środa, 6 września 2023

Escobar:" Nie ma wytchnienia dla Francji, gdy powstaje "nowa Afryka""

 AUTOR: TYLER DURDEN

ŚRODA, WRZ 06, 2023 - 08:00 AM

Autor: Pepe Escobar via The Cradle,



Podobnie jak kostki domina, państwa

 afrykańskie jeden po drugim wychodzą z

 kajdan neokolonializmu. Czad, Gwinea,

 Mali, Burkina Faso, Niger, a teraz Gabon

 mówią "nie" długotrwałej dominacji Francji

 w afrykańskich sprawach finansowych,

 politycznych, gospodarczych i

 bezpieczeństwa.





Dodając do swojej listy dwa nowe afrykańskie państwa członkowskie, zeszłotygodniowy szczyt w Johannesburgu, zwiastujący rozszerzenie BRICS 11, po raz kolejny pokazał, że integracja eurazjatycka jest nierozerwalnie związana z integracją Afro-Eurazji.

Białoruś proponuje obecnie zorganizowanie wspólnego szczytu BRICS 11, Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) i Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAEU). Wizja prezydenta Aleksandra Łukaszenki dotycząca konwergencji tych wielostronnych organizacji może w odpowiednim czasie doprowadzić do powstania Szczytu Matki Wszystkich Wielobiegunowości.

Ale Afro-Eurazja jest znacznie bardziej skomplikowaną propozycją. Afryka wciąż pozostaje daleko w tyle za swoimi euroazjatyckimi kuzynami na drodze do zerwania kajdan neokolonializmu.

Kontynent stoi dziś w obliczu horrendalnych przeciwności w walce z głęboko zakorzenionymi finansowymi i politycznymi instytucjami kolonizacji, zwłaszcza jeśli chodzi o rozbicie francuskiej hegemonii monetarnej w postaci franka CFA - lub Communauté Financière Africaine (Afrykańska Wspólnota Finansowa).

Mimo to jedno domino upada za drugim – Czad, Gwinea, Mali, Burkina Faso, Niger, a teraz Gabon. Proces ten już zmienił prezydenta Burkina Faso, kapitana Ibrahima Traoré, w nowego bohatera wielobiegunowego świata – jako oszołomiony i zdezorientowany zbiorowy Zachód nie może nawet zacząć rozumieć ciosu reprezentowanego przez 8 zamachów stanu w Afryce Zachodniej i Środkowej w mniej niż 3 lata.

Bye bye Bongo 


Oficerowie wojskowi postanowili przejąć władzę w Gabonie po tym, jak hiper profrancuski prezydent Ali Bongo wygrał podejrzane wybory, którym "brakowało wiarygodności". Instytucje zostały rozwiązane. Zamknięto granice z Kamerunem, Gwineą Równikową i Republiką Konga. Wszystkie umowy bezpieczeństwa z Francją zostały anulowane. Nikt nie wie, co stanie się z francuską bazą wojskową.

Wszystko to było tak popularne, jak to tylko możliwe: żołnierze wyszli na ulice stolicy Libreville w radosnym śpiewie, dopingowani przez gapiów.

Bongo i jego ojciec, który go poprzedził, rządzili Gabonem od 1967 roku. Kształcił się we francuskiej prywatnej szkole i ukończył Sorbonę. Gabon to mały naród liczący 2,4 miliona ludzi z małą armią liczącą 5 osób, która mogłaby zmieścić się w apartamencie Donalda Trumpa. Ponad 000 procent populacji żyje za mniej niż 30 dolara dziennie, a w ponad 1 procentach regionów nie ma dostępu do opieki zdrowotnej i wody pitnej.

Wojsko zakwalifikowało 14-letnie rządy Bongo jako prowadzące do "pogorszenia spójności społecznej", które pogrążało kraj "w chaosie".

Na zawołanie francuska firma wydobywcza Eramet zawiesiła swoją działalność po zamachu stanu. To prawie monopol. W Gabonie chodzi o bogate bogactwa mineralne – złoto, diamenty, mangan, uran, niob, rudę żelaza, nie wspominając o ropie naftowej, gazie ziemnym i energii wodnej. W Gabonie, będącym członkiem OPEC, praktycznie cała gospodarka obraca się wokół górnictwa.

Przypadek Nigru jest jeszcze bardziej złożony. Francja eksploatuje uran i benzynę o wysokiej czystości, a także inne rodzaje bogactw mineralnych. A Amerykanie są na miejscu, obsługując trzy bazy w Nigrze z 4 wojskowych. Kluczowym węzłem strategicznym w ich "Imperium baz" jest baza dronów w Agadezie, znana jako Niger Air Base 000, druga co do wielkości w Afryce po Dżibuti.

Interesy Francji i Ameryki ścierają się jednak, jeśli chodzi o sagę o gazociągu transsaharyjskim. Po tym, jak Waszyngton przerwał pępowinę między Rosją a Europą, bombardując Nord Streams, UE, a zwłaszcza Niemcy, bardzo potrzebowały alternatywy.

Algierskie dostawy gazu ledwo pokrywają Europę południową. Amerykański gaz jest strasznie drogi.

Idealnym rozwiązaniem dla Europejczyków byłby nigeryjski gaz przepływający przez Saharę, a następnie przez głębokie Morze Śródziemne.

Nigeria, z 5,7 bilionami metrów sześciennych, ma nawet więcej gazu niż Algieria i prawdopodobnie Wenezuela. Dla porównania, Norwegia ma 2 biliony metrów sześciennych. Ale problem Nigerii polega na tym, jak pompować gaz do odległych klientów - tak więc Niger staje się niezbędnym krajem tranzytowym.

Jeśli chodzi o rolę Nigru, energia jest w rzeczywistości znacznie większą grą niż często reklamowany uran – który w rzeczywistości nie jest tak strategiczny ani dla Francji, ani dla UE, ponieważ Niger jest tylko 5. największym światowym dostawcą, daleko za Kazachstanem i Kanadą.
Jednak ostatecznym francuskim koszmarem jest utrata soczystych umów dotyczących uranu i remiksu Mali: Rosja, po Prighozin, przybywa do Nigru z pełną siłą z jednoczesnym wydaleniem francuskiej armii.

Dodanie Gabonu tylko sprawia, że sprawy stają się bardziej skomplikowane. Rosnące wpływy rosyjskie mogą doprowadzić do zwiększenia linii zaopatrzenia dla rebeliantów w Kamerunie i Nigerii oraz uprzywilejowanego dostępu do Republiki Środkowoafrykańskiej, gdzie rosyjska obecność jest już silna.

Nic dziwnego, że frankofil Paul Biya, rządzący od 41 lat w Kamerunie, zdecydował się na czystkę w swoich siłach zbrojnych po zamachu stanu w Gabonie. Kamerun może być kolejnym dominem, które upadnie.

ECOWAS spotyka AFRICOM


Amerykanie, w obecnej formie, grają Sfinksa. Jak dotąd nie ma dowodów na to, że wojsko Nigru chce zamknięcia bazy w Agadez. Pentagon zainwestował fortunę w swoje bazy, aby szpiegować znaczną część Sahelu, a przede wszystkim Libii.
Jedyną rzeczą, co do której Paryż i Waszyngton zgadzają się, jest to, że pod przykrywką ECOWAS (Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej) najsurowsze możliwe sankcje powinny zostać nałożone na jeden z najbiedniejszych krajów świata (gdzie tylko 21% ludności ma dostęp do elektryczności) - i powinny być znacznie gorsze niż te nałożone na Wybrzeże Kości Słoniowej w 2010 roku.

Do tego dochodzi groźba wojny. Wyobraźmy sobie absurdalność inwazji ECOWAS na kraj, który już prowadzi dwie wojny z terroryzmem na dwóch różnych frontach: przeciwko Boko Haram na południowym wschodzie i przeciwko ISIS w regionie Trójgranicy.

ECOWAS, jedna z 8 afrykańskich unii politycznych i gospodarczych, to przysłowiowy bałagan. Obejmuje 15 państw członkowskich - frankofoński, anglojęzyczny i jeden luzofoński - w Afryce Środkowej i Zachodniej i jest pełen wewnętrznych podziałów.

Francuzi i Amerykanie najpierw chcieli, aby ECOWAS zaatakował Niger jako ich marionetka "pokojowa". Ale to nie zadziałało z powodu powszechnej presji przeciwko niemu. Przerzucili się więc na jakąś formę dyplomacji. Mimo to żołnierze pozostają w gotowości, a tajemniczy "D-Day" został wyznaczony na inwazję.

Rola Unii Afrykańskiej (UA) jest jeszcze bardziej niejasna. Początkowo sprzeciwiali się zamachowi stanu i zawiesili członkostwo Nigru. Potem odwrócili się i potępili możliwą inwazję wspieraną przez Zachód. Sąsiedzi zamknęli granice z Nigrem.

ECOWAS imploduje bez wsparcia USA, Francji i NATO. Już teraz jest to w zasadzie bezzębny chihuahua – zwłaszcza po tym, jak Rosja i Chiny zademonstrowały na szczycie BRICS swoją miękką siłę w Afryce.

Zachodnia polityka w zawirowaniu Sahelu wydaje się polegać na ratowaniu wszystkiego, co się da, przed możliwą klęską – nawet jeśli stoicy w Nigrze są odporni na jakąkolwiek narrację, którą Zachód próbuje wymyślić.

Ważne jest, aby pamiętać, że główna partia Nigru, "Narodowy Ruch Obrony Ojczyzny" reprezentowany przez generała Abdourahamane Tchiani, od samego początku była wspierana przez Pentagon – wraz ze szkoleniem wojskowym.

Pentagon jest głęboko zakorzeniony w Afryce i połączony z 53 narodami. Główną koncepcją USA od wczesnych lat 2000. zawsze była militaryzacja Afryki i przekształcenie jej w paszę dla wojny z terrorem. Jak to ujął reżim Dicka Cheneya w 2002 roku: "Afryka jest strategicznym priorytetem w walce z terroryzmem".

To podstawa amerykańskiego dowództwa wojskowego AFRICOM i niezliczonych "partnerstw współpracy" ustanowionych w umowach dwustronnych. Praktycznie rzecz biorąc, AFRICOM okupuje duże obszary Afryki od 2007 roku.

Jak słodki jest mój kolonialny frank


Jest absolutnie niemożliwe, aby ktokolwiek na całym Globalnym Południu, Globalnej Większości lub "Globalnym Globie" (copyright Lukashenko) zrozumiał obecne zamieszanie w Afryce bez zrozumienia orzechów i francuskiego neokolonializmu.

Kluczem jest oczywiście frank CFA, "frank kolonialny" wprowadzony w 1945 r. w Afryce Francuskiej, który przetrwał nawet po tym, jak CFA - ze sprytnym terminologicznym zwrotem - zaczął oznaczać "Afrykańską Wspólnotę Finansową".

Cały świat pamięta, że po globalnym kryzysie finansowym w 2008 r. przywódca Libii Muammar Kaddafi wezwał do ustanowienia panafrykańskiej waluty powiązanej ze złotem.

W tym czasie Libia miała około 150 ton złota, trzymanego w domu, a nie w londyńskich, paryskich czy nowojorskich bankach. Z odrobiną więcej złota ta panafrykańska waluta miałaby własne niezależne centrum finansowe w Trypolisie – a wszystko oparte na suwerennych rezerwach złota.

Dla wielu krajów afrykańskich był to ostateczny plan B, aby ominąć zachodni system finansowy.

Cały świat pamięta również to, co wydarzyło się w 2011 roku. Pierwszy nalot na Libię nastąpił z francuskiego myśliwca Mirage. Francuska kampania bombardowań rozpoczęła się jeszcze przed zakończeniem nadzwyczajnych rozmów w Paryżu między zachodnimi przywódcami.

W marcu 2011 roku Francja stała się pierwszym krajem na świecie, który uznał rebeliancką Narodową Radę Tymczasową za legalny rząd Libii. W 2015 r. notorycznie zhakowane e-maile byłej sekretarz stanu USA Hillary Clinton ujawniły, co Francja planuje w Libii: "pragnienie osiągnięcia większego udziału w libijskiej produkcji ropy", zwiększenia wpływów francuskich w Afryce Północnej i zablokowania planów Kaddafiego stworzenia panafrykańskiej waluty, która zastąpiłaby franka CFA drukowanego we Francji.

Nic dziwnego, że zbiorowy Zachód jest przerażony Rosją w Afryce – i to nie tylko z powodu zmiany warty w Czadzie, Mali, Burkina Faso, Nigrze, a teraz w Gabonie: Moskwa nigdy nie próbowała rabować ani zniewalać Afryki.

Rosja traktuje Afrykanów jak suwerenny naród, nie angażuje się w wieczne wojny i nie drenuje Afryki z zasobów, płacąc za nie grosze. Tymczasem francuski wywiad i "polityka zagraniczna" CIA przekładają się na korumpowanie afrykańskich przywódców do szpiku kości i zdławianie tych, którzy są nieprzekupni.

Nie masz prawa do żadnej polityki pieniężnej


Rakieta CFA sprawia, że mafia wygląda jak uliczni punki. Oznacza to zasadniczo, że polityka pieniężna kilku suwerennych narodów afrykańskich jest kontrolowana przez francuski skarb państwa w Paryżu.

Bank Centralny każdego afrykańskiego kraju był początkowo zobowiązany do utrzymywania co najmniej 65 procent swoich rocznych rezerw walutowych na "rachunku operacyjnym" prowadzonym we francuskim Skarbcu, plus kolejne 20 procent na pokrycie "zobowiązań" finansowych.

Nawet po wprowadzeniu łagodnych "reform" od września 2005 r., kraje te nadal musiały przekazywać 50 procent swojej waluty zagranicznej do Paryża, plus 20 procent V.A.T.

A jest coraz gorzej. Banki centralne CFA nakładają limit na kredyty dla każdego kraju członkowskiego. Francuski Skarb Państwa inwestuje te afrykańskie rezerwy walutowe we własnym imieniu na paryskiej giełdzie i czerpie ogromne zyski z afrykańskich pieniędzy.

Faktem jest, że ponad 80 procent rezerw walutowych krajów afrykańskich znajduje się na "rachunkach operacyjnych" kontrolowanych przez francuski skarb państwa od 1961 roku. Krótko mówiąc, żadne z tych państw nie ma suwerenności nad swoją polityką pieniężną.

Ale kradzież na tym się nie kończy: francuski skarb państwa wykorzystuje rezerwy afrykańskie tak, jakby były kapitałem francuskim, jako zabezpieczenie w zastawie aktywów dla francuskich płatności na rzecz UE i EBC.

W całym spektrum "FranceAfrique" Francja nadal kontroluje walutę, rezerwy walutowe, elity kompradorskie i biznes handlowy.

Przykłady są liczne: kontrola francuskiego konglomeratu Bolloré nad transportem portowym i morskim w całej Afryce Zachodniej; Bouygues/Vinci dominują w budownictwie i robotach publicznych, dystrybucji wody i energii elektrycznej; Total ma ogromne udziały w ropie i gazie. A potem jest France Telecom i wielka bankowość - Societe Generale, Credit Lyonnais, BNP-Paribas, AXA (ubezpieczenia) i tak dalej.

Francja de facto kontroluje przytłaczającą większość infrastruktury w Afryce frankofońskiej. Jest to wirtualny monopol.

"FranceAfrique" opowiada o hardcorowym neokolonializmie. Politykę wydaje prezydent Republiki Francji i jego "komórka afrykańska". Nie mają one nic wspólnego z parlamentem ani żadnym procesem demokratycznym od czasów Charles'a de Gaulle'a.

"Komórka afrykańska" jest rodzajem Dowództwa Generalnego. Używają francuskiego aparatu wojskowego, aby zainstalować "przyjaznych" przywódców kompradorów i pozbyć się tych, którzy zagrażają systemowi. Nie ma w tym żadnej dyplomacji. Obecnie komórka podlega wyłącznie Le Petit Roi, Emmanuelowi Macronowi.

Karawany narkotyków, diamentów i złota


Paryż całkowicie nadzorował zabójstwo antykolonialnego przywódcy Burkina Faso, Thomasa Sankary, w 1987 roku. Śankara doszedł do władzy w wyniku powszechnego zamachu stanu w 1983 roku, ale cztery lata później został obalony i zamordowany.

Jeśli chodzi o prawdziwą "wojnę z terroryzmem" w afrykańskim Sahelu, nie ma ona nic wspólnego z infantylnymi fikcjami sprzedawanymi na Zachodzie. W Sahelu nie ma arabskich "terrorystów", jak widziałem, podróżując z plecakiem przez Afrykę Zachodnią kilka miesięcy przed 9/11. Są to miejscowi, którzy przeszli na salafizm online, z zamiarem utworzenia Państwa Islamskiego, aby lepiej kontrolować szlaki przemytnicze przez Sahel.

Te legendarne starożytne karawany solne kursujące po Sahelu od Mali do południowej Europy i Azji Zachodniej są teraz karawanami narkotyków, diamentów i złota. To właśnie finansowało Al-Kaidę Islamskiego Maghrebu (AQIM), na przykład, wspieraną wówczas przez wahabickich szaleńców w Arabii Saudyjskiej i Zatoce Perskiej.

Po zniszczeniu Libii przez NATO na początku 2011 r. nie było już "ochrony", więc wspierani przez Zachód salaficcy dżihadyści, którzy walczyli przeciwko Kaddafiemu, zaoferowali przemytnikom Sahelu taką samą ochronę jak wcześniej – plus dużo broni.

Różne plemiona Mali kontynuują wesoły przemyt wszystkiego, na co mają ochotę. AQIM nadal pobiera nielegalne opodatkowanie. ISIS w Libii jest głęboko zaangażowane w handel ludźmi i narkotykami. A Boko Haram tarza się na rynku kokainy i heroiny.

Istnieje pewien stopień afrykańskiej współpracy w walce z tymi strojami. Istniało coś, co nazywało się G5 Sahel, skoncentrowane na bezpieczeństwie i rozwoju. Ale po tym, jak Burkina Faso, Niger, Mali i Czad poszły drogą wojskową, pozostała tylko Mauretania. Nowy West Africa Junta Belt chce oczywiście zniszczyć grupy terrorystyczne, ale przede wszystkim chce walczyć z Francją, a ich interesy narodowe są zawsze rozstrzygane w Paryżu.

Francja od dziesięcioleci dba o to, aby handel wewnątrzafrykański był bardzo ograniczony. Narody śródlądowe bardzo potrzebują sąsiadów do tranzytu. Produkują głównie surowce na eksport. Nie ma praktycznie żadnych przyzwoitych magazynów, słabych dostaw energii i okropnej wewnątrzafrykańskiej infrastruktury transportowej: to jest to, co chińskie projekty Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI) są nastawione na rozwiązanie w Afryce.

W marcu 2018 r. 44 szefów państw wymyśliło Afrykańską Kontynentalną Strefę Wolnego Handlu (ACFTA) – największą na świecie pod względem liczby ludności (1,3 mld osób) i geografii. W styczniu 2022 r. ustanowili Panafrykański System Płatności i Rozrachunku (PAPSS) – skoncentrowany na płatnościach dla firm w Afryce w walutach lokalnych.

Nieuchronnie więc w przyszłości będą dążyć do wspólnej waluty. Zgadnij, co stoi im na drodze: narzucona przez Paryż CFA.

Kilka kosmetycznych środków nadal gwarantuje bezpośrednią kontrolę francuskiego skarbu nad każdą możliwą nową afrykańską walutą, preferencję dla francuskich firm w procesach przetargowych, monopole i stacjonowanie francuskich wojsk. Zamach stanu w Nigrze reprezentuje rodzaj "nie zamierzamy tego dłużej znosić"

Wszystko to ilustruje to, co niezastąpiony ekonomista Michael Hudson szczegółowo opisywał we wszystkich swoich pracach: siłę modelu ekstraktywistycznego. Hudson pokazał, że podstawą jest kontrola światowych zasobów; To właśnie definiuje globalną potęgę, a w przypadku Francji globalną potęgę średniej rangi.

Francja pokazała, jak łatwo jest kontrolować zasoby poprzez kontrolę polityki pieniężnej i ustanawianie monopoli w tych bogatych w zasoby krajach w celu wydobycia i eksportu, przy użyciu wirtualnej pracy niewolniczej z zerowymi regulacjami środowiskowymi i zdrowotnymi.

Dla wyzyskującego neokolonializmu istotne jest również powstrzymanie tych bogatych w zasoby narodów przed wykorzystaniem własnych zasobów do rozwoju własnych gospodarek. Ale teraz afrykańskie kostki domina w końcu mówią: "Gra się skończyła". Czy prawdziwa dekolonizacja jest wreszcie na horyzoncie?



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

"Protestujący przeciwko NATO podpalają samochody w Kanadzie (FILMY) Dokonano wielu aresztowań, gdy zamieszkujący splądrowali witryny sklepowe przed dorocznym szczytem bloku w Montrealu"

Co najmniej trzy osoby zostały aresztowane po tym, jak antynatowscy i pro-palestyńscy demonstranci wszczęli zamieszki na ulicach Montrealu, ...