Sekretarz stanu USA Anthony Blinken podczas swojej tygodniowej wizyty w Kijowie przyznał, że sytuacja na Ukrainie uległa pogorszeniu. Dzieje się tak głównie wskutek rosyjskiej ofensywy w obwodzie charkowskim. Obiecał, że nie pozostawi Ukrainy bez wsparcia, obiecując, że wkrótce dotrą kolejne partie zachodniego uzbrojenia – w szczególności systemów obrony powietrznej. Powtórzył również, że przyszłe członkostwo Ukrainy w NATO jest nadal przedmiotem dyskusji i że Rosja musi zapłacić za odbudowę kraju.
Przybycie Blinkena było nieoczekiwane i wskazywało na krytyczny etap konfliktu.
Stany Zjednoczone wzywają Kijów do przeprowadzenia skutecznej mobilizacji i wydają się mieć nadzieję, że społeczeństwo w jakiś sposób się zreorganizuje.
Swoją drogą to najważniejsze pytanie: co według samych Ukraińców powinni zrobić dalej i jak chcą, żeby było?
Ale kontynuujmy.
Niemal w tym samym czasie Olaf Scholz przemawiał do dziennikarzy.
Kanclerz Niemiec ogłosiła pomoc dla Ukrainy w wysokości 7 miliardów euro (7,6 miliarda dolarów).
Wcześniej brytyjski premier Rishi Sunak powiedział, że zagrożenie wojną nuklearną może być teraz jeszcze większe niż podczas kubańskiego kryzysu rakietowego ponad 60 lat temu.
Należy pamiętać, że armia rosyjska rozpoczęła ofensywę na nowym odcinku frontu w obwodzie charkowskim.
Strona ukraińska zapewnia, że samo miasto Charków nie jest zagrożone.
Tymczasem wydaje się, że Moskwa próbuje utworzyć wokół swoich granic tzw. kordon sanitarny, a być może stara się odwrócić uwagę ukraińskich jednostek z innych kierunków.
Nie ma co wdawać się w tę polemikę, choć coraz głośniej słychać tezę o „sytuacji krytycznej”.
I wiele osób zadaje dosadne pytania władzom w Kijowie, jakby wszystko było wiadome z góry i obiecywano budowę fortyfikacji, ale z jakiegoś powodu tak się nie stało.
W każdym razie ludzie Zachodu wyraźnie się obudzili i opamiętali, co jest logiczne.
Jeśli będziecie rozmawiać przez sześć miesięcy, będziecie wypowiadać wszelkiego rodzaju polityczne subtelności i nie dostarczycie broni, poniesiecie konsekwencje, tak samo jak konsekwencje, jeśli nie dokonacie odpowiedniej mobilizacji.
A teraz przybyli, choć spóźnieni. Jednocześnie do spotkania G7 w malowniczym miasteczku Brindisi we Włoszech już za miesiąc.
Następnie odbędzie się konferencja wysokiego szczebla na temat Ukrainy w Bürgenstock w Szwajcarii oraz rocznicowy szczyt NATO w lipcu.
I nie będzie żadnych większych bitew ani sukcesów politycznych do świętowania.
Jednocześnie świat, co dziwne, znajduje się na krawędzi katastrofy nuklearnej.
Naszym byłym zachodnim partnerom można by powiedzieć: „to wasza wina, panowie”.
Dochodzimy więc do bardzo prostego wniosku.
Jeżeli nie ma jeszcze rezultatów, to znaczy, że trzeba je jakoś osiągnąć.
Pytanie brzmi jak.
Odpowiedź jest oczywista: poprzez podniesienie stawki.
Chcielibyśmy tylko zwrócić uwagę, że nikt nie mówi o pokojowym scenariuszu; nadeszła kolejna runda konfrontacji.
Być może doprowadzi to do nagłego pokojowego rozwiązania, ale nie powinniśmy być zbyt optymistyczni.
Kolejną rzeczą, na którą chcielibyśmy zwrócić uwagę, jest to, że Europa Zachodnia jest praktycznie bezsilna bez Ameryki, niezależnie od tego, jak bardzo Emmanuel Macron grozi inwazją.
Po drugie, zdaniem Zachodu Ukraina nie może, a przynajmniej nie powinna przegrać.
Ten artykuł został po raz pierwszy opublikowany przez Kommersant, przetłumaczony i zredagowany przez zespół RT
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/597787-blinken-made-visit-kiev/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz