Południowoafrykański pisarz i filmowiec Ernst Roets powiedział w wywiadzie dla węgierskich mediów, że jest zaskoczony tym, jak otwarci są Europejczycy na masową imigrację. Ostrzega, że konsekwencje demograficzne będą ogromne, a Europejczycy staną się mniejszością we własnych krajach.
(Artykuł Johna Cody'ego opublikowany z RMX.news)
"Z RPA byliśmy zaskoczeni, patrząc na Europę, na to, jak otwarte są kraje i jak niektórzy ludzie po prostu akceptują imigrantów, nie zdając sobie sprawy, że pewnego dnia staną się mniejszością we własnym kraju", powiedział Roets węgierskiej gazecie Magyar Nemzet.
"Kiedy to się stanie, będzie za późno. Dlatego powiedziałem wcześniej, że demografia jest kluczowa: różnorodna kultura, wspaniałe teatry, rozrywka, uniwersytety i wszystko inne są bezużyteczne, jeśli demografia spada. I myślę, że jest to szczególnie prawdziwe dla Europejczyków i Amerykanów, którzy nie uznają swojego znaczenia w tej grupie demograficznej. "
Roets, który pełni również funkcję zastępcy dyrektora generalnego AfriForum, który opowiada się za prawami Burów w RPA, mówi, że mówi z doświadczenia. Jako członek społeczności burskiej w RPA obserwował z pierwszej ręki brutalny sposób, w jaki biali ludzie są coraz częściej traktowani w społeczeństwie południowoafrykańskim, a przemoc rośnie wraz z utratą władzy politycznej przez białych i dalszym zmniejszaniem się do statusu mniejszości. Zmiana władzy przełożyła się na wrogą dyskryminację, a w niektórych przypadkach nawet na morderstwo, w tym członków rodziny Roetsa.
W rzeczywistości brutalna zbrodnia skierowana przeciwko ludności burskiej jest jednym z głównych czynników, które zmotywowały Roetsa do napisania książki o sytuacji w Afryce Południowej, międzynarodowego bestsellera "Kill the Boer: Government Complicity in South Africa's Brutal Farm Murders", która została niedawno przetłumaczona na język węgierski.
Kiedy pisałem moją książkę, zacząłem od tych raportów, aby podkreślić, jak duży jest to problem. Poza tym częścią mojej pracy jest pomaganie ofiarom. Znam wiele ofiar. Wielu z nich spotkałem po atakach, ale aby zrozumieć powagę problemu, muszę też opowiedzieć o tych, których znałem, zanim stali się ofiarami brutalnych ataków. Mogę wymienić sporo osób, które zginęły na swoich farmach, wraz z członkami rodziny i przyjaciółmi, którzy przeżyli. Miałem przyjaciela w liceum, który wyszedł z domu w nocy i nagle ktoś strzelił mu w głowę podczas rozmowy telefonicznej. Kuzyn mojego ojca został brutalnie zamordowany; Zaczęli go bić kamieniami, a następnie przebili mu czaszkę widłami.
Ofiarami jednego z najbardziej brutalnych morderstw na farmie byli rodzice jednej kobiety, którą znałem. Zawiązali im sznury wokół szyi i ciągnęli je w górę i w dół domu. Ojciec kobiety został zamordowany przez wepchnięcie głowicy prysznicowej do gardła i wystrzelenie gorącej wody w żołądek, powodując poważne oparzenia wewnętrzne. W końcu został zastrzelony ze strzelby.
A to tylko kilka przypadków z wielu. Niektórzy zostali spaleni pochodniami, niektórzy byli przywiązani do tylnej części samochodu i ciągnięci aż do śmierci, inni mieli maczety przyciśnięte do gardeł, inni zostali poćwiartowani. To straszne, jak kreatywni są zabójcy.
Roets zadedykował swoją książkę pamięci Wilmiena Potgieter, który miał zaledwie dwa lata, kiedy ona i cała jej rodzina zostali zamordowani. Dziewczynka wróciła do domu z rodziną, kiedy ojciec został zaatakowany, dźgnięty 151 razy widłami, nożem i maczetą, a następnie pozostawiony na śmierć w ogrodzie z widłami wbitymi w szyję. Morderstwo miało miejsce na oczach żony i córki, a dziewczynka została zastrzelona przed własną matką, po czym matka została wyciągnięta z domu, zmuszona do uklęknięcia, a także zastrzelona.
"To tak straszne, że nawet nie chcesz o tym myśleć, ale jest też więcej historii z udziałem dzieci" - powiedział Roets.
Biali są coraz bardziej samowystarczalni w RPA
Roets opisuje różne problemy, z jakimi boryka się społeczność burska w Afryce Południowej, w tym intensywny poziom dyskryminacji, która według Roetsa rodzi się z zazdrości. Pomimo tej dyskryminacji, biała społeczność ma w wielu przypadkach znacznie lepsze wyniki.
"Moim zdaniem nasz rząd nie jest naprawdę skuteczny i niekompetentny, ale nasza społeczność odnosi spore sukcesy i stąd bierze się konflikt, czyli zazdrość. Jednocześnie częścią problemu jest to, że rząd próbuje wykorzystać nas jako kozły ofiarne i obwinia nas za problemy kraju" - powiedział.
Południowoafrykańczyk twierdzi, że jednym z podstawowych obszarów konfliktu jest konflikt między różnymi wynikami czarnej społeczności a Burami.
"Spójrzmy na statystyki. Na Węgrzech dochodzi do 0,8 morderstwa na 100 000 osób rocznie; Myślę, że na całym świecie średnia wynosi około sześciu. Jednak większość kryminologów twierdzi, że sytuacja jest najgorsza w Republice Południowej Afryki, dlatego kraj nazywany jest stolicą morderstw. Każdego roku w kraju popełnianych jest ponad 20 000 morderstw.
Następnie, według niektórych analityków, południowoafrykański system edukacji jest najgorszy, około 80 procent szkół w kraju jest dysfunkcyjnych. Z drugiej strony nasza społeczność ma bardzo dobre szkoły, uniwersytety i prywatne uniwersytety, które są na tym samym poziomie co instytucje europejskie. Kolejnym problemem jest bezrobocie, które zależy od tego, jak je mierzysz, ale wynosi około 40 procent, ale w naszej społeczności jest to tylko około 8 procent. Istnieją wyraźne różnice w wymienionych obszarach: podczas gdy w pozostałej części kraju zdarzają się kolejne porażki, sukcesy odnotowujemy jeden po drugim.
Kilkadziesiąt lat po zakończeniu rządów białych w RPA, kraj jest w rozsypce, z powszechną kradzieżą i korupcją na wszystkich szczeblach władzy, wraz z załamaniem usług publicznych, w tym najbardziej podstawowych, takich jak elektryczność i wywóz śmieci.
"Teraz jednym z największych problemów jest elektryczność, w której rząd ma monopol, więc tylko rząd może dostarczać energię elektryczną, ale w praktyce tak się nie dzieje. Nie ma prądu przez kilka godzin dziennie. Istnieje aplikacja telefoniczna, dzięki której możemy śledzić, kiedy nastąpi przerwa w dostawie prądu, na przykład jutro między drugą a piątą po południu "- powiedział Roets.
Powiedział, że społeczności burskie instalują własne panele słoneczne do wytwarzania własnej energii elektrycznej i podejmują inne środki w celu zwiększenia niezależności, w tym utworzenie całkowicie samodzielnych instytucji.
Powiedział, że ogólna sytuacja Burów jest "bardzo dobra i bardzo zła w tym samym czasie".
"Jest bardzo źle, ponieważ system południowoafrykański jest na skraju upadku i nie ma oznak, że kraj wyjdzie z tego kryzysu. Rośnie liczba protestów przeciwko państwu długu publicznego, korupcji, przestępczości i edukacji. Wszystkie wskaźniki wskazują, że kraj zmierza w złym kierunku. Zbudowaliśmy instytucje w naszej społeczności, chroniąc w ten sposób również nas samych. Jeśli państwo upadnie, musimy przetrwać. Posiadamy własne szkoły, uczelnie, organizacje kulturalne i gospodarcze. Mamy ponad 20 instytucji społecznych, które nie są w stanie rozwiązać wszystkich problemów, ale pomagają nam przetrwać.
Kim są Burowie?
Wielu wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, czym właściwie jest społeczność burska, a Roets mówi, że są również znani jako Afrykanerzy, która jest społecznością kulturową głównie z Afryki Południowej, ale która ma korzenie w holenderskiej, niemieckiej i francuskiej populacji, która osiedliła się w Afryce Południowej.
Ale uważamy się również za Afrykanów ze względu na naszą tożsamość. Nie jesteśmy już Holendrami, Niemcami czy Francuzami, jesteśmy odrębnym narodem blisko związanym z Afryką i Zachodem. W Republice Południowej Afryki w latach 1990. ustanowiono nowy rząd i w tym czasie rozpowszechniła się ideologia, że wszyscy możemy zrezygnować z własnej tożsamości kulturowej i w ten sposób stać się tacy sami. Ten proces był ważny nie tylko dla nas, ale także dla innych społeczności, ale nie zadziałał".
Roets mówi, że jest ogólnie optymistą i wierzy, że sytuacja Burów ulegnie poprawie, ale musi też być realistą. Powiedział, że chociaż sytuacja jest zła i coraz więcej Burów opuszcza kraj, pozostają odporni.
"Nasza kultura jest silna, nasze poczucie tożsamości jest silne. Chcemy przetrwać. To dużo z nas, około 2,7 miliona z nas" - powiedział. "Podobnie jak Węgrzy, żyjemy rozproszeni, ale na jeszcze większym obszarze niż Węgrzy i wszędzie jesteśmy mniejszością".
Powiedział, że Burowie muszą zacząć żyć bliżej siebie, dopóki nie staną się większością w pewnym obszarze Afryki Południowej. Powiedział, że w międzyczasie przedstawiciele społeczności burskiej w RPA starają się podnieść świadomość na temat sytuacji, z którą się borykają, szczególnie wśród międzynarodowej publiczności:
"Wiemy, że ludzie będą biedniejsi, wiemy, że będą coraz bardziej wściekli na rząd RPA i wiemy, że będą nas obwiniać za kolejne niepowodzenia, gdy rząd stanie się coraz bardziej niekompetentny. Korupcja i przestępczość będą rosły, a sytuacja w kraju jeszcze się pogorszy. Z drugiej strony nasze instytucje stają się coraz silniejsze, podczas gdy ja widzę wyłaniającą się próżnię polityczną. Ludzie opuszczają partię rządzącą, ale nie chcą też stać za opozycją. W pewnym sensie jest to przesada, ale według niektórych punktów widzenia wchodzimy w społeczeństwo postpaństwowe: państwo upada, ale nie ma alternatywnego rozwiązania, które mogłoby je zastąpić. Nie wiem, czy tak się stanie, ale myślę, że może".
Chociaż ostrzeżenia Roetsa mogą wydawać się alarmistyczne dla niektórych, transformacja demograficzna w Europie jest w toku i trwa od dziesięcioleci. Jak wcześniej informował Remix News, obecnie jeden na pięć francuskich noworodków ma muzułmańskie imiona, przewiduje się, że kraje takie jak Norwegia i Wielka Brytania będą miały rdzenną populację mniejszości w nadchodzących dziesięcioleciach, a wiele europejskich miast już przekroczyło ten punkt krytyczny w ostatnich latach.
Czytaj więcej na: RMX.news
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz