Tarik Cyril Amar, historyk z Uniwersytetu Koç w Stambule zajmujący się Rosją, Ukrainą i Europą Wschodnią, historią II wojny światowej, kulturową zimną wojną i polityką pamięci. Tweetuje pod @tarikcyrilamar.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ma wreszcie spotkać się w Waszyngtonie ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Joe Bidenem. Trwający ponad dwa lata i odkładany nawet w ostatniej chwili, stawka dla Kijowa nie mogła być wyższa.
Spotkanie jednak nadchodzi w najgorszym możliwym momencie. I to nawet nie jest wina Ukrainy. Jak muszą przyznać nawet zagorzałe pro-Majdanowskie media amerykańskie, mieszanka oligarchii, korupcji i erozji demokracji zakorzeniła się w tym wschodnioeuropejskim kraju.
Zbliżając się do reelekcji, Zełenski w duchu swojego poprzednika, oligarchy Petra Poroszenki, uciska niezależne media i wyraźnie nadużywa prawa, by ścigać rywali. Liderowi opozycji Wiktorowi Medwedczukowi, który opowiada się za naprawą stosunków z Moskwą, postawiono zarzut zdrady stanu. On, oczywiście, jest też bardzo, bardzo bogaty.
Oczywiście w przypadku Ukrainy takie zachowanie ma grubą i lepką powłokę „bezpieczeństwa narodowego”. Równie oczywiste jest to, że większość zachodnich ekspertów nie ma nic przeciwko przełknięciu tego, ponieważ „Re-enactors” z czasów zimnej wojny nigdy nie ma dość tego starego, zmęczonego scenariusza: przywódca może być „synem ab ** ch”, ale jeśli jest naszym „ syn Ab**ch”, przymkniemy oko. Albo, co gorsza, klaszcz i płać.
Jak dotąd tak źle. Ale znowu, po prostu biznes jak zwykle. Jednak jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, sytuacja jest nietypowa. Sam Biden miał w ostatnich tygodniach upalny czas, próbując otrząsnąć się z wrażenia, jakie wywoływali jego krajowi przeciwnicy, że jest starzejący się, kuli się za podium i drzemie przed kamerą.
Jego zachowanie jest w pewnym sensie zrozumiałe, ponieważ jest on wyraźnie odpowiedzialny za chaos w Afganistanie, w prawdopodobnie najgorszą i najbardziej haniebną klęskę zagraniczną w historii Ameryki, przynajmniej do tej pory. Mniejsza o stosunkowo niewielką liczbę (amerykańskich) ofiar podczas ucieczki z Kabulu, nic nie pogorszyło legionów imperium i ich przywódców od dziesięcioleci.
Prawdą jest, że Biden w zasadzie po prostu zdecydował się na szalenie naiwną (lub brutalnie cyniczną) politykę ustanowioną przez jego niestabilnego poprzednika Donalda Trumpa. Ale ponieważ nowy prezydent mógł równie dobrze wybrać inny kurs, patrzymy na prawdziwą dwupartyjność w działaniu. Wielka amerykańska pogrom w Afganistanie jest tym, o co tak wielu amerykańskich komentatorów i polityków nie ma dość prośby: wspólne, międzynawowe osiągnięcie. Teraz wszyscy powoli klaskają, proszę.
Sceny apopleksji, wstydu i wskazywania palcami będą tam, by powitać względnego przybysza z Kijowa, gdy wyląduje w stolicy swoich patronów. Wygląda na to, że jego doradcy pokładają duże nadzieje, upubliczniając swoje żądania „dziesiątek miliardów” dolarów wsparcia przed spotkaniem. Dlaczego nie poprosić o setki miliardów i skończyć z tym?
W Waszyngtonie musi się to wydać niewiarygodnie dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Biden ma złe osobiste wspomnienia (być może) na temat tego, co ukraiński przeszczep może wpłynąć na reputację rodziny. Co więcej, po 2014 roku Ukraina nie poczyniła żadnych postępów w walce z tą korupcją.
Koniec strategicznej niejednoznaczności? Ameryka w końcu przestała udawać, że zaryzykuje wojnę z Rosją o rzekomego „sojusznika” Ukrainę
Takie niemądre żądania muszą również podkreślać wyczucie czasu ukraińskich elit i ogólnie profesjonalizm wobec ich najważniejszych sponsorów. Zwłaszcza jeśli ten sam, wyraźnie uzdolniony komediowo doradca wymyśli nieśmiertelnie suchą kwestię, że „logiczne byłoby udzielenie Ukrainie takiego samego poziomu wojskowego i finansowego wsparcia, jakie otrzymywał Afganistan, ponieważ jest to państwo zdolne do walki i posiadające wartości liberalno-demokratyczne”. ”.
Ale tak jest. Kiedy już przyjmiesz kraj klienta, którego prawie nie rozumiesz, tylko dlatego, że [dyplomata amerykańska] Victoria Nuland była znudzona i wyczuwała cel szansy, [autor/historyk] Tim Snyder był wysoko na „uniwersalizmie” Zachodu, a Barack Obama odmówił trzymania się tego umowa już zawarta z Rosją, utkniesz z wieloma nieznanymi niewiadomymi.
Jednak doradcy-amatorzy, którzy nie mają nawet rozumu, by ukryć swoją nieostrożność, to dziesiątki (i nie wiedzą o Potomac!). Są oczywiście inne, bardziej istotne kwestie. Krótko mówiąc, elita Ukrainy się boi. Kabul musiał być dzwonkiem alarmowym nawet dla najbardziej sennych lub najbardziej urojonych fanów outsourcingu bezpieczeństwa narodowego do USA.
Dla krajów takich jak Niemcy czy Francja to problem, ale – na razie – taki, który wciąż mogą fałszywie udawać, nie jest pilny. Dla krajów bałtyckich czy Polski jest już znacznie mniej komfortowo. Dla Ukrainy to koszmar – uzależniony od Ameryki ze względu na jej przetrwanie militarne i ostatecznie ekonomiczne, w konflikcie z separatystami, walczącymi z Rosją, a nawet z NATO. Nic dziwnego, że bliski doradca Zełenskiego również odczuwa niemal freudską potrzebę upierania się, że Ukraina nie jest Afganistanem.
Niektóre ukraińskie cheerleaderki o wyraźnie zakwestionowanym poczuciu proporcji nawet desperacko próbują zrobić siano z amerykańskiego fiaska w Kabulu, prowokując Bidena, by zrekompensował to, jeszcze bardziej wspierając Ukrainę. Powodzenia z tym.
Nic dziwnego również, że lista życzeń Zełenskiego zawiera Plan Działań na rzecz Członkostwa w NATO (MAP). Jednak w interwencji, która nie jest prywatną opinią, były ambasador USA na Ukrainie Steven Pifer użył Kyiv Post, często rzecznika ukraińskiego lobby diaspory zachodniej, by zalać zimną wodą właśnie te nadzieje. Zełenski nie powinien nawet prosić o MAP, powiedział, ponieważ i tak nie można go rozpocząć, a zbyt wielu członków NATO jest sceptycznych, co jest zrozumiałe.
A Pifer upewnia się, że nie posmaruje swojej gorzkiej pigułki. Zamiast tego dodaje trochę więcej goryczy: Ukraina, jak radzi mądrze, nie powinna już prosić o pomoc w blokowaniu rurociągu Nord Stream 2. Podobnie jak w przypadku swoich rad w sprawie NATO, Pifer jest tutaj tylko realistą. Tak, czas puścić tę bitwę i spróbować jak najlepiej wykorzystać porażkę amerykańsko-niemieckiego porozumienia w sprawie przyszłego wykorzystania nowego gazociągu – uzasadnia.
Dosadną, trafną radę Pifera można podsumować w języku mafijnym: „Masz ładną listę życzeń, Wołodymyrze. Szkoda by było, gdyby coś mu się stało w Waszyngtonie. Lepiej zostaw to w domu. Wydaje się więc, że Waszyngton nie jest gotowy do eskalacji poparcia dla Ukrainy. Zadaniem Pifera jest próba zmniejszenia zakłopotania poprzez wcześniejsze tłumienie ukraińskich nadziei i sygnalizowanie Zełenskiemu, aby grał ładnie i nie prosił o zbyt wiele.
Czego więc może oczekiwać Zełenski? Poza słowami, prawdopodobnie (trochę) pieniędzy. Ale z pewnością nie są to lekkomyślne sumy, o które krążyli doradcy podczas fantastycznej podróży, a nie „dziesiątki miliardów”. I nie, amerykańskie elity nie są tak miękkie, by czuć moralny obowiązek zrekompensowania opłat za tranzyt rosyjskiego gazu, które Ukraina może stracić z powodu Nord Stream 2.
To, co prawdopodobnie się wydarzy, to presja USA na Niemcy, aby ponownie poluzować niektóre sznurki, zwłaszcza że Merkel zasadniczo zgodziła się właśnie na to. Jak skuteczna będzie taka presja, dopiero się okaże. Niemcy również mogą być niechętne. Weź pod uwagę, że – być może – najbardziej obiecującym kandydatem na urząd kanclerza jest teraz Olaf Scholz, fiskalny jastrząb, który już wykluczył ulgi podatkowe dla Niemców – podczas kampanii. To nie jest styl kraju, który chce spędzić za granicą.
Waszyngton twierdzi, że Ukraińcy twierdzą, że Biden zaoferowany przez Biden plan działania dotyczący członkostwa w NATO są błędne, ponieważ Kijów wycofuje się z powodu wezwania
Inna sprawa, że Zełenski może chcieć się przygotować na to znowu słowa, ale być może te niemiłe. W pewnym sensie jego wizyta może być dla Bidena okazją do zademonstrowania swojego zwykłego uporu i złośliwego zepsucia. A to oznaczałoby zwrócenie uwagi prezydenta Ukrainy, aby pokazać amerykańskiej opinii publicznej, że pomimo swojej katastrofy w Kabulu, ten prezydent „zostanie kursem” i odejdzie od państw-klientów, które nie przeprowadzają reform, a zamiast tego będą nadal doić NAS.
Oczywiście istnieje granica tego, jak daleko może się rozwinąć taki surowy scenariusz. Nie widać, by Ameryka przygotowywała kolejny geopolityczny szlak. Intrygujące jest jednak to, że nawet nałogowe ukraińskie dopalacze publicznie doradzają prezydentowi, aby nie ograniczał Zełenskiemu luzu w kwestii korupcji.
Niezależnie od tego, co jego pierwsza wizyta w Waszyngtonie przyniesie Ukrainie i Zełenskiemu osobiście, będzie to w najlepszym razie mieszana torba. Ale ukraiński przywódca może poczuć się wdzięczny za mieszaną torbę, biorąc pod uwagę, że może być o wiele gorzej.
Przetlumaczyla GR przez translator Google
zrodlo|:https://www.rt.com/russia/533520-zelensky-biden-meeting-worst-time/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz