Warszawa, Polska (AP) – Minęło dużo czasu, odkąd groźba użycia broni jądrowej została tak otwarcie wymachiwana przez światowego przywódcę, ale Władimir Putin właśnie to zrobił, ostrzegając w przemówieniu, że ma dostępną broń, jeśli ktokolwiek odważy się użyć środków wojskowych, aby spróbować powstrzymać przejęcie Ukrainy przez Rosję.
Groźba mogła być pusta, zwykłe obnażenie kłów przez rosyjskiego prezydenta, ale została zauważona. Rozpalił wizje koszmarnego wyniku, w którym ambicje Putina na Ukrainie mogą doprowadzić do wojny nuklearnej poprzez wypadek lub błędne obliczenia.
"Jeśli chodzi o sprawy wojskowe, nawet po rozpadzie ZSRR i utracie znacznej części swoich zdolności, dzisiejsza Rosja pozostaje jednym z najpotężniejszych państw nuklearnych" - powiedział Putin w swoim przemówieniu przed inwazją w czwartek.
Co więcej, ma pewną przewagę w kilku najnowocześniejszych broniach. W tym kontekście nie powinno być dla nikogo wątpliwości, że każdy potencjalny agresor spotka się z porażką i złowieszczymi konsekwencjami, jeśli bezpośrednio zaatakuje nasz kraj.
Sugerując jedynie odpowiedź nuklearną, Putin wprowadził do gry niepokojącą możliwość, że obecne walki na Ukrainie mogą ostatecznie przerodzić się w atomową konfrontację między Rosją a Stanami Zjednoczonymi.
Ten apokaliptyczny scenariusz jest znany tym, którzy dorastali podczas zimnej wojny, epoki, kiedy amerykańskim dzieciom szkolnym kazano schylać się i przykrywać pod biurkami w przypadku syren nuklearnych, ale to niebezpieczeństwo stopniowo znikało z publicznej wyobraźni po upadku muru berlińskiego i rozpadzie Związku Radzieckiego, kiedy wydawało się, że oba mocarstwa są na drodze do rozbrojenia, demokracji i dobrobytu.
Wcześniej nawet młodzi ludzie rozumieli przerażającą ideę stojącą za strategią wzajemnego gwarantowanego zniszczenia – w skrócie MAD – równowagą w zdolnościach nuklearnych, która miała trzymać ręce po obu stronach z dala od atomowego spustu, wiedząc, że każde użycie broni zagłady może zakończyć się unicestwieniem obu stron konfliktu.
I o dziwo, żaden kraj nie użył broni jądrowej od 1945 roku, kiedy prezydent Harry Truman zrzucił bomby na Japonię w przekonaniu, że jest to najpewniejszy sposób na szybkie zakończenie II wojny światowej. Tak się stało, ale przy stracie około 200 000 głównie cywilnych istnień ludzkich w Hiroszimie i Nagasaki. Na całym świecie, nawet dzisiaj, wielu uważa to za zbrodnię przeciwko ludzkości i zastanawia się, czy było warto.
Przez krótki czas po wojnie Stany Zjednoczone miały monopol nuklearny. Ale kilka lat później Związek Radziecki ogłosił własną bombę nuklearną, a obie strony zimnej wojny zaangażowały się w wyścig zbrojeń, aby budować i rozwijać coraz potężniejszą broń w ciągu najbliższych kilku dekad.
Wraz z końcem Związku Radzieckiego w 1991 roku i jego przekształceniem w oczekiwaną demokrację pod rządami Borysa Jelcyna, Stany Zjednoczone i Rosja zgodziły się na ograniczenia zbrojeń. Inne kraje postsowieckie, takie jak Ukraina, Kazachstan i Białoruś, dobrowolnie zrezygnowały z broni nuklearnej na swoim terytorium po rozpadzie Związku Radzieckiego.
W ostatnich latach, jeśli w ogóle mówiono o broni jądrowej, to zwykle w kontekście powstrzymania jej rozprzestrzeniania się na kraje takie jak Korea Północna i Iran. (Iran zaprzecza, że chce je posiadać, a Korea Północna stale, ale powoli buduje zarówno swoją broń nuklearną, jak i mechanizmy jej przenoszenia).
Kiedy były prezydent USA Donald Trump w sierpniu 2017 r. wystosował ukrytą groźbę użycia broni jądrowej przeciwko Korei Północnej, wielu było zszokowanych. Trump przemawiał przed dyplomacją, a jego bezowocne szczyty z Kimem rozpoczęły się w następnym roku. "Korea Północna najlepiej nie grozić już Stanom Zjednoczonym" - powiedział Trump dziennikarzom w swoim klubie golfowym w Bedminster w stanie New Jersey. "Spotkają się z ogniem i furią, jakich świat nigdy nie widział". Ale arsenał nuklearny Korei Północnej jest znacznie mniejszy niż Arsenał Rosji.
Prezydent Joe Biden jest świadomy niebezpieczeństwa wojny nuklearnej między Rosją a NATO od czasu pojawienia się kryzysu z Ukrainą. Od samego początku mówił, że NATO nie wyśle wojsk na Ukrainę, ponieważ może to wywołać bezpośrednie walki między USA a Rosją, prowadząc do eskalacji nuklearnej i być może III wojny światowej.
Było to milczące przyznanie, że Stany Zjednoczone nie wezmą na siebie Rosjan militarnie nad Ukrainą, a zamiast tego polegają na nadzwyczajnych sankcjach, aby stopniowo dusić rosyjską gospodarkę.
Ale przyznanie się zawierało również inną prawdę. Jeśli chodzi o odpieranie rosyjskiej inwazji, Ukraina pozostała sama, ponieważ nie jest członkiem traktatu i nie kwalifikuje się do ochrony pod parasolem nuklearnym NATO.
Gdyby jednak Putin próbował zaatakować jednego z amerykańskich partnerów z NATO, byłaby to inna sytuacja, ponieważ pakt jest w pełni zaangażowany we wzajemną obronę, powiedział Biden.
Wiedząc, że Biden już zdjął ze stołu odpowiedź wojskową, dlaczego Putin w ogóle zadał sobie trud, aby poruszyć ją w swoim przemówieniu?
Po części mógł chcieć utrzymać Zachód w równowadze, aby zapobiec podejmowaniu agresywnych działań w obronie Ukrainy przed blitzkriegiem Putina dążącym do przejęcia kraju.
Ale głębszym kontekstem wydawało się być jego wielkie pragnienie pokazania światu, że Rosja jest potężnym narodem, którego nie należy ignorować. Putin wielokrotnie mówi o upokorzeniu Rosji po upadku Związku Radzieckiego. Wymachując nuklearnym mieczem, powtórzył krzyk, z jakim Związek Radziecki patrzył na Stany Zjednoczone i zdobył w jego umyśle szacunek.
Po przemówieniu Putina urzędnicy Pentagonu zaoferowali jedynie wyciszoną odpowiedź na jego domniemaną groźbę użycia broni jądrowej przeciwko każdemu krajowi, który próbował interweniować na Ukrainie.
Wysoki rangą urzędnik obrony, wypowiadając się pod warunkiem zachowania anonimowości w celu omówienia wewnętrznych obrad, powiedział w czwartek, że urzędnicy amerykańscy "nie widzą zwiększonego zagrożenia w tym zakresie", ale nie powie więcej.
Język Putina dotyka surowego nerwu w Pentagonie, ponieważ podkreśla długotrwałą obawę, że może być skłonny do prewencyjnego użycia broni jądrowej w Europie prewencyjnie w kryzysie.
Jest to jeden z powodów, dla których Waszyngton od lat, bez powodzenia, próbuje przekonać Moskwę do wynegocjowania limitów tak zwanej taktycznej broni jądrowej – tej o krótszym zasięgu, która mogłaby zostać użyta w wojnie regionalnej. Rosja ma dużą przewagę liczebną w tej broni, a niektórzy urzędnicy twierdzą, że luka rośnie.
Przypadkowo administracja Bidena kończyła Przegląd Postawy Nuklearnej – badanie możliwych zmian w amerykańskich siłach nuklearnych i polityce, która reguluje ich użycie – kiedy rosyjska koncentracja wojsk w pobliżu Ukrainy osiągnęła w tym miesiącu etap kryzysu. Nie jest jasne, czy wyniki tego badania zostaną przerobione w świetle rosyjskiej inwazji.
___
John Daniszewski, wiceprezes AP i były korespondent w Europie Wschodniej, pisze o sprawach europejskich od 1980 roku.
___
Pisarz ap ds. Obrony narodowej Robert Burns przyczynił się do tej historii z Waszyngtonu.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz