Ameryka jest winna krwawej przemocy w Jerozolimie - i to po prostu pokazuje, że ucisk prowadzony przez państwo jest w porządku, jeśli jesteś sojusznikiem USA
RT.com
Nadgorliwa proizraelska polityka Trumpa - popierana przez Joe Bidena - ośmieliła Tel Awiw do forsowania nowych osiedli we Wschodniej Jerozolimie, które są główną przyczyną starć. Ale nie będzie żadnej nagany ze strony Waszyngtonu.
Więc kto jest naprawdę winny gwałtownych starć w mieście, które nasiliły się dzisiaj, gdy izraelska policja uciskała palestyńskie demonstracje, po miesiącu narastających napięć wokół kontrowersji wokół nakazu eksmisji na rzecz osadników we Wschodniej Jerozolimie?
Policja zaatakowała demonstrantów granatami ogłuszającymi, gazem łzawiącym i gumowymi kulami, raniąc setki osób. Spodziewano się, że sytuacja tylko się pogorszy, biorąc pod uwagę, że dziś jest „Dzień Jerozolimy” - rocznica zdobycia wschodniej części miasta w wojnie 1967 r., Która doprowadziła do obecnej spornej okupacji - i zazwyczaj widzi prowokacyjnie setki machających flagami izraelskiej młodzieży przemierzają obszary muzułmańskie, śpiewając i śpiewając patriotyczne pieśni.
Sytuacja jest oczywiście dziełem Ameryki. Należy zadać sobie pytanie, w jaki sposób i dlaczego Izrael ośmielił się przyspieszyć osadnictwo we Wschodniej Jerozolimie i na innych spornych terytoriach? Jak to doprowadziło do obecnego szaleństwa przemocy? Odpowiedź leży w jednostronnych i nielegalnych zmianach w polityce zagranicznej wymuszonych przez poprzednią administrację, prawdopodobnie najbardziej jednostronnych na korzyść Tel Awiwu w historii. Uznano nawet Jerozolimę za stolicę całego Izraela, a Mike Pompeo odwiedził Zachodni Brzeg, aby stwierdzić, że osady nie naruszają prawa międzynarodowego. To pozwoliło Benjaminowi Netanjahu, premierowi Izraela, zasadniczo mieć wolną rękę, bardziej niż zwykle, w robieniu tego, co mu się podoba. Nic dziwnego, że nie było żadnych wezwań z Waszyngtonu, by „stanąć po stronie narodu palestyńskiego” lub „ forsować sankcje ”w ich imieniu, aby„ pociągnąć ich do odpowiedzialności ”za ich zobowiązania międzynarodowe, jak często słyszymy w odniesieniu do wrogich krajów, takich jak oczywiście Chiny. Ale w przypadku Stanów Zjednoczonych i Izraela tak było zawsze. Amerykański doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan wyraził „zaniepokojenie” swojemu izraelskiemu odpowiednikowi, ale tylko wezwał Tel Awiw do „zapewnienia spokoju”. Oczywiście nie będzie to poważne ani bezpośrednie potępienie.
Kiedy administracja Trumpa doszła do władzy, skorzystała z okazji, aby wprowadzić Stany Zjednoczone w nową epokę polityki zagranicznej i całkowicie zmienić swoją strategię w wielu kwestiach, w dużej mierze poprzez rozerwanie administracji Obamy. Chociaż krytyka Izraela pozostaje uniwersalnym, ponadpartyjnym tabu w amerykańskiej polityce, to Republikanie byli bardziej fanatycznie na jego korzyść ze względu na wpływ lobby chrześcijańskiej prawicy, lobby izraelskiego i outsourcingu polityki do zięcia Trumpa Jareda Kushnera . Wszystko to stworzyło pozycję, która była bardziej niezrównoważona niż kiedykolwiek wcześniej. W efekcie administracja zrezygnowała z prób mediacji w pokoju między Izraelem a Palestyną i zamiast tego udzieliła pełnego poparcia Tel Awiwu.
Jednak pomimo sformułowania Porozumień Abrahama przysięgających pokój, w rzeczywistości wydarzyło się coś przeciwnego. Ośmielając Izraelczyków tak dramatycznie, dając im ogromne dyplomatyczne i polityczne ustępstwa, nieuchronnie nie widzieli powodu, by się kompromitować i unikali odpowiedzialności za swoje czyny. Administracja Trumpa nagrodziła i wzmocniła Izrael za jego agresję; jak op-ed na Atlantyku nazwał to: „Izrael dostaje coś za nic”. Oprócz tego wpłynęło to na niezwykle twardą postawę Trumpa w sprawie Iranu i anulowanie wspólnego kompleksowego planu działania (JCPOA), a także na dyplomatyczny szał, by naciskać kraje arabskie na całym Bliskim Wschodzie, aby przyznały Tel Awiwu dyplomatyczne uznanie, „Układy Abrahamowe”, w tym Bahrajn, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Pompeo twierdził, że poszerzając przestrzeń polityczną i wpływ Izraela na Bliski Wschód można przynieść pokój. Porozumienia miały również na celu izolację geopolityczną bardziej twardych, antyizraelskich państw, takich jak Iran, a tym samym wzmocnienie wpływów amerykańskich i parasola bezpieczeństwa nad Bliskim Wschodem.
I nic dziwnego, że według raportu OWP „przestępstwa przeciwko Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu od czasu porozumienia wrześniowego tylko się nasiliły”. Twierdzi, że siły izraelskie otworzyły ogień ponad 240 razy, zabijając dwóch Palestyńczyków, raniąc ponad 90 i zatrzymując ponad 480 osób, w tym dzieci. Od 15 września do 15 października 25 domów i obiektów w osadach palestyńskich zostało zburzonych „bez istotnego powodu”, gdy Netanjahu parł naprzód z budową nowego osiedla, które posłużyło do zwiększenia niepokojów w Palestynie i stworzyło miejsce obecnej przemocy.
Podstawowe przesłanie? Przemoc i ucisk kierowany przez państwo są w porządku, gdy jesteś sojusznikiem Ameryki. Kiedy narody muzułmańskie obserwują sytuację w Izraelu, amerykańscy komentatorzy i politycy zagraniczni nieświadomie drapią się po głowach i po prostu nie rozumieją, dlaczego te kraje nie przyłączą się do protestu o „ludobójstwie” w Xinjiangu. Bo czy kiedykolwiek Ameryka naprawdę stanęła w obronie praw muzułmanów? Stany Zjednoczone i ich sojusznicy mogą być ślepi na los Palestyńczyków, ale reszta świata tak nie jest. które Biden ogólnie rzecz biorąc (podobnie jak wszystkie polityki zagraniczne Trumpa) po prostu starał się podtrzymywać, a nie rzucać im wyzwania. Waszyngton zawsze blokował odpowiedzialność za Izrael,nawet jeśli niektórzy prezydenci byliby bardziej skłonni zmusić ich do negocjacji. Jednak poprzedni Biały Dom wzniósł to na nowy poziom, przekraczając nowe czerwone linie dotyczące Jerozolimy i Zachodniego Brzegu, które obecnie generują niestabilność
.Przetlumaczyla GR przez translator google
https://www.rt.com/op-ed/523381-jerusalem-clashes-america-blame/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz