wtorek, 5 kwietnia 2022

Niall Ferguson: "Siedem najgorszych scenariuszy wojny na Ukrainie"

 AUTOR: TYLER DURDEN

PONIEDZIAŁEK, KWI 04, 2022 - 14:49

Autor: Niall Ferguson, felieton za pośrednictwem Bloomberg.com,

Większość konfliktów kończy się szybko, ale ten wygląda coraz bardziej na to, że tak się nie stanie. Reperkusje mogą wahać się od globalnej stagflacji do III wojny światowej...

Rozważ najgorszy scenariusz.

Argumentowałem tutaj wcześniej, że dzisiejsza sytuacja globalna bardziej przypomina lata 1970. niż jakikolwiek inny niedawny okres. Jesteśmy w czymś w rodzaju nowej zimnej wojny. Mieliśmy już problem z inflacją. Wojna na Ukrainie jest jak atak państw arabskich na Izrael w 1973 roku lub sowiecka inwazja na Afganistan w 1979 roku. Ekonomiczny wpływ wojny na ceny energii i żywności stwarza ryzyko stagflacji.

Ale załóżmy, że nie jest to rok 1979, ale 1939, jak twierdził historyk Sean McMeekin? Oczywiście pozycja Ukrainy jest znacznie lepsza niż Polski w 1939 roku. Zachodnia broń dociera na Ukrainę; nie dostali się do Polski po inwazji nazistowskich Niemiec. Ukraina stoi w obliczu jedynie zagrożenia ze strony Rosji; Polska została podzielona między Hitlera i Stalina.

Z drugiej strony, jeśli ktoś myśli o II wojnie światowej jako o aglomeracji wielu wojen, paralela zaczyna wyglądać bardziej wiarygodnie. USA i ich sojusznicy muszą rozważać nie jeden, ale trzy kryzysy geopolityczne, które mogą się zdarzyć w krótkim odstępie czasu, tak jak wojna w Europie Wschodniej była poprzedzona wojną Japonii z Chinami, a po niej wojna Hitlera z Europą Zachodnią w 1940 roku i wojna Japonii z USA i europejskimi imperiami w Azji w 1941 roku. Jeśli Chiny rozpoczną inwazję na Tajwan w przyszłym roku, a wojna miałaby wybuchnąć między Iranem a jego coraz bardziej sprzymierzonymi regionalnymi wrogami – państwami arabskimi i Izraelem – to być może będziemy musieli zacząć mówić o III wojnie światowej, a nie tylko o zimnej wojnie II.

Jak byś się czuł, gdybyś poważnie myślał, że zbliża się III wojna światowa? 

Jako nastolatek z zapałem czytałem trylogię Sartre'a o francuskich intelektualistach w przededniu i wybuchu II wojny światowej, której pierwszy tom to "Wiek rozumu". Pamiętam, że prześladowało mnie uczucie egzystencjalnego niepokoju, które dręczyło jego bohaterów. (W metaforze, która pamiętnie oddaje nihilizm przedwojennego Paryża, pierwszą myślą bohatera Mathieu, który dowiedział się, że jego kochanka Marcelle jest w ciąży, jest to, jak dokonać aborcji.) Jest lato 1938 roku, a nad wszystkimi wisi zbliżająca się zagłada.

Przez wiele lat nie myślałem o tych książkach. Wrócili do mnie dopiero po rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego, ponieważ z drżeniem rozpoznałem to uczucie nieubłaganie zbliżającej się katastrofy. Nawet teraz, po pięciu tygodniach wojny, które znamienny był heroiczny sukces ukraińskich obrońców przeciwko rosyjskim najeźdźcom, wciąż nie mogę pozbyć się niespokojnego poczucia, że jest to jedynie akt otwarcia znacznie większej tragedii.

Ostatnim razem, gdy byłem w Kijowie, na początku września ubiegłego roku, postawiłem zakład z psychologiem z Harvardu Stevenem Pinkerem. Założę się, że "do końca tej dekady, 31 grudnia 2029 r., wojna konwencjonalna lub nuklearna pochłonie co najmniej milion istnień ludzkich". Mam gorącą nadzieję, że przegram zakład. Ale mój nie był i nie jest irracjonalnym niepokojem. Kiedy siedziałem w Kijowie, zastanawiając się nad prawdopodobnymi intencjami Władimira Putina i bezbronnością Ukrainy, widziałem nadchodzącą wojnę. A wojna na Ukrainie ma historię bycia naprawdę bardzo krwawą.

Od czasu publikacji jego książki "The Better Angels of Our Nature" w 2012 roku, Pinker i ja spieraliśmy się o to, czy świat staje się coraz bardziej pokojowy – a dokładniej, czy istnieje znacząca tendencja do tego, aby wojna stała się rzadsza i mniej śmiertelna. Dane, na których opiera się w tej książce (w rozdziałach 5 i 6) z pewnością sprawiają, że wygląda to w ten sposób.

Pinker wysuwa dwojakie roszczenie.

  • Po pierwsze, od około 1945 r. trwa "długi pokój" między wielkimi mocarstwami, który wyraźnie kontrastuje z poprzednimi epokami powtarzającego się konfliktu mocarstw.

  • Po drugie, istnieje również "nowy pokój" charakteryzujący się "ilościowym spadkiem wojny, ludobójstwa i terroryzmu, który postępuje w napadach i zaczyna się od zakończenia zimnej wojny".

Krótko mówiąc, twierdzi Pinker, "nastąpił znaczny spadek przemocy [...] spowodowane warunkami politycznymi, ekonomicznymi i ideologicznymi".

 Pół serio, ryzykuje nawet prognozę, "że szansa, że poważny epizod przemocy wybuchnie w następnej dekadzie – konflikt ze 100 000 zgonów w ciągu roku lub milionem zgonów ogółem – wynosi 9,7 procent". Oczywiście uważam, że jest wyższy.

Nie brakuje politologów, którzy podzielają pogląd Pinkera, że świat stał się o wiele mniej brutalny, a w szczególności mniej podatny na wojny na dużą skalę. W artykule opublikowanym w niedawnym tomie pod redakcją Nilsa Pettera Gleditscha z Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo, Michael Spagat i Stijn van Weezel obliczają liczbę ofiar bitewnych na 100 000 światowej populacji, wykorzystując zestaw danych zarówno wojen międzypaństwowych, jak i domowych od 1816 r., I identyfikują strukturalny przełom w 1950 r., Po którym świat stał się zasadniczo bardziej pokojowy niż w poprzednim półtora wieku.

Problem ze wszystkimi takimi podejściami (jak przyznaje Pinker) jest prosty. Nawet jeśli prawdą jest, że świat stał się mniej podatny na wielkie wojny od 1950 roku, statystyki nie mogą zapewnić, że ten trend się utrzyma. Ta głęboka i kłopotliwa prawda została po raz pierwszy wskazana przez angielskiego polimata urodzonego ponad 140 lat temu.

Lewis Fry Richardson został przeszkolony jako fizyk i spędził większość swojej kariery pracując nad meteorologią. Jego badania nad wojną nie zostały rozpoznane za jego życia (jego najwyższą pozycją akademicką było Paisley Technical College w Szkocji). Dopiero w 1960 roku, siedem lat po jego śmierci, znaleziono wydawcę jego dwóch tomów o konflikcie: "Broń i niepewność" oraz "Statystyki śmiertelnych kłótni".

Richardson zdefiniował "śmiertelną kłótnię" jako "każdą kłótnię, która spowodowała śmierć ludzi", w tym nie tylko wojny, ale także "morderstwa, bandyty, bunty, powstania", ale nie pośrednie zgony z głodu i chorób. Zgłosił wszystkie ofiary w swoich śmiertelnych kłótniach w logarytmach do bazy 10, aby stworzyć rodzaj skali Richtera śmiertelnego konfliktu.

W jego analizie wszystkich "śmiertelnych kłótni" w latach 1820-1950, wojny światowe były jedynymi kłótniami o magnitudzie 7 - jedynymi, w których liczba ofiar śmiertelnych sięga dziesiątek milionów. Stanowiły one trzy piąte wszystkich zgonów w jego próbce.

Richardson starał się znaleźć w swoich danych wzorce śmiertelnego konfliktu, które mogłyby rzucić światło na czas i skalę wojen. Czy istniała długoterminowa tendencja do mniejszej lub większej wojny? Odpowiedź brzmiała: nie. Dane wskazywały, że wojny były rozmieszczone losowo. Według słów Richardsona: "Kolekcja jako całość nie wskazuje na żadną tendencję do większej liczby, ani do mniejszej liczby śmiertelnych kłótni".

Odkrycie to zostało powtórzone przez Pasquale Cirillo i Nassima Nicholasa Taleba, a ostatnio przez Aarona Clauseta (również w tomie Gleditscha). Tak, świat był mniej brutalny po II wojnie światowej niż w pierwszej połowie 20 wieku lub w 19 wieku. Ale, jak ujął to Clauset, "długi okres pokoju niekoniecznie jest dowodem na zmieniające się prawdopodobieństwo wielkich wojen. ... prawdopodobieństwo bardzo dużej wojny [tak wielkiej jak II wojna światowa] jest stałe. ... Dopiero 100 lat w przyszłość długi pokój staje się statystycznie odróżnialny od dużych, ale przypadkowych fluktuacji w nieruchomym procesie.

Krótko mówiąc, jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy "długi pokój" oznacza fundamentalną zmianę. Nie będziemy w stanie wykluczyć III wojny światowej, dopóki ten pokój nie utrzyma się aż do końca tego stulecia.

Innym, bardziej historycznym sposobem myślenia o tym jest po prostu stwierdzenie, że nazywanie epoki zimnej wojny "długim pokojem" pomija to, jak blisko świata doszło do nuklearnego Armagedonu więcej niż jeden raz. Tylko dlatego, że III wojna światowa nie wybuchła, powiedzmy, w 1962 lub 1983 roku, było to bardziej szczęście niż postęp ludzkości. W świecie, w którym co najmniej dwa państwa mają wystarczająco dużo głowic nuklearnych, aby zniszczyć większość ludzkości, długi pokój będzie trwał tylko tak długo, jak długo przywódcy tych narodów odmówią rozpoczęcia wojny nuklearnej.

To prowadzi nas z powrotem do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. 22 marca zaproponowałem, że wynik tej wojny zależy od odpowiedzi na siedem pytań. Uaktualnijmy teraz odpowiedzi na te pytania.

1. Czy Rosjanom uda się zająć Kijów i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w ciągu dwóch, trzech, czterech tygodni czy nigdy?

Odpowiedź brzmi jak "nigdy".

Choć możliwe jest, że Kreml tylko tymczasowo wycofał część swoich sił z okolic Kijowa, obecnie nie ma wątpliwości, że nastąpiła zmiana planu. Na briefingu 25 marca rosyjscy generałowie twierdzili, że nigdy nie było ich zamiarem zdobycie Kijowa czy Charkowa, a tamtejsze ataki miały na celu jedynie odwrócenie uwagi i degradację sił ukraińskich. Prawdziwym celem Rosji było i jest uzyskanie pełnej kontroli nad Donbasem na wschodzie kraju.

Brzmi to jak racjonalizacja bardzo ciężkich strat, jakie Rosjanie ponieśli od czasu rozpoczęcia inwazji. Tak czy inaczej, zobaczymy teraz, czy armia Putina może osiągnąć ten bardziej ograniczony cel okrążenia sił ukraińskich w Donbasie i być może zabezpieczenia "mostu lądowego" z Rosji na Krym wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego. Wszystko, co można powiedzieć z całą pewnością, to to, że będzie to stosunkowo powolny i krwawy proces, jak pokazała brutalna bitwa pod Mariupolem.

2. Czy sankcje przyspieszają tak poważny spadek gospodarczy w Rosji, że Putin nie może odnieść zwycięstwa?

Rosyjska gospodarka z pewnością została mocno dotknięta zachodnimi restrykcjami, ale pozostaję zdania, że nie została dotknięta wystarczająco mocno, aby zakończyć wojnę. Tak długo, jak niemiecki rząd opiera się embargu na eksport rosyjskiej ropy, Putin nadal zarabia wystarczająco dużo twardej waluty, aby utrzymać swoją gospodarkę wojenną na powierzchni. Najlepszym tego dowodem jest niezwykłe odbicie kursu rubla z dolarem. Przed wojną dolar kupił 81 rubli. W następstwie inwazji kurs wymiany spadł do 140. W czwartek wrócił na poziom 81, głównie odzwierciedlając kombinację zagranicznych płatności za ropę i gaz oraz rosyjską kontrolę kapitału.

3. Czy połączenie kryzysu militarnego i gospodarczego przyspiesza pałacowy zamach stanu przeciwko Putinowi?

Jak argumentowałem dwa tygodnie temu, administracja Bidena stawia na zmianę reżimu w Moskwie. Stało się to jednoznaczne, odkąd napisałem. Rząd USA nie tylko nazwał Putina zbrodniarzem wojennym i wszczął postępowanie w celu ścigania rosyjskich sprawców zbrodni wojennych na Ukrainie; pod koniec swojego przemówienia w Warszawie w ubiegłą niedzielę Joe Biden wypowiedział dziewięć słów do podręczników historii: "Na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy".

Niektórzy twierdzili, że był to nieszablonowy dodatek do jego peroracji. Amerykańscy urzędnicy niemal natychmiast starali się go cofnąć. Ale przeczytaj całe przemówienie, które wielokrotnie zawierało aluzje do upadku muru berlińskiego i Związku Radzieckiego, postulując nową bitwę w naszych czasach "między demokracją a autokracją, między wolnością a represjami, między porządkiem opartym na zasadach a porządkiem rządzonym brutalną siłą". Nie mam wątpliwości, że USA (i przynajmniej część ich europejskich sojuszników) dążą do pozbycia się Putina.

4. Czy ryzyko upadku prowadzi Putina do desperackich działań (np. realizacji zagrożenia nuklearnego)?

To jest teraz kluczowe pytanie. Biden i jego doradcy wydają się niezwykle pewni, że połączenie wyczerpania na Ukrainie i sankcji wobec Rosji doprowadzi do kryzysu politycznego w Moskwie porównywalnego z tym, który rozwiązał Związek Radziecki 31 lat temu. Ale Putin nie jest jak bliskowschodni despota, który odszedł od władzy podczas wojny w Iraku i arabskiej wiosny. Posiada już broń masowego rażenia, w tym największy arsenał głowic nuklearnych na świecie, a także broń chemiczną i bez wątpienia biologiczną.

Ci, którzy przedwcześnie ogłaszają ukraińskie zwycięstwo, zdają się zapominać, że im gorzej będzie z Rosją w wojnie konwencjonalnej, tym większe wzrasta prawdopodobieństwo, że Putin użyje broni chemicznej lub małej broni jądrowej. Pamiętajmy: jego celem od 2014 roku jest zapobieżenie temu, aby Ukraina stała się stabilną demokracją zorientowaną na Zachód, zintegrowaną z zachodnimi instytucjami, takimi jak Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego i Unia Europejska. Z każdym dniem śmierci, zniszczenia i wysiedlenia może wierzyć, że osiąga ten cel: raczej opustoszały dom niż wolną Ukrainę.

Co ważniejsze, jeśli wierzy, że USA i ich sojusznicy dążą do obalenia go – i jeśli Ukraina nadal atakuje cele wewnątrz Rosji, jak to najwyraźniej zrobiła po raz pierwszy w czwartek wieczorem – wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne, że eskaluje konflikt niż potulnie zrezygnuje z rosyjskiej prezydentury.

Ci, którzy lekceważą ryzyko III wojny światowej, pomijają tę surową rzeczywistość. W czasie zimnej wojny to NATO nie mogło liczyć na wygranie konwencjonalnej wojny ze Związkiem Radzieckim. Dlatego miał taktyczną broń nuklearną gotową do wystrzelenia przeciwko Armii Czerwonej, gdyby wkroczyła do Europy Zachodniej. Dziś Rosja nie miałaby szans w konwencjonalnej wojnie z NATO. Dlatego Putin ma taktyczną broń nuklearną gotową do wystrzelenia w odpowiedzi na zachodni atak na Rosję. A Kreml już wysunął argument, że taki atak jest w toku.

21 lutego Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji, oświadczył, że "w swoich dokumentach doktrynalnych Stany Zjednoczone nazywają Rosję wrogiem", a jej celem jest "nic innego jak upadek Federacji Rosyjskiej". 16 marca Putin oświadczył, że Zachód prowadzi "wojnę za pomocą środków ekonomicznych, politycznych i informacyjnych" o "wszechstronnym i rażącym charakterze".

"Prawdziwa wojna hybrydowa, wojna totalna została wypowiedziana przeciwko nam" - oświadczył w poniedziałek minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Jego celem jest "zniszczenie, złamanie, unicestwienie, zdławienie rosyjskiej gospodarki i Rosji w ogóle".

5. Czy Chińczycy utrzymują Putina na powierzchni, ale pod warunkiem, że zgodzi się na kompromisowy pokój, który zaproponują pośrednikowi?

Obecnie jest dość jasne (szczególnie z wewnętrznych komunikatów za pośrednictwem kontrolowanych przez państwo mediów), że chiński rząd stanie po stronie Rosji, ale nie w takim stopniu, aby wywołać wtórne sankcje USA wobec chińskich instytucji prowadzących interesy z rosyjskimi podmiotami, które naruszają nasze sankcje. Nie oczekuję już, że Chiny będą odgrywać rolę mediatora pokojowego. Potwierdził to piątkowy mroźny wirtualny szczyt przywódców Unii Europejskiej i Chin.

6. Czy nasze zaburzenie deficytu uwagi pojawia się przed czymkolwiek z nich?

Kuszące jest stwierdzenie, że zaczęło się to po zwykłym czterotygodniowym cyklu wiadomości w momencie, gdy Will Smith uderzył Chrisa Rocka na Oscarach w zeszły weekend. Bardziej zniuansowaną odpowiedzią jest to, że w nadchodzących miesiącach poparcie zachodniej opinii publicznej dla sprawy ukraińskiej zostanie przetestowane przez uporczywie rosnące ceny żywności i paliw, połączone z błędnym przekonaniem, że Ukraina wygrywa wojnę, a nie tylko jej nie przegrywa.

7. Co to jest szkoda poboczna?

Świat ma poważny i pogarszający się problem z inflacją, a banki centralne poważnie pozostają w tyle. Im dłużej trwa ta wojna, tym poważniejsze staje się zagrożenie całkowitą stagflacją (wysoka inflacja, ale z niskim, żadnym lub ujemnym wzrostem gospodarczym). Problem ten będzie poważniejszy w krajach, które w dużym stopniu polegają na Ukrainie i Rosji nie tylko w zakresie energii i zboża, ale także nawozów, których ceny wzrosły mniej więcej dwukrotnie w wyniku wojny. Każdy, kto wierzy, że nie będzie to miało negatywnych konsekwencji społecznych i politycznych, nie zna historii.

"Więc co dzieje się dalej?" to pytanie, które zadaje mi się wielokrotnie. Aby dojść do tego sedna, wróćmy do nauk politycznych, zaczynając od argumentów za optymizmem (co w moim odczuciu równa się "To lata 1970., a nie 1940."). Większość wojen jest krótka. Według artykułu D. Scotta Bennetta i Allana C. Stama III z 1996 roku, średnia (średnia) wojna w latach 1816-1985 trwała zaledwie 15 miesięcy. Ponad połowa wojen w ich próbie (60%) trwała krócej niż sześć miesięcy, a prawie jedna czwarta (23%) mniej niż dwa. Mniej niż jedna czwarta (19%) trwała dłużej niż dwa lata. Istnieje więc spora szansa, że wojna na Ukrainie zakończy się stosunkowo szybko.

Jak długo trwają wojny?

Większość konfliktów w latach 1816-1985 zakończyła się w ciągu niecałego roku.

Źródło: D. Scott Bennett i Allan C. Stam III, "The Duration of Interstate Wars, 1816-1985", American Political Science Review, 90, 2 (czerwiec 1996), 239-257.

Biorąc pod uwagę, że Rosja walczy nawet o ograniczone zwycięstwo na Ukrainie, putin wydaje się mało prawdopodobny do eskalacji w sposób, który mógłby doprowadzić go do szerszego konfliktu. Tak więc zawieszenie broni jest prawdopodobne za powiedzmy pięć tygodni – na początku maja – ponieważ do tego czasu Rosjanie albo osiągną okrążenie sił ukraińskich w Donbasie, albo poniosą porażkę. Tak czy inaczej, będą musieli dać odpocząć swoim żołnierzom. Trwa proces poboru i szkolenia zastępców, ale minie wiele miesięcy, zanim nowe oddziały będą gotowe do walki.

Jednak ustalenie spokoju zajmie znacznie więcej czasu. Z każdym dniem ukraińskiego oporu wydaje się, że stanowiska się utwardzają, zwłaszcza w kwestiach terytorialnych (przyszły status nie tylko Doniecka i Ługańska, ale także Krymu). Mogę sobie wyobrazić zawieszenie broni, które nie trzymają się, próby zdobycia przewagi prowadzące do walk – a wszystko to trwa znacznie dłużej, niż ktokolwiek wydaje się przewidywać. Oznacza to również, że sankcje wobec Rosji będą się utrzymywać, nawet jeśli nie zostaną zaostrzone.

Wniosek ten pokrywa się ze znaczną literaturą na temat czasu trwania wojny. "Kiedy obserwowalne zdolności są bliskie parytetu", argumentował Branislav Slantchev w 2004 r., "zachęty do opóźniania porozumienia są najsilniejsze, a wojny będą się przedłużać". W ważnym artykule z 2011 roku Scott Wolford, Dan Reiter i Clifford J. Carrubba zaproponowali trzy nieco sprzeczne z intuicją zasady:

  1. Rozwiązanie niepewności poprzez walkę może prowadzić do kontynuacji, a nie zakończenia wojny.

  2. Wars... są mniej, a nie więcej, prawdopodobnie zakończą się im dłużej trwają.

  3. Cele wojenne mogą z czasem wzrastać, a nie maleć, w odpowiedzi na rozwiązanie niepewności.

Co mogłoby zapobiec tak przedłużającemu się "pokojowi, który nie jest pokojem", który będzie zbyt gwałtowny, aby kwalifikować się jako "zamrożony konflikt", jaki Rosja ma w Mołdawii i Gruzji? Może Biden będzie miał szczęście, a Putin zostanie zdefestrowany przez niezadowolonych członków rosyjskiej elity politycznej i głodnych Moskali. Ale nie obstawiam tego. (W każdym razie, czy rewolucja rosyjska byłaby lepsza dla nas czy dla Chin? Czy upadek Saddama Husajna był lepszy dla nas czy dla Iranu?)

Upadek Putina z pewnością zwiększyłby prawdopodobieństwo trwałego pokoju na Ukrainie. Alex Weisiger z University of Pennsylvania argumentował, że "szczególnie w mniej demokratycznych krajach [...] zastąpienie dotychczasowego lidera może być częścią procesu, w którym lekcje z pola bitwy przekładają się na zmianę polityki... Rotacja przywódców wiąże się z rozstrzyganiem [wojen] i ... Rotacja na rzecz niezawinionych przywódców, którzy są bardziej skłonni do ustępstw niezbędnych do zakończenia wojny, jest szczególnie prawdopodobna, gdy wojna zaczyna się źle rozwijać.

Wielki! Problem polega na tym, że takie "rotacje przywódcze" są wyjątkiem, a nie regułą. Z łącznej liczby 355 przywódców w dużej próbie wojen międzypaństwowych, według Sarah Croco z University of Maryland, tylko 96 zostało zastąpionych przed zakończeniem wojny, z czego 51 zostało zastąpionych przez "niezawinionych" przywódców, tj. Ludzi, którzy nie byli częścią rządu na początku wojny. Innymi słowy, większość wojen kończy się przez tych samych przywódców, którzy je rozpoczynają. Zmiana reżimu następuje w mniej niż jednej czwartej wojen, a nieuwinieni przywódcy pojawiają się tylko w 14% konfliktów.

Mam nadzieję, że przegram zakład ze Stevenem Pinkerem. Mam nadzieję, że wojna na Ukrainie wkrótce się skończy. Mam nadzieję, że Putin wkrótce odejdzie. Mam nadzieję, że nie będzie kaskady konfliktów, w wyniku których po wojnie w Europie Wschodniej nastąpi wojna na Bliskim Wschodzie i wojna w Azji Wschodniej. Przede wszystkim mam nadzieję, że w żadnym z punktów zapalnych konfliktu na świecie nie ma uciekania się do broni jądrowej.

Ale są dobre powody, aby nie być zbyt optymistycznym. Historia i politologia wskazują na przedłużający się konflikt na Ukrainie, nawet jeśli zawieszenie broni zostanie uzgodnione w przyszłym miesiącu. Sprawiają, że upadek Putina wygląda na mało prawdopodobny scenariusz. Sprawiają, że okres globalnej stagflacji i niestabilności jest scenariuszem o wysokim prawdopodobieństwie. I przypominają nam, że wojna nuklearna nie jest gwarantowana, że nigdy się nie wydarzy.

Wyraźne nazwanie Putina zbrodniarzem wojennym i odsunięcie go od władzy znacząco zwiększa ryzyko użycia broni chemicznej lub nuklearnej na Ukrainie. A jeśli broń nuklearna zostanie użyta raz w 21 wieku, obawiam się, że zostanie użyta ponownie. Oczywistą konsekwencją wojny na Ukrainie jest to, że wiele państw na całym świecie zintensyfikuje pogoń za bronią jądrową. Nic bowiem nie obrazuje ich wartości dobitniej niż los Ukrainy, która zrezygnowała z nich w 1994 roku w zamian za bezwartościowe zapewnienia. Era nieproliferacji dobiegła końca.

Ponownie, bardzo chcę przegrać ten zakład. Ale muszę przypomnieć ostatni zakład Pinkera. W 2002 roku astrofizyk z Cambridge Martin Rees publicznie założył się, że "do 2020 roku bioterror lub bioterror doprowadzi do miliona ofiar w jednym zdarzeniu". Pinker stanął po drugiej stronie zakładu w 2017 r., Argumentując, że materialne "postępy uczyniły ludzkość bardziej odporną na zagrożenia naturalne i spowodowane przez człowieka: wybuchy chorób nie stają się pandemiami".

Jak już powiedziałem: rozważ najgorszy scenariusz.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

"Premier państwa UE oskarża Zełenskiego o próbę przekupstwa Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że „nigdy” nie przyjmie pieniędzy z Kijowa"

  Ukraiński przywódca Władimir Zełenski rozmawia z mediami pod koniec szczytu UE w Brukseli. © Getty Images / Thierry Monasse Słowacki pre...