Polska odnotowała wczoraj największy wzrost nowo zarażonych na terenie UE, a liczba chorych nad Wisłą każdego dnia wzrasta - w czasie, gdy w Europie ich liczba spada lub dochodzi do 0. WHO już jakiś czas temu ostrzegało, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej wciąż znajdują się na początku epidemii i są niebezpiecznie daleko w tyle za innymi częściami Europy.
Liczba zakażeń w Polsce lawinowo rośnie i jest obecnie najwyższa w UE. (Fot. Getty Images)
Wczoraj resort zdrowia poinformował o 575 nowych zakażeniach koronawirusem SARS-CoV-2 i o śmierci 4 osób. Dotychczas w Polsce potwierdzono 26 561 przypadków zakażenia, a zmarło 1 157 osób. Nie wiadomo, ile osób wykrytych zostanie dzisiaj, ale nad ranem poinformowano o 219 kolejnych przypadkach nowych zakażeń.
Jak wynika z oficjalnych danych, w Polsce od kilku dni regularnie rośnie liczba zakażeń, co sugeruje, że kraj być może wychodzi z początkowej fazy epidemii. Eksperci od tygodni alarmowali, że właśnie na tym etapie znajduje się Polska, a specjaliści z WHO ostrzegali, że nad Wisłą wciąż nie nastąpił szczyt epidemii, który inne części Europy mają za sobą.
"W Europie Zachodniej obserwujemy stały spadek liczby zachorowań. Nie jest on szybki, ale stale spada liczba przypadków odnotowywanych dziennie, co znaczy, że liczba nowych przypadków (w Europie) jest nadal znacząca, ale spada, z wyjątkiem Rosji i Europy Wschodniej, gdzie nadal rośnie" - oznajmiło jakiś czas temu WHO. Eksperci oszacowali, że szczyt epidemii w Polsce może nastąpić w czasie, gdy większa część Starego Kontynentu będzie miała go już za sobą.
Niepokojące informacje potwierdził wcześniej m.in. polski minister zdrowia Łukasz Szumowski, tłumacząc jednak, że Polska nie miała wyjścia i musiała wprowadzić łagodzenie restrykcji, aby nie doprowadzić do upadku gospodarki.
Dużym problemem dla Polski może być teraz nieskuteczna polityka behawioralna - większość mieszkańców kraju jest już zmęczona restrykcjami, co przekłada się na ich nieprzestrzeganie bądź bagatelizowanie problemu. Zdawał sobie z tego sprawę m.in. brytyjski rząd, który podjął decyzję o jak najpóźniejszym wprowadzeniu ograniczeń - konsultując to z ekspertami od behawioryzmu - aby restrykcje były przestrzegane dokładnie w czasie, kiedy w kraju nastąpi szczyt epidemii.
zrodlo:miziaforum.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz