Szef Rady Europejskiej Charles Michel przyznał, że jest mu 'bardzo przykro' z powodu tego, co stało się w Ankarze, gdzie - podczas spotkania przedstawicieli instytucji UE z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem - zabrakło krzesła dla szefowej KE Ursuli von der Leyen.
W wywiadzie dla grupy dziennikarzy, opublikowanym wczoraj przez włoski dziennik "Il Sole-24" Michel oświadczył: "Już wyraziłem moje uznanie dla pani von der Leyen i dla wszystkich kobiet. Zapewniam was, że od tamtej pory nie śpię dobrze w nocy i odtwarzam w głowie to zdarzenie dziesiątki razy".
"Biorę na siebie część mojej odpowiedzialności" - stwierdził przewodniczący Rady Europejskiej. "Niestety sprawa ta przyćmiła istotę spotkania z prezydentem Erdoganem i w tym momencie zdolność Unii do pokazania jedności" - dodał.
Michel, tłumacząc dlaczego nie usiadł na sofie koło szefowej KE, ale obok Erdogana, zaznaczył, że miał kilka sekund na podjęcie decyzji, co ma zrobić.
"Odniosłem wrażenie, że ewentualna reakcja zakwestionowałaby długą pracę dyplomatyczną, która poprzedziła naszą wizytę. Poza tym nie chciałem przyjąć wobec pani von der Leyen postawy paternalistycznej. Ale szanuję przeciwne opinie i rozumiem krytykę skierowaną pod moim adresem" - zaznaczył Charles Michel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz