Amerykańska spółka United Energy Trading, dostawca amerykańskiej ropy na Białoruś, nie chce ujawnić warunków współpracy z Mińskiem, powołując się na zapisy umowy.
O szczegóły kontraktu dotyczące ilości, ceny i terminu dostaw ropy zwróciła się rosyjska agencja RiaNovosti.
„UET Global, LLC nie udziela informacji, o które prosicie”, usłyszeli rosyjscy żurnaliści.
Wcześniej Białoruś, uzależniona – jak się wydawało od Rosji, zakontraktowała dostawy ropy w Azerbejdżanie, Norwegii i Arabii Saudyjskiej. Mińsk szuka alternatywnych dostawców surowców dla swoich rafinerii w związku z konfliktem cenowym z Moskwą.
Szczegóły na temat dostaw omawiane przez Łukaszenke i Pompeo podczas spotkania w Mińsku, również utrzymano w tajemnicy, ale sekretarz stanu USA podczas ostatniej konferencji prasowej obiecał, że w razie potrzeby amerykańscy dostawcy będą w stanie w pełni zaspokoić białoruski popyt.
A potrzeba chyba będzie, bo o porozumieniu z Putinem należy zapomnieć.
19 maja rosyjski prezydent Władimir Putin ostentacyjnie odmówił Łukaszence ustanowienia jednolitych taryf gazowych w ramach Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, mówiąc, że Białoruś i Rosja wciąż nie osiągnęły oczekiwanego (przez Kreml) poziomu integracji.
A jak na współpracę z USA i Białorusi zapatrują się amerykańscy eksperci?
Były ambasador USA na Białorusi (1994-97) i analityk Cannon Institute, Kenneth Yalowitz z zadowoleniem przyjmuje ten krok oraz przywrócenie pełnych stosunków dyplomatycznych między dwoma krajami.
„Łukaszenka wciąż potrzebuje dużych dostaw rosyjskiej ropy naftowej, aby zagwarantować działalność swoich rafinerii. Czy postrzega Stany Zjednoczone jako potencjalnego dostawcę ? Nie wiemy. Ale wątpię, żeby cena, którą płaci za amerykańską ropę była niższa od rosyjskiej” — mówi w wywiadzie dla „Voice of America” Kenneth Yalowitz. — „Dlatego oceniam tę dostawę raczej jako mały, ale interesujący krok w dialogu między Stanami Zjednoczonymi a Białorusią”.
Naukowiec z Florida International University i były asystent sekretarza stanu w administracji George’a W. Busha, David Kramer zauważa, że transport ropy tankowcami z Zatoki Meksykańskiej na Morze Bałtyckie „nie jest najszybszym i najtańszym sposobem pozyskiwania surowca ze Stanów Zjednoczonych”.
„Jest to spełnienie obietnicy sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, złożonej podczas wizyty w Mińsku w lutym, że Stany Zjednoczone mogą pomóc Białorusi zmniejszyć zależność od Rosji w sektorze energetycznym” — dodał Kreimer. Jego zdaniem jest to raczej symboliczny krok.
David Kramer żałuje, że Departament Stanu USA zignorował brak demokracji i łamanie praw człowieka na Białorusi w swoim raporcie na temat dostaw ropy naftowej do tego kraju:
„Łukaszenka szykuje się do sierpniowych wyborów, w których żaden kandydat opozycji nie będzie mógł wystartować. Wywiera presję na dziennikarzy opozycyjnych. Wygląda jednak na to, że Departament Stanu nie zwraca uwagi na te kwestie i proponuje nawiązanie relacji opartych na zasadach handlowych. Na Białorusi nie ma rządów prawa, króluje zasada Łukaszenki”, przestrzega ekspert .
Z kolei dyrektor Globalnego Centrum Energii Rady Atlantyckiej, Randolph Bell, uważa, że Moskwa przeceniła zależność Białorusi od rosyjskiego importu: „Wygląda, że Białoruś chce teraz pokazać Rosji, iż możliwości Kremla są ograniczone, szczególnie w sytuacji, gdy na rynku światowym występuje nadmiar ropy” — twierdzi Bell — „Stany Zjednoczone uważają to za zwycięstwo, co może wskazywać, że USA poważnie podchodzą do wykorzystywania energii jako narzędzia geopolitycznego” — dodaje analityk, zauważając, że ten ruch wskazuje, iż w amerykańskiej administracji dominuje opcja przeciwstawiania się Rosji popierająca politykę sankcji.
oprac. ba na podst. studium.uw.edu.pl/lenta.ru
zrodlo:kresy24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz