Uwaga redaktora SOTN: Niezwykle ważne jest, aby zrozumieć, że kulturowy marksista zastępca dziekana na Brandeis University, który wypowiedział powyższe zdanie, zrobił to z wysoce celowym projektem. W końcu żydowski dziekan wykłada na prestiżowym żydowskim uniwersytecie, który reprezentuje wiodące siły stojące za spiralą w dół narodu w kierunku wojny rasowej. Wszyscy handlarze niewolnikami w Ameryce byli kupcami żydowskimi; i zawsze kontrolowali losy czarnych w Ameryce. Praktycznie wszyscy czarni przywódcy dzisiejsi u władzy zostali zainstalowani i/lub finansowani odpowiednio przez żydowskie elity i banksterzy, jak na przykład bagman Rothschilda George Soros.
Brandeis Dean deklaruje „Tak, wszyscy biali ludzie są rasistami”
Jonathan Turley
W zeszłym roku omawialiśmy kontrowersje wokół pełniącego obowiązki dziekana prawa Northwestern, który publicznie zadeklarował: „Nazywam się James Speta i jestem rasistą”.
Za nim podążyła Emily Mullin, dyrektor wykonawcza głównych darów, która ogłosiła: „Jestem rasistą i strażnikiem białej supremacji. Będę pracował, aby być lepszym.”
Publiczne wyznania odzwierciedlają pogląd, że wszyscy biali ludzie są rasistami ze względu na swoją rasę i przywileje – pogląd kwestionowany przez niektórych jako forma rasistowskiej nietolerancji lub uprzedzeń.
Teraz jedna z asystentek dziekanów Brandeis, Kate Slater, wywołała podobne kontrowersje po tym, jak ogłosiła, że „wszyscy biali są rasistami”.
Slater jest prodziekanem ds. studenckich w Graduate School of Arts and Sciences.
Slater określa siebie jako „badaczkę antyrasistowską”, która stara się „ułatwić zrozumienie rasy i rasizmu poprzez szczere i szczere rozmowy”. W swojej dyskusji na temat „krytycznej teorii rasy” nie wyklucza się z bycia rasistką i twierdzi, że nie nienawidzi białych ludzi, tylko „bieli”. Takie stwierdzenia niepokoją wielu. Wątpliwe jest, aby Brandeis tolerowała akademickie powiedzenie, że nie nienawidzi czarnych ludzi, tylko „czerń”.
Slater definiuje swoją rolę jako pomoc „Białym w konceptualizacji tego, jak może wyglądać trwały antyrasizm, mając na uwadze ostateczny cel: wyzwolenie z ucisku dla Czarnych i osób kolorowych”. Jak na ironię, jest to próba zmuszenia „białego lisa” do tego, by nie bał się krytycznej teorii rasowej, która najwyraźniej nie działała z wieloma konserwatywnymi witrynami:
Mam inne podejście do tej kontrowersji niż niektórzy, którzy potępili Slatera jako angażującego się w po prostu inną formę „przynęty na wyścig”. Zgadzam się ze Slaterem, że powinniśmy omawiać tę kwestię. Jest to pogląd wielu naukowców i powinien być szanowany jako zrozumienie źródła rasizmu w dobrej wierze.
Problem polega na tym, że krytyczni teoretycy i zwolennicy rasy często upierają się, że musimy prowadzić dialog na temat rasy, ale jest to raczej diatryba. Wygłaszanie przez nauczyciela akademickiego przeciwstawnych poglądów w takich kwestiach wiąże się z ryzykiem dochodzenia, ponownego szkolenia, a nawet rozwiązania stosunku pracy, o czym mówiliśmy w poprzednich przypadkach. Jedynym dialogiem dozwolonym podczas tych sesji jest chęć zaakceptowania podstawowych przesłanek, a nie alternatywnych punktów widzenia. Rzeczywiście, większość sesji jest traktowana jako „treningi” dotyczące „bieli” i „białych przywilejów”, zamiast debatowania, czy ten pogląd jest sam w sobie rasowo nietolerancyjny. To samo dotyczy korporacji takich jak Lockheed, gdzie kierownictwo najwyższego szczebla wysyłano na obowiązkowe szkolenia, aby zająć się „kulturą białych mężczyzn” i „przywilejem białych mężczyzn”.
Slater mówi, że szuka „zrozumienia rasy i rasizmu poprzez szczere i szczere rozmowy”, ale wyraźnie jest to dyskusja oparta na założeniu, że wszyscy biali są rasistami, a „białość” nienawidzi. Ma być bardziej terapeutyczny i transformujący dla białych ludzi niż prawdziwa debata na temat założeń i stereotypów leżących u podstaw tego aspektu krytycznej teorii rasy.
Moim zdaniem jest to strata i hamuje prawdziwą ewolucję poglądów i założeń. Zgadzam się, że wielu jest ślepych lub niewrażliwych na rasowe uprzedzenia lub przywileje, ale mam poważne obawy co do stronniczości pokazanej w niektórych z tych wykładów i materiałach pomocniczych.
Kolegia i uniwersytety były kiedyś miejscami, w których kontrowersyjne tematy można było dyskutować w namiętnej, ale obywatelskiej wymianie. Założenia zostały zakwestionowane, a dane zweryfikowane. Nie dzieje się tak w wielu kwestiach, z którymi mamy dziś do czynienia. Niektóre tematy są traktowane jako niedostępne. Dyskutowaliśmy o atakowaniu profesorów, którzy wyrażają odmienne opinie na temat ruchu Black Lives Matter, strzelanin policyjnych lub aspektów protestów w całym kraju, od Uniwersytetu w Chicago, przez Cornell, po Harvard, po inne szkoły. Studenci zostali również ukarani za krytykę BLM i poglądy antypolicyjne na różnych uczelniach. Nawet dyrektor szkoły średniej został zwolniony za stwierdzenie, że „wszystkie życia mają znaczenie”.
Oczywiście kieruję się mocnym poglądem na wolność słowa, który nie jest dziś w modzie. . Nie mam problemu z wyrażaniem skrajnych poglądów na terenie kampusu, o ile szkoły zezwalają na wyrażanie poglądów przeciwstawnych. Z tego powodu broniłem wydziału, który wygłaszał podobnie niepokojące komentarze „detonując białych”, potępiając policję, wzywając do cierpienia Republikanów, dusząc funkcjonariuszy policji, świętując śmierć konserwatystów, wzywając do zabijania zwolenników Trumpa, wspierając morderstwo konserwatywnych demonstrantów i innych oburzających wypowiedzi. . Wcześniej pisaliśmy o kwestiach wolności akademickiej na Uniwersytecie Rhode Island ze względu na dyrektora studiów historycznych Erika Loomisa, który bronił morderstwa konserwatywnego protestującego i powiedział, że nie widzi „nic złego” w takich aktach przemocy.
Nie możemy poczynić prawdziwych postępów, jeśli nie będziemy w stanie otwarcie i swobodnie mówić na takie tematy. Wielu nie zgadza się z poglądami akademików, takich jak Slater, ale niewielu członków wydziału jest skłonnych otwarcie zgłaszać takie spory na kampusie. Robiąc to, ryzykujesz, że zostaniesz nazwany przykładem reakcyjnych białych przywilejów i wrogości. Bez takiej swobody kwestionowania leżących u podstaw założeń lub punktów widzenia, sesje te będą postrzegane raczej jako indoktrynacja niż prawdziwe dyskusje na temat rasy w społeczeństwie. To posłuży do uciszenia wielu, ale przekona niewielu.
Przetlumaczyla GR przez translator google
https://www.zerohedge.com/political/brandeis-dean-declares-yes-all-white-people-are-racists
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz