Zawsze obawialiśmy się, że po inwazji Rosji na Ukrainę i decyzji Zachodu o interwencji w imieniu Kijowa, doprowadzi to ostatecznie do III wojny światowej. I wygląda na to, że mogliśmy mieć rację.
Ambasador Polski we Francji, Jan Emeryk Rociszewski, wydał niezwykłe oświadczenie, deklarując, że Polska wypowie wojnę Rosji w przypadku przegranej wojny przez Ukrainę. Podczas wywiadu dla francuskiej telewizji ambasador stwierdził: "Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieli wyboru, będziemy zmuszeni do przystąpienia do konfliktu", jak donosi En Volve.
Oświadczenie ambasadora odzwierciedla wojowniczą, prowojenną strategię NATO i Unii Europejskiej i wywołało zdumienie i oburzenie we Francji.
Florian Philippot, prezes partii Les Patriotes, napisał na Twitterze: "Szalone oświadczenie ambasadora Polski we Francji: ogłasza przystąpienie swojego kraju do wojny z Rosją, jeśli Zełenski przegra! Francja zaokrętowała się z tym krajem poprzez UE i NATO?! Ci szaleńcy odmawiają pokoju!"
Polska ambasada we Francji szybko zdezawuowała oświadczenie ambasadora, argumentując, że media wyjęły jego słowa "z kontekstu". Twierdzą, że w innych częściach wywiadu Rociszewski "wyraźnie mówi, że Polska nie jest w stanie wojny, ale zrobi wszystko, aby pomóc Ukrainie obronić się w tym konflikcie".
Niemniej jednak wideo jednoznacznie przekazuje jednoznaczną deklarację ambasadora, że Polska przystąpi do wojny z Rosją, jeśli Ukraina zostanie pokonana. Czy Polska testuje wody na wybuch III wojny światowej?
Tymczasem Ukraina nadal karze Rosję rok po inwazji.
We wtorek rzecznik Dowództwa Operacyjnego Ukrainy Południe wezwał rosyjskich okupantów do "odejścia" po tym, jak atak dronów zniszczył rosyjskie pociski manewrujące na Krymie, wynika z raportu Fox News.
W poniedziałek ukraińska agencja wywiadu wojskowego poinformowała, że eksplozja w północnym mieście Dzhankoi na Półwyspie Krymskim zniszczyła pociski manewrujące Kalibr-NK podczas transportu koleją. Później rosyjskie serwisy informacyjne poinformowały, że obszar ten był celem ataków dronów, gdy przejeżdżał pociąg przewożący pociski manewrujące o wysokiej wartości.
"Dzhankoi jest stacją węzłową. Nawet na początku inwazji na pełną skalę mówiono, że klęska logistyki będzie głównym środkiem wpływania na pomysły wroga na temat tego, co robić na Krymie" – zauważyła Natalia Humeniuk, szefowa Połączonego Centrum Prasowego Dowództwa Operacyjnego Ukrainy Południe, zgodnie z tłumaczeniem "Prawdy". "Teraz kurs jest jasno ustalony, że muszą odejść."
Incydent nie został niezależnie zweryfikowany przez Fox News Digital, a Kijów nie przyznał się do ataku. Nie po raz pierwszy jednak okupowany przez Rosję od 2014 roku Krym jest celem konfliktu na Ukrainie.
Kijów potwierdził swoje zobowiązanie do kontynuowania walki z Rosją do czasu wycofania się wszystkich swoich sił z Ukrainy, w tym z Półwyspu Krymskiego. Częstotliwość ataków na składy broni i posterunki wojskowe wzrosła w ostatnich miesiącach, kontynuował Fox News. Rosja wykorzystuje półwysep jako kluczowy punkt logistyczny do transferu wojsk i broni do swoich sił na południu Ukrainy. Obszar ten był również ważnym węzłem komunikacyjnym podczas pierwszej inwazji w 2014 roku, która miała na celu uwięzienie sił ukraińskich z północy i południa.
W ostatnich miesiącach ukraińskie wojska skutecznie odpierają ataki na siły rosyjskie w regionie. Na przykład w listopadzie wypędzili ich z Chersonia, a według Humeniuka w lutym Mariupol "nie jest już całkowicie nieosiągalny" dla zmotywowanych sił Kijowa.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz