czwartek, 1 września 2022

Escobar: "Ukraina - gdzieś pomiędzy afganizacją a syryzacją"

 AUTOR: TYLER DURDEN

CZWARTEK, WRZ 01, 2022 - 08:00 AM

Autor: Pepe Escobar,

Ukraina jest skończona jako naród – żadna ze stron nie spocznie w tej wojnie. Pytanie tylko, czy będzie to finał w stylu afgańskim czy syryjskim...

Rok po zdumiewającym upokorzeniu USA w Kabulu – i u progu kolejnego poważnego wypadnięcia w Donbasie – istnieją powody, by sądzić, że Moskwa obawia się zemsty Waszyngtonu: w postaci "afganizacji" Ukrainy.

Ponieważ zachodnia broń i finanse napływające do Kijowa nie mają końca, należy uznać, że ukraińska bitwa prawdopodobnie rozpadnie się na kolejną niekończącą się wojnę. Podobnie jak afgański dżihad w latach 1980., który wykorzystywał uzbrojonych przez USA i finansowanych partyzantów, aby wciągnąć Rosję w jej głębiny, zwolennicy Ukrainy zastosują te sprawdzone przez wojnę metody, aby prowadzić przedłużającą się bitwę, która może rozlać się na graniczące z Rosją ziemie.

Jednak ta amerykańska próba krypto-afgantyzacji w najlepszym razie przyspieszy zakończenie tego, co rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu opisuje jako "zadania" specjalnej operacji wojskowej (SMO) na Ukrainie. Dla Moskwy w tej chwili ta droga prowadzi aż do Odessy.

Nie musiało tak być. Do niedawnego zabójstwa Daria Duginy u bram Moskwy pole bitwy na Ukrainie było w rzeczywistości w trakcie procesu "syryzyzacji".

Podobnie jak zagraniczna wojna zastępcza w Syrii w ostatniej dekadzie, linie frontu wokół znaczących ukraińskich miast z grubsza się ustabilizowały.

Przegrywając na większych polach bitew, Kijów coraz częściej stosował taktykę terrorystyczną.

Żadna ze stron nie była w stanie całkowicie opanować ogromnego teatru wojennego. Tak więc rosyjskie wojsko zdecydowało się utrzymać minimalne siły w bitwie – w przeciwieństwie do strategii, którą zastosowało w Afganistanie w 1980 roku.

Przypomnijmy sobie kilka syryjskich faktów: Palmyra została wyzwolona w marcu 2016 roku, a następnie utracona i odzyskana w 2017 roku. Aleppo zostało wyzwolone dopiero w grudniu 2016 roku. Deir Ezzor we wrześniu 2017 roku. Kawałek północnej Hamy w grudniu i styczniu 2018 roku. Przedmieścia Damaszku wiosną 2018 roku. Idlib – i co istotne, ponad 25 procent terytorium Syrii – wciąż nie jest wyzwolony. To wiele mówi o rytmie w teatrze wojennym.

Rosyjskie wojsko nigdy nie podjęło świadomej decyzji o przerwaniu wielokanałowego przepływu zachodniej broni do Kijowa. Metodyczne niszczenie tej broni, gdy znajdzie się na terytorium Ukrainy – z dużym powodzeniem – to inna sprawa. To samo dotyczy rozbijania sieci najemników.

Moskwa doskonale zdaje sobie sprawę, że wszelkie negocjacje z tymi, którzy pociągają za sznurki w Waszyngtonie – i dyktują wszystkie warunki marionetkom w Brukseli i Kijowie – są daremne. Walka w Donbasie i poza nim to sprawa "zrób albo zgiń".

Tak więc bitwa będzie kontynuowana, niszcząc to, co pozostało z Ukrainy, tak jak zniszczyła znaczną część Syrii. Różnica polega na tym, że ekonomicznie, znacznie bardziej niż w Syrii, to, co pozostało z Ukrainy, pogrąży się w czarnej pustce. Odbudowane zostanie tylko terytorium znajdujące się pod rosyjską kontrolą, co obejmuje, co istotne, większość ukraińskiej infrastruktury przemysłowej.

To, co pozostało – ukraina – i tak zostało już splądrowane, ponieważ Monsanto, Cargill i Dupont zgromadziły już 17 milionów hektarów doskonałych, żyznych gruntów ornych – ponad połowę tego, co Ukraina nadal posiada. Przekłada się to de facto na BlackRock, Blackstone i Vanguard, czołowych akcjonariuszy agrobiznesu, posiadających wszelkie ziemie, które naprawdę mają znaczenie na niesuwerennej Ukrainie.

W przyszłym roku Rosjanie będą dążyć do odcięcia Kijowa od dostaw broni z NATO. W miarę rozwoju sytuacji Anglo-Amerykanie w końcu przeniosą do Lwowa każdy marionetkowy reżim, który pozostanie. A kijowski terroryzm – prowadzony przez wyznawców Bandery – nadal będzie nową normą w stolicy.

Kazachska gra podwójna


Do tej pory jest całkowicie jasne, że nie jest to zwykła wojna podboju terytorialnego. Jest to z pewnością część wojny korytarzy gospodarczych – ponieważ USA nie szczędzą wysiłków, aby sabotować i niszczyć wiele kanałów łączności projektów integracyjnych Eurazji, czy to kierowanych przez Chiny (Inicjatywa Pasa i Szlaku, BRI), czy rosyjskich (Euroazjatycka Unia Gospodarcza, EAEU).

Podobnie jak wojna zastępcza w Syrii przerobiła duże połacie Azji Zachodniej (świadkiem na przykład Erdogana, który ma spotkać się z Assadem), walka na Ukrainie, w mikrokosmosie, jest wojną o rekonfigurację obecnego porządku światowego, w którym Europa jest matką, która sama sobie zadała ofiarę w drobnym wątku pobocznym.

Duży obraz to pojawienie się wielobiegunowości.

Wojna zastępcza w Syrii trwała dekadę i jeszcze się nie skończyła. To samo może się przydarzyć wojnie zastępczej na Ukrainie. W obecnej sytuacji Rosja zajęła obszar, który jest w przybliżeniu równoważny Węgrom i Słowacji łącznie. To wciąż dalekie od "zadania" – i będzie trwało, dopóki Rosja nie zabierze całej ziemi aż do Dniepru, a także do Odessy, łącząc ją z separatystyczną Republiką Naddniestrza.

Pouczające jest to, jak ważne są euroazjatyckie podmioty reagujące na takie geopolityczne turbulencje. I to prowadzi nas do przypadków Kazachstanu i Turcji.

Kanał Telegram Rybar (z ponad 640 tys. obserwujących) i grupa hakerów Beregini ujawniły w śledztwie, że Kazachstan sprzedawał broń Ukrainie, co przekłada się de facto na zdradę wobec własnych rosyjskich sojuszników w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Weźmy również pod uwagę, że Kazachstan jest również częścią Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) i EAEU, dwóch ośrodków kierowanego przez Eurazję porządku wielobiegunowego.

W wyniku skandalu Kazachstan został zmuszony do oficjalnego ogłoszenia zawieszenia całego eksportu broni do końca 2023 roku.

Zaczęło się od ujawnienia przez hakerów, w jaki sposób Technoexport – kazachska firma – sprzedawała uzbrojone transportery, systemy przeciwpancerne i amunicję do Kijowa za pośrednictwem jordańskich pośredników, na rozkaz Wielkiej Brytanii. Sama umowa była nadzorowana przez brytyjskiego attaché wojskowego w Nur-Sułtanie, stolicy Kazachstanu.

Nur-Sultan zgodnie z przewidywaniami próbował odrzucić zarzuty, argumentując, że Technoexport nie poprosił o licencje eksportowe. To była zasadniczo nieprawda: zespół Rybar odkrył, że Technoexport zamiast tego wykorzystał do tego Blue Water Supplies, jordańską firmę. A historia dostaje jeszcze sprawiedliwość. Wszystkie dokumenty kontraktowe znalazły się w komputerach ukraińskiego wywiadu.

Co więcej, hakerzy dowiedzieli się o kolejnej transakcji z udziałem Kazspetsexport, za pośrednictwem bułgarskiego nabywcy, na sprzedaż kazachskich Su-27, turbin lotniczych i śmigłowców Mi-24. Zostałyby one dostarczone do USA, ale ich ostatecznym celem była Ukraina.

Wisienką na tym środkowoazjatyckim torcie jest to, że Kazachstan sprzedaje również znaczne ilości rosyjskiej – nie kazachskiej – oliwy do Kijowa.

Wydaje się więc, że Nur-Sułtan, być może nieoficjalnie, w jakiś sposób przyczynia się do "afganizacji" w wojnie na Ukrainie. Oczywiście żadne przecieki dyplomatyczne tego nie potwierdzają, ale można założyć, że Putin miał kilka rzeczy do powiedzenia na ten temat prezydentowi Kassym-Jomartowi Tokayevowi podczas ich niedawnego – serdecznego – spotkania.

Balans sułtana


Turcja jest o wiele bardziej złożonym przypadkiem. Ankara nie jest członkiem SzOW, OUBZ ani EUG. Wciąż zabezpiecza swoje zakłady, obliczając, na jakich warunkach dołączy do szybkiej kolei integracji euroazjatyckiej. A jednak, dzięki kilku planom, Ankara pozwala Moskwie uniknąć lawiny zachodnich sankcji i embarga.

Tureckie firmy – dosłownie wszystkie z bliskimi powiązaniami z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem i jego Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) – zabijają i rozkoszują się swoją nową rolą jako magazyn na skrzyżowaniu między Rosją a Zachodem. To otwarta przechwałka w Stambule, że to, czego Rosja nie może kupić od Niemiec czy Francji, kupuje "od nas". I rzeczywiście kilka unijnych przedsiębiorstw jest w to zaangażowanych.

Balansowanie Ankary jest tak słodkie jak dobra baklava. Gromadzi wsparcie gospodarcze od bardzo ważnego partnera w samym środku niekończącej się, bardzo poważnej tureckiej klęski gospodarczej. Zgadzają się niemal we wszystkim: rosyjski gaz, systemy rakietowe S-400, budowa rosyjskiej elektrowni jądrowej, turystyka – Stambuł jest zapchany Rosjanami – tureckimi owocami i warzywami.

Ankara-Moskwa stosuje solidną podręcznikową geopolitykę. Grają to otwarcie, w pełnej przejrzystości. Nie oznacza to, że są sojusznikami. To tylko pragmatyczny biznes między państwami. Na przykład reakcja gospodarcza może złagodzić problem geopolityczny i odwrotnie.

Oczywiście kolektywny Zachód całkowicie zapomniał, jak działa to normalne zachowanie między państwami. To żałosne. Turcja zostaje "potępiona" przez Zachód jako zdradziecka – tak samo jak Chiny.

Oczywiście Erdogan też musi bawić się w galerie, więc co jakiś czas mówi, że Krym powinien zostać odebrany kijowowi. W końcu jego firmy robią też interesy z Ukrainą – drony Bayraktar i inne.

A potem jest prozelityzm: Krym pozostaje teoretycznie dojrzały do wpływów tureckich, gdzie Ankara może wykorzystywać pojęcia panislamizmu i głównie panturecyzmu, wykorzystując historyczne stosunki między półwyspem a Imperium Osmańskim.

Czy Moskwa się martwi? Nie do końca. Jeśli chodzi o te Bayraktar TB2 sprzedane do Kijowa, będą one nadal bezlitośnie sprowadzane do popiołu. Nic osobistego. Po prostu biznes.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/


Brak komentarzy:

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...