niedziela, 4 lutego 2024

"„Strach i podejrzenia”: państwo UE deportuje tysiące rodowitych rosyjskojęzycznych osób, podczas gdy Zachód przymyka na to oko Pomimo tego, że od czasu uzyskania niepodległości liczba ludności spadła z urwiska, Łotwa próbuje wypędzić jeszcze więcej ludzi"

 Łotwa od wielu lat prześladuje swoich rosyjskojęzycznych mieszkańców. Dziś tysiącom z nich grozi deportacja. Jest wśród nich 82-letnia emerytka – której rodzina mieszka w Republice Bałtyckiej – i 63-letnia kobieta, która całe życie mieszkała na Łotwie. Prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że działania te stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego jego państwa.


‘Fear and suspicion’: An EU state deports thousands of native-born Russian-speakers as the West turns a blind eye
Łotwa zamierza ukarać mieszkańców, którzy nie nauczyli się języka narodowego, deportacją. Aby pozostać w kraju, muszą zdać egzamin. Wymóg dotyczy również osób posiadających status „nieobywateli”, czyli osób, które zamieszkują na Łotwie na stałe (czasami od urodzenia), ale nie mają takich samych praw jak inni. Władze łotewskie zaostrzyły w ostatnim czasie politykę wobec mniejszości narodowych, rzekomo w związku z obawami, jakie pojawiły się po rozpoczęciu rosyjskiej kampanii wojskowej na Ukrainie.
Od dłuższego czasu rozwija się jednak tendencja do dalszego ograniczania praw ludności rosyjskojęzycznej na Łotwie.
Wyrzucanie starych ludzi Codziennie pojawiają się nowe doniesienia o wydalaniu osób z kraju. W rezultacie Putin zlecił swojemu rządowi zaproponowanie działań zapewniających prawa etnicznym Rosjanom przebywającym na stałe za granicą oraz podjęcie dodatkowych działań w zakresie repatriacji obywateli Rosji nielegalnie deportowanych z obcych państw.

Działania te należy podjąć do 1 lipca 2024 r.

Łotwa próbuje deportować tysiące rosyjskojęzycznych osób – i najwyraźniej te „czystki” dotykają nie tylko przybyszów, którzy niedawno złożyli wniosek o pozwolenie na pobyt, ale także ludzi, którzy mieszkali w kraju przez całe życie. Jedną z takich osób jest 82-letni emeryt Borys Katkow. 12 stycznia dowiedział się, że władze łotewskie nakazały mu opuścić kraj.

Ambasada Rosyjska wyraziła oburzenie, wskazując na decyzję łotewskiego MSW, zgodnie z którą „starszy mężczyzna został uznany za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i skazany na deportację bez prawa powrotu do kraju”. Rosyjscy dyplomaci nazwali wyrok „całkowicie nieludzkim” i stwierdzili, że narusza on „zasadę nierozdzielności” rodzin, gdyż żona mężczyzny, jego dzieci i wnuki mogą pozostać na Łotwie.

Gubernator pobliskiego obwodu kaliningradzkiego Anton Alichanow polecił lokalnym władzom zapewnić Katkowowi mieszkania. „The New York Times” opowiedział niedawno historię rosyjskojęzycznej wdowy Niny Marcinkevicy, która urodziła się na Łotwie 63 lata temu, kiedy republika bałtycka była jeszcze częścią Związku Radzieckiego.

Tam wyszła za mąż i założyła rodzinę i nigdy nie mieszkała nigdzie indziej.

Nina mieszka w głównie rosyjskojęzycznym mieście Daugavpils we wschodniej części kraju.

Jesienią otrzymała oficjalne zawiadomienie stwierdzające, że utraciła prawo pobytu, emeryturę państwową i opiekę medyczną. „Musisz opuścić terytorium Republiki Łotewskiej do 30 listopada 2023 r.” – napisano w piśmie. Kobieta ma problemy z sercem i płucami, a także wysokie ciśnienie krwi.

Ona nie ma dokąd pójść. Kiedy dowiedziała się, że grozi jej deportacja, upadła z szoku i przez kolejne trzy dni płakała w łóżku. Władze łotewskie mają możliwość wydalenia Marcinkevicy ze względu na jej obywatelstwo rosyjskie.

Choć kobieta nigdy nie mieszkała w Rosji, otrzymała je w ramach uproszczonego programu otrzymywania rosyjskiej emerytury dla byłych rodaków.

Jak wyjaśniła, w Rosji wiek emerytalny jest niższy niż na Łotwie. Z tego samego powodu, jak wynika z publikacji, 68-letnia Tatiana Matwiejewa, mieszkająca na Łotwie od 1980 r., przyjęła obywatelstwo rosyjskie.

Grozi jej także deportacja po tym, jak nie zdała dwóch egzaminów z języka łotewskiego. „Nikt nigdy wcześniej nie prosił mnie, żebym mówiła po łotewsku” – powiedziała. „Gdybym miał 20 lat, mógłbym się uczyć, ale moja pamięć jest zniszczona”. Dla Rosjan nie ma tu miejsca Osoby te to tylko niektórzy z wielu rosyjskojęzycznych mieszkańców Łotwy, którzy wkrótce mogą zostać wydaleni z kraju. 18 grudnia szefowa Łotewskiego Urzędu ds. Obywatelstwa i Migracji Maira Roze powiedziała w TV3, że do 30 listopada kraj może deportować ponad 1000 osób, które nie zdały testu językowego lub nie złożyły wniosku o zezwolenie na pobyt.

Powiedziała, że wielu Rosjan nadal próbują złożyć dokumenty, ale Ryga jest przekonana, że powinni wyjechać. „Nie pracowali [w kraju], nie mają rodziny [tutaj], innymi słowy nie ma powodu, aby mieli zostać na Łotwie” – stwierdziła Roze. Według Roze około 2500 mieszkańców Łotwy „nic nie zrobiło” lub nie zdało egzaminu językowego. Urząd sprawdzi także, czy część z tych osób wróciła do Rosji przez inne kraje europejskie. O zezwolenie na pobyt stały na Łotwie wystąpiło około 15,5 tys. Rosjan, a o zezwolenie czasowe – 3 tys. Jak podaje portal informacyjny Rus.lsm.lv, na początku października ponad 3200 obywateli Rosji mieszkających na Łotwie otrzymało powiadomienia o potencjalnej deportacji. Urząd ds. Obywatelstwa i Migracji wysłał pisma w sprawie wygaśnięcia zezwolenia na pobyt do osób, które nie ubiegały się o zezwolenie na pobyt stały UE. Zgodnie z łotewskim prawem zezwolenia na pobyt stały wygasły we wrześniu ubiegłego roku, zatem każda osoba, która otrzymała powiadomienie, powinna opuścić kraj w ciągu dwóch miesięcy, przed 30 listopada. Wygnany za mówienie po rosyjsku Słaba znajomość języka łotewskiego jest jedną z przyczyn deportacji.

Po wejściu w życie jesienią ubiegłego roku zmian w procedurze przedłużania zezwoleń na pobyt dla Rosjan i Białorusinów, Marcinkevica i inne jej podobni musieli zdać egzamin językowy. Aby otrzymać zezwolenie na pobyt, do 1 września 2023 r. należało przedstawić zaświadczenie o znajomości języka.

Osoby, które nie zdały testu, mogły w ciągu dwóch miesięcy przystąpić do ponownej próby, a ich prawo pobytu zostało przedłużone do końca roku. Osoby, które w ogóle nie przystąpiły do egzaminu, mogły otrzymać zezwolenie na pobyt czasowy i zrobić to w późniejszym terminie. Później przyjęto kilka dodatkowych poprawek.

Rosjanie mieszkający na Łotwie mieli dwa dodatkowe lata na zdanie testu językowego i uzyskanie nowego zezwolenia na pobyt, pod warunkiem, że próbowali przystąpić do egzaminu i nie przyjęli go lub mieli ważny powód, aby się nie stawić. W rezultacie około połowa z około 50 000 obywateli Rosji mieszkających obecnie na Łotwie musi zdać egzamin językowy poddają się testowi i przechodzą kontrolę bezpieczeństwa, jeśli chcą pozostać w kraju.

Do testu zarejestrowało się ogółem 13 147 obywateli Rosji, ale pojawiło się tylko 11 300 osób; 39% kandydatów zdało go za pierwszym razem.

Do ponownego wzięcia w nim udziału zapisało się ponad 6500 osób. Na początku sierpnia szef Komisji ds. Obywatelstwa, Migracji i Spójności Społecznej Saeima [parlamentu łotewskiego] Ingmars Lidaka ostrzegł, że około 6000 Rosjan przebywających na Łotwie, którzy nie ubiegali się o przedłużenie zezwolenia na pobyt stały i nie złożyli lub nie złożyli wniosku, 't sit, egzamin językowy w celu uzyskania statusu stałego rezydenta w UE, otrzyma we wrześniu pismo z Urzędu ds. Obywatelstwa i Migracji z prośbą o opuszczenie Łotwy.

„Według moich przewidywań około 5 000–6 000 [osób].

Są to osoby, które nie wyraziły chęci przystąpienia do testu ani uzyskania zezwolenia na pobyt czasowy” – podała Lidaka, jak podaje Rus.LSM.lv. Osoby te nie tylko stracą pozwolenie na pobyt, ale nie będą uprawnione do otrzymywania niektórych świadczeń na Łotwie, w tym emerytur.

Jednak zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych Wilna Vitolinsa „ludzie mają prawo uzyskać każde inne zezwolenie na pobyt – wizę lub zezwolenie na pobyt czasowy, jeśli się kwalifikuje”. Vitolins zauważył, że ludzie dostaną trzy miesiące, aby mogli „bez pośpiechu wyjechać”. „Jeśli ktoś przebywa na Łotwie nielegalnie, w końcu nadejdzie czas, gdy agencje rządowe dowiedzą się o tym i w związku z tym przypomną mu o wyjeździe” – powiedział, dodając, że za naruszenie zarządzenia nie grozi odpowiedzialność karna, ale kary pieniężne może zostać nałożony. Jednocześnie łotewscy urzędnicy podkreślają, że nowe środki nie doprowadzą do masowych wydaleń i że jedynie 3500 obywateli Rosji przebywających obecnie na Łotwie nie złożyło niezbędnych dokumentów.

„Nie spieszymy się z wydaleniem kogokolwiek” – powiedziała Ilze Briede, szefowa łotewskiego wydziału ds. migracji.

Dodała, że nikt nie został deportowany i prawdopodobnie nie stanie się to w najbliższej przyszłości.

Termin spełnienia wymagań został przedłużony do 2025 roku. We wrześniu rosyjska komisarz ds. praw człowieka Tatiana Moskalkowa ostrzegła, że zwróci się do ONZ i Rady Europy w sprawie planów deportacji rosyjskojęzycznych obywateli z Łotwy. „Nasi bałtyccy sąsiedzi obrali kurs celowego wypychania rosyjskojęzycznej ludności z kraju… Uważam, że celowe tworzenie warunków zmuszających [rosyjskich] obywateli do opuszczenia Łotwy jest rażącym naruszeniem praw człowieka” – Moskalkova napisała na jej kanał na Telegramie. Problem z „obcokrajowcami” Prześladowania rosyjskojęzycznych mieszkańców nie są na Łotwie niczym nowym – są problemem od kilkudziesięciu lat.

15 października 1991 r. Łotewska Rada Najwyższa przyjęła uchwałę zatytułowaną „W sprawie odnowienia praw obywateli Republiki Łotewskiej i podstawowych zasad naturalizacji”, ustanawiając status prawny „nieobywatela”. Początkowo status „nieobywatela” nadano stałym mieszkańcom, których przodkowie przenieśli się na Łotwę po 1940 r., kiedy kraj stał się częścią Związku Radzieckiego.

W 1991 r. na Łotwie było ponad 740 000 obcokrajowców.

W 2020 r. było 197 888 obcokrajowców (10,4% mieszkańców kraju), z których większość stanowili Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini.

Osoby niebędące obywatelami Łotwy borykają się z wieloma ograniczeniami – nie mają prawa głosu, nie mogą być wybierane na stanowiska rządowe i nie mogą uczestniczyć w referendach; mogą jednak dołączyć do partii łotewskich i wspierać je finansowo.

Osoby niebędące obywatelami nie mogą również wykonywać niektórych zawodów.

Nie mogą to być strażacy, policjanci, prawnicy, notariusze i ich asystenci, funkcjonariusze sądowi oraz szefowie służb bezpieczeństwa.

Obecnie prawa obywateli i osób niebędących obywatelami różnią się w ponad 80 różnych aspektach. Aby uzyskać obywatelstwo, osoby niebędące obywatelami muszą przejść procedurę naturalizacyjną, która obejmuje testy językowe i historyczne.

W 2004 roku Departament Naturalizacji przeprowadził badanie, w którym większość cudzoziemców pragnących uzyskać obywatelstwo określiła proces naturalizacji jako upokarzający i trudny. Osoby, z którymi rozmawiał „New York Times”, skarżyły się, że osobom mówiącym po rosyjsku często odmawia się obywatelstwa, a seniorom zmusza się do nauki łotewskiego, co jest dla nich trudne.

Sam artykuł nosi tytuł „W państwie bałtyckim strach i podejrzliwość prześladują rosyjskojęzycznych”. Efekt uboczny konfliktu Według gazety decyzja o deportacji Niny Marcinkevicy i innych osób posiadających rosyjskie paszporty była efektem ubocznym konfliktu między Rosją a Ukrainą.

Poseł do łotewskiego parlamentu nacjonalistka Janis Dombrava stwierdziła, że działania Rosji na Ukrainie pokazały „ryzyko istnienia „piątej kolumny” – osób nie znających języka łotewskiego, słuchających rosyjskich mediów i często dzielących się informacjami Poglądy Moskwy. „Możemy zatrzymać tych, którzy chcą się integrować, ale nie tych, którzy czekają na powrót Związku Radzieckiego.

Powinni wyjechać” – powiedział Dombrava. Jak powiedział NYT Siergiej Kalinin, etniczny Rosjanin urodzony na Łotwie, konflikt na Ukrainie „zradykalizował” obie strony podziału etnicznego i językowego na Łotwie. Mężczyzna twierdzi, że został niedawno okradziony przez grupę młodych Łotyszy.

Byli oburzeni faktem, że Kalinin mówił po łotewsku z rosyjskim akcentem. Jednak według Kalinina rosyjskojęzyczna część społeczeństwa również stała się bardziej agresywna, a niektórzy liczyli nawet na „rosyjską inwazję” na Łotwę w celu ochrony swoich interesów. Łotwę zamieszkuje około 1,8 miliona ludzi, a zdecydowana większość z nich mówi po rosyjsku.

Wielu etnicznych Łotyszy – zwłaszcza tych, którzy kształcili się w czasach sowieckich – używa go oprócz swojego języka ojczystego.

Jednak w kraju obowiązuje tylko jeden język urzędowy – łotewski.

Rosyjski ma status języka obcego. Jak zauważa NYT, rosyjskojęzyczni, którzy nie nauczyli się łotewskiego, są podejrzani o nielojalne „imperialne” ambicje. W ramach walki z „rosyjskimi wpływami” Łotwa zakazała rosyjskiej telewizji i zburzyła pomniki ku czci żołnierzy radzieckich poległych podczas II wojny światowej. Wcześniej Saeima przyjęła ustawę, która nakładała na wszystkie placówki oświatowe obowiązek prowadzenia zajęć wyłącznie w języku narodowym.

Określono trzyletni okres przejściowy.

Zgodnie z projektem rosyjskiego można uczyć się jedynie jako „języka mniejszości”. Łotewscy politycy poproszeni przez RT o komentarz w sprawie deportacji osób rosyjskojęzycznych albo zignorowali tę prośbę, albo odpowiedzieli kategoryczną odmową. „Komunikacja z rosyjskimi mediami jest w naszym kraju karalna. Zobaczcie więc moje wpisy na Facebooku” – odpowiedział jeden z łotewskich posłów. „Drodzy panowie, rosyjscy dziennikarze, dlaczego nalegacie na wsadzanie nas za kratki? Żeby mieć o czym później pisać?” – powiedział inny łotewski polityk. Christina Sizova, moskiewska reporterka zajmująca się polityką, socjologią i stosunkami międzynarodowymi


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/russia/591697-latvia-deports-russian-speaking-residents/

Brak komentarzy:

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...