WASHINGTON (AP) - prezydent Donald Trump stoi przed krytyczną decyzją w sprawie Izraela, która może zmienić pozycję Ameryki na Bliskim Wschodzie i może wpłynąć na jego poparcie w wyborach przez centralną część jego bazy politycznej.
W najbliższych dniach Trump musi zdecydować, czy wesprzeć plany premiera Izraela Benjamina Netanjahu w sprawie aneksji znacznych części ziemi, które, jak twierdzą Palestyńczycy, dla przyszłego stanu na Zachodnim Brzegu. Pomocnicy Trumpa ds. Bezpieczeństwa narodowego spotykali się w środę w Białym Domu, aby omówić sprawę, która zbliża się do wrzenia po gotowaniu się przez wiele miesięcy.
Trump mógłby całkowicie opowiedzieć się po stronie Netanjahu, który podał datę 1 lipca jako datę oczekiwania na decyzję, poprzeć mniej kompleksowe przejęcie lub całkowicie się temu sprzeciwić, co jest najbardziej nieprawdopodobnym scenariuszem. Nawet jeśli ta data nie jest ustalona, oczekuje się, że Netanjahu podejmie działania przed upadkiem, biorąc pod uwagę niepewność co do perspektyw Trumpa na drugą kadencję i przypuszczalny demokratyczny kandydat Joe Biden przeciwko aneksji.Stawką dla Stanów Zjednoczonych jest wiarygodność wobec arabskich partnerów uprawianych przez Trumpa i wobec narodów europejskich, których antagonizował na wielu frontach, od zmiany klimatu po handel i irańską umowę nuklearną.
Potencjalnie bardziej przekonujący politycznie dla Trumpa i jego zespołu jest to, że jego decyzja wpłynie na jego pozycję wśród ewangelicznych chrześcijan, których wsparcia potrzebuje, aby wygrać reelekcję. Praktycznie cała społeczność międzynarodowa sprzeciwia się aneksji, ale krajowi zwolennicy Trumpa entuzjastycznie ją popierają.
Spotkanie Białego Domu nadchodzi, gdy Trump musi stawić czoła pogłębionym sondażom i uporczywym pytaniom na temat postępowania z polityką zagraniczną.
Wśród zwolenników planu Netanjahu są doradcy Trumpa, tacy jak sekretarz stanu Mike Pompeo, a także David Friedman, ambasador USA w Izraelu i wielu republikanów w Kongresie. Mówią, że aneksja, oprócz zadowolenia bazy Trumpa, ułatwiłaby porozumienie pokojowe, ponieważ krok ten osłabiłby to, co według nich jest nierealistycznymi palestyńskimi oczekiwaniami wobec przyszłego państwa, według urzędników znających tę sprawę. Nie byli upoważnieni do publicznego omawiania tej sprawy i mówili pod warunkiem zachowania anonimowości.
W liście wysłanym do Trumpa pod koniec wtorku siedmiu senatorów GOP wskazało na własny plan pokojowy prezydenta, wprowadzony w życie w styczniu, w którym wzywa się do uznania rozszerzenia suwerenności Izraela na obszary objęte roszczeniami palestyńskimi za prostą rzeczywistość.
"Pan. Prezydencie, nie ma innej alternatywy dla tego opartego na faktach podejścia i tak długo, jak przeciwnicy Izraela i Stanów Zjednoczonych, - stosunki Izraela uważają inaczej, pokój nie będzie możliwy do osiągnięcia ”- napisali senatorowie pod przewodnictwem proizraelskiej stali Ted Cruz z Teksasu i Tom Cotton z Arkansas.Inni w administracji chcą nie widzieć lub ograniczać uznanie przez Biały Dom potencjalnej aneksji. Są wśród nich urzędnicy Pentagonu i Jared Kushner, zięć Trumpa i architekt planu pokojowego na Bliskim Wschodzie, który został całkowicie odrzucony przez Palestyńczyków. Ludzie po tej stronie debaty obawiają się, że silne poparcie społeczne zraziłoby sojuszników USA na Bliskim Wschodzie i poza nim w szczególnie wrażliwym czasie w walce z pandemią koronawirusa i zagrożeniami ze strony Iranu.
Jordania, jeden z dwóch narodów arabskich, który zawarł porozumienie pokojowe z Izraelem, oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie, kluczowy partner USA na Bliskim Wschodzie, wystąpiły przeciwko aneksji i ostrzegły przed poważnymi konsekwencjami dla regionu, jeśli Netanjahu pójdzie naprzód. Unia Europejska wyraziła silny sprzeciw, a sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, że ma nadzieję, że Izrael nie pójdzie dalej.
Jednak poza względami polityki zagranicznej Trump musi zmierzyć się z obawami związanymi z wyborami krajowymi.
Chociaż jego kampania wierzy, że ewangeliczni chrześcijanie w przeważającej części staną po stronie urzędu nad Bidenem, kampania jest zaniepokojona rezygnacją z entuzjazmu i potencjalnym udziałem grupy wyborców, która jest niezbędna do zwycięstwa Trumpa w 2016 roku.
W czasie pandemii, recesji gospodarczej i protestów przeciwko niesprawiedliwości rasowej kampania osłabła w wielu ważnych grupach wyborczych, w tym ewangelicznych.
W ostatnich tygodniach Trump próbował znaleźć sposoby na przywrócenie tej intensywności, w dużej mierze dlatego, że jego kampania bardziej polega na maksymalizacji frekwencji w swojej bazie niż na zdobywaniu malejącej puli niezdecydowanych wyborców w centrum.
Pozostaje jednak niejasne, ile głosów może wpłynąć na decyzję o aneksji.
„Ostatecznie o amerykańskim stanowisku zadecyduje sam prezydent, a on z pewnością spojrzy na tę kwestię, podobnie jak wszystkie inne, z perspektywy swojej kampanii reelekcyjnej. Trudno jednak dostrzec, w jaki sposób Trump może uzyskać na tym etapie dużą przewagę wyborczą ”- powiedział Jake Walles, były dyplomata USA, który był kiedyś konsulem generalnym w Jerozolimie.
„Chociaż aneksja powinna być popularna wśród chrześcijańskich ewangelików i prawicy w amerykańskiej społeczności żydowskiej, większość tych wyborców jest już w jego kieszeni. Wydaje się mało prawdopodobne, aby stanowisko prezydenta zmieniło jakiekolwiek głosy w Stanach Zjednoczonych - powiedział. „W takiej sytuacji, z wieloma innymi problemami na biurku, może preferować bardziej ograniczoną aneksję ... a może nawet odroczenie całej sprawy.”
Joel Rosenberg, izraelski autor ewangelii amerykańsko-amerykańskiej, powiedział, że kwestia „miałaby wielki rezonans z większością ewangelików w USA” w różnych okolicznościach, ale biorąc pod uwagę inne kwestie dominujące w dialogu narodowym, nie widzi on wcale „zainteresowania lub uwagi” poświęconej aneksji „przez amerykańskich ewangelików na poziomie oddolnym”.
Rosenberg powiedział, że aneksja „mogłaby faktycznie odeprzeć ewangelię, która obecnie zmaga się z Trumpem”, gdyby wywołała nowe napięcia w regionie.
Pastor megachurch w Teksasie i długoletni sojusznik Trumpa Robert Jeffress powiedział, że aneksja sama w sobie jest „zbyt chwastem dla większości ewangelików”, aby ściśle się naśladować. Powiedział jednak, że silne proizraelskie referencje prezydenta dają jego administracji „szeroką swobodę w kontaktach z ewangelikami” pod względem ostatecznej decyzji w tej sprawie.
___
Powiązani pisarze prasowi Elana Schor w Nowym Jorku oraz Zeke Miller i Deb Riechmann przyczynili się do tego raportu.
zrodlo:miziaforum.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz