BUENOS AIRES, Argentyna (AP) – Kiedy potężna wiceprezydent Argentyny Cristina Fernández wyszła z samochodu przed swoim budynkiem mieszkalnym i zaczęła podawać sobie ręce tłumowi sympatyków, mężczyzna pchnął się do przodu z pistoletem, wycelował go zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy i pociągnął za spust wyraźnym kliknięciem.
Załadowana broń ewidentnie się zacięła.
Ochroniarz Fernándeza schwytał napastnika i zabrał go, a 69-letni były prezydent Argentyny nie odniósł obrażeń. Ale pozorna próba zamachu na głęboko dzielącą postać w czwartek wieczorem wstrząsnęła Argentyną – krajem z historią przemocy politycznej – i pogorszyła napięcia w ostro podzielonym narodzie.
Napastnik został zidentyfikowany jako Fernando André Sabag Montiel, 35-letni sprzedawca uliczny i obywatel Brazylii, który mieszka w Argentynie od 1998 roku i nie był karany. Został aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa.
Sabag Montiel dzierżył półautomatyczny pistolet kalibru .38, który był "zdolny do strzelania" i "działał normalnie", według urzędnika sądowego, który nie był upoważniony do publicznego omawiania sprawy i mówił pod warunkiem zachowania anonimowości.
Władze nie rzuciły światła na możliwy motyw i badały, czy działał sam, czy był częścią większego spisku.
Przywódcy polityczni kraju szybko potępili próbę strzelaniny jako atak na demokrację i rządy prawa, a prezydent Alberto Fernández przeprowadził nocną audycję krajową, aby powiedzieć Argentyńczykom, jak blisko było śmierci wiceprezydenta.
Prezydent, który nie jest spokrewniony ze swoim wiceprezydentem, powiedział, że pistolet był naładowany pięcioma kulami, ale "nie wystrzelił, mimo że spust został pociągnięty".
Prezydent ogłosił święto narodowe w piątek po tym, co nazwał "najpoważniejszym incydentem od czasu odzyskania demokracji" w 1983 roku po dyktaturze wojskowej.
Dziesiątki tysięcy ludzi wypełniło ulice otaczające Government House w centrum Buenos Aires po południu, aby pokazać swoje poparcie dla wiceprezydenta i potępić próbę strzelaniny.
Niektórzy potępili opozycję polityczną, mówiąc, że jej słowne ataki na wiceprezydenta motywowały bandytę. Kilku przywódców politycznych podobnie oskarżyło polityków opozycji i media o podżeganie do przemocy.
https://youtu.be/cg2wbSZyug4
Demonstrant Andrés Casaola powiedział: "Ta kula reprezentuje mowę nienawiści".
"Musimy osiągnąć ... szacunek między Argentyńczykami i zaprzestanie promowania nienawiści, ponieważ ludzie zaczynają gromadzić nienawiść, a to prowadzi do takiej osoby" – powiedziała o zamachowcu Mabel Lescano, inna protestująca.
Żaden polityk nie budzi w Argentynie większej pasji niż Fernández, czczona przez jednych za lewicową politykę opieki społecznej, a przez innych piętnowana jako skorumpowana i żądna władzy.
Przywódczyni lewicy jest sądzona pod zarzutem korupcji związanej z robotami publicznymi, gdy była prezydentem w latach 2007-2015. Niektórzy z jej najbardziej zagorzałych zwolenników gromadzili się codziennie przed jej mieszkaniem od 22 sierpnia, kiedy prokurator wezwał do skazania jej na 12 lat więzienia i zakazu ponownego sprawowania funkcji publicznych. Stanowczo zaprzeczyła wszelkim zarzutom i przedstawiła się jako ofiara prześladowań politycznych.
"Jeśli dotkniesz Cristiny, jaki chaos stworzymy!" skandowali zwolennicy.
W weekend jej zwolennicy starli się z policją podczas wysiłków organów ścigania, aby oczyścić obszar, a silna obecność policji wokół mieszkania została następnie zmniejszona, chociaż jej zwolennicy nadal przychodzili.
W ostatnich dniach niektórzy z jej sojuszników oskarżyli jej krytyków o próbę wywołania przemocy, a minister bezpieczeństwa Aníbal Fernández powiedział, że opozycja "szuka kogoś, kto umrze na ulicy".
Przed pozornym zamachem na jej życie, Fernández miała zwyczaj codziennego wychodzenia z mieszkania około południa, witając się z kibicami i podpisując autografy, zanim wsiadała do swojego pojazdu, aby udać się do Senatu. Miała podobną rutynę każdego wieczoru.
W czwartkowym incydencie, uchwyconym na wideo, nie było jasne, czy rozumie, co się właśnie stało. Nawet gdy jej szczegóły bezpieczeństwa weszły do akcji, nadal witała się z kibicami w ekskluzywnej dzielnicy Recoleta w stolicy Argentyny.
Bandyta nielegalnie posiadał broń, przykład starej i "przestarzałej" broni, która krąży wśród drobnych przestępców w Argentynie, powiedział Gabriel González Da Silva, prokurator, który kieruje biurem badającym przestępstwa związane z bronią.
Patricia Bullrich, przewodnicząca opozycyjnej partii Republikańska Propozycja, oskarżyła prezydenta Fernándeza o wykorzystanie próby strzelaniny dla korzyści politycznych.
"Zamiast poważnie zbadać poważny incydent, oskarża opozycję i prasę, ogłaszając święto narodowe, aby zmobilizować aktywistów" - powiedziała.
Fernández od prawie dwóch dekad znajduje się w centrum argentyńskiego życia politycznego. Była charyzmatyczną pierwszą damą kraju podczas administracji prezydenta Néstora Kirchnera w latach 2003-07, a następnie zastąpiła swojego męża.
Gdy sprzeciw wobec jej rządów zaczął rosnąć, Fernández coraz częściej przedstawiała się jako ofiara ataków ze strony potężnych grup interesu z powodu obrony biednych i robotników.
W jednym z najbardziej dramatycznych incydentów jej dwukadencyjnej prezydentury prokurator, który oskarżył Fernándeza o zawarcie umowy z Iranem w celu ukrycia jego rzekomego udziału w zamachu bombowym na centrum społeczności żydowskiej w Buenos Aires w 1994 r., zmarł na krótko przed tym, jak miał przedstawić dowody przeciwko niej w 2015 r.
Sojusznicy byłego prezydenta twierdzą, że Alberto Nisman zmarł śmiercią samobójczą. Ale opozycja od dawna twierdzi, że został zamordowany lub zmuszony do samobójstwa.
W głęboko spolaryzowanym środowisku kraju próba zastrzelenia wiceprezydenta szybko dała początek nowym teoriom spiskowym, dzieląc tych, którzy mówią, że "cała sprawa została zainscenizowana, i tych, którzy uważają, że to było prawdziwe", powiedziała Mariel Fornoni, dyrektor Management and Fit, firmy konsultingowej zajmującej się doradztwem politycznym.
Skrajnie prawicowy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, który często krytykował lewicowy rząd argentyński, rozważał w piątek pozorną próbę zamachu.
"Ubolewam nad tym, a ludzie już próbują obwiniać mnie za ten problem" - powiedział Bolsonaro. "Dobrze, że napastnik nie wiedział, jak użyć broni, w przeciwnym razie odniósłby sukces. "
___
Politi donosił z Santiago w Chile.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:apnews.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz