czwartek, 13 stycznia 2022

"Wiek nietolerancji !!!!!!!: anuluj wojnę kultury z wolnością słowa!!!!!!!!"

 AUTOR: TYLER DURDEN

ŚRODA, STY 12, 2022 - 23:40

Autor: John W. Whitehead & Nisha Whitehead via The Rutherford Institute,

"Poprawność polityczna to faszyzm udający maniery".

- George Carlin

Cancel culture – poprawność polityczna wzmocniona sterydami, obłuda epoki narcystycznej i masowo sprzedawana pseudo-moralność, która jest niczym więcej niż faszyzmem przebranym za tolerancję – przeniosła nas w Wiek Nietolerancji, nadzorowany przez techno-cenzorów, prześladowców mediów społecznościowych i rządowe organy nadzorujące

Wszystko jest teraz uczciwą grą dla cenzury, jeśli może być interpretowane jako nienawistne, krzywdzące, bigoteryjne lub obraźliwe, pod warunkiem, że jest sprzeczne z ustalonym punktem widzenia.

W ten sposób najbardziej kontrowersyjne kwestie naszych czasów – rasa, religia, seks, seksualność, polityka, nauka, zdrowie, korupcja rządu, brutalność policji itp. – stały się polem bitwy dla tych, którzy twierdzą, że wierzą w wolność słowa, ale tylko wtedy, gdy faworyzuje poglądy i stanowiska, które popierają.

"Wolność słowa dla mnie, ale nie dla ciebie" to sposób, w jaki mój dobry przyjaciel i purysta wolności słowa Nat Hentoff podsumował te podwójne standardy.

Ta tendencja do cenzurowania, uciszania, usuwania, etykietowania jako "nienawistnych" i demonizowania punktów widzenia, które są sprzeczne z elitą kulturalną, jest przyjmowana z niemal fanatycznym fanatyzmem przez kultowy establishment, który ceni konformizm i myślenie grupowe ponad indywidualność.

Na przykład, czy jesteś sceptyczny co do skuteczności szczepionek przeciwko COVID-19? Czy masz obawy co do wyniku wyborów prezydenckich w 2020 roku? Czy podpisujesz się pod przekonaniami religijnymi, które kształtują twoje poglądy na temat seksualności, małżeństwa i płci? Czy celowo lub nieumyślnie angażujesz się w misgendering (nieprawidłową identyfikację płci osoby) lub deadnaming (używanie niewłaściwych zaimków lub nazwiska urodzenia dla osoby transpłciowej)?

Powiedz "tak" na którekolwiek z tych pytań, a następnie odważ się wyrazić te poglądy w czymkolwiek głośniejszym niż szept, a możesz zostać zawieszony na Twitterze, odcięty od Facebooka i zbanowany na różnych platformach społecznościowych.

Ta autorytarna nietolerancja udająca tolerancję, uprzejmość i miłość (co komik George Carlin określił jako "faszyzm udający maniery") jest końcowym rezultatem politycznie poprawnej kultury, która stała się zradykalizowana, zinstytucjonalizowana i tyrańska.

Na przykład w ciągu ostatnich kilku lat prominentne głosy w mediach społecznościowych zostały ocenzurowane, uciszone i zmuszone do zniknięcia z Facebooka, Twittera, YouTube i Instagrama za wyrażanie idei, które zostały uznane za politycznie niepoprawne, nienawistne, niebezpieczne lub spiskowe.

Ostatnio Twitter zawiesił konserwatywnego podcastera Matta Walsha za naruszenie polityki mowy nienawiści poprzez dzielenie się swoimi poglądami na temat osób transpłciowych. "Największą mistrzynią Jeopardy wszech czasów jest mężczyzna. Najlepszą pływaczką w college'u jest mężczyzna. Pierwszą kobietą czterogwiazdkowym admirałem w publicznej służbie zdrowia jest mężczyzna. Mężczyźni zdominowali kobiecy tor licealny i kobiecy tor MMA. Patriarchat ostatecznie wygrywa" – napisał Walsh na Twitterze 30 grudnia 2021 roku.

J.K. Rowling, autorka popularnej serii o Harrym Potterze, została potępiona jako transfobiczna i powszechnie unikana za to, że ośmieliła się krytykować wysiłki aktywistów transpłciowych zmierzające do erozji prawnej definicji seksu i zastąpienia jej płcią. Esej Rowling wyjaśniający jej poglądy jest potężnym, elokwentnym, dobrze zbadanym artykułem, który nie tylko podkreśla znaczenie wolności słowa i praw kobiet, jednocześnie potępiając wysiłki aktywistów transpłciowych, aby demonizować tych, którzy podpisują się pod "złym myśleniem", ale także uznaje, że chociaż walka o dysmorfię płciową jest prawdziwa, obawy dotyczące ochrony kobiet i dziewcząt przed przemocą są również uzasadnione.

Jak na ironię, unikanie Rowling obejmowało dosłowne palenie książek. Jednak, jak ostrzegał kiedyś Ray Bradbury: "Istnieje więcej niż jeden sposób na spalenie książki. A świat jest pełen ludzi biegających z zapalonymi zapałkami".

Rzeczywiście, Pierwsza Poprawka płonie na naszych oczach, ale te pierwsze iskry zapaliły się dawno temu i były karmione nietolerancją w całym spektrum politycznym.

Rozważ niektóre rodzaje mowy, które są celem cenzury lub całkowitej eliminacji.

  • Obraźliwa, niepoprawna politycznie i "niebezpieczna" mowa:Poprawność polityczna doprowadziła do zmrożenia wolności słowa i rosnącej wrogości wobec tych, którzy korzystają ze swoich praw do swobodnego wypowiadania się. Tam, gdzie stało się to boleśnie widoczne, są kampusy uniwersyteckie, które stały się siedliskami cenzury kierowanej przez studentów, ostrzeżeń wyzwalających, mikroagresjipolityki mowy "czerwonego światła" skierowanej przeciwko wszystkiemu, co może spowodować, że ktoś poczuje się nieswojo, niebezpiecznie lub obrażony.

  • Zastraszając, zastraszająca mowa: Ostrzegając,że "szkolni prześladowcy stają się jutrzejszymi oskarżonymi o przestępstwa z nienawiści", Departament Sprawiedliwości przewodził w nakłanianiu szkół do ograniczenia zastraszania, posuwając się nawet do klasyfikowania "dokuczania" jako formy "zastraszania" i "niegrzecznych" lub "krzywdzących" "wiadomości tekstowych" jako "cyberprzemocy".

  • Mowa nienawiści: Mowanienawiści – mowa, która atakuje osobę lub grupę na podstawie atrybutów takich jak płeć, pochodzenie etniczne, religia, rasa, niepełnosprawność lub orientacja seksualna – jest głównym kandydatem do cenzury online. Korporacyjni giganci internetowi Google, Twitter i Facebook nadal na nowo definiują, jakie rodzaje wypowiedzi będą dozwolone w Internecie, a które zostaną usunięte.

  • Niebezpieczne, antyrządowe przemówienie:W ramach trwającej wojny z "ekstremizmem" rząd nawiązał współpracę z przemysłem technologicznym, aby przeciwdziałać internetowej "propagandzie" terrorystów mających nadzieję na pozyskanie wsparcia lub zaplanowanie ataków. W ten sposób każdy, kto krytykuje rząd w Internecie, może zostać uznany za ekstremistę i jego treść zostanie zgłoszona agencjom rządowym w celu dalszego dochodzenia lub usunięcia. W rzeczywistości Departament Sprawiedliwości planuje utworzyć nową krajową jednostkę terrorystyczną, aby wytropić osoby,"które dążą do popełnienia brutalnych czynów przestępczych w celu wspierania krajowych celów społecznych lub politycznych". Będzie to oznaczać większą inwigilację, więcej programów przed przestępczością i więcej celowania w osoby, których mowa może kwalifikować się jako "niebezpieczna".

Rezultatem całej tej edycji, analizowania, zakazywania i wyciszania jest pojawienie się nowego języka, który George Orwell nazwał nowomową, który umieszcza władzę kontrolowania języka w rękach totalitarnego państwa.

W takim systemie język staje się bronią do zmiany sposobu myślenia ludzi poprzez zmianę słów, których używają.

Efektem końcowym jest kontrola umysłu i lunatykująca populacja.

W reżimach totalitarnych – czyli państwach policyjnych – gdzie konformizm i zgodność są wymuszane na końcu naładowanej broni, rząd dyktuje, jakich słów można, a jakich nie można używać.

W krajach, w których państwo policyjne ukrywa się za życzliwą maską i przebiera się za tolerancję, obywatele cenzurują się, pilnując swoich słów i myśli, aby dostosować się do dyktatu masowego umysłu, aby nie zostać poddani ostracyzmowi lub inwigilacji.

Nawet jeśli motywy stojące za tą sztywno skalibrowaną reorientacją języka społecznego wydają się mieć dobre intencje – zniechęcając do rasizmu, potępiając przemoc, potępiając dyskryminację i nienawiść – nieuchronnie rezultat końcowy jest taki sam: nietolerancja, indoktrynacja i infantylizm.

Społeczne unikanie faworyzowane przez aktywistów i korporacje zapożycza wiele z taktyki kontroli umysłu stosowanej przez autorytarne kulty jako środek kontrolowania swoich członków. Jak pisze dr Steven Hassan w Psychology Today:"Nakazując odcięcie członków, nie mogą już uczestniczyć. Informacje i dzielenie się myślami, uczuciami i doświadczeniami są tłumione. Zatrzymywanie myśli i używanie naładowanych terminów utrzymuje osobę w czarno-białym świecie" typu "wszystko albo nic". To kontroluje członków poprzez strach i poczucie winy".

Ta kontrola umysłu może przybierać różne formy, ale końcowym rezultatem jest zniewolona, uległa ludność niezdolna do rzucenia wyzwania tyranii.

Jak zauważył kiedyś Rod Serling, twórca The Twilight Zone: "Rozwijamy nowych obywateli, takich, którzy będą bardzo selektywni w odniesieniu do zbóż i samochodów, ale nie będą w stanie myśleć".

Problem, jak widzę, polega na tym, że daliśmy się przekonać, że potrzebujemy kogoś innego, kto pomyśli i przemówi za nas. I kupiliśmy ideę, że potrzebujemy rządu i jego partnerów korporacyjnych, aby chronić nas przed tym, co jest brzydkie, denerwujące lub podłe. Rezultatem jest społeczeństwo, w którym przestaliśmy debatować między sobą, przestaliśmy myśleć za siebie i przestaliśmy wierzyć, że możemy rozwiązać nasze własne problemy i rozwiązać nasze własne różnice.

Krótko mówiąc, zredukowaliśmy się do w dużej mierze cichej, biernej, spolaryzowanej populacji, niezdolnej do przepracowania naszych własnych problemów i polegającej na rządzie, który chroni nas przed naszymi lękami.

Jak zauważył kiedyś Nat Hentoff, zatwardziały orędownik Pierwszej Poprawki: "Kwintesencją różnicy między wolnym narodem, jakim twierdzimy, że jesteśmy, a państwem totalitarnym, jest to, że tutaj każdy, w tym wróg demokracji, ma prawo wyrazić swoje zdanie".

Oznacza to, że otwiera się drzwi do większej ilości mowy, a nie mniej, nawet jeśli ta mowa jest obraźliwa dla niektórych.

Rozumiejąc, że wolność dla tych, którzy należą do niepopularnej mniejszości, stanowi ostateczną tolerancję w wolnym społeczeństwie, James Madison, autor Karty Praw, walczył o Pierwszą Poprawkę, która chroniłaby "mniejszość" przed większością, zapewniając, że nawet w obliczu przytłaczającej presji mniejszość jednego – nawet tego, który popiera niesmaczne punkty widzenia – nadal będzie miała prawo do swobodnego wypowiadania się, módlcie się swobodnie, zbierajcie się swobodnie, rzucajcie wyzwanie rządowi i swobodnie rozpowszechniajcie swoje poglądy w prasie.

Nie wyświadczyliśmy sobie – ani narodowi – żadnej przysługi, stając się tak przerażająco uprzejmi, ostrożni, aby uniknąć obrazy i w dużej mierze niechętni do etykietki nietolerancyjnej, nienawistnej lub zamkniętej w sobie, że usunęliśmy słowa, frazy i symbole z dyskursu publicznego.

Pozwoliliśmy, aby nasze lęki – strach o nasze bezpieczeństwo, strach przed sobą nawzajem, strach przed etykietką rasisty, nienawiści lub uprzedzeń itd. – przebiły naszą wolność słowa i nałożyły na nas kaganiec znacznie skuteczniej niż jakikolwiek edykt rządowy.

Ostatecznie wojna o wolność słowa – i dokładnie taka jest: wojna prowadzona przez Amerykanów przeciwko innym Amerykanom – jest wojną napędzaną strachem.

Rozlewając sprzeciw, stworzyliśmy szybkowar stłumionej nędzy i niezadowolenia, który teraz bulgocze i podsyca jeszcze więcej nienawiści, nieufności i paranoi wśród części społeczeństwa.

Ograniczając wolność słowa, przyczyniamy się do rosnącej podklasy Amerykanów, którym mówi się, że nie mogą brać udziału w amerykańskim życiu publicznym, chyba że "pasują".

Pierwsza Poprawka jest zaworem parowym. Pozwala ludziom wyrażać swoje poglądy, wyrażać swoje żale i przyczyniać się do szerszego dialogu, który, miejmy nadzieję, zaowocuje bardziej sprawiedliwym światem. Kiedy nie ma zaworu parowego, który uwolniłby ciśnienie, narasta frustracja, gniew rośnie, a ludzie stają się bardziej niestabilni i zdesperowani, aby wymusić rozmowę.

Bądźcie ostrzeżeni: cokolwiek teraz tolerujemy – na cokolwiek przymykamy oko – cokolwiek racjonalizujemy, gdy jest to zadawane innym, w końcu powróci, aby uwięzić nas, jednego i wszystkich.

W końcu "my, ludzie" będziemy tymi na celowniku.

W pewnym momencie, w zależności od tego, jak rząd i jego korporacyjni sojusznicy definiują, co stanowi "nienawiść" lub "ekstremizm", "my, ludzie", wszyscy możemy zostać uznani za winnych takiej czy innej myślobrony.

Kiedy nadejdzie ten czas, może nie być już nikogo, kto mógłby zabrać głos lub zabrać głos w naszej obronie.

W końcu jest to śliskie zbocze od cenzurowania tak zwanych nielegalnych idei do uciszania prawdy. Ostatecznie, jak przewidział George Orwell, mówienie prawdy stanie się aktem rewolucyjnym.

Jesteśmy na szybko zmieniającej się trajektorii.

Innymi słowy, wszelkie uprawnienia, na które pozwolisz rządowi i jego korporacyjnym agentom domagać się teraz, ze względu na większe dobro lub dlatego, że lubisz lub ufasz tym, którzy są u władzy, w końcu zostaną wykorzystane i wykorzystane przeciwko tobie przez tyranów, których sami stworzyliście.

To jest tyrania większości przeciwko mniejszości maszerującej w zgodzie z technofaszyzmem.

Jeśli Amerykanie nie będą głośno bronić prawa mniejszości do podpisywania się, nie mówiąc już o wyrażaniu, idei i opinii, które mogą być obraźliwe, nienawistne, nietolerancyjne lub po prostu inne, to wkrótce odkryjemy, że nie mamy żadnych praw (do mówienia, gromadzenia się, zgadzania się, niezgadzania się, protestowania, opt-in, rezygnacji lub wytyczania własnych ścieżek jako jednostki).

Bez względu na to, jaka może być nasza liczba, bez względu na to, jakie są nasze poglądy, bez względu na to, do jakiej partii możemy należeć, nie potrwa długo, zanim "my, naród" staniemy się bezsilną mniejszością w oczach napędzanego władzą faszystowskiego państwa, którego celem jest utrzymanie władzy za wszelką cenę.

Jesteśmy już prawie w tym punkcie.

Wolność słowa nie jest już wolna.

Na papierze – przynajmniej zgodnie z Konstytucją Stanów Zjednoczonych – technicznie możemy swobodnie mówić.

W rzeczywistości jednak możemy mówić tylko tak swobodnie, jak pozwala na to urzędnik państwowy – lub podmioty korporacyjne, takie jak Facebook, Google czy YouTube.

Stała, wszechobecna cenzura, która jest nam narzucana przez korporacyjnych gigantów technologicznych z błogosławieństwem władzy, która ma być, grozi doprowadzeniem do restrukturyzacji rzeczywistości rodem z 1984roku Orwella, gdzie Ministerstwo Prawdy nadzoruje mowę i zapewnia, że fakty są zgodne z jakąkolwiek wersją rzeczywistości, którą przyjmują rządowi propagandyści.

Orwell zamierzał rok 1984 jako ostrzeżenie. Zamiast tego, jak wyjaśniam w mojej książce Battlefield America: The War on the American People i w jej fikcyjnymodpowiedniku The Erik Blair Diaries , jest on używany jako dystopijna instrukcja obsługi do inżynierii społecznej populacji, która jest zgodna, konformistyczna i posłuszna Wielkiemu Bratu.

Państwo policyjne nie mogło prosić o lepszych obywateli niż takie, które prowadzi własną cenzurę, szpiegostwo i policję.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

"Zełenski kopie sobie grób atakami na Rosję w stylu „11 września” – amerykański analityk wojskowy Ukraińskie ataki dronów na cele cywilne w Rosji rozgniewają Moskwę, ale nie zmienią biegu wojny, powiedział Daniel Davis"

  Wysoki budynek mieszkalny widoczny w rosyjskim mieście Kazań po uderzeniu ukraińskiego drona 21 grudnia 2024 r. © Sputnik Kijów strzela s...