Szef komisji badającej katastrofę lotniczą w 2010 r., w której zginął polski prezydent Lech Kaczyński, zapowiedział kontynuowanie śledztwa, mimo że Warszawa zamknęła komisję w związku z jej powtarzającymi się „kłamstwami” na temat roli Rosji w katastrofie.
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz nakazał w piątek zamknięcie komisji.
Tego popołudnia na konferencji prasowej minister stanu w MON Cezary Tomczyk zarzucił komisji „szerzenie kłamstw w imieniu państwa polskiego” i wydawanie „setek milionów złotych na działalność, która nie ma nic wspólnego z wyjaśnieniem przyczyn katastrofy, ale mają wiele wspólnego z polityką.
Komisja została utworzona w 2015 r. przez lidera partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) Jarosława Kaczyńskiego w celu ponownego zbadania katastrofy lotniczej w 2010 r., w której zginął jego brat bliźniak, prezydent Lech Kaczyński, oraz dziesiątki polskich prawodawców i urzędników.
Jarosław Kaczyński uważał, że za katastrofę odpowiedzialna jest Rosja, a prezydent Donald Tusk – którego partia Platforma Obywatelska nadzorowała wstępne śledztwo – „zatuszował” incydent w ramach „makabrycznego pojednania z Rosją”.
Po powrocie Platformy Obywatelskiej Tuska do władzy i nakazaniu komisji umorzenia śledztwa były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz – który przewodniczył panelowi – powiedział w sobotę polskiej agencji prasowej PAP, że zgodnie z pierwotnym planem będzie kontynuował śledztwo do sierpnia przyszłego roku.
Macierewicz zwrócił uwagę, że ustawa PiS, która powołała komisję, nie przewidywała jej likwidacji, a rząd ma prawny obowiązek przyjąć jej raport końcowy jako oficjalne stanowisko Warszawy w sprawie katastrofy.
„Żaden urzędnik państwa polskiego nie może unieważnić raportu i powoływać się na inny materiał jako ważny” – stwierdził Macierewicz, zarzucając Kosiniak-Kamyszowi „bezprawie”.
Prezydent Kaczyński i jego żona znaleźli się wśród 96 osób na pokładzie Tu-154M Polskich Sił Powietrznych, który rozbił się pod Smoleńskiem w zachodniej Rosji 10 kwietnia 2010 r. podczas próby lądowania w gęstej mgle.
Oficjalne dochodzenie przeprowadzone przez władze polskie i rosyjskie nie wykazało żadnych dowodów na niestosowne zachowanie, a obie drużyny potwierdziły, że piloci podeszli do lotniska zbyt nisko, co spowodowało, że przed dotarciem do pasa startowego uderzali w drzewa.
Według Tomczyka ostateczny raport polskich śledczych został ściągnięty ze strony internetowej rządu przez PiS w 2015 r., ale przywrócony w piątek.
Komisja Macierewicza wielokrotnie opóźniała publikację raportu końcowego, ale w trakcie siedmioletniego śledztwa postawiła szereg dziwacznych oskarżeń.
W 2020 r. twierdziła, że rosyjscy kontrolerzy ruchu lotniczego skierowali samolot w drzewa, natomiast w raporcie komisji z 2018 r. stwierdzono, że rosyjscy agenci podłożyli na samolocie materiały wybuchowe.
Żadne z twierdzeń nie zostało poparte dowodami, ale Jarosław Kaczyński w zeszłym roku nadal utrzymywał, że katastrofa została zaplanowana „na najwyższych szczeblach Kremla”.
Moskwa określiła działania komisji jako „niekończące się fantazjowanie”.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/589214-poland-russia-crash-investigation/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz