Ukraiński oficer wojskowy służący w krajowych siłach operacji specjalnych odegrał kluczową rolę w ataku na rosyjski gazociąg Nord Stream jesienią 2022 roku – podał w sobotę „Washington Post”, powołując się na źródła wśród ukraińskich i innych europejskich urzędników, a także „osoby posiadające wiedzę o szczegółach tajnej operacji.”
„The Post” twierdzi, że Roman Czerwiński, 48-letni ukraiński pułkownik, był podobno odpowiedzialny za zarządzanie logistyką i wsparciem sześcioosobowej grupy dywersyjnej, która przeprowadziła atak.
Według doniesień mężczyzna miał głębokie powiązania z ukraińskim wywiadem i wojskiem.
Rzekomo służył w jednostce Sił Operacji Specjalnych odpowiedzialnej za koordynację działań sabotażowych i wywrotowych.
Oficer zajmował także wysokie stanowiska w ukraińskim wywiadzie wojskowym i służbie bezpieczeństwa narodowego (SBU) i był „osobiście blisko kluczowych przywódców wojskowych i bezpieczeństwa” – podały amerykańskie media.
Według „Post” Czerwiński podlegał generałowi dywizji Wiktorowi Hanuszczakowi, który bezpośrednio komunikował się z najwyższym dowódcą wojskowym Ukrainy, generałem Walerym Załużnym.
Jak podał „Washington Post”, funkcjonariusz nie dowodził operacją sabotażu Nord Stream, dodając, że nie działał sam i nie był odpowiedzialny za planowanie, a jedynie działał na polecenie wyższych urzędników ukraińskich podlegających Załużnemu.
Czerwiński zaprzeczył, jakoby brał jakąkolwiek rolę w sabotażu za pośrednictwem swojego prawnika.
„Wszelkie spekulacje na temat mojego udziału w ataku na Nord Stream są bezpodstawnie rozpowszechniane przez rosyjską propagandę” – stwierdził w pisemnym oświadczeniu dla amerykańskich mediów.
Został aresztowany w kwietniu 2023 r. pod zarzutem nadużycia władzy w innej operacji ukraińskiego wywiadu.
Mężczyzna twierdził, że jego aresztowanie było motywowane politycznie i oskarżył urzędników wyższego szczebla w administracji prezydenta Władimira Zełenskiego, w tym głównego doradcę Andrieja Jermaka, o bycie rosyjskimi „szpiegami”.
W sierpniu niemieckie media podały, że wszystkie dowody w sprawie sabotażu Nord Stream wskazują na Ukrainę.
Osoby zaznajomione z dochodzeniem „uważają wskazówki [wskazujące na] Ukrainę za szczególnie przekonujące” – powiedział wówczas niemiecki nadawca ZDF, dodając, że „nie ma wiarygodnych dowodów”, które sugerowałyby, że za atakiem stoi Rosja.
Rurociągi Nord Stream 1 i 2, które miały dostarczać rosyjski gaz ziemny do Niemiec, zostały zniszczone w wyniku podwodnych eksplozji u wybrzeży duńskiej wyspy Bornholm we wrześniu 2022 roku.
Zachodnie media podają, że odkryte dotychczas dowody w tej sprawie wskazują na to, że Ukraina.
Kijów zaprzecza udziałowi w tym incydencie.
Atak rzekomo przeprowadziła grupa sabotażystów, którzy czarterowali jacht – „Andromeda” – posługując się fałszywym paszportem.
Według doniesień statek był używany do transportu materiałów wybuchowych na miejsce zdarzenia.
Według doniesień niemieckich mediów w sierpniu grupa czarterująca jacht przebywała na Ukrainie przed i po wybuchach.
Chociaż kilka krajów europejskich, w tym Niemcy, Szwecja i Dania, wszczęło dochodzenie w sprawie incydentu, żadne z twierdzeń mediów na temat tożsamości rzekomych sprawców nie zostało dotychczas potwierdzone ani zdementowane przez urzędników.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/587082-ukrainian-officer-nord-stream-blasts/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz