piątek, 19 czerwca 2020

"Palestyńczycy obawiają się wysiedlenia z anektowanej doliny Jordanu"

FASAYIL, West Bank (AP) - Od pokoleń ludzie Fasayil gromadzili zwierzęta na pustynnych urwiskach i cienistych nizinach doliny Jordanu. Dziś prawie każdy mężczyzna w palestyńskiej wiosce pracuje dla osadników żydowskich w rozległych nowoczesnych gospodarstwach na północy i południu.

Ziemie pasące się na zachodzie i wschodzie, prowadzące do brzegów biblijnej rzeki Jordan, zostały pochłonięte przez osady lub odgrodzone przez wojsko izraelskie. Więc zamiast wyprowadzać owce na pastwisko, ludzie wstają przed świtem, aby pracować w osadach za około 3 dolary za godzinę - albo się oddalają.

„Wszyscy tutaj pracują w osadach, nie ma nic więcej”, powiedział Iyad Taamra, członek rady wioski, który prowadzi mały sklep spożywczy. „Jeśli masz trochę pieniędzy, idziesz gdzie indziej, gdzie jest przyszłość.”

Palestyńczycy obawiają się, że społeczności w całej dolinie Jordanu spotka podobny los, jeśli Izrael będzie kontynuował swoje plany aneksji terytorium, które stanowi około jednej czwartej okupowanego Zachodniego Brzegu i kiedyś było postrzegane jako kosz na chleb przyszłego państwa palestyńskiego.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu przyrzekł aneksować dolinę i wszystkie dalekie osady Izraela na Zachodnim Brzegu, zgodnie z planem prezydenta Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie, który w przeważającej mierze faworyzuje Izrael i został odrzucony przez Palestyńczyków. Proces ten może rozpocząć się już 1 lipca.

Netanjahu powiedział, że Izrael zajmie ziemię, ale nie ludzi, którzy na niej polegają, mówiąc izraelskiej gazecie, że pozostaną w „enklawie” pod ograniczonymi rządami, a Izrael utrzyma kontrolę bezpieczeństwa.

Niewielu, jeśli którykolwiek Palestyńczycy otrzymaliby obywatelstwo, pozostawiając niepewny status prawny. W regionie silnie uzależnionym od rolnictwa utrata ziemi rolnej i pastwisk może zmusić wielu do przeprowadzki.

Shaul Arieli, emerytowany izraelski dowódca wojskowy, który pracował nad wytyczeniem granic podczas procesu pokojowego w latach 90., szacuje, że Palestyńczycy stracą do 70 000 akrów (280 kilometrów kwadratowych) ziemi prywatnej . Oczekuje, że Izrael wykroi nową 200-kilometrową granicę między Doliną Jordanu a resztą Zachodniego Brzegu oraz 60-kilometrową (37-milową) granicę wokół palestyńskiego miasta Jerycho.

Oparł swoje wnioski na mapach przedstawionych przez Netanjahu i Biały Dom, które pokazują, że Izrael rozszerza suwerenność na duże obszary ziemi, pozostawiając najbardziej zaludnione obszary poza jego granicami.

Itay Epshtain, specjalny doradca Norweskiej Rady ds. Uchodźców, powiedział, że Palestyńczycy utracą część swojej ograniczonej ochrony, gdy tylko izraelskie sądy nie będą już formalnie zobowiązane do rozważania prawa międzynarodowego dotyczącego okupacji wojskowej.

„Palestyńczycy pozbawieni statusu cywilnego w Izraelu i niepodlegający dowódcy dowódcy wojskowego nie mieliby ani stać w Sądzie Najwyższym, ani nie byliby w stanie zakwestionować decyzji rządu” - powiedział.

Według ONZ w Dolinie Jordanu mieszka około 60 000 Palestyńczyków, ale prawie 90% ziemi stanowi część obszaru znanego jako Obszar C, trzy piąte Zachodniego Brzegu, które znajduje się pod całkowitą kontrolą Izraela. W dolinie Jordanu obejmuje zamknięte obszary wojskowe i około 50 osad rolnych, w których mieszka około 12 000 Izraelczyków.

Palestyńczycy są pozbawieni dostępu do tych terenów, a nawet na ziemiach, które posiadają, zabrania się kopania studni lub budowy jakiejkolwiek infrastruktury bez trudnych do uzyskania pozwoleń wojskowych. Według Peace Now , izraelskiej grupy anty-osadniczej, w latach 2009-2016 mniej niż 2% z ponad 3300 wniosków o wydanie pozwolenia w obszarze C było udanych , powołując się na oficjalne statystyki.

Wszystko zbudowane bez pozwolenia, od domowych dodatków po namioty, zagrody dla zwierząt i sieci nawadniające, jest zagrożone wyburzeniem przez wojsko izraelskie.

„Jeśli wykopiesz studnię, przybędą następnego dnia i napełnią ją betonem” - powiedział Hani Saida, rolnik z miejscowości al-Auja. „Mogą aneksować ten obszar, ale nigdy nie dadzą nam równych praw. Będą próbowali nas odepchnąć.

COGAT, izraelskie ciało wojskowe, które nadzoruje sprawy cywilne na Zachodnim Brzegu, odmówiło komentarza.

Abdul-Malik al-Jaber, kanadyjsko-palestyński biznesmen i prezes dużej firmy eksportującej daty z doliny Jordanu, mówi, że proces uzyskiwania pozwoleń to „koszmar”, nawet dla dużych inwestorów.

„Na ziemi nie ma mowy, żeby zwykły, prosty rolnik mógł sobie pozwolić na koszty i komplikacje” - powiedział.

Al-Jaber powiedział, że jego firma spędziła ostatnie dwa miesiące i około 35 000 $ próbując uzyskać pozwolenie na budowę nowoczesnej fabryki pakowania daty na gruntach, które posiada. Powiedziano mu, że wojsko izraelskie uważa to za obszar szkolenia, mimo że tam mieszkają rolnicy i pracują na ziemi.

Obawia się, że aneksja tylko utrudni sprawy, odcinając pracowników od pól i fabryk firmy oraz jeszcze bardziej komplikując proces eksportu.

Plany aneksji Izraela wywołały międzynarodowe oburzenie, a kraje europejskie i arabskie ostrzegły, że naruszy prawo międzynarodowe i zagrozi wszelkim pozostałym nadziejom na rozwiązanie dwupaństwowe.

Ale w dolinie Jordanu i gdzie indziej na Zachodnim Brzegu reakcja była bardziej stonowana.

„Od 1967 r. Do dziś woda do picia, woda dla rolnictwa, granica, przejścia, drogi, rząd ląduje w obszarze C między wioskami i miastami, wjazdami do miast - wszystkie są pod kontrolą Izraela, - powiedział Mohannad Saida, kuzyn Hani.

„Nic się nie zmieni” - powiedział.

Powiedział, że jego rodzina ma około 750 akrów (3 kilometry kwadratowe) na północ od al-Auja, rozciągając się do brzegów rzeki Jordan. Uciekli podczas wojny w 1967 r., Kiedy Izrael przejął Zachodni Brzeg od Jordanu, a ich kraj został odcięty jako strefa wojskowa.

Z biegiem lat wjeżdżali na wzgórza, by spojrzeć na ziemię. Około 15 lat temu zauważyli rzędy świeżo posadzonych drzew daktylowych, przedłużenie pobliskiej osady.

Kilka lat później krewny, który pracował jako kierowca spychacza, mógł wjechać na teren w celu realizacji projektu budowlanego w Izraelu. Robił zdjęcia domom z cegły mułowej, w których urodzili się i wychowali ich przodkowie.

„Widzieliśmy nasze błotne domy” - powiedziała Saida. „Nadal stoją”.

Powiązany pisarz prasowy Mohammed Daraghmeh w Fasayil na Zachodnim Brzegu przyczynił się do powstania tego raportu.

zrodlo:miziaforum.com

Brak komentarzy:

"Duża część pomocy dla Ukrainy skradziona – przywódca francuskiej partii Zachodnia pomoc dla Kijowa przedłuża konflikt z Rosją i wzbogaca skorumpowanych urzędników, stwierdził Florian Philippot"

  Duża część zachodniej pomocy dla Kijowa jest defraudowana przez ukraińskich urzędników, pomimo zapewnień prezydenta Władimira Zełenskiego,...