Ani mobilizacja wojska i policji, ani godziny policyjne ogłoszone w 30 amerykańskich miastach, ani masowe aresztowania nie powstrzymały rozszerzających się manifestacji i zamieszek po rasistowskim, policyjnym morderstwie na 46-letnim Afroamerykaninie George’u Floydzie. Miniona noc stała pod znakiem pokojowych protestów, ale też ataków na policję, pożarów i plądrowania sklepów. Zdaniem prezydenta Trumpa stoi za tym Antifa (antyfaszyści).
„Nie możemy pozwolić, by mała grupa kryminalistów i wandali niszczyła nasze miasta” – tweetował ubiegłego wieczora Trump, oskarżając radykalną lewicę i Antifę o organizowanie zamieszek. W Waszyngtonie manifestanci wdarli się nawet pod jego okna w Białym Domu. Według gubernatora Minnesoty Tima Waltza, w Minneapolis winni rozruchów są „anarchiści i handlarze narkotykami”. Takie samo zdanie ma szef departamentu sprawiedliwości William Barr, co ma usprawiedliwić wysłanie Gwardii Narodowej i żandarmerii wojskowej przeciw manifestantom.
Protestujący wszędzie domagają się przykładnego ukarania policjantów, którzy brali udział w zamordowaniu George’a Floyda. Na razie aresztowany i oskarżony został tylko jeden z tej czwórki Derek Chauvin, ten który go udusił. Gniew manifestantów wywołuje oskarżenie go o niemyślne zabójstwo, podczas gdy Floyd powtarzał przed śmiercią „nie mogę oddychać”, co stało się zresztą hasłem protestów. Wielu Amerykanów uważa, że pozostała trójka, która nie reagowała, też powinna zostać aresztowana i oskarżona o wspólnictwo.
Pentagon ostrzegł, że kontyngent 13 tys. wojskowych, którzy już biorą udział w tłumieniu protestów, może zostać powiększony.
zrodlo:strajk.u
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz