Niemcy nie są jedynym krajem, który stoi w obliczu kryzysu energetycznego z powodu odmowy gry w piłkę z Rosją.
Mówi się nam, że Hiszpania próbuje powstrzymać krwawienie, nakładając nowe ograniczenia na zużycie energii.
Według doniesień, nowe limity są nakładane na korzystanie z klimatyzacji i ogrzewania w budynkach publicznych i dużych budynkach komercyjnych, rzekomo w celu zrekompensowania braku dostaw z powodu sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji.
Począwszy od jednego tygodnia, wszystkie budynki publiczne, centra handlowe, kina, teatry, dworce kolejowe i lotniska będą objęte ograniczeniem do ustawiania grzejników powyżej 19 ° C (66,2 ° F) i klimatyzacji poniżej 27 ° C (80,6 ° F).
"Drzwi będą musiały być zamknięte, aby nie marnować energii, a światła w witrynach sklepowych muszą zostać wyłączone po 22:00", donosi The Guardian.
"Lokale, o których mowa, będą musiały wyświetlać znaki lub ekrany, które wyjaśniają inicjatywy oszczędzania energii".
Okazuje się, że Hiszpania nie jest nawet tak zależna energetycznie od Rosji. Zamiast tego wydaje się, że jest to ruch solidarności z krajami takimi jak Niemcy. (Powiązane: Ceny energii rosły już przed rosyjską inwazją na Ukrainę, co oznacza, że politycy kłamią na temat prawdziwej przyczyny inflacji i niedoborów.)
Globaliści chcą, aby każdy, kto nie jest nimi, głodował w ciemności
Nowe ograniczenia pozostaną podobno w mocy do listopada 2023 r., Chociaż Isabel Díaz Ayuso, populistyczna prezydent Madrytu, już zasygnalizowała, że jej miasto nie będzie się do nich stosować.
"[To] określa szereg środków mających na celu oszczędzanie energii i jej bardziej efektywne wykorzystanie, które są pilne i konieczne, jeśli chodzi o zmniejszenie zużycia energii w ogóle i zmniejszenie naszej zależności od energii poza hiszpańską gospodarką" - czytamy w dekrecie minister środowiska Teresy Ribery.
Ribera chce również, aby administracja publiczna i duże firmy zachęcały swoich pracowników do pracy z domu, ponieważ rzekomo pomoże to również zmniejszyć zużycie energii.
Tymczasem Ayuso obiecał, że życie w Madrycie będzie toczyć się normalnie bez żadnych nowych ograniczeń.
"Madryt nie zamierza się wyłączyć" - stwierdziła. "To generuje niepewność i odstrasza turystykę i konsumpcję. Przynosi ciemność, biedę i smutek, nawet gdy rząd ukrywa pytanie, jakie oszczędności zastosuje do siebie.
Zapytany o to, dlaczego około 4 500 osób w dwóch sektorach ogromnego slumsa Cañada Real, położonego na obrzeżach Madrytu, nadal nie ma prądu po prawie dwóch latach, regionalny rząd Madrytu obwiniał "nielegalne" plantacje konopi indyjskich.
Jak to zwykle bywa w przypadku prawicowych rządów, marihuana jest po raz kolejny wygodnym kozłem ofiarnym dla bolączek społeczeństwa, gdy prawdziwa przyczyna problemów z elektrycznością w Madrycie nie ma nic wspólnego z rolnictwem.
Mónica García, lekarz i rzeczniczka lewicowej partii Más Madrid, napisała na Twitterze wiadomość kpiny przeciwko poglądowi, że marihuana jest winna brakowi elektryczności w najbiedniejszych dzielnicach Madrytu.
"Dzień dobry. Jeśli jesteś na plaży, miej oko na swoje rzeczy, pozostań nawodniony i pamiętaj, że 1 800 chłopców i dziewcząt w Cañada Real jest bez elektryczności od prawie dwóch lat - coś, co według Ayuso generuje "ciemność, biedę i smutek". Dziękuję" - napisał García.
Według premiera Pedro Sáncheza, problemy z energią elektryczną w Hiszpanii przynajmniej w tym roku są znacznie bardziej czynnikiem nie jednej, ale dwóch fal upałów, które podobno przetoczyły się przez ten obszar tego lata.
"Chcę powiedzieć coś bardzo jasnego" - powiedział Sánchez, zanim zaczął obwiniać "zmiany klimatu" za problemy z elektrycznością w Hiszpanii.
Innymi słowy, prawica obwinia konopie indyjskie, a lewica zmiany klimatu. A reszta z nas wskazuje i śmieje się z tych śmiesznych zbirów.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz