AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Joel Kotkin za pośrednictwem RealClear Investigations,
Nawet dzisiaj, w obliczu rosnącego exodusu wśród tych, którzy mogą sobie na to pozwolić, a jej atrakcyjność zmniejszyła się dla firm i nowicjuszy, Kalifornia, legendarny stan amerykańskich marzeń, nadal inspiruje optymizm wśród postępowych boosterów.
Laura Tyson, wieloletnia demokratyczna ekonomistka pracująca obecnie na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, chwali państwo za stworzenie "drogi naprzód" do bardziej oświeconego "kapitalizmu rynkowego". Podobnie myślący analitycy zachwalają ogromne generowanie bogactwa w Dolinie Krzemowej jako dowód obietnicy progresywizmu. Los Angeles Times zasugerował z aprobatą, że celem administracji Bidena jest "uczynienie Ameryki ponownie Kalifornią". I pomimo mrocznych perspektyw w listopadowych wyborach uzupełniających, prezydent i jego partia nadal wydają się mieć zamiar to udowodnić
Ale większość Kalifornijczyków, według ostatnich badań, widzi rzeczy inaczej. Wskazują na rosnące ubóstwo i nierówności, uważają, że państwo jest w recesji i że zmierza w złym kierunku. Rozstając się z cheerleaderkami stanu, Ezra Klein z New York Timesa, niezawodny postępowy i rodowity Kalifornijczyk, mówi, że porażki Golden State "sprawiają, że liberałowie wiją się".
Rzeczywistość może być gorsza, niż przyznaje nawet Klein. W nowym raporcie dla Chapman University moi koledzy i ja znajdujemy Kalifornię w stanie kryzysu egzystencjalnego, tracąc zarówno klasę średnią, jak i średnią, podczas gdy jej biedna populacja stoi w obliczu słabnących perspektyw. Pomimo niezliczonych zalet państwa, badania pokazują, że nęka go bezruch ekonomiczny i nierówności, miażdżące koszty mieszkaniowe i energetyczne oraz upadający system edukacji. Co gorsza niż tylko przypadek progresywnej polityki tworzącej regresywne wyniki, wydaje się, że Kalifornia schodzi w coś przypominającego współczesny feudalizm, z biednymi i słabymi uwięzionymi przez politykę subsydiowaną przez podatki płacone przez bogatych i potężnych.
Kalifornia może wyczarować obrazy rezydencji Rodeo Drive i Malibu w wyobraźni publicznej, ale dziś stan cierpi z powodu najwyższego wskaźnika ubóstwa skorygowanego o koszty w USA. Biedni i prawie biedni stanowią ponad jedną trzecią - znacznie ponad 10 milionów - mieszkańców stanu według Public Policy Institute of California. Los Angeles, zdecydowanie największy obszar metropolitalny stanu i niegdyś magnes dla aspiracji klasy średniej, ma jeden z najwyższych wskaźników ubóstwa wśród głównych miast USA. Analiza United Way of California pokazuje, że ponad 30 procent mieszkańców nie ma wystarczających dochodów, aby pokryć podstawowe koszty utrzymania, nawet po uwzględnieniu programów pomocy publicznej; obejmuje to połowę Latynosów i 40 procent czarnych mieszkańców. Około dwie trzecie Latynosów niebędących obywatelami żyje na granicy ubóstwa lub poniżej niej.
Podczas gdy wielu Kalifornijczyków ucieka, niektórzy są zdecydowanie mniej niedźwiedzi.
"W Kalifornii istnieje idea 'Och, troszczymy się o biednych', ale według tej miary jesteśmy dosłownie najgorsi" - powiedział Mark Duggan z Uniwersytetu Stanforda, główny autor ekonomicznego porównania Kalifornii z Teksasem.
Ubóstwo stanu i związane z nim dysfunkcje są w pełni widoczne w wiodących miastach, takich jak Los Angeles i San Francisco, gdzie duża podklasa zamieszkuje teraz ulice - niegdyś kultowe miejsca stały się dziećmi plakatu dla dysfunkcji miejskich. Poza ogromnymi obozami dla bezdomnych przestępczość stała się tak poważna, że LAPD ostrzegła turystów, że nie może ich już chronić. Tymczasem San Francisco cierpi z powodu najwyższego wskaźnika przestępczości przeciwko mieniu w kraju. Firmy takie jak Walgreens zamknęły wiele lokalizacji w Bay Area z powodu "szalejących włamań". Bezdomność i przestępczość coraz bardziej dominują w dyskursie politycznym państwa, szczególnie w tych dwóch ciemnoniebieskich bastionach.
Kalifornia stoi również w obliczu rosnących nierówności. Według indeksu Giniego, miary rozkładu dochodów w populacji, Kalifornia ma trzecią co do wielkości nierówność za Nowym Jorkiem i Luizjaną i doświadczyła piątego co do wielkości wzrostu nierówności od 2010 r., Zgodnie z danymi American Community Survey. Kalifornia cierpi również z powodu najszerszej przepaści między osobami o średnich i wyższych średnich dochodach w każdym stanie.
Niegdyś jeden z najbardziej egalitarnych regionów w kraju, Dolina Krzemowa stała się jednym z najbardziej segregowanych miejsc w kraju. CityLab opisał centrum technologiczne jako "region segregowanych innowacji", trend ten staje się coraz bardziej wyraźny, zgodnie z ostatnimi badaniami. Dolina Krzemowa szczyci się teraz własną podklasą tych, którzy sprzątają jej budynki i świadczą usługi gastronomiczne. Prawie 30 procent mieszkańców polega na publicznej lub prywatnej pomocy finansowej.
Podobnie, według Brookings Institution, San Francisco, najważniejszy ośrodek miejski branży technologicznej, doświadczył najszybszego wzrostu nierówności wśród dużych miast w kraju w ostatniej dekadzie. Kalifornijskie Centrum Budżetu i Polityki nazwało miasto pierwszym w Kalifornii pod względem nierówności ekonomicznych; średni dochód najwyższego jednego procenta gospodarstw domowych w mieście wynosi średnio 3,6 miliona dolarów, czterdzieści cztery razy więcej niż średni dochód dolnych 99 procent, który wynosi 81 094 dolarów w mieście i stanie o wysokich kosztach utrzymania.
Sytuacja jest gorsza w innych częściach stanu. W ciągu ostatniej dekady ponad 80 procent miejsc pracy w Kalifornii płaciło poniżej mediany dochodów, a większość poniżej 40 000 USD rocznie, co stanowi płacę ubóstwa w Kalifornii. Co gorsza, jak wykazano w naszej analizie, Kalifornia pozostaje w tyle za wszystkimi konkurentami – Teksasem, Arizoną, Tennessee, Nevadą, Waszyngtonem i Kolorado – w tworzeniu wysoko płatnych miejsc pracy w dziedzinach takich jak biznes i usługi profesjonalne, ponieważ nawet rozwój technologiczny zaczyna przesuwać się gdzie indziej.
Największymi przegranymi w Kalifornii były te branże, które historycznie zapewniały najlepsze możliwości ludziom z klasy robotniczej - produkcja, budownictwo, energia - a także rolnictwo, historyczna potęga gospodarcza stanu. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Kalifornia buduje tylko ułamek mieszkań w porównaniu do swoich głównych rywali, podczas gdy nowe inwestycje korporacyjne, sugeruje nowe badanie Hoover Institution, skurczyły się do jednej dziesiątej Teksasu i jednej szesnastej stawki Ohio.
Polityka klimatyczna państwa, jakkolwiek dobre intencje, miała szczególnie niszczycielski wpływ na produkcję. Kalifornijski nacisk na "energię odnawialną" wygenerował wysokie ceny energii i najmniej niezawodną sieć energetyczną w kraju, paraliżując przemysł zależny od paliw kopalnych i stabilnych dostaw energii elektrycznej. Stan spadł w ubiegłym roku na 44. miejsce w kraju pod względem wzrostu zatrudnienia w sektorze produkcyjnym; jego tworzenie nowych miejsc pracy w przemyśle pozostaje w tyle za konkurentami, takimi jak Nevada, Kentucky, Michigan i Floryda. Nawet bez dostosowania kosztów, żadne kalifornijskie metro nie plasuje się w pierwszej dziesiątce USA pod względem oferowania dobrze płatnych miejsc pracy fizycznej, zauważa The New York Times. Ale cztery – Ventura, Los Angeles, San Jose i San Diego – znajdują się w dolnej dziesiątce.
Jak podsumowuje to ekolog Breakthrough Institute, państwowa agenda klimatyczna stworzyła "nową erę Zielonego Jima Crowa", utrzymując więcej ludzi, zwłaszcza mniejszości, w ubóstwie.
Polityka mieszkaniowa zaszkodziła również większości tych, którzy najmniej mogą sobie na to pozwolić. Polityka planowania stanu Kalifornia ma na celu zmniejszenie niekontrolowanego rozrastania się miast - przejście do miejsc, w których koszty są niższe, a stan zyskuje migrantów. Mocno mniejszościowe Imperium Śródlądowe, które ma niewielkie wpływy polityczne, ma teraz więcej ludzi niż obszar metropolitalny San Francisco, który dominuje w polityce państwowej, ale ten pierwszy nie jest w stanie odwrócić żadnej z tych polityk.
Pomimo oczekiwań planistów, że ograniczenie wzrostu na przedmieściach obniży ceny dla mas i emisji gazów cieplarnianych poprzez zachęcanie do gęstości, badania w Vancouver, Kanadzie i kilku innych lokalizacjach wykazały coś przeciwnego; kojarzą zagęszczenie z wyższymi cenami gruntów i mieszkań. Kalifornia ma najwyższą gęstość zaludnienia ze wszystkich stanów, ale cierpi na drugie co do wielkości koszty mieszkaniowe i czynsze w każdym stanie z wyjątkiem Hawajów. W tej kwestii niektóre relacje medialne wydają się być pod wpływem preferencji pro-gęstości tytanów technologii, takich jak Mark Zuckerberg.
Dążące do tego, w dużej mierze mniejszościowe rodziny z klasy średniej i robotniczej ponoszą ciężar takiej polityki. Według niedawnego badania American Enterprise Institute, Kalifornia jest domem dla sześciu najgorszych rynków w kraju dla kupujących domy po raz pierwszy. Zajęłoby to ponad 100 lat, aby gospodarstwo domowe o średnich dochodach zaoszczędziło na kredyt hipoteczny na domu o średniej cenie w San Francisco, Los Angeles lub San Jose. Stan zajmuje obecnie 49. miejsce pod względem wskaźnika posiadania domów, produkując znacznie mniej nowych mieszkań niż konkurencyjne regiony, takie jak Arizona, Teksas czy Floryda. Niedawne badanie przeprowadzone przez ekonomistę Johna Husinga wykazało, że żaden zrzeszony w związkach zawodowych pracownik budowlany nie może sobie pozwolić na dom o średniej cenie w jakimkolwiek nadmorskim hrabstwie Kalifornii.
Nie mogąc kupić własnego domu, wiele rodzin z klasy robotniczej płaci wyjątkowo wysokie czynsze, a ponad połowa wszystkich najemców wyrzuca ponad 30% dochodu gospodarstwa domowego, tradycyjną definicję nadmiernego obciążenia mieszkaniowego. Prawie cztery na dziesięć kalifornijskich gospodarstw domowych osiąga lub przekracza ten poziom. Nic dziwnego, że jedna czwarta rozważa przeprowadzkę gdzie indziej. Wysokie czynsze i ceny domów, wraz z niskimi płacami, również spowodowały najwyższy poziom przeludnienia w kraju.
Zagęszczenie nie przyniosło również rzekomych korzyści środowiskowych cytowanych przez kalifornijskich mistrzów w Brookings i administracji Bidena; pro-gęstościowe Terner Center przewiduje, że jeśli kalifornijskie miasta będą przestrzegać wytycznych dotyczących gęstości, w najlepszym razie stan odnotuje 1% redukcję emisji.
Oczywiste niepowodzenia edukacyjne
Historycznie edukacja była postrzegana – szczególnie wśród tradycyjnych liberałów – jako kluczowa dla awansu dla biednych i klasy robotniczej. Jednak przez dziesięciolecia szkoły państwowe osiągały gorsze wyniki niż normy krajowe, szczególnie w przypadku biednych uczniów. Od 1998 roku Kalifornia zajmuje średnio 46. miejsce w 8 klasie czytania i matematyki w National Assessment for Educational Progress (NAEP), jedynej porównywalnej ocenie między stanami w całym kraju. Obejmuje to porównania z demograficznie podobnymi stanami, takimi jak Teksas, który wydaje mniej pieniędzy na studenta.
Obecnie prawie trzech z pięciu kalifornijskich licealistów nie jest przygotowanych ani do college'u, ani do kariery; odsetek ten jest znacznie wyższy w przypadku Latynosów, Afroamerykanów i osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej. Wśród 50 stanów Kalifornia zajęła 49. miejsce pod względem wyników biednych, w dużej mierze mniejszościowych, studentów. San Francisco, epicentrum przebudzonej kultury Kalifornii i miejsce niedawnego odwołania kilku skrajnie lewicowych członków rady szkolnej, cierpi z powodu najgorszych wyników afroamerykanów ze wszystkich hrabstw w stanie.
Ci studenci są często nieprzygotowani do studiów. Na California State University - gdzie programy studiów etnicznych są obecnie obowiązkowe - potrzeba kursów naprawczych lub 40 procent studentów pierwszego roku wykazuje niski poziom przygotowania w takich podstawowych umiejętnościach, jak czytanie ze zrozumieniem, pisanie i matematyka. Niektórzy pedagodzy postanowili wyeliminować ten problem, eliminując zajęcia wyrównawcze.
Modelowy program nauczania w Kalifornii, który koncentruje się na tym, jak "budować nowe możliwości postimperialnego życia, które promuje zbiorowe narracje o transformacyjnym oporze", może tylko zaostrzyć te problemy, wpajając postawy przeciwne do tych, które są niezbędne do odniesienia sukcesu w wysoce konkurencyjnej gospodarce kapitalistycznej.
Wielu kalifornijskich nauczycieli od najwyższych szczebli akademickich aż po poziom szkoły podstawowej opowiada się za "równością" w edukacji nad rozwijaniem twardych umiejętności matematycznych i wspieraniem doskonałości. Unika się nawet podstawowych umiejętności życiowych, takich jak punktualność: Zjednoczony Okręg Szkolny San Diego nie będzie już liczył takich skrupułów, jak oddanie pracy na czas w ocenianiu i ocenie. Może to zmniejszyć kary za oszukiwanie. Jest to uzasadnione jako sposób na naprawienie problemów rasowych, ponieważ wielu złoczyńców (podobnie jak większość studentów z Kalifornii) pochodzi z grup mniejszościowych znajdujących się w niekorzystnej sytuacji.
Większość Kalifornijczyków popiera szkoły czarterowe, w tym prawie połowę wszystkich Demokratów i trzy oddziały NAACP Południowej Kalifornii - San Diego, San Bernardino i Riverside. Potężne związki zawodowe nauczycieli w stanie i demokraci, których popierają, sprzeciwiają się takim alternatywom edukacyjnym.
Tytani technologii, kiedyś skoncentrowani na ulepszaniu szkół, teraz wydają się mniej zaangażowani. Może to mieć sens, biorąc pod uwagę stopień, w jakim technologia opiera się na globalnych talentach, a nie na rekrutacji lokalnej. W 2018 r. trzy czwarte pracowników branży technologicznej w Bay Area urodziło się za granicą, większość na krótkoterminowych wizach nieimigracyjnych.
Odpowiedzią na wiele problemów nękających kalifornijskie klasy niższe było rzucenie w nie większej ilości pieniędzy klasy wyższej. Michael Bernick, były dyrektor stanowego Departamentu Rozwoju Zatrudnienia, mówi: "Kultura dla większości Kalifornii, napędzana przez politykę stanową, jest jedną z korzyści (a teraz gwarantowanego dochodu), a nie strategią zatrudnienia lub oczekiwaniami". Jest mało prawdopodobne, aby Kalifornia przeznaczała nadwyżkę stanu – napędzaną głównie przez zyski z akcji i nieruchomości wśród bogactwa – tak jak Teksas i inne stany, na przyciąganie firm. Zamiast tego, jak sugeruje Bernick, preferowane było wzmocnienie państwa opiekuńczego, tak jak to miało miejsce w przypadku inicjowania rekordowych płatności stymulacyjnych podczas pandemii. Obecnie rozważa rozdawanie kart debetowych, aby poradzić sobie z wysokimi cenami energii spowodowanymi polityką środowiskową państwa.
Kalifornijski przemysł technologiczny składa się z oddolnych fundatorów postępowych demokratów w stanach. Sami mogą być obsesyjnymi pracoholikami i żywymi świadectwami przedsiębiorczego kapitalizmu, ale Greg Ferenstein, który przeprowadził wywiady ze 147 założycielami firm cyfrowych, mówi, że większość wierzy, że "coraz większa część bogactwa gospodarczego będzie generowana przez mniejszy wycinek bardzo utalentowanych lub oryginalnych ludzi. Wszyscy inni będą coraz częściej utrzymywać się z jakiejś kombinacji przedsiębiorczej "pracy koncertowej" w niepełnym wymiarze godzin i pomocy rządowej.
Wielu wybitnych ludzi biznesu, w tym tych, którzy dorobili się fortuny w Kalifornii, takich jak Zuckerberg, Pierre Omidyar, Elon Musk i Sam Altman, założyciel Y Combinator, przyjęło pojęcie "gwarantowanej płacy", która pokryłaby większość krytycznych rachunków. Kampania demokratycznego kandydata na prezydenta Andrew Yanga została zbudowana wokół tej koncepcji.
W międzyczasie ludzie uciekają z państwa. Demograf Wendell Cox zauważa, że od 2000 roku Kalifornia straciła 2,6 miliona migrantów krajowych netto, więcej niż obecne populacje San Diego, San Francisco i Anaheim łącznie. W 2020 roku Kalifornia stanowiła 28 procent całej krajowej emigracji netto w kraju, około 50 procent więcej niż jej udział w populacji USA.
Wzrost liczby ludności Kalifornii po raz pierwszy spadł poniżej średniej krajowej, a stan wydaje się nawet prawdopodobnie stracić populację w ciągu ostatnich dwóch lat. Wydaje się, że pandemia przyspieszyła ten ruch. W ubiegłym roku Kalifornia była domem dla trzech z pięciu dużych regionów powyżej miliona o najwyższym odsetku ludności - San Francisco, San Jose i Los Angeles. Zarówno okręgi szkolne San Francisco, jak i Los Angeles stoją w obliczu dużego spadku liczby zapisów; dystrykt LA, największy w stanie, przewiduje 20% redukcję w tej dekadzie.
Ten trend emigracji nie może być odrzucony jako "biały lot". Analiza przepływów populacji mniejszości pokazuje, że Latynosi i Afroamerykanie osiedlają się coraz bardziej na zachód od Sierra, szczególnie na południu, w Teksasie i części Środkowego Zachodu. Podobnie, populacja urodzona za granicą - tak krytyczna dla gospodarki stanu - zmniejszyła się w Los Angeles w ciągu ostatniej dekady i stagnowała w Bay Area, podczas gdy pęcznieje w miejscach takich jak Dallas-Ft. Worth, Austin, Houston, Nashville, a nawet środkowo-zachodnie miasta, takie jak Columbus, Des Moines i Indianapolis.
Mówiąc najprościej, Kalifornii grozi utrata młodzieńczego mojo. Wiele osób wyjeżdżających, według danych IRS, pochodzi z rodzin młodych, z klasy średniej i robotniczej. Kiedy ci ludzie odchodzą, wskaźnik urodzeń gwałtownie spada. Los Angeles i San Francisco zajmują przedostatnie i przedostatnie miejsce pod względem liczby urodzeń wśród 53 głównych obszarów metropolitalnych USA. Wśród dużych kalifornijskich metra tylko Riverside / San Bernardino przekracza średnią krajową u kobiet w wieku od 15 do 50 lat z porodami. Całkowity współczynnik dzietności w Kalifornii, znacznie powyżej średniej krajowej, jest obecnie 10. najniższym w kraju. Samo hrabstwo Los Angeles straciło trzy czwarte miliona osób poniżej 25 roku życia w ciągu ostatnich dwudziestu lat.
Dzisiejsza Kalifornia jest tak stara jak reszta kraju i starzeje się o 50 procent szybciej niż norma krajowa.
Szybko zastępuje deskę surfingową chodzikiem.
* * *
Joel Kotkin jest presidential fellow w Urban Futures na Chapman University w Orange w Kalifornii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz