AUTOR: TYLER DURDEN
Wysłane przez Nauman Sadiq,
Po tym, jak w 2011 roku na Bliskim Wschodzie wybuchły protesty Arabskiej Wiosny, obalając długoletnich dyktatorów świata arabskiego, w tym Ben Alego w Tunezji i Hosniego Mubaraka w Egipcie, Jemeńczycy również zebrali się na stołecznych placach, domagając się usunięcia Alego Abdullaha Saleha.
Zamiast jednak zgodzić się na gorące żądanie protestujących przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów w celu ustalenia demokratycznych aspiracji demonstrantów, administracja Obamy przyjęła dogodny kurs zastąpienia wieloletniego autokraty Jemenu saudyjskim pachołkiem Abdrabbuh Mansur Hadi.
Mając reputację "przebiegłego lisa arabskiego" i sam będąc Huti, Ali Abdullah Saleh nie był tym, który siedział bezczynnie i wycofał się z polityki w hańbie. Zmówił się z rebeliantami Huti i podżegał ich do wykorzystania chaosu i próżni politycznej powstałej po rewolucji, aby wyjść z ich północnej twierdzy Saada i zająć stolicę Sanę we wrześniu 2014 roku. Tymczasem, podczas gdy wydarzenia w Jemenie rozgrywały się w następstwie ruchów Arabskiej Wiosny, konflikt saudyjsko-irański w regionie Bliskiego Wschodu również się zaostrzał. Arabia Saudyjska, która walczyła o władzę jako przywódca bloku sunnickiego przeciwko kierowanemu przez szyitów Iranowi w regionalnej geopolityce,stanowczo sprzeciwiała się inwazji administracji Busha na Irak w 2003 roku.
Baasistowski reżim Saddama Husajna stanowił sunnicki bastion arabski przeciwko wtrącaniu się Iranu w świat arabski. Ale po tym, jak Saddam został odsunięty od władzy w 2003 roku, a następnie, kiedy w Iraku odbyły się wybory, które zostały zmiecione przez partie zdominowane przez szyitów, Irak jest teraz kierowany przez rząd z większością szyicką, który stał się niezłomnym regionalnym sojusznikiem Iranu. W związku z tym strefa wpływów Iranu rozciąga się obecnie od terytorialnie przyległego Iraku i Syrii do Libanu i wybrzeża Morza Śródziemnego.
Saudyjska rodzina królewska była urażona ingerencją Iranu w tradycyjne arabskie serce. Dlatego, kiedy w następstwie powstań Arabskiej Wiosny w 2011 roku wybuchły protesty przeciwko kierowanemu przez szyitów rządowi syryjskiemu, państwa Zatoki Perskiej wraz ze swoimi regionalnymi sunnickimi sojusznikami, Turcją i Jordanią, oraz zachodnimi patronami stopniowo militaryzowały protesty, aby rozmontować irańską oś oporu składającą się z Iranu, Syrii i ich libańskiego pełnomocnika, Hezbollahu.
Dziesięcioletni konflikt w Syrii, który zrodził niezliczone grupy bojowników, w tym Państwo Islamskie, i po tym, jak konflikt rozlał się przez granicę do sąsiedniego Iraku na początku 2014 r., Był bezpośrednio odpowiedzialny za falę inspirowanych przez Państwo Islamskie ataków terrorystycznych na Zachodzie w latach 2015-2017.
Od początku konfliktu syryjskiego w sierpniu 2011 r. do czerwca 2014 r., kiedy Państwo Islamskie zajęło Mosul i Anbar w Iraku, istniał nieformalny pakt między mocarstwami zachodnimi, ich regionalnymi sojusznikami arabskimi i tureckimi oraz dżihadystami z Bliskiego Wschodu przeciwko irańskiej osi oporu. Zgodnie z paktem bojownicy zostali przeszkoleni i uzbrojeni w obozach szkoleniowych znajdujących się w regionach przygranicznych Turcji i Jordanii, aby walczyć z rządem syryjskim.
Ten układ nieformalnego paktu między mocarstwami zachodnimi a dżihadystami z Bliskiego Wschodu przeciwko siłom sprzymierzonym z Iranem działał dobrze do sierpnia 2014 r., Kiedy administracja Obamy zrobiła woltę w sprawie swojej poprzedniej polityki zmiany reżimu w Syrii i zaczęła przeprowadzać naloty na jedną grupę bojowników walczących z rządem syryjskim. Państwo Islamskie, po tym jak przekroczyło swój mandat w Syrii i zajęło Mosul i Anbar w Iraku, skąd USA wycofały swoje wojska zaledwie kilka lat temu w grudniu 2011 roku.
Po tym odwróceniu polityki w Syrii przez mocarstwa zachodnie i późniejszej rosyjskiej interwencji wojskowej po stronie rządu syryjskiego we wrześniu 2015 r., impet ekspansji dżihadystów w Syrii i Iraku utknął w martwym punkcie, a oni czuli, że ich zachodni patroni popełnili zdradę przeciwko sprawie dżihadystów, stąd byli rozwścieczeni i powstali zbrojnie, aby zemścić się za tę zdradę.
Jeśli spojrzymy na łańcuch wydarzeń, czas fali ataków terrorystycznych na Zachód był krytyczny:Państwo Islamskie zajęło Mosul w czerwcu 2014 r., administracja Obamy rozpoczęła naloty na cele Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii w sierpniu 2014 r. i po prawie dekadzie ciszy od zamachów bombowych w Madrycie i Londynie w 2004 i 2005 r., odpowiednio, pierwszy taki incydent terrorystyczny miał miejsce na zachodniej ziemi w biurach Charlie Hebdo w styczniu 2015 r., a następnie Państwo Islamskie przeprowadziło zuchwałe ataki w Paryżu w listopadzie 2015 r., zamachy bombowe w Brukseli w marcu 2016 r., incydent z taranowaniem ciężarówek w Nicei w czerwcu 2016 r. oraz trzy przerażające ataki terrorystyczne miały miejsce w Wielkiej Brytanii w ciągu niespełna trzech miesięcy w 2017 r., a potem Państwo Islamskie przeprowadziło atak w Barcelonie w sierpniu 2017 r., A następnie w październiku 2017 r. na Dolnym Manhattanie doszło do kolejnego okrucieństwa taranowania ciężarówek, do którego również przyznało się Państwo Islamskie.
Co więcej, dylemat, przed którym stanęli dżihadyści i ich regionalni zwolennicy w Syrii, był dość wyjątkowy: w następstwie ataków bronią chemiczną Ghouta pod fałszywą flagą w Damaszku w sierpniu 2013 r. scena była gotowa na kolejną strefę zakazu lotów i "interwencję humanitarną" a la Kaddafiego w Libii, ponieważ Obama jednoznacznie stwierdził, że atak bronią chemiczną ze strony rządu Baszara al-Assada był "czerwoną linią" dla jego administracji.
Psy wojenne czekały na ostateczny cios, a ówczesny turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu i były szef saudyjskiego wywiadu Bandar bin Sultan krążyli między zachodnimi stolicami, aby lobbować za interwencją wojskową. Francois Hollande, ówczesny prezydent Francji, ogłosił już swoje zamiary, a David Cameron, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, również był na pokładzie.
W tym miejscu należy pamiętać, że nawet podczas interwencji w Libii polityka administracji Obamy była nieco ambiwalentna, a Francja pod przywództwem Nicolasa Sarkozy'ego, ówczesnego prezydenta Francji, przejęła wiodącą rolę. Jednak w przypadku Syrii brytyjski parlament zmusił Davida Camerona do ubiegania się o głosowanie za interwencją wojskową w Izbie Gmin przed wysłaniem brytyjskich wojsk i sił powietrznych do Syrii.
Biorąc przykład z brytyjskiego parlamentu, Kongres USA zmusił również Obamę do ubiegania się o zgodę przed kolejną nieprzemyślaną interwencją wojskową, a ponieważ obie administracje nie miały wymaganej większości w swoich parlamentach, a opinia publiczna była również zaciekle przeciwna kolejnej wojnie na Bliskim Wschodzie, dlatego Obama i Cameron porzucili swoje plany egzekwowania strefy zakazu lotów nad Syrią.
Ostatecznie Francja została pozostawiona sama sobie jako jedyna zachodnia potęga wciąż opowiadająca się za interwencją; W tym momencie jednak doświadczony rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow przeprowadził dyplomatyczny zamach stanu, ogłaszając, że rząd syryjski jest gotów wysłać swoje zapasy broni chemicznej z Syrii, a następnie kwestia ta została polubownie rozwiązana.
Turcja, Jordania i państwa arabskie Zatoki Perskiej, główni beneficjenci wojny zastępczej przeciwko rządowi Baas w Syrii, straciły jednak złotą okazję do zadania śmiertelnego ciosu swoim regionalnym rywalom.
Aby dodać obrazę do obrażeń, Państwo Islamskie, jeden z licznych oddziałów bojowników walczących w Syrii, przekroczył swój mandat w Syrii i zajął Mosul i Anbar w Iraku w 2014r., Skąd wojska amerykańskie wycofały się zaledwie kilka lat temu w grudniu 2011 r.
Dodatkowo, kiedy drastyczne obrazy i filmy z egzekucji Państwa Islamskiego pojawiły się w Internecie, administracja Obamy nie miała innego wyboru, jak tylko przyjąć pewne środki zaradcze, aby pokazać, że nadal jest szczera w prowadzeniu wątpliwej polityki Waszyngtonu "wojny z terroryzmem"; jednocześnie jednak zapewniła swoich tureckich, jordańskich i arabskich sojuszników z Zatoki Perskiej, że pomimo prowadzenia wojny przeciwko niezależnemu dżihadystycznemu oddziałowi, Państwu Islamskiemu, zachodnia polityka szkolenia i uzbrajania tak zwanych "umiarkowanych" syryjskich bojowników będzie kontynuowana w szybkim tempie i że dni Baszara al-Assada były policzone, w taki czy inny sposób.
Co więcej, wypowiedzenie wojny Państwu Islamskiemu w sierpniu 2014 r. służyło również innemu celowi: aby zaangażować siły powietrzne USA do Syrii i Iraku, administracja Obamy potrzebowała zgody Kongresu USA, która nie była dostępna, ale poprzez wypowiedzenie wojny Państwu Islamskiemu, które było uznaną organizacją terrorystyczną, administracja Obamy skorzystała z wojny z przepisami dotyczącymi terroryzmu w prawie amerykańskim i w ten sposób obeszła Kongres USA.
Ale we wrześniu 2015 roku Rosja rzuciła klucz w prace NATO i jego regionalnych sojuszników z Bliskiego Wschodu poprzez potajemne budowanie sił zbrojnych w Latakii, które zostało wykonane z elementem zaskoczenia niespotykanym od czasów generała Rommla, Lisa Pustyni.
Kiedy Rosja rozmieściła swoje siły i sprzęt wojskowy w Syrii we wrześniu 2015 r., bojowi pełnomocnicy Waszyngtonu i jego regionalni klienci byli bliscy wciśnięcia klina między Damaszek a alawickie serce nadmorskiej Latakii, co mogło doprowadzić do rychłego upadku rządu Baszara al-Assada.
Z pomocą rosyjskich sił powietrznych rząd syryjski odzyskał większość terytorium Syrii od rebeliantów,z wyłączeniem Idlibu na północnym zachodzie okupowanego przez wspieranych przez Turcję bojowników oraz Deir al-Zor i obszarów kontrolowanych przez Kurdów na wschodzie, zadając w ten sposób upokarzającą klęskę Waszyngtonowi i jego regionalnym klientom.
Dlatego, chociaż Turcja, Jordania i państwa Zatoki Perskiej nadal publicznie trzymają się linii Waszyngtonu w regionie, za kulisami istnieje gorzka niechęć, że USA zawiodły ich, robiąc minę do zgryzienia poprzedniej polityki zmiany reżimu w Syrii i późniejszego wypowiedzenia wojny jednej grupie sunnickich bojowników w Syrii, Państwu Islamskiemu. Ta zmiana polityki przez USA przyniosła bezpośrednie korzyści kierowanej przez Iran osi w regionie.
Wracając do Jemenu,po tym, jak Ali Abdullah Saleh zmówił się z rebeliantami Huti i podżegał ich do wykorzystania próżni politycznej powstałej po rewolucji, aby wyjść z ich północnej twierdzy Saada i zająć stolicę Sanę we wrześniu 2014 r., Tymczasem w Rijadzie miała miejsce zmiana warty, gdy zmarł długoletni władca Arabii Saudyjskiej król Abdullah i został zastąpiony przez króla Salmana w styczniu 2015 r., podczas gdy faktyczna kontrola nad królestwem wpadła w ręce ambitnego i wojowniczego księcia koronnego Mohammada bin Salmana.
Już wściekły na administrację Obamy za to, że nie egzekwuje swojej tak zwanej "czerwonej linii" poprzez narzucenie strefy zakazu lotów nad Syrią po atakach bronią chemiczną Ghouta pod fałszywą flagą w Damaszku w sierpniu 2013 r. i obawia się zagrożenia dla bezpieczeństwa królestwa z jego południowej granicy wzdłuż Jemenu przez rebeliantów Huti pod wpływem Iranu, książę koronny natychmiast rozpoczął kampanię wojskową i powietrzną przeciwko regionalnym rywalom z pomocą wojskową księcia koronnego Abu Zabi i de facto władcy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Mohammada bin Zayeda al-Nahyana, w marcu 2015 r.
Pamiętając o nieudanej polityce prowadzonej w Libii i Syrii oraz zdając sobie sprawę z katastrofy, jaką spowodowała w regionie Bliskiego Wschodu, administracja Obamy musiała poddać się dyktatowi Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w pełni koordynując prowadzoną przez Zatokę Perską kampanię wojskową w Jemenie nie tylko poprzez dostarczanie wsparcia wywiadowczego, planowania i logistycznego, ale także poprzez sprzedaż broni i amunicji o wartości miliardów dolarów państwom Zatoki Perskiej podczas konflikt.
Po tym, jak Demokraci przegrali wybory prezydenckie w listopadzie 2016 r., Konflikt w Jemenie nasilił się w ciągu czterech lat prezydentury Trumpa, który był w jeszcze bardziej przyjaznych stosunkach z saudyjską rodziną królewską. Aby docenić naturę serdecznych relacji między rodziną Trumpów a petro-monarchami Zatoki Perskiej, oto kilka istotnych fragmentów książki Boba Woodwarda, Rage.
W nieformalnej rozmowie z Woodwardem Trump chwalił się, że chronił następcę tronu Arabii Saudyjskiej księcia Mohammeda bin Salmana przed kontrolą Kongresu po brutalnym zabójstwie saudyjskiego dysydenta Dżamala Chaszukdżiego w saudyjskim konsulacie w Stambule w październiku 2018 r. "Uratowałem mu tyłek" Trump powiedział w 2018 roku, zgodnie z książką. "Udało mi się nakłonić Kongres, aby zostawił go w spokoju. Udało mi się ich powstrzymać".
Kiedy Woodward naciskał na Trumpa, czy wierzy, że saudyjski następca tronu sam zlecił zabójstwo, Trump odpowiedział: "Mówi bardzo mocno, że tego nie zrobił. Bob, wydali 400 miliardów dolarów w dość krótkim czasie" - powiedział Trump.
"I wiecie, są na Bliskim Wschodzie. Wiesz, są duże. Ze względu na ich religijne pomniki, wiecie, mają prawdziwą moc. Mają olej, ale mają też wielkie pomniki religii. Wiesz o tym, prawda? Za tę religię" – zauważył prezydent. "Nie przetrwałyby tygodnia, gdyby nas tam nie było, i oni o tym wiedzą" - dodał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz