wtorek, 2 stycznia 2024

Siergiej Karaganow: "Rosjanie to prawdziwi Europejczycy, Zachód kontynentu zagubił się Jeśli chodzi o bycie globalnym centrum władzy, Stary Świat jest skończony. Moskwa rozumie tę rzeczywistość, ale nasi byli partnerzy nadal zaprzeczają"

 Niedawno niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział: „Unia Europejska musi być gotowa na wojnę do końca dekady”. W Berlinie zaczęto mówić o powrocie powszechnej służby wojskowej i przygotowaniach do konfrontacji z Moskwą. Podobne nastroje są w Polsce. Ale czy tylko z powodu wydarzeń na Ukrainie?

Sergey Karaganov: Russians are the real Europeans, the West of the continent has lost its way
Jaki jest powód wzmożenia rozmów o walce w Europie? Czołowa rosyjska gazeta „Rossijskaja Gazieta” rozmawia z ekspertem ds. stosunków międzynarodowych Siergiejem Karaganowem, honorowym przewodniczącym Rosyjskiej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej, opiekunem akademickim w Szkole Gospodarki Międzynarodowej i Wyższej Szkole Ekonomii Spraw Zagranicznych (HSE) w Moskwie oraz były doradca Kremla. — Jewgienij Szostakow: Panie Karaganow, czy biorąc pod uwagę obecną trudną sytuację w polityce zagranicznej, istnieje potrzeba opracowania odmiennej koncepcyjnie teorii odstraszania wrogów Rosji, aby na wczesnym etapie zatrzymać narastającą konfrontację i zniechęcić naszych przeciwników do podsycania konfliktów? ? — Elity Europy Zachodniej – a zwłaszcza Niemiec – znajdują się w stanie historycznej porażki.

Główną podstawą ich 500-letniej dominacji [nad światem] była przewaga militarna, na której zbudowano gospodarczą, polityczną i kulturową dominację Zachodu.

Ale to zostało im wytrącone z równowagi.

Za pomocą tej przewagi manipulowali światowymi zasobami na swoją korzyść.

Najpierw splądrowali swoje kolonie, a później zrobili to samo, ale bardziej wyrafinowanymi metodami. Dzisiejsze elity zachodnie nie radzą sobie z szeregiem narastających problemów w swoich społeczeństwach.

Należą do nich kurcząca się klasa średnia i rosnące nierówności.

Prawie wszystkie ich inicjatywy kończą się fiaskiem.

Jak wszyscy wiedzą, Unia Europejska powoli, ale systematycznie się rozszerza.

Dlatego właśnie jego klasa rządząca jest wrogo nastawiona do Rosji od około 15 lat.

Potrzebują wroga zewnętrznego; Josep Borrell [najwyższy urzędnik do spraw zagranicznych UE] nazwał w zeszłym roku świat wokół bloku dżunglą.

Rzeczywiście w przeszłości kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła, że sankcje przyjęte przez UE [przeciwko Rosji] były konieczne przede wszystkim po to, aby zjednoczyć Unię Europejską i zapobiec jej rozpadowi.
Elity niemieckie i zachodnioeuropejskie mają kompleks niższości w – dla nich – potwornej już sytuacji, w której ich część świata zostaje przejęta przez wszystkich.

Nie tylko przez Chińczyków i Amerykanów, ale także przez wiele innych krajów.

Dzięki wyzwoleniu świata przez Rosję spod „zachodniego jarzma” Europa Zachodnia nie panuje już nad państwami Globalnego Południa, czyli, jak je nazywam, krajami światowej większości. Zagrożenie, jakie stanowi obecnie Europa Zachodnia, polega na tym, że Stary Świat utracił strach przed konfliktem zbrojnym.

A to jest bardzo niebezpieczne. Jednocześnie, przypomnę, Zachód Europy był źródłem najgorszych katastrof w historii ludzkości.

Teraz na Ukrainie toczy się walka nie tylko o interesy Rosji, o interesy jej bezpieczeństwa, ale także o zapobieżenie nowej globalnej konfrontacji.

Zagrożenie rośnie.

Dzieje się tak również wskutek desperackich prób Zachodu w zakresie kontrataków mających na celu utrzymanie dominacji. Dzisiejsze elity Europy Zachodniej ponoszą porażkę i tracą wpływy w świecie w znacznie większym stopniu niż ich amerykańskie odpowiedniki. Rosja toczy własną bitwę i prowadzi ją skutecznie.

Działamy z wystarczającą pewnością siebie, aby otrzeźwić te zachodnie elity, aby nie rozpętały kolejnego światowego konfliktu w rozpaczy z powodu swoich niepowodzeń.

Nie wolno nam zapominać, że poprzednicy tych samych ludzi rozpętali w ciągu ostatniego stulecia dwie wojny światowe w ciągu jednego pokolenia.

Obecnie jakość tych elit jest jeszcze niższa niż wtedy. — Czy mówisz o duchowej i politycznej porażce Europy Zachodniej jako o fakcie dokonanym? — Tak, i to jest przerażające.

Przecież my też jesteśmy częścią kultury europejskiej.

Mam jednak nadzieję, że w wyniku serii kryzysów po tej stronie kontynentu, powiedzmy, za około 20 lat zapanują zdrowe siły. I obudzi się ze swojej porażki, także moralnej. — Na razie jesteśmy świadkami tworzenia się nowej żelaznej kurtyny w stosunku do Rosji.

Zachód próbuje „wymazać” nasz kraj, także na polu kultury i wartości.

W mediach dochodzi do celowej dehumanizacji Rosjan.

Czy powinniśmy zareagować odwrotnie i „anulować” Zachód?

- Absolutnie nie.

Zachód zamyka teraz żelazną kurtynę, przede wszystkim dlatego, że my w Rosji jesteśmy prawdziwymi Europejczykami.

Pozostajemy zdrowi.

I chcą wykluczyć te zdrowe siły.

Po drugie, Zachód zamyka tę kurtynę, jeszcze mocniej niż podczas zimnej wojny, aby zmobilizować swoją ludność do działań wojennych.

Ale nie potrzebujemy konfrontacji militarnej z Zachodem, dlatego będziemy polegać na polityce powstrzymywania, aby zapobiec najgorszemu. Oczywiście nie będziemy anulować niczego, łącznie z naszą europejską historią.

Tak, zakończyliśmy naszą europejską podróż [w zakresie integracji].

Myślę, że to trochę się przeciągnęło, może ze sto lat. Ale bez europejskich szczepień, bez europejskiej kultury nie stalibyśmy się tak wielką potęgą.

Nie mielibyśmy Dostojewskiego, Tołstoja, Puszkina czy Bloka.

Zachowamy więc kulturę europejską, z której Zachód naszego kontynentu, jak się zdaje, stara się porzucić.

Mam jednak nadzieję, że pod tym względem nie ulegnie całkowitemu zniszczeniu.

Ponieważ Europa Zachodnia nie tylko porzuca kulturę rosyjską, ale także swoją własną kulturę.

To unicestwienie kultury, która w dużej mierze opiera się na miłości i wartościach chrześcijańskich.

Wymazuje swoją historię, niszczy pomniki.

Nie odrzucimy jednak naszych europejskich korzeni. Zawsze byłem przeciwny patrzeniu na Zachód ze zwykłą wrażliwością.

Nie powinieneś tego robić. Wtedy bylibyśmy tacy jak oni.

A teraz zmierzają w stronę nieuniknionego marszu w stronę faszyzmu.

Nie potrzebujemy wszystkich infekcji, które rozprzestrzeniały się i rozprzestrzeniają na zachodzie Europy.

W tym, po raz kolejny, rosnąca zaraza faszyzmem.
— Rok 2023 przyniósł odmrożenie starych konfliktów i demonstracyjne stworzenie warunków dla nowych – przewidywalną eksplozję konfrontacji palestyńsko-izraelskiej, serię wojen w Afryce i bardziej lokalne starcia w Afganistanie, Iraku i Syrii.

Czy ten trend będzie kontynuowany? — Tendencja ta nie będzie lawinowa w przyszłym roku.

Ale jest całkiem oczywiste, że wzrośnie, ponieważ płyty tektoniczne pod systemem światowym przesunęły się.

Rosja jest znacznie lepiej przygotowana na ten okres niż kilka lat temu.

Operacja wojskowa, którą prowadzimy na Ukrainie, ma na celu między innymi przygotowanie kraju do życia w bardzo niebezpiecznym świecie przyszłości.

Oczyszczamy naszą elitę, pozbywamy się skorumpowanych, prozachodnich elementów.

Odbudowujemy naszą gospodarkę.

Odnawiamy naszą armię.

Odradzamy rosyjskiego ducha.

Jesteśmy teraz znacznie lepiej przygotowani do obrony naszych interesów na świecie niż kilka lat temu.

Żyjemy w odradzającym się kraju, który odważnie patrzy w przyszłość.

Operacja wojskowa pomaga nam oczyścić się z ludzi Zachodu i zwolenników zachodu, aby znaleźć nowe miejsce w historii. I wreszcie, wzmocnić się militarnie. — Czy zgadza się Pan, że od 2024 r. świat wejdzie w okres przedłużającego się konfliktu?

Czy ludzkość ma dziś wolę polityczną, aby zmienić tę sytuację? — Oczywiście, że weszliśmy w erę przedłużających się konfliktów.

Ale jesteśmy na nie znacznie lepiej przygotowani niż kiedykolwiek wcześniej.

Wydaje mi się, że podążając drogą powstrzymywania Zachodu i budując stosunki z braterskimi Chinami, stajemy się obecnie osią świata, która może zapobiec popadnięciu wszystkich w globalną katastrofę.

Wymaga to jednak wysiłków na rzecz otrzeźwienia naszych przeciwników na Zachodzie.

Rozpoczęliśmy walkę o ocalenie świata.

Być może misją Rosji jest uwolnienie naszej planety spod „zachodniego jarzma”, uratowanie jej przed trudnościami, jakie wynikną ze zmian, które już powodują wiele tarć.

Zagrożenie wynika w dużej mierze z desperackiego kontrataku Zachodu, który kurczowo trzyma się swojej 500-letniej dominacji, która pozwoliła mu plądrować świat. Widzimy, że na Zachodzie pojawiły się nowe wartości, w tym zaprzeczenie w człowieku wszystkiego, co ludzkie i boskie.

Zachodnie elity zaczęły pielęgnować te antywartości i tłumić normalne wartości.

Przed nami więc trudny okres, ale mam nadzieję, że przetrwamy i pomożemy światu ocalić tradycyjną ludzkość. Jednym z wielu problemów, przed którymi stoi dzisiejszy świat, jest oczywiście to, że gospodarka światowa znajduje się w kryzysie systemowym z powodu niekończącego się wzrostu konsumpcji.

To niszczy samą naturę.

Człowiek nie został stworzony do konsumpcji; widzieć sens istnienia w kupowaniu nowych rzeczy.

— W rozmowie z Interfax nasz wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow powiązał możliwe przyszłe porzucenie antyrosyjskiego kursu Stanów Zjednoczonych i ich podwładnych z „zmianą pokoleniową” na Zachodzie.

Czy jednak zmiana elit na Zachodzie, jeśli nastąpi, może stanowić impuls do rozładowania napięć?

Na przykład minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock, urodzona w 1980 r., należy do nowego pokolenia, ale jej poglądy są bardziej radykalne niż poglądy innych „jastrzębi” z przeszłości.

Czy Pana zdaniem na Zachodzie pozostały jeszcze jacyś rozsądni i dyplomatyczni politycy? — Myślę, że dzisiaj na Zachodzie mamy do czynienia z dwoma pokoleniami elit, które są już dość zdegradowane. Niestety jest mało prawdopodobne, że uda nam się z nimi dojść do porozumienia.

Nadal jednak wierzę, że społeczeństwa i narody, w tym te w Europie Zachodniej, powrócą do normalnych wartości.

Będzie to oczywiście wymagało zmiany pokoleń elit.

Zgadzam się z Siergiejem Ryabkowem, że zajmie to dużo czasu, ale mam nadzieję, że kraje Europy Zachodniej, a może i USA, nie popadną w stan beznadziejny, a do władzy w całej Europie powrócą zdrowe siły narodowe. Nie wierzę jednak, że w najbliższej przyszłości w Europie Zachodniej do władzy dojdą realne, pragmatyczne, powtarzam, siły narodowe.

Wierzę więc, że jeśli kiedykolwiek będziemy mówić o normalnych stosunkach między Rosją a Zachodem [powrót], zajmie to co najmniej 20 lat. Musimy także zdać sobie sprawę, że Zachód nie jest nam już potrzebny.

Wyciągnęliśmy wszystko, co mogliśmy, z tej wspaniałej europejskiej podróży, którą rozpoczął Piotr Wielki.

Teraz musimy wrócić do siebie, do źródeł wielkości Rosji.

To jest oczywiście rozwój Syberii.

To nowy rozwój, czyli sięganie po nowe horyzonty.

Musimy pamiętać, że jesteśmy nie tyle krajem europejskim, co eurazjatyckim.

Nie przestanę przypominać, że Aleksander Newski spędził półtora roku podróżując przez Azję Środkową, a następnie Południową Syberię w drodze do Karakorum, stolicy imperium mongolskiego.

W rzeczywistości był pierwszym rosyjskim Syberyjczykiem. Wracając na Syberię, na Ural, budując nowe drogi, nowe gałęzie przemysłu, wracamy do siebie, do korzeni naszej 500-letniej świetności.

Dopiero po otwarciu Syberii Rosja znalazła siłę i szansę, aby stać się wielką potęgą. Niestety, w dającej się przewidzieć przyszłości nie może być w zasadzie żadnych poważnych międzypaństwowych porozumień w sprawie ograniczenia broni.

— Jak rozsądne jest zapominanie o Europie na dziesięciolecia? — W żadnym wypadku nie powinniśmy zapominać o starych świętych kamieniach Europy, o których mówił Dostojewski.

Są częścią naszej samoświadomości.

Ja sama kocham Europę, a w szczególności Wenecję.

To przez to miasto przebiegał Jedwabny Szlak, a przez nie wielkie cywilizacje azjatyckie.

Nawiasem mówiąc, w tym czasie przewyższyli cywilizację europejską w swoim rozwoju.

Jeszcze 150-200 lat temu patrzenie w stronę Europy było oznaką modernizacji i postępu.

Jednak już od dawna, a zwłaszcza dzisiaj, jest to oznaką zacofania intelektualnego i moralnego.

Nie powinniśmy zaprzeczać naszym europejskim korzeniom; powinniśmy traktować je ostrożnie.

Przecież Europa dała nam wiele.

Ale Rosja musi działać dalej.

A naprzód nie oznacza na Zachód, ale na Wschód i Południe.

Tam właśnie leży przyszłość ludzkości. — Traktat o strategicznej broni ofensywnej wygasa w 2026 r. Co dalej?

Czy wobec nihilizmu prawnego Zachodu możemy liczyć na nowe międzypaństwowe porozumienia wojskowe?

A może ludzkość jest skazana na niekontrolowany wyścig zbrojeń do czasu ustanowienia nowego porządku świata i w konsekwencji nowego status quo? — Nie ma sensu negocjować z obecnymi elitami zachodnimi.

W swoich pismach nawołuję zachodnią oligarchię do zastąpienia tych ludzi, ponieważ są oni dla siebie niebezpieczni, i mam nadzieję, że prędzej czy później taki proces się rozpocznie.

Bo obecna grupa jest tak głęboko zdegradowana, że nie da się z nimi negocjować.

Oczywiście trzeba z nimi porozmawiać.

W końcu oprócz broni nuklearnej istnieją inne zagrożenia.

Nadeszła rewolucja dronów.

Pojawiła się broń cybernetyczna.

Istnieje sztuczna inteligencja.

Pojawiła się broń biologiczna, która również może zagrozić ludzkości strasznymi problemami.

Rosja musi opracować nową strategię, aby powstrzymać wszystkie te zagrożenia.

Pracujemy nad tym, m.in. w nowym Instytucie Międzynarodowej Ekonomiki i Strategii Wojskowej, i będziemy to robić nadal z elitami intelektualnymi krajów światowej większości.

Są to przede wszystkim nasi przyjaciele z Chin i Indii.

Omówimy to z naszymi kolegami z Pakistanu i Arabii.

Na razie Zachód nie ma nam nic konstruktywnego do zaoferowania.

Ale nie zamkniemy naszych drzwi. Niestety, w dającej się przewidzieć przyszłości nie może być w zasadzie żadnych poważnych porozumień międzypaństwowych w sprawie ograniczenia broni

. Po prostu dlatego, że nawet nie wiemy, co i jak ograniczyć.

Musimy jednak wypracować nowe podejście i zaszczepić bardziej realistyczne poglądy naszym partnerom na całym świecie.

Z technicznego punktu widzenia nie można nawet liczyć na porozumienia w sprawie ograniczenia zbrojeń w nadchodzących latach.

Byłaby to po prostu strata czasu.

Możliwe jest jednak przeprowadzenie negocjacji pro forma.

Na przykład próba zakazania nowych obszarów wyścigu zbrojeń.

Szczególnie niepokoję się bronią biologiczną i bronią w przestrzeni kosmicznej.

W tych obszarach można coś zrobić.

Ale teraz Rosja potrzebuje opracowania nowej koncepcji odstraszania, która będzie miała nie tylko aspekty militarne, ale także psychologiczne, polityczne i moralne. — Czy oceny, że Zachód pogodził się z porażką Kijowa, nie są zbyt przedwczesne?

A pomysł, że Globalne Południe z pewnością pokonuje świat zachodni?

— USA czerpią korzyści z konfrontacji na Ukrainie. [Tymczasem] dla elit Europy Zachodniej jest to jedyny sposób na uniknięcie upadku moralnego.

Dlatego jeszcze długo będą wspierać konflikt na Ukrainie.

W takiej sytuacji musimy działać zdecydowanie zarówno w terenie, jak i w obszarze odstraszania strategicznego, aby jak najszybciej osiągnąć nasze cele.

Jednocześnie ważne jest, aby zrozumieć, że większość świata nie będzie walczyć z Zachodem.

Wiele krajów jest zainteresowanych rozwojem handlu i innych stosunków z nim.

Dlatego Światowa Większość jest partnerem, ale nie sojusznikiem Rosji.

Musimy być twardzi, ale wyrachowani. Jestem prawie pewien, że dzięki właściwej polityce powstrzymywania i aktywnej polityce na obrzeżach Ukrainy możemy złamać wolę niebezpiecznego oporu Zachodu. W dzisiejszym świecie każdy człowiek jest dla siebie.

To wspaniały, wielobiegunowy, wielobarwny świat.

Nie oznacza to jednak, że za 20 lat nie będzie już bloków, w tym warunkowego bloku prorosyjskiego.

Musimy się odnaleźć, zrozumieć, kim jesteśmy.

Wielka potęga eurazjatycka, Północna Eurazja.

Wyzwoliciel narodów, gwarant pokoju i oś wojskowo-polityczna większości świata.

To jest nasze przeznaczenie.

Ponadto jesteśmy wyjątkowo przygotowani na ten świat ze względu na otwartość kulturową, jaką wynieśliśmy z naszej historii. Jesteśmy otwarci religijnie.

Jesteśmy otwarci na cały kraj.

To wszystko są rzeczy, których teraz bronimy.

Coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że najważniejszy jest w nas rosyjski duch i rosyjska kultura.

Wszyscy jesteśmy Rosjanami – Rosyjscy Rosjanie, rosyjscy Tatarzy, rosyjscy Czeczeni, rosyjscy Jakuci…

Myślę, że znów się odnaleźliśmy.

A w Nowy Rok wchodzę z poczuciem duchowego podniesienia i optymizmu.

Rosja się odradza.

To jest absolutnie oczywiste. Wywiad ten został po raz pierwszy opublikowany przez gazetę „Rossijskaja Gazeta”, przetłumaczony i zredagowany przez zespół RT Jewgienij Szostakow, w rozmowie z Siergiejem Karaganowem


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/590016-sergey-karaganov-russia-west/

Brak komentarzy:

"Oni kłamią, my wiemy, że kłamią, a oni wiedzą, że my wiemy, że kłamią"

  "Wiemy, że kłamią. Wiedzą, że kłamią. Wiedzą, że my wiemy, że kłamią. Wiemy, że oni wiedzą, że my wiemy, że wiedzą, że kłamią. A jedn...