne pod względem wartości, a nie celu. Podejście do polityki zagranicznej w kategoriach demokratyzacji, czyli stopnia zaangażowania w globalną gospodarkę rynkową, jest przykładem wpływu ideologii na postrzeganie polityki zagranicznej i formułowanie celów polityki zagranicznej. Próba demokratyzacji Afganistanu może być postrzegana ze sceptycyzmem, ale w USA była znaczna liczba szczerych zwolenników tego pomysłu.
Zarówno dogmatyzm amerykańskiej polityki zagranicznej, jak i jej realizm okazały się kluczowe dla krótkości "końca historii". Ta mieszanka doprowadziła do niezrównoważonej polityki, takiej jak wspomniana przygoda w Afganistanie z jednej strony, a z drugiej odejść od "kanonu", wyrażonego w podwójnych standardach i natarczywej promocji interesów pod pobożnymi hasłami. Pierwszy doprowadził do marnotrawstwa zasobów i erozji wiary we wszechwładzę hegemona (afgańskiemu ruchowi oporu udało się pozbyć nie tylko "nieefektywnego ZSRR", ale także "efektywnych USA" ze wszystkimi sojusznikami).
Drugim była erozja zaufania i rosnący sceptycyzm ze strony innych głównych graczy. Rosja była pierwsza, potem Chiny zaczęły dochodzić do podobnego zrozumienia. W Rosji zaczęło się to pojawiać w czasie ekspansji NATO na wschód w przestrzeni postsowieckiej. W Chinach stało się to później, gdy ówczesny prezydent USA Donald Trump bez mrugnięcia okiem rozpoczął atak w formie wojny handlowej i sankcji. Jednak Moskwa i Pekin zareagowały inaczej. Rosja uderzyła pięścią w stół w 2014 roku, a następnie odwróciła stół. Chiny zaczęły ciężko przygotowywać się na najgorszy scenariusz, nie rzucając jeszcze otwartego wyzwania Stanom Zjednoczonym. Ale nawet bez takiego wyzwania jest postrzegana w Waszyngtonie jako bardziej niebezpieczny długoterminowy przeciwnik niż Rosja.
Prezydent Chin Xi Jinpin i prezydent Rosji Władimir Putin rozmawiają ze sobą podczas spotkania w Pekinie. © Alexei Druzhinin / Sputnik / Kreml pool via AP
W 2022 roku pozostałości ery "końca historii" w końcu stały się przeszłością. Nie było jednak też powrotu do zimnej wojny. Polityka rosyjska dotyczy głównie interesów bezpieczeństwa. Nie wywodzi się z ideologii, choć zawiera elementy tożsamości "rosyjskiego świata", a także historyczne motywy przeciwstawiania się nazizmowi. Rosja nie oferuje globalnej alternatywy ideologicznej porównywalnej z liberalizmem – Chiny też nie podjęły jeszcze takich inicjatyw.
Koniec "końca historii" jest godny uwagi ze względu na kilka innych szczegółów.
Po pierwsze, wielkie mocarstwo zaryzykowało rezygnację z dobrodziejstw "globalnego świata" z dnia na dzień. Historycy będą się spierać, czy Moskwa tak szybko przewidziała tak surowe sankcje i odejście setek zagranicznych firm. Jest jednak jasne, że Rosja energicznie dostosowuje się do nowych realiów i nie spieszy się z powrotem do globalizacji skoncentrowanej na USA.
Po drugie, państwa zachodnie rozpoczęły bardzo twardą "czystkę" rosyjskich aktywów za granicą. Z dnia na dzień ich jurysdykcje przestały być "bezpiecznymi przystaniami", w których przestrzega się "rządów prawa". Teraz to polityka dyktuje warunki, a Rosja jest jedynym portem, do którego jej obywatele mogą powrócić do względnego spokoju. Załamują się stereotypy na temat "stabilności i bezpieczeństwa" Zachodu. Oczywiście jest mało prawdopodobne, aby rozpoczęli tam podobną czystkę innych aktywów. Ale patrząc na Rosjan, inwestorzy zewnętrzni zastanawiają się, czy powinni zabezpieczyć się przed ryzykiem.
Po trzecie, okazało się, że na Zachodzie mogą spotkać się nie tylko z wyprzedażą aktywów, ale wręcz dyskryminacją ze względu na narodowość. Tysiące Rosjan "uciekających" przed "krwawym reżimem" nagle spotkało się z odrzuceniem i pogardą. Inni, próbujący udowodnić, że są jeszcze większymi "rusofobami" niż ich partnerzy, wyprzedzają antyrosyjski pociąg propagandowy. Nie gwarantuje to jednak, że uparci dogmatycy je przyjmą.
Konflikt między Rosją a Zachodem prawdopodobnie będzie się ciągnął przez dziesięciolecia, niezależnie od tego, jak zakończy się konflikt na Ukrainie. W Europie Rosja będzie odgrywać rolę Korei Północnej, posiadając jednocześnie znacznie większe możliwości. To, czy Ukraina ma siłę, wolę i zasoby, aby stać się europejską Koreą Południową, jest dużym pytaniem. Konflikt między Rosją a Zachodem doprowadzi do wzmocnienia roli Chin jako alternatywnego centrum finansowego i źródła modernizacji. Silniejsze Chiny tylko przyspieszą rywalizację z USA i ich sojusznikami. "Koniec historii" zakończył się powrotem do normalnego kursu.
Jednym z nich jest upadek porządku światowego w wyniku konfliktów na dużą skalę między ośrodkami władzy. Czas pokaże, czy następny cykl nie będzie ostatnim dla ludzkości, biorąc pod uwagę ryzyko otwartego starcia militarnego między wielkimi mocarstwami, a następnie eskalacji konfliktu nuklearnego na pełną skalę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz