Sojusznicy USA wstrzymują ewakuację z lotniska w Kabulu w związku z kolejnym „nadchodzącym” zagrożeniem ze strony ISIS
ZeroHedge.com
Aktualizacja (0745ET): Rzecznik talibów właśnie ujawnił rosyjskiej prasie, że talibowie ostrzegali Zachód przed rzekomo „nadchodzącym” zagrożeniem ze strony ISIS czającym się poza lotniskiem w Kabulu.
Oto więcej z RT, sklepu, który złamał tę historię.
Zabihullah Mujahid, który piastuje stanowisko ministra informacji w rządzie zainstalowanym przez talibów w Afganistanie, powiedział rosyjskim mediom, że jego organizacja była źródłem informacji. Zagrożenie nie było konkretne, powiedział w wywiadzie, ale plan zakładał wywołanie chaosu i przemocy na lotnisku oraz zaszkodzenie reputacji talibów.
„Przez ostatnie 20 lat nauczyliśmy się rzeczy i zmieniliśmy” – powiedział w wywiadzie urzędnik. „Chcemy udowodnić, że nie jesteśmy tymi, którymi przedstawiała nas antytalibańska propaganda. Chcemy to pokazać światu”.
Więc teraz po prostu wierzymy Talibom na słowo? Brzmi wystarczająco rozsądnie…
Po raz kolejny Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja ostrzegają, że ISIS może przeprowadzić atak – być może samobójczy zamach bombowy – na lotnisko w Kabulu, aby wycelować w tłumy wylatujących z Zachodu, i tym samym w czwartek ponownie wstrzymały ewakuację. Jest to szczególnie niepokojąca wiadomość dla ponad 1000 Amerykanów, których jeszcze nie ewakuowano, a także dla tysięcy Afgańczyków ze specjalnymi wizami imigracyjnymi, którzy prawdopodobnie zostaną pozostawieni, by stawić czoła gniewowi Talibów.
Według NYT, kilka krajów europejskich ogłosiło w czwartek, że planują wstrzymać ewakuację z lotniska w Kabulu po doniesieniach o zagrożeniu ze strony ISIS, pomimo zbliżającego się terminu 31 sierpnia (który, jak nalegali talibowie, musi zostać dotrzymany, w przeciwnym razie Zachód stanie w obliczu ” konsekwencje). Prezydent Biden został podobno poinformowany w tej sprawie.
Belgia, Holandia i Dania powiedziały, że nie będą już w stanie ułatwiać transportu lotniczego z międzynarodowego lotniska Hamid Karzai, które wciąż jest otoczone tłumami tysięcy zdesperowanych Afgańczyków (i obcokrajowców) walczących o przebicie się. Ambasada USA ostrzegła Amerykanów w środę, aby „wyjechali natychmiast” i trzymali się z dala od lotniska.
Wielka Brytania i Australia wydały podobne ostrzeżenia, a Australijczycy opisali „trwające i bardzo wysokie zagrożenie atakiem terrorystycznym”.
Ostrzeżenia pojawiły się, gdy ostatni z szacowanych 1,5 tys. Amerykanów i niezliczona ilość innych obcokrajowców wciąż przebywających w Afganistanie stara się wejść na pokład ostatnich lotów z kraju przed oficjalnym zakończeniem wycofania USA 31 sierpnia. Tysiące obywateli afgańskich obozuje poza granicami kraju lotniska w desperackich próbach ucieczki podczas ostatnich lotów, niektórzy ze specjalnymi wizami umożliwiającymi im wyjazd.
Z drugiej strony nie możemy nie zastanawiać się: czy to „zagrożenie” jest rzeczywiście wiarygodne? Albo po prostu wymówka dla Biden & Co., kiedy nieuchronnie nie udaje im się wyprowadzić wszystkich na czas.
Wysoki rangą urzędnik USA, który przemawiał pod warunkiem anonimowości na temat poufnych ocen, powiedział NYT, że USA monitorują „konkretne” i „wiarygodne” zagrożenie ze strony ISIS. Najwyraźniej ISIS przeprowadziło w ostatnich latach dziesiątki ataków w Afganistanie (a regionalny przywódca ISIS był jednym z niewielu więźniów straconych przez talibów po ich przejęciu).
Brytyjski minister sił zbrojnych James Heappey powiedział w radiu BBC, że informacje o samobójczym zamachu bombowym przez ISIS stały się „znacznie mocniejsze” od weekendu.
„Nie mogę wystarczająco podkreślić desperacji sytuacji. Zagrożenie jest wiarygodne, nieuchronne, śmiertelne. Nie mówilibyśmy tego, gdybyśmy nie byli naprawdę zaniepokojeni oferowaniem Państwu Islamskiemu celu, który jest po prostu niewyobrażalny” – powiedział Heappey.
Australia wydała również ostrzeżenie, aby ludzie trzymali się z dala od lotniska, podczas gdy Belgia zakończyła operacje ewakuacyjne z powodu niebezpieczeństwa ataku. Holenderski rząd również wydał ostrzeżenie i powiedział, że spodziewa się przeprowadzić swój ostatni lot ewakuacyjny w czwartek, pozostawiając niektórych, którzy są uprawnieni do podróży do Holandii.
Ale pomimo ostrzeżeń zachodni dyplomata w Kabulu powiedział agencji Reuters, że obszary poza bramami lotniska pozostają „niesamowicie zatłoczone”.
Nawet talibowie są podobno zaniepokojeni perspektywą ataku ISIS.
„Nasi strażnicy również ryzykują życiem na lotnisku w Kabulu, są też zagrożeni ze strony grupy Państwa Islamskiego” – powiedział urzędnik talibski, który przemawiał pod warunkiem zachowania anonimowości.
Urzędnik lotnictwa cywilnego, Ahmedullah Rafiqzai, powiedział agencji Reuters, że ludzie nadal tłoczą się wokół bram pomimo ostrzeżeń przed atakami, ponieważ „ludzie nie chcą się przeprowadzać, to ich determinacja, by opuścić ten kraj, polega na tym, że nie boją się nawet śmierci”.
Atak postawiłby pozostałe siły zachodnie w Afganistanie w trudnej sytuacji, ponieważ nie są one dokładnie przygotowane do ataku lub obrony czegokolwiek lub kogokolwiek.
„Siły zachodnie w żadnym wypadku nie chcą być w stanie przeprowadzić ofensywy lub ataku obronnego przeciwko komukolwiek” – dodał dyplomata.
Od wkroczenia talibów do Kabulu minęło 11 dni, a w tym czasie Stany Zjednoczone i ich sojusznicy przeprowadzili jedną z największych ewakuacji lotniczych w historii, wyprowadzając z kraju ponad 88 tys. ludzi, w tym 19 tys. tylko we wtorek. Amerykańskie wojsko twierdzi, że samoloty startują średnio co 39 minut.
A gdy ewakuacja dobiega końca, zachodni reporterzy nadal donoszą o pogłoskach z Panjshir, górzystej dzielnicy niedaleko Kabulu, gdzie zgromadziły się ostatnie resztki talibskiej opozycji. Talibowie twierdzą, że ich bojownicy pracują nad opanowaniem sytuacji, ale w czwartek „Huffington Post” opublikował artykuł o „Narodowym Froncie Oporu” – grupie złożonej z byłych afgańskich sił narodowych ukrywających się w górach.
W okolicy ukrywa się obecnie co najmniej 1000 przesiedleńców. Ale nie jest jasne, ilu żołnierzy faktycznie walczy z talibami, który ma już 75 tysięcy bojowników.
Ruch oporu jest podobno kierowany przez Ahmada Massouda, syna nieżyjącego już Ahmada Szacha Massouda, słynnego dowódcy partyzantki, który pomógł odeprzeć Sowietów.
Massoud jest tak bezczelny, że w zeszłym tygodniu opublikował artykuł w Washington Post wzywający do pomocy mudżahedinom stawiającym opór talibom.
Oczywiście Amerykanie w pewnym wieku prawdopodobnie pamiętają, jak dobrze uzbrojono ostatnie dwie rundy antyrządowych bojowników ruchu oporu dla USA.
Przetlumaczyla GR przez translator Google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz