KABUL, Afganistan (AP) - starszy plemienia Dawlat Khan wciąż ma koszmary o bojownikach z lokalnego oddziału globalnej siatki terrorystycznej Państwa Islamskiego, którzy przeszli przez jego i inne wioski we wschodnim Afganistanie pięć lat temu.
Ekstremiści, w tym Afgańczycy, Pakistańczycy, Arabowie i ludzie z Azji Środkowej, szybko narzucili panowanie terroru. Porwali miejscowych, którzy pracowali dla rządu afgańskiego, a później podrzucali swoje pozbawione głowy zwłoki w miejscach publicznych. W jednym przypadku wieśniacy zostali wezwani do ścięcia, podczas którego niektórzy zemdlały, podczas gdy inni zamarli, patrząc z przerażeniem.
Bojownicy grupy Państwa Islamskiego zostali odtąd wypędzeni z powrotem w góry w wyniku gwałtownych nalotów bombowych w USA i Afganistanie oraz zaciekłej kampanii naziemnej prowadzonej przez talibów, rodzimych powstańców w Afganistanie. Talibowie, pragnąc poszerzyć swoją wewnętrzną siłę polityczną, obiecali administracji Trumpa w zeszłym roku, że zapobiegną wszelkim atakom na Zachód z afgańskiej ziemi po odejściu obcych wojsk.
Niedawny sukces w powstrzymaniu IS ma kluczowe znaczenie dla rachunku prezydenta Joe Bidena, który na początku tego miesiąca zdecydował o wycofaniu wszystkich pozostałych żołnierzy amerykańskich z Afganistanu do lata. Biden argumentuje, że zagrożenia dla Zachodu, czy to ze strony IS, czy resztek sieci Al-Kaidy, można rozładować na odległość.
Istnieją jednak obawy, że w potencjalnym chaosie Afganistanu po wycofaniu się, IS „będzie w stanie znaleźć dodatkowe miejsce do działania” - powiedział Seth Jones, starszy wiceprezes Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie.
Niektórzy zauważają, że wyparcie i zdegradowanie bojowników IS, z których wielu to etniczni Pasztunowie z pakistańskich regionów plemiennych i Afgańczycy z północno-wschodnich prowincji Nangarhar i Kunar, zajęło ponad trzy lata. Wycofujący się bojownicy pozostawili zaminowane drogi i pola.
Khan, przywódca plemienia, uciekł ze swojej wioski Pananzai wraz ze swoimi sześcioma braćmi i ich rodzinami w szczytowym momencie bitew przeciwko IS. Nie pędzą do domu, mimo że 63-osobowa rodzina jest stłoczona w dziewięciu małych pokojach w stolicy prowincji Nangarhar, Dżalalabadzie.
„Boimy się, że wrócą” - powiedział o bojownikach IS Khan, ojciec 12 lat.
Biden powiedział, że pociągnie talibów do odpowiedzialności za ich zobowiązanie do niedopuszczenia do zagrożeń terrorystycznych skierowanych przeciwko Stanom Zjednoczonym lub ich sojusznikom z afgańskiej ziemi. Stany Zjednoczone najechały Afganistan 20 lat temu po tym, jak bojownicy Al-Kaidy, goszczeni przez talibów, przeprowadzili 11 września ataki terrorystyczne.
W ostatnich latach Waszyngton zaczął postrzegać talibów jako siłę narodową, bez ambicji poza swoimi granicami, według amerykańskiego oficera obrony, który wypowiadał się pod warunkiem zachowania anonimowości zgodnie z przepisami.
Talibowie, zaznajomieni z górskimi jaskiniami i polnymi ścieżkami w odległym terenie, są pożytecznym sojusznikiem przeciwko IS, które Stany Zjednoczone postrzegają jako największe zagrożenie emanujące z Afganistanu - powiedział urzędnik.
Uzasadniając swoją decyzję o wycofaniu, Biden zauważył, że groźby terroru „rozprzestrzeniają się na całym świecie” i że „utrzymywanie tysięcy żołnierzy na ziemi i skoncentrowanych w jednym kraju, kosztem miliardów każdego roku, nie ma sensu ani dla mnie, ani dla naszych przywódców. ”
Wycofanie jest w toku, a ostatnia faza rozpocznie się w sobotę. Do 11 września Ameryka wycofa swoje ostatnie 2500 do 3500 żołnierzy, a około 7000 sił sojuszniczych z NATO postępuje według tego samego harmonogramu.
Istnieją jednak obawy co do ponownego pojawienia się IS, zwłaszcza jeśli talibowie i rząd afgański nie mogą dojść do porozumienia w sprawie podziału władzy. Rozmowy pokojowe w Afganistanie pozostają w martwym punkcie pomimo wysiłków Stanów Zjednoczonych, by je natychmiast rozpocząć.
Trwające walki między talibami a rządem mogą jeszcze bardziej osłabić morale ponad 300 000 afgańskich sił bezpieczeństwa, które codziennie ponoszą ciężkie straty i są nękane przez powszechną korupcję. Nie jest jasne, w jaki sposób wojska mogą być bastionem przed nowymi zagrożeniami terrorystycznymi.
Jednocześnie IS kontynuuje rekrutację wśród zradykalizowanych studentów i niezadowolonych talibów, powiedział były afgański funkcjonariusz ds. Bezpieczeństwa, który mówił pod warunkiem zachowania anonimowości, ponieważ nie miał upoważnienia do rozmawiania z dziennikarzami.
IS wznowiło również kampanię ukierunkowanych zabójstw mniejszościowych szyickich muzułmanów, wielu z nich etnicznych Hazaras, a także działaczy na rzecz praw kobiet i pracowników mediów. Twierdzili, że w zeszłym roku doszło do ataków na dwie placówki edukacyjne, w tym na Uniwersytet w Kabulu, w których zginęło ponad 50 studentów. Waszyngton obwinił IS o brutalny atak w zeszłym roku na szpital położniczy w dzielnicy Kabulu, w dużej części Hazara. Zabijano niemowlęta i kobiety w ciąży.
W marcu siedmiu Hazaras, którzy pracowali w fabryce sztukaterii we wschodnim mieście Dżalalabad, zginęło w ataku zgłoszonym przez IS. Napastnicy związali ręce swoich ofiar za ich plecami i każdemu z nich strzelili pojedynczą kulą w tył głowy.
Niektórzy mieszkańcy boją się wskazać palcem na IS, obawiając się, że w następnej kolejności mogą zostać zaatakowani.
Mówi się, że agenci IS zajmują całą okolicę w pobliżu centralnego ronda Talashi. Zinfiltrowali biznes riksz motorowych i używali pojazdów do ukierunkowanych zabójstw, powiedział taksówkarz Saida Jan.
Evan Kohlmann, konsultant ds. Terroryzmu, powiedział przez jakiś czas, że wygląda na to, że obecność Państwa Islamskiego w Afganistanie i okolicznych regionach „była prawie martwa”, ale operacje grupy „zostały wznowione na dobre”.
„Stanowią znaczące zagrożenie terrorystyczne, ale ich taktyka pozostaje w sferze zabójstw i sabotażu” - powiedział Kohlmann, który współpracował z FBI i fundacją Nine Eleven Finding Answers, która pojawiła się po atakach na Amerykę.
„Wydaje się, że nie mają silnej pozycji, jeśli chodzi o podbijanie i utrzymywanie terytorium” lub zagrażanie Stanom Zjednoczonym, powiedział.
Talibowie twierdzą, że dotrzymali obietnic złożonych Stanom Zjednoczonym, nakazując bojownikom, by trzymali w swoich szeregach nie-Afgańczyków i nakazując al-Kaidzie opuszczenie regionu. Niektórzy analitycy twierdzą, że nie są przekonani, że Talibowie zdystansowali się od takich grup jak Al-Kaida.
W międzyczasie amerykańscy urzędnicy przyznają, że wycofanie się zmniejszy potencjał Waszyngtonu w zakresie gromadzenia danych wywiadowczych, nawet jeśli IS i al-Kaida nie są w stanie zaatakować amerykańskich celów z Afganistanu.
Asfandyar Mir z Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Współpracy Uniwersytetu Stanforda powiedział, że Stany Zjednoczone będą w stanie kontynuować z daleka techniczne zrzucanie okapów, podczas gdy gromadzenie danych wywiadowczych na ziemi będzie się dalej osłabiać.
„Kampania amerykańska w Afganistanie była notorycznie słaba w zdobywaniu dobrych informacji i graniu przez aktorów poszukujących renty, których koszty ponoszą niewinni cywile podczas nieudanych nalotów i strajków” - powiedział Mir.
„Gdy siły amerykańskie zostaną usunięte i nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa potencjalnym informatorom, istniejące źródła będą się kurczyć, a możliwości oszukania Stanów Zjednoczonych przez złych aktorów wzrosną” - powiedział.
Przetlumaczyla GR przez translator google
zrodlo:apnews.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz