Prezydent USA Joe Biden ostrzegł, że Izrael ryzykuje utratę międzynarodowego wsparcia, jeśli będzie kontynuował swoją "masową" kampanię bombową w Gazie podczas zbiórki pieniędzy na kampanię we wtorek w Waszyngtonie, wzywając premiera Benjamina Netanjahu do "zmiany rządu".
Biden przedstawił jedną ze swoich najostrzejszych jak dotąd krytyki Izraela, sugerując, że jego wojna z Hamasem grozi utratą poparcia wśród sojuszników Waszyngtonu.
Wszyscy pozostali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ z wyjątkiem Wielkiej Brytanii (która wstrzymała się od głosu) próbowali w zeszłym tygodniu wydać rezolucję żądającą natychmiastowego humanitarnego zawieszenia broni w Gazie, która została zawetowana przez Waszyngton.
"Bezpieczeństwo Izraela może spoczywać na Stanach Zjednoczonych, ale w tej chwili ma więcej niż Stany Zjednoczone. Ma Unię Europejską, ma Europę, ma większość świata...
Ale zaczynają tracić to poparcie z powodu masowych bombardowań" – powiedział Biden.
Następnie zacytował prywatną dyskusję z Netanjahu, podczas której izraelski premier porównał konflikt w Gazie do drugiej wojny światowej i zauważył, że "wielu cywilów zginęło" w nalotach bombowych aliantów.
Biden powiedział jednak, że odrzucił to porównanie i powiedział Netanjahu, że "wszystkie te instytucje zostały utworzone po drugiej wojnie światowej, aby dopilnować, aby to się więcej nie powtórzyło".
Nazywając administrację Netanjahu "najbardziej konserwatywnym rządem w historii Izraela", Biden powiedział, że premier musi "zmienić swój rząd", nie wdając się w szczegóły, dodając jedynie, że "bardzo utrudniło to" długoterminowe rozwiązania".
"Mamy szansę zacząć jednoczyć region... a oni nadal chcą to zrobić. Musimy się jednak upewnić, że [Netanjahu] zrozumiał, że musi wykonać pewne ruchy... Nie można powiedzieć, że nie ma państwa palestyńskiego" – kontynuował prezydent.
Chociaż Izrael w poprzednich negocjacjach zasadniczo zaakceptował utworzenie państwa palestyńskiego, Netanjahu od dawna sprzeciwiał się temu posunięciu.
We wtorkowym oświadczeniu upierał się, że nigdy "nie powtórzy błędu z Oslo", odnosząc się do porozumienia pokojowego z 1993 r., które stworzyło plan działania dla państwa palestyńskiego.
Pomimo bardziej krytycznych komentarzy Bidena pod adresem darczyńców, gdzie indziej w dalszym ciągu wyrażał on zdecydowane poparcie dla izraelskiej operacji wojskowej.
Podczas poniedziałkowej imprezy w Białym Domu z okazji żydowskiego święta Chanuki powiedział uczestnikom: "Jestem syjonistą", powtarzając jednocześnie "niezachwiane" zaangażowanie Waszyngtonu w bezpieczeństwo Izraela.
Prezydent w dalszym ciągu nalega, aby prawodawcy zatwierdzili pakiet wydatków obejmujący pomoc wojskową dla Izraela w wysokości 14,3 miliarda dolarów, a niedawno pominął przegląd Kongresu, aby przyspieszyć sprzedaż pocisków do czołgów o wartości 106,5 miliona dolarów Izraelskim Siłom Obronnym (IDF).
Izrael rozpoczął atak na Gazę po niespodziewanym ataku Hamasu 7 października, w którym zginęło około 1200 Izraelczyków, a ponad 240 osób zostało wziętych jako zakładników.
W odwecie IDF uderzyły w palestyńską enklawę ciężkimi nalotami i rozpoczęły poważną inwazję lądową, w wyniku której według lokalnych urzędników zginęło dotychczas ponad 18 400 osób.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/588964-biden-israel-indiscriminate-bombing/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz