AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Susan Crabtree za pośrednictwem RealClear Politics (podkreślenie nasze),
Szaleńcza i śmiertelna ewakuacja USA z Afganistanu była tak zdezorganizowana, że ewakuowano 1 450 dzieci bez rodziców, a wyżsi rangą przywódcy w biurach wiceprezydent Kamali Harris i pierwszej damy Jill Biden, a także jeden z Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, poprosili prywatne grupy weteranów o pomoc w ewakuacji niektórych osób z kraju.
W ostatnich dniach ewakuacji ponad 1000 kobiet i dziewcząt czekało ponad 24 godziny w dziesiątkach autobusów, rozpaczliwie okrążając lotnisko w Kabulu i próbując uniknąć talibskich punktów kontrolnych. Wielu z nich wielokrotnie mówiono, że nie wolno im wejść na lotnisko. Teraz, prawie rok po przejęciu kontroli nad krajem przez talibów, mniej niż jednej trzeciej z nich udało się uciec z kraju.
To tylko niektóre z ustaleń zawartych w nowym raporcie Republikanów z Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów rok po tym, jak talibowie wkroczyli do afgańskiej stolicy Kabulu, niemal natychmiast cofając ponad dwie dekady wsparcia wojskowego USA i NATO oraz wysiłków na rzecz budowania narodu.
Mówiąc szerzej, raport, który RealClearPolitics uzyskał pod koniec zeszłego tygodnia, twierdzi, że prezydent Biden i najwyżsi urzędnicy w jego administracji wielokrotnie – i być może celowo – wprowadzali w błąd naród amerykański, gdy mówili, że upadek Kabulu był zaskoczeniem i nie było innej alternatywy niż poleganie na talibach w zakresie bezpieczeństwa w stolicy Afganistanu, gdy wojsko USA ewakuowało się pospiesznie.
Raport twierdzi, że chaotyczne wycofanie, które pozostawiło ponad 800 obywateli amerykańskich uwięzionych w kraju, było całkowicie możliwe do uniknięcia, gdyby Biden i jego zespół ds. Bezpieczeństwa narodowego wysłuchali ostrzeżeń i rad przywódców wojskowych, amerykańskich dyplomatów działających na miejscu i międzynarodowych sojuszników.
Dodaje, że jednemu z najtragiczniejszych skutków ewakuacji – śmierci 13 amerykańskich żołnierzy i 160 Afgańczyków w samobójczym zamachu bombowym na lotnisku w Kabulu – można było zapobiec, gdyby administracja zaakceptowała ofertę talibów z 15 sierpnia, aby USA kontrolowały bezpieczeństwo stolicy do końca wycofania.
Takie porozumienie pozwoliłoby siłom amerykańskim na rozszerzenie obwodu bezpieczeństwa lotniska, tworząc więcej miejsca na ewakuację Afgańczyków i znacznie bardziej uporządkowany proces. Zapobiegłoby to również uwięzieniu amerykańskich żołnierzy wśród szaleńczego zmiażdżenia Afgańczyków desperacko próbujących wejść na pokład amerykańskich samolotów wojskowych, narażając ich na atak samobójczy, kilku byłych urzędników powiedziało Republikanom z komitetu.
"Było wiele grzechów, jeśli wolisz - był kompletny brak i niepowodzenie w planowaniu" - powiedział kongresmen Mike McCaul, czołowy republikanin w panelu CBS News "Face the Nation Sunday". "Nie wykonano żadnego planu."
W nowej notatce z weekendu Biały Dom zaczął bronić swojej decyzji o wycofaniu wojsk, argumentując, że posunięcie to wzmocniło bezpieczeństwo narodowe USA poprzez uwolnienie agentów i aktywów wojskowych i wywiadowczych. Notatka, napisana przez rzeczniczkę Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson i po raz pierwszy zgłoszona przez Axios, jest bezpośrednią odpowiedzią na tymczasowy raport Republikanów w Izbie Reprezentantów, przedstawiający ich pogląd na niepowodzenia administracji w wycofaniu się.
Atakuje raport Republikanów w Izbie Reprezentantów jako partyzanckie ćwiczenie "pełne niedokładnych charakterystyk, wybiórczych informacji i fałszywych twierdzeń ... Opowiada się za niekończącą się wojną i wysłaniem większej liczby żołnierzy do Afganistanu i ignoruje skutki wadliwej umowy, którą były prezydent Trump zawarł z talibami" – czytamy w notatce.
Republikanie podtrzymują swoje ustalenia, argumentując, że brak planu sprawił, że Departament Stanu tylko 36 urzędników konsularnych na lotnisku próbowało przetworzyć setki tysięcy ludzi w ciągu kilku dni. Urzędnicy ci byli przytłoczeni, powiedział McCaul, ale brak środków na wycofanie się na taką skalę był tylko jednym z wielu błędów związanych z nieplanowaniem upadku Kabulu pomimo wielu ostrzeżeń.
Kilku czołowych przywódców wojskowych USA od miesięcy ostrzegało prezydenta, że afgański rząd prawdopodobnie upadnie, jeśli USA pozostawią tam mniej niż 2 500 żołnierzy.
Raport cytuje również "bardziej realistyczne oceny w terenie", w tym depeszę ambasady z 13 lipca 2021 r. od 23 amerykańskich pracowników przydzielonych do ambasady w Kabulu, która podobno zawierała "surowe ostrzeżenie" o potencjalnym upadku państwa afgańskiego. Depesza, o której Wall Street Journal po raz pierwszy poinformował rok temu i została wysłana do sekretarza stanu Antony'ego Blinkena i dyrektora ds. Planowania polityki Salmana Ahmeda, wezwała Departament Stanu do pilniejszej reakcji na ofensywę talibów.
Chociaż Blinken potwierdził istnienie depeszy, odmówił udostępnienia jej lub ujawnienia swojej odpowiedzi na nią komisjom Kongresu, w tym Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów.
Największym błędem ze wszystkich, argumentował McCaul, było odrzucenie przez Bidena oferty talibów, aby USA przejęły kontrolę nad bezpieczeństwem Kabulu do czasu zakończenia ewakuacji.
"Pomyśl o tym, co by się zmieniło" - powiedział McCaul. "Musieliśmy polegać na talibach, aby zabezpieczyć obwód [lotniska], co doprowadziło do chaosu, a także doprowadziło do zamachowca-samobójcy, który zabił 13 żołnierzy i kobiety i ranił setki ludzi".
Administracja Bidena odrzuciła również inne oferty, które mogłyby pomóc zapobiec szaleńczemu zmiażdżeniu Afgańczyków na lotnisku i zachować reputację Ameryki za granicą. Przywódcy USA zignorowali propozycję Guam, aby terytorium USA służyło jako tymczasowe centrum przetwarzania, aby pomóc w ewakuacji tłumaczy i innych zagrożonych sojuszników. Podobnie odrzucił ofertę Pakistanu, aby obiekt służył tam jako centrum tranzytowe dla ewakuowanych, mimo że inne obiekty w Katarze i Niemczech osiągnęły przepustowość.
Raport, który posłuży jako mapa drogowa dla kilku linii dochodzenia, jeśli Republikanie odzyskają większość w którejkolwiek z izb tej jesieni, opiera się na informacjach open source, wraz z wywiadami z amerykańskimi urzędnikami i cywilami zaangażowanymi w ewakuację obywateli USA i afgańskich sojuszników. Kilku sygnalistów, którzy poprosili o anonimowość, również odegrało kluczową rolę, wraz z zaprzysiężonymi oświadczeniami amerykańskiego personelu wojskowego, którzy byli częścią dochodzenia w sprawie samobójczego zamachu bombowego z 26 sierpnia 2021 r. na lotnisku w Kabulu.
Departament Stanu nie zastosował się do próśb o dokumenty i przepisał wywiady z 34 urzędnikami administracji zaangażowanymi w ewakuację Afganistanu. Raport krytykuje również pełną Komisję Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów, kierowaną przez demokratycznego kongresmena Grega Meeksa z Nowego Jorku, za przeprowadzenie tylko jednego pełnego przesłuchania w komisji z wyższymi urzędnikami administracji Bidena w sprawie wycofania się z Afganistanu, mimo że jest on powszechnie uznawany za jedną z najgorszych porażek polityki zagranicznej USA od dziesięcioleci.
Podczas gdy raport mówi, że więcej zasobów Departamentu Stanu pomogłoby złagodzić panikę i zamieszanie, obwinia agencję za podstawowe błędy komunikacyjne, które jeszcze bardziej zaostrzyły chaos.
Ignorując wczesne ostrzeżenia, że nie poruszają się wystarczająco szybko, aby ewakuować Amerykanów i zagrożonych Afgańczyków, którzy współpracowali bezpośrednio z rządem USA, pozostawili amerykańskich obywateli, posiadaczy zielonej karty i afgańskich sojuszników zatwierdzonych do odlotu pozostawionych przed bramkami lotniska bez pomocy.
"Próby członków Kongresu i ich pracowników, aby pomóc swoim wyborcom lub innym potencjalnym ewakuowanym, były często hamowane przez odpowiedzi poza biurem na prośby e-mail i zepsute linki do stron internetowych, które oznaczają przesyłanie informacji" - czytamy w raporcie.
Krytykuje również ambasadora USA w Afganistanie Rossa Wilsona za wyjazd na dwutygodniowe wakacje, gdy Afganistan się rozpadał. Wilson zrobił sobie letnią przerwę natychmiast po tym, jak towarzyszył ówczesnemu prezydentowi Afganistanu Ghaniemu na spotkaniu pod koniec czerwca z Bidenem, który obiecał afgańskiemu wysłannikowi: "Pozostaniemy z tobą i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby upewnić się, że masz narzędzia, których potrzebujesz".
"W ambasadzie nie podjęto żadnych decyzji, dopóki [Ross] nie wrócił w połowie lipca. To uniemożliwiło podjęcie działań" - powiedział śledczym amerykański oficer wojskowy. "Grunt mógłby zostać zdobyty w tym czasie, gdyby ambasada była w stanie zrobić cokolwiek".
Kilka tygodni później Biden i Blinken byli na wakacjach odpowiednio w Camp David i Hamptons, kiedy w Pentagonie zaczęły bić na alarmy o potrzebie przeniesienia całego personelu ambasady USA na lotnisko w Kabulu. Przed przeprowadzką personel otrzymał rozkaz zniszczenia poufnych dokumentów w odpowiedzi na nowe obawy przed natychmiastowym przejęciem Kabulu przez talibów.
Wszystkie te pochopne działania nie pozostawiły Departamentowi Stanu czasu na przyspieszenie rozpatrywania wniosków imigracyjnych dla afgańskich sojuszników, których Biden obiecał chronić.
Nie planowano ewakuacji dziesiątek tysięcy wyszkolonych przez USA afgańskich komandosów i innych elitarnych jednostek, które posiadają wrażliwą wiedzę na temat amerykańskich operacji wojskowych.
Pozostawiono również: przywódczynie i żołnierzy, którym Amerykanie obiecali schronienie, wraz z ponad 10 000 Afgańczyków, którzy byli zatrudnieni przez ambasadę w Kabulu od czasu jej ponownego utworzenia w 2001 r. i tysiące innych, którzy pracowali z Amerykańską Agencją Rozwoju Międzynarodowego.
Prawie rok po tym, jak ostatnie wojska amerykańskie opuściły Afganistan, administracja Bidena nadal nie ma planu pomocy tym zagrożonym afgańskim sojusznikom, którzy walczyli i pracowali u boku sił amerykańskich, mimo że administracja przyznała, że talibowie i inne grupy terrorystyczne poddały tych sojuszników USA zabójstwom i wymuszonym zaginięciom.
I pomimo zapewnień Bidena, że USA osiągnęły swój pierwotny cel wydalenia Al-Kaidy i innych grup terrorystycznych z kraju, raport wskazuje na niedawny atak USA na Aymana al Zawahiriego, czołowego przywódcę Al-Kaidy, który mieszkał swobodnie w centrum Kabulu, jako dowód obecności grupy w Afganistanie.
"Na szczęście al Zawahiri został zabity przez atak amerykańskich dronów w zeszłym miesiącu, ale urzędnicy ostrzegają, że Al-Kaida i ISIS-K nadal zwiększają swoją obecność w Afganistanie" - czytamy w raporcie.
Tymczasem wycofanie się spowodowało spustoszenie w gospodarce kraju, a niektóre szacunki mówią, że 95% kraju potrzebuje pomocy w nagłych wypadkach, aby uniknąć głodu. Gdy talibowie odzyskali kontrolę, pojawiły się doniesienia o ukierunkowanych zabójstwach z zemsty na tych, którzy współpracowali z rządem LUB wojskiem USA. Amerykańskie grupy wolontariuszy, które chcą pomóc afgańskim ewakuowanym, zgłosiły prawie 500 ataków odwetowych, w tym ścinanie głów, wieszanie, odcięte kończyny, ślady rzęs i strzelaniny samochodowe.
Misja Wsparcia ONZ w Afganistanie poinformowała w lipcu 2022 r., że zabójstwa te są często przeprowadzane "w stylu egzekucji – na przykład, gdy dana osoba jest zabierana z domu i strzelana niemal natychmiast", zauważa raport.
Jedną z najgorszych ofiar wycofania się USA z kraju jest dramatyczny regres kobiet i dziewcząt, którym nakazuje się teraz noszenie burek i nie mogą uczęszczać do szkoły lub na uniwersytety, a nawet chodzić bez opieki w miejscach publicznych.
Małżeństwa dzieci również podobno rosną, a dziewczęta w wieku dziewięciu lat są sprzedawane do małżeństwa, aby spłacić długi, lub rodziny są zmuszane do wydawania swoich małych córek za talibskich bojowników, stwierdza raport, cytując komentarze dokumentalistki PBS Ramity Navai na początku tego miesiąca po dwóch wizytach w Afganistanie.
Raport cytuje również ustalenia Amnesty International, że "wiele protestujących kobiet" w Afganistanie, które demonstrowały przeciwko represyjnej polityce talibów, "zostało poddanych arbitralnym aresztowaniom i zatrzymaniom, wymuszonym zaginięciom i torturom", w tym pobiciom podawanym przez talibów i wstrząsom elektrycznym paralizatorami.
Chociaż Blinken przyznał się do ataków odwetowych i zabójstw na początku tego roku, raport wskazuje, że sekretarz zbagatelizował odpowiedzialność przywódców talibskich za śmierć.
"Oczywiście jesteśmy świadkami odwetu, ataków talibów na tych, którzy są częścią poprzedniego rządu" - powiedział podczas przesłuchania w Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów 28 kwietnia. "Wydaje się, że w większości nie są one centralnie kierowane, to znaczy - zwykle dzieją się na poziomie lokalnym, ale się zdarzają".
Wielu z tych sojuszników nadal ukrywa się w bezpiecznych domach, obawiając się, że talibscy informatorzy ujawnią ich wcześniejszą pracę z rządem USA lub sojusznikami z NATO. Z każdym tygodniem mają mniej zasobów na zakup podstawowych przedmiotów, takich jak żywność, paliwo i schronienie.
Ponieważ Departament Stanu nie jest w stanie pomóc tym ludziom, zadanie odzieży, karmienia i schronienia dziesiątek tysięcy Afgańczyków spadło na zewnętrznych weteranów lub grupy humanitarne lub sympatyczne osoby. Prawie bez wsparcia ze strony rządu USA, niektórzy pracownicy kierujący tymi grupami, z których wielu składa się z weteranów wojskowych, wyczerpali swoje osobiste konta emerytalne, zrezygnowali z pracy i zawiesili swoje małe firmy w celu zebrania funduszy na obsługę tych sieci bezpiecznych domów.
"Ale te fundusze nie są nieograniczone, a poniesione napięcia zasobów zagroziły dalszemu istnieniu tych bezpiecznych domów, na których wielu Afgańczyków i Amerykanów polega na swoim przetrwaniu" - podsumowuje raport.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz