8 czerwca 1967 roku Izrael zaatakował amerykański statek wywiadowczy o nazwie USS Liberty. Incydent spowodował śmierć lub obrażenia dwóch trzecich załogi statku w celowym ataku izraelskiego wojska, ale odpowiedzią rządu USA było pójście dalej i zbliżenie się do Tel Awiwu. Można argumentować, że ustanowiło to precedens dla Izraela, aby bezkarnie zabijać obywateli USA.
Przez Russia Today
Izrael zajął Zachodni Brzeg, Strefę Gazy i Wschodnią Jerozolimę, pokonał jordańskie wojsko, zmiażdżył Egipcjan i odniósł sukces przeciwko Syrii. Tel Awiw powiedział USA, że będzie to ograniczona wojna, w której nie będzie dążył do zajęcia obszarów takich jak syryjskie Wzgórza Golan lub egipski Półwysep Synaj. Jednak Izrael był gotów to zrobić.
Unoszący się na międzynarodowych wodach Morza Śródziemnego, u wybrzeży Egiptu, najnowocześniejszy amerykański statek przewożący około 300 członków załogi stacjonował w celu zebrania informacji wywiadowczych, które były kluczowe dla interesów Waszyngtonu w regionie. Było to w czasie zimnej wojny, a Izrael walczył z trzema najbardziej problematycznymi sojusznikami Związku Radzieckiego na Bliskim Wschodzie: Egiptem, Syrią i Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Konflikt, który ma się zakończyć za kilka dni, przekształci region na korzyść Zachodu i zapewni Tel Awiwowi pozycję jednego z największych sojuszników Ameryki.
Sześciodniowa wojna między Izraelem a jego arabskimi sąsiadami, często przedstawiana jako bitwa Izraela o amerykańskie interesy, nie była tak czysta, jak sugeruje ta narracja. O godzinie 14:00 8 czerwca izraelska kontrola naziemna nakazała swoim myśliwcom zaatakować USS Liberty, wyraźnie oznaczony amerykański okręt pływający pod dużą amerykańską banderą. Był to statek, który Izrael zidentyfikował – co najmniej siedem razy, zgodnie z taśmami audio odkrytymi przez Al-Dżazirę – jako należący do US Navy. Izraelskie wojsko otworzyło ogień pociskami przeciwpancernymi, uderzając w statek. Zrzucili także napalm, ostrzelali łodzie ratunkowe i wystrzelili torpedę w statek.
W wyniku niesprowokowanego ataku zginęło łącznie 34 Amerykanów, a 172 zostało rannych. Ocaleni z USS Liberty zebrali dowody, aby argumentować, że powinien on być sądzony jako zbrodnia wojenna. Pomimo wyraźnych wezwań do kompleksowego dochodzenia, które postawiłoby przed sądem tych, którzy zlecili atak, ocaleni z USS Liberty twierdzą, że ich prośby nigdy nie zostały uwzględnione i do dziś większość dokumentacji otaczającej incydent jest nadal uważana za tajną przez rząd USA.
Tuszowanie
Krótko po incydencie administracja prezydenta Lyndona Johnsona została w pełni poinformowana. Izrael ogłosił swoje oficjalne stanowisko, przyznając, że był to celowy atak, ale ich siły błędnie zidentyfikowały statek, a cały ten epizod był ogromnym błędem. Stanowisko to nie zostało natychmiast zaakceptowane przez USA, ale Johnson nigdy nie przeprowadził dokładnego dochodzenia. To ze względu na samą skalę cenzury otaczającej incydent, brak odpowiedzialności i brak odpowiedniego dochodzenia, wielu ocalałych z ataku na USS Liberty twierdzi, że doszło do tuszowania i nadal domaga się sprawiedliwości 55 lat później.
Wielu amerykańskich wojskowych, wywiadowczych i cywilnych urzędników również zakwestionowało twierdzenie Izraela, że nie był świadomy, że jest to amerykański statek. Wśród nich był ówczesny sekretarz stanu USA, Dean Rusk, który stwierdził w swojej autobiografii "As I Saw It", że "Nie wierzyłem im wtedy i nie wierzę im do dziś. Atak był oburzający".
Wkrótce potem izraelskie wojsko wniosło sześć zarzutów przeciwko wielu osobom, które były w to zaangażowane. Zostały one jednak później odrzucone przez sędziego wojskowego Sgan-Aluf I. Yerushalmi, który stwierdził we wstępnym dochodzeniu, że "we wszystkich okolicznościach sprawy zachowanie któregokolwiek z oficerów marynarki wojennej, których dotyczy ten incydent, nie może być uznane za nierozsądne, w stopniu, który uzasadniał popełnienie procesu". Zeznania naocznych świadków zostały później pominięte w amerykańskim raporcie, odrzucone przez rząd USA. Oprócz tego zniknęły kluczowe dowody, a ci, którzy przeżyli, oprócz członków rodzin ofiar, zostali uciszeni z powodu rozmów z prasą z obawy, że zaogni to stosunki amerykańsko-izraelskie.
Nigdy nie było formalnego przesłuchania w Kongresie USA w sprawie incydentu, który został nazwany "bezprecedensowym i narodową hańbą" przez byłego amerykańskiego admirała Thomasa Moorera. Moorer stwierdził również, że siły amerykańskie zostały "nakazane do ustąpienia przez sekretarza obrony McNamara i prezydenta Johnsona z powodów, na które amerykańska opinia publiczna zasługiwała wiedzieć. Kapitan i załoga Liberty, zamiast być powszechnie uznawanymi za bohaterów, którymi z pewnością są, zostali uciszeni, zignorowani, uhonorowani z opóźnieniem i z dala od kamer i pozbawieni historii, która dokładnie odzwierciedla ich gehennę.
Amerykańskie media milczały na temat historii USS Liberty, kiedy to się stało, w kategoriach potencjalnie celowego ataku izraelskiego, a nawet skali incydentu. Jednak Newsweek opublikował artykuł, w którym cytował wysokiego rangą urzędnika w Białym Domu, który twierdził, że wierzył, że Izrael celowo zaatakował statek. Wkrótce potem odkryto, że Johnson był źródłem Newsweeka, co rozwścieczyło Izrael i jego lobbystów w Waszyngtonie. Jeśli prezydent nie zmienił swojego stanowiska, izraelskie lobby rzekomo przygotowywało kampanię, która oskarżyłaby go o "zniesławienie krwi" i malowała go jako antysemitę. Ta linia argumentacji sugerowałaby, że Johnson mógł starać się znaleźć prawdę, ale bardziej zależało na głosach społeczności żydowskiej w Stanach Zjednoczonych i obawiał się, że zostanie przedstawiony jako przeciwny ich sprawie.
Izrael stanowił również kolejną zachętę dla prezydenta USA do zmiany podejścia do tej kwestii i porzucenia myśli o dalszym dążeniu do niej w postaci znaczącego prezentu politycznego. W tym czasie Johnson spotkał się ze znaczną reakcją po jego roli w kontynuowaniu wojny w Wietnamie. Był to ogromny dyplomatyczny ból głowy, szczególnie w czasie, gdy siły północnowietnamskie niedawno nabyły radzieckie pociski ziemia-powietrze.
Każdego dnia amerykańskie samoloty były wystrzeliwane z nieba przez te pociski, co oznaczało, że liczba ofiar śmiertelnych w Ameryce stale rosła – problem, na który Izrael miał odpowiedź. Dzięki udanej ofensywie lądowej Izraela na egipskim Synaju, dostał w swoje ręce te same radzieckie pociski i instrukcje ich użycia. Tel Awiw postanowił przekazać je Stanom Zjednoczonym w prezencie wraz z instrukcjami.
Zarówno dla USA, jak i Izraela wojna sześciodniowa była wielkim triumfem. Dla Amerykanów było to wielkie zwycięstwo nad ich sowieckim wrogiem, a dla Izraela był to złoty moment, kiedy właśnie pokonał swoich sąsiadów i stał się ulubieńcem Zachodu. Historia USS Liberty, która trafiła do prasy, była po prostu zbyt dużym progiem zwalniającym i negatywnie wpłynęłaby na wyniki osiągnięte przez obie strony, gdyby amerykańska opinia publiczna odkryła, co naprawdę się wydarzyło.
Dlaczego Izrael zaatakował Amerykę?
Istnieją cztery podstawowe wyjaśnienia, dlaczego Izrael zaatakował USS Liberty, co sprawia, że prawda jest trudna do zdecydowanego ustalenia i jest prawdopodobne, że może to być którykolwiek z tych czterech powodów, a w rzeczywistości mieszanka. Istnieje również izraelska narracja, która mówi, że atak był błędem.
Pierwszym wyjaśnieniem jest to, że Izrael sprzedał swoim amerykańskim sojusznikom kłamstwo, że walczy tylko w ograniczonej wojnie i nie dąży do zawłaszczenia ziemi. Tel Awiw miał jasne plany zajęcia nie tylko Półwyspu Synaj, ale także Wzgórz Golan, które po wojnie utrzyma jako swoje terytorium, wraz z całą historyczną Palestyną. Ten tok myślenia sugeruje, że Izrael obawiał się, że amerykański statek wywiadowczy mógł spowodować niechciane kłopoty, gdyby znalazł jakiekolwiek informacje na temat prawdziwych intencji Tel Awiwu.
Drugie i trzecie wyjaśnienie ma związek z łatwiej zauważalnymi izraelskimi zbrodniami wojennymi, które statek mógł wychwycić, w tym masakrą 14 żołnierzy sił pokojowych ONZ w Strefie Gazy i masowym morderstwem około 1000 egipskich jeńców wojennych na Synaju. USS Liberty znajdował się podobno w pobliżu miasta El-Arish, gdzie siły izraelskie ustawiały się w szeregu i strzelały do egipskich jeńców wojennych. Uważa się, że co najmniej 400 jeńców zostało zabitych w samym El-Arish przez siły izraelskie.
Czwartym wyjaśnieniem, które wynikało głównie z filmu śledczego BBC, wydanego w 2012 roku, było to, że atak mógł być operacją fałszywej flagi, która nie powiodła się. Wskazuje to na zaangażowanie amerykańskich urzędników wywiadu, którzy podobno omawiali możliwość wspólnej amerykańsko-izraelskiej operacji zatopienia amerykańskiego statku w celu obwinienia Egipcjan. Dowody na to nie są rozstrzygające, ale doprowadziłyby nas do przekonania, że zarówno wywiad amerykański, jak i izraelski szukały pretekstu w stylu Zatoki Tonkińskiej do rozpoczęcia wspólnej wojny z Egiptem. Chociaż nie należy tego całkowicie wykluczać jako możliwości, przeciwnicy tego sposobu myślenia twierdzą, że Izrael już z łatwością pokonał wszystkich swoich sąsiadów bez pomocy USA i że nie miałoby sensu, aby Waszyngton zapewniał pretekst do sowieckiej interwencji.
Co ciekawe, w 2017 roku The Intercept opublikował dwa tajne dokumenty Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), które rzuciły więcej światła na incydent. Jeden z dokumentów, przewodnik klasyfikacyjny, który był używany co najmniej do 2006 r., Ujawnił, że NSA miała własny hebrajski system transliteracji. Jednak przewodnik stwierdza, że informacje te są tajne i dlatego nie jesteśmy w stanie dokładnie stwierdzić, jakie dowody to przedstawi. Artykuł Intercept stwierdza, że dowodzi to, że USA historycznie uważały Izrael za "cel wywiadowczy". Do dnia dzisiejszego NSA odmawia uznania, że tego dnia przechwyciła izraelskie sygnały, czemu zaprzecza raport śledczy opublikowany przez Chicago Tribune.
Powodem, dla którego kwestia potencjalnego ataku wywiadowczego NSA na Izrael jest tak ważna, jest to, że pomaga wzmocnić teorię, że Izrael wiedział, że atakuje amerykański statek. Może to również dać nam powód, by wierzyć w argument rosyjskiego autora, Josepha Daichmana, w jego książce "Historia Mossadu", który mówi, że Izrael zaatakował Wolność, aby powstrzymać Sowietów przed kradzieżą przechwyconych przez USA danych wywiadowczych. Daichman twierdzi, że Izrael był usprawiedliwiony w ataku na statek, ponieważ niedopełnienie tego obowiązku mogło doprowadzić do tego, że Sowieci dostarczyliby Egipcjanom poufnych informacji wywiadowczych, które były niezbędne dla wysiłku wojennego.
Stosunki amerykańsko-izraelskie i bezkarne zabijanie Amerykanów
Nikt nigdy nie został uznany za winnego incydentu z USS Liberty. W 1968 roku, rok po wojnie w czerwcu 1967 roku, budżet pomocy USA dla Izraela został rozszerzony o 450%, a Tel Awiw zbliżył się do USA bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Żaden przyszły rząd USA nigdy nie pociągnie do odpowiedzialności za morderstwo 34 nieuzbrojonych obywateli USA. Najważniejsze było to, że pozycja Izraela jako kluczowego sojusznika USA była ważniejsza niż życie Amerykanów, a ponieważ historia nigdy nie obiegła amerykańskich mediów, niewiele było protestów przeciwko temu, co się stało.
W marcu 2003 roku miał miejsce kolejny głośny przypadek Izraela wymierzonego w obywatela amerykańskiego. Tym razem izraelski żołnierz prowadzący zmilitaryzowany buldożer w południowej Strefie Gazy był odpowiedzialny za zabicie młodej kobiety o imieniu Rachel Corrie. 23-letnia Amerykanka była wyraźnie rozpoznawalna i próbowała zapobiec wyburzeniu palestyńskich domów przez siły izraelskie. Po latach walki jej rodziców o sprawiedliwość poprzez system prawny, izraelski sąd uznał jej żołnierza za niewinnego w 2012 roku i to było to. Rząd USA nie kiwnął palcem za młodą Corrie, która została brutalnie zmiażdżona na śmierć.
Nieco ponad miesiąc temu weteran palestyńsko-amerykański dziennikarz Shireen Abu Akleh został zastrzelony przez izraelskiego żołnierza, celowo, zgodnie z wynikami raportu śledczego CNN. Departament Stanu USA początkowo twierdził, że ufa swoim izraelskim sojusznikom w zbadaniu, co stanowiłoby zbrodnię wojenną, milcząc na temat tego, co same Stany Zjednoczone zrobią, aby zapewnić odpowiedzialność. Izrael oświadczył później, że nie będzie prowadził dochodzenia w sprawie zabójstwa Shireen Abu Akleh i że nawet w przypadku, gdy jeden z jego żołnierzy będzie odpowiedzialny, nie będą odpowiedzialni za jakiekolwiek przestępstwo.
Wydaje się, na podstawie dowodów, które mamy przed sobą, że zespół prezydenta Joe Bidena przestrzega tych samych "zasad| który istnieje od 1967 roku, nigdy nie karząc Izraela bez względu na wszystko, nawet jeśli jest on odpowiedzialny za mordowanie obywateli USA. Tok myślenia jest taki, że amerykańska pomoc dla Izraela jest bezwarunkowa i że poparcie dla Tel Awiwu nigdy nie słabnie, bez względu na to, co robi Tel Awiw.
Robert Inlakesh jest analitykiem politycznym, dziennikarzem i dokumentalistą mieszkającym obecnie w Londynie w Wielkiej Brytanii. Relacjonował i mieszkał na okupowanych terytoriach palestyńskich, a obecnie pracuje z Quds News. Reżyser "Steal of the Century: Trump's Palestine-Israel Catastrophe".
Przetlumaczono przez translator Google
za:http://stateofthenation.co/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz