UMM RAKOUBA, Sudan (AP) - Jedyną rzeczą, co do której ocaleni mogą się zgodzić, jest to, że w jednym etiopskim mieście zabito setki ludzi. Świadkowie twierdzą, że siły bezpieczeństwa i ich sojusznicy zaatakowali cywilów w Mai-Kadra maczetami i nożami lub udusili ich linami. Smród ciał utrzymywał się przez wiele dni podczas wczesnego chaosu ofensywy rządu Etiopii w buntowniczym regionie Tigray w zeszłym miesiącu. Zgłoszono kilka masowych grobów. To, co wydarzyło się 9 listopada w rolniczym miasteczku niedaleko granicy z Sudanem, stało się najbardziej widoczną zbrodnią w wojnie, w dużej mierze prowadzonej w cieniu. Ale nawet tutaj wiele pozostaje niejasnych, w tym kto kogo zabił.
Świadkowie w Mai-Kadra powiedzieli Etiopskiej Komisji Praw Człowieka i Amnesty International, że etniczne siły i sojusznicy z Tigraya zaatakowali Amharę - jedną z największych grup etnicznych w Etiopii, ale mniejszość w Tigray. W Sudanie, gdzie uciekło prawie 50 000 ludzi, jeden uchodźca z plemienia Amhara przekazał The Associated Press podobną relację. Ale kilkunastu uchodźców z Tigrayan powiedziało AP, że jest odwrotnie: w uderzająco podobnych historiach powiedzieli, że oni i inni byli celem etiopskich sił federalnych i sprzymierzonych oddziałów regionalnych Amhara. Jest możliwe, że cywile z obu grup etnicznych byli celem ataków w Mai-Kadra, mówi teraz Amnesty. „Każdego, kogo znaleźli, zabiliby” - powiedział Tesfaalem Germay, etniczny Tigrayan, który uciekł ze swoją rodziną do Sudanu, o siłach Etiopii i Amhary. Powiedział, że widział setki ciał, wykonujących cięcie na swoją szyję i głowę, przypominając sobie rany. Ale inny uchodźca, Abebete Refe, powiedział AP, że wielu etnicznych Amhara, takich jak on, którzy zostali w tyle, zostało zmasakrowanych przez siły Tigrayan. „Nawet rząd nie sądzi, że żyjemy, myśleli, że wszyscy umarliśmy” - powiedział. Sprzeczne relacje są symbolem wojny, o której tak naprawdę niewiele wiadomo, odkąd siły etiopskie wkroczyły do Tigray 4 listopada i odgrodziły region od świata, ograniczając dostęp zarówno dla dziennikarzy, jak i pracowników organizacji humanitarnych. Od tygodni żywność i inne zapasy są niepokojąco niskie. W tym tygodniu siły bezpieczeństwa Etiopii strzelały do pracowników ONZ i na krótko je zatrzymywały, dokonując pierwszej oceny sposobu dostarczania pomocy, powiedział wysoki etiopski urzędnik.
Rząd Etiopii i rząd Tigray wypełniły próżnię propagandą. Każda strona chwyciła się zabójstw w Mai-Kadra, aby wesprzeć swoją sprawę. Konflikt rozpoczął się po miesiącach tarcia między rządami, które obecnie uważają się nawzajem za nielegalne. Przywódcy Tigray kiedyś zdominowali koalicję rządzącą Etiopią, ale premier Abiy Ahmed odsunął ich na bok, kiedy doszedł do władzy w 2018 roku. Długotrwałe napięcia na lądzie w zachodniej Tigray, gdzie znajduje się Mai-Kadra, pomiędzy Tigrayans i Amharą, dodały oliwy do ognia. Amnesty International stwierdziła, że potwierdziła, że przynajmniej dziesiątki, a prawdopodobnie setki ludzi zostało zabitych w Mai-Kadra, wykorzystując geolokalizację do weryfikacji wideo i zdjęć ciał. Przeprowadziła również zdalnie „ograniczony zestaw wywiadów”. Ale Mai-Kadra „to tylko wierzchołek góry lodowej” - powiedziała we wtorek badaczka Amnesty, Fisseha Tekle, w związku z narastającymi obawami o okrucieństwa w innych częściach Tigray. „Inne wiarygodne zarzuty pojawiają się ... nie tylko w Mai-Kadra, ale także” w pobliskim mieście Humera, mieście Dansha i stolicy Tigray, Mekele. W Mai-Kadra świadkowie powiedzieli odwiedzającej komisji praw Etiopii, że widzieli, jak policja, milicja i członkowie młodzieżowej grupy Tigray atakują Amharę. „Ulice nadal były pokryte ciałami, które jeszcze nie zostały pochowane”, poinformowała komisja.
Pewien człowiek, który patrzył na dokumenty tożsamości zmarłych podczas sprzątania zwłok, powiedział Amnesty International, że wielu z nich mówiło o Amhara. Ale kilku etnicznych Tigrayan, którzy uciekli, obwiniało etiopskie i sojusznicze regionalne siły Amhara o zabójstwa w tym samym mieście w tym samym czasie, mówiąc, że niektórzy prosili o okazanie dowodów tożsamości przed atakiem. W niektórych przypadkach powiedzieli, że rozpoznali morderców jako swoich sąsiadów. Samir Beyen, mechanik, powiedział, że został zatrzymany i zapytany, czy to Tigrayan, a następnie pobity i okradziony. Powiedział, że widział ludzi zabijanych nożami i dziesiątkami gnijących ciał. „To było jak koniec świata” - wspomina. „Nie mogliśmy ich pochować, ponieważ żołnierze byli blisko”. Odcięci od swoich domów uchodźcy czekają teraz w Sudanie w nagich, betonowych domach lub pod schronami związanymi ze sobą z plastiku i gałęzi, grając w warcaby z kapslami po Coca-Coli lub wyciągając się na matach do snu, szukając krótkiej ucieczki od upiornych wspomnień. AP nie był w stanie uzyskać pozwolenia na podróż do regionu Tigray i nie był w stanie samodzielnie zweryfikować raportów o masakrze. Ani Amnesty International, ani Etiopska Komisja Praw Człowieka nie zgodziły się na prośby o rozmowę ze świadkami, z którymi przesłuchiwali. Komisja etiopska, podmiot utworzony na mocy konstytucji tego kraju, nazwała swoje ustalenia wstępne. Rząd federalny pozwolił badaczom na wizytę w Mai-Kadrze, ale zapytany, czy pozwolono jej zbadać również inne domniemane okrucieństwa, rzecznik Aaron Maasho odpowiedział: „Pracujemy nad tym”.
Biuro praw człowieka ONZ w tym tygodniu wezwało do przeprowadzenia niezależnych dochodzeń w sprawie konfliktu, ale urzędnicy etiopscy odrzucili to, co nazywają ingerencją, mówiąc, że w tym tygodniu rząd nie potrzebuje „opiekunki”. Zakładanie, że rząd nie może sam wykonać takiej pracy, „jest lekceważeniem”, powiedział dziennikarzom we wtorek starszy urzędnik etiopski Redwan Hussein. Premier nazwał zabójstwa w Mai-Kadra „uosobieniem moralnej degeneracji”, a nawet wyraził podejrzenie, że sprawcy mogli uciekać do Sudanu i ukrywać się wśród uchodźców. Abiy nie przedstawiła żadnych dowodów, wskazując jedynie na liczbę młodych mężczyzn wśród uchodźców - chociaż mniej więcej połowa to kobiety. Premier odrzucił również zarzuty o nadużycia ze strony sił zbrojnych Etiopii, mówiąc, że podczas konfliktu „nie zabiła ani jednej osoby w żadnym mieście”. Ale lider Tigray, Debretsion Gebremichael, obwinił za zabójstwa „najeżdżające” siły federalne, mówiąc AP, że „nie jesteśmy ludźmi, którzy mogą popełnić tę zbrodnię, kiedykolwiek”. Tarcia etniczne i tworzenie profili muszą się skończyć, ostrzegła w tym tygodniu Michelle Bachelet, szefowa praw człowieka ONZ, mówiąc, że „sprzyjają podziałom i sieją ziarno dalszej niestabilności i konfliktów” - w regionie już pełnym obu.
Wnieśli swój wkład współpracujący pisarze prasowi Samy Magdy w Kairze i Haleluya Hadero w Atlancie.
zrodlo:apnews
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz