czwartek, 11 lutego 2021

"Zgodnie z oczekiwaniami, wraz z Joe Bidenem powrócił amerykański interwencjonizm"

 

Przez PETER HAISENKO | Donald Trump wyrzekł się interwencjonizmu Stanów Zjednoczonych i trzymał się go w miarę możliwości. Z drugiej strony Joe Biden nie piastował urzędu od miesiąca, a amerykański interwencjonizm już świętuje szczęśliwe początki. Państwa, które prowadzą politykę wewnętrzną, której Waszyngton nie akceptuje, powinny zostać „ukarane”.

Bild: Screenshot Facebook

To przejaw największej arogancji imperializmu, gdy żąda się, by państwa poddały swoje sprawy wewnętrzne woli zewnętrznej. Jak inaczej możesz opisać wezwanie do unieważnienia orzeczeń sądowych, ponieważ stoją one na przeszkodzie agendom innych państw? Zacznijmy od Nawalnego i Rosji. Ten słynny na Zachodzie „bojownik antykorupcyjny” sześć lat temu został skazany na kilka lat więzienia za sprzeniewierzenie dużej sumy pieniędzy, czyli korupcję. Jednak moskiewski sąd wykazał się wielkodusznością, zawieszając wyrok. Jednak z warunkami. Należy zauważyć, że nie tylko w Niemczech tak długa kara pozbawienia wolności nie powinna podlegać zawieszeniu w zawieszeniu.

Skomplikowana produkcja wideo ma napiętnować Putina jako skorumpowanego władcę

Nawalny wielokrotnie naruszył warunki jego stażu, ale rosyjskie sądownictwo jest wobec tego bardzo tolerancyjne. Zatwierdziła nawet, że pozwolono mu opuścić kraj w celu poddania się leczeniu w Niemczech. Chodzi o to, że nawet w takich okolicznościach Nawalny mógł spełnić mniej restrykcyjne warunki zawieszenia. On lub upoważniony przedstawiciel mógł przedłożyć odpowiedniemu organowi sprawozdania dotyczące stałego pobytu i statusu. W każdym razie nawet podczas pobytu w szpitalu i po wypisaniu. Zostało to zaniedbane i jest jednym z kolejnych naruszeń dotychczas tolerowanych warunków zawieszenia. Dlatego rosyjskie sądownictwo ma pełne prawo do ostatecznego ukarania tych naruszeń, gdy tylko będzie mogło do tego dojść. Nie zapominajmy, że Nawalny jest obywatelem Rosji i dopóki nie szukał i nie otrzymał azylu gdzieś, to podporządkuje się rosyjskiemu prawu.

Zamiast wracać do ojczyzny natychmiast po wyzdrowieniu, pod nadzorem kuratora, Nawalny stworzył w Niemczech machinę propagandową, której kłamstwa mają na celu przedstawienie rosyjskiego prezydenta jako skorumpowanego władcy. To bardzo rozbudowana produkcja wideo, która rozprzestrzenia rzeczywistość wirtualną, której nawet nie ma. Pokazane są wirtualne pokoje i szczegóły budynku, których nie ma w stanie surowym. Domniemana sypialnia Putina przypomina sypialnię znaną z króla Ludwiga w Neuschwanstein. Ale kto zapłacił za tę bardzo kosztowną produkcję? Teraz wiadomo, że zamówienie dla niemieckiej firmy produkcyjnej i obietnica zapłaty przyszedł z Hollywood. Już tylko z tego powodu Navalny może być postrzegany jako agent obcych mocarstw. Jego „dobrowolny” powrót jest również porównywalny z tym, do czego służył Chodorchovsky: nieustannym cierniem w ciele instrumentalizowanym przeciwko Putinowi. W interesie „oceny wartości”.

Zarzut oszustwa wyborczego w Myanmarze nie jest kwestionowany

Na niemieckich lotniskach osoby, które są poszukiwane, są stale zatrzymywane przy wjeździe. Tak właśnie stało się z Nawalnym po przybyciu do Moskwy. Nie należy tego krytykować. Każdy, kto narusza warunki okresu próbnego, utracił ten okres. Również w Niemczech, a zwłaszcza w USA. Tak czy inaczej, tak jak my, jest to sprawa wewnętrzna. A teraz wyobraź sobie, jakie oburzenie byłoby, gdyby Moskwa zażądała natychmiastowego uwolnienia niemieckiego „rozumiejącego Putina”, który jest więziony i sądzony na mocy niemieckiego prawa. Ale kiedy Merkel, Maas i Biden robią to właśnie z Moskwą, zachodnie media biją brawa. Pokazują też fragmenty propagandowego wideo Nawalnego, nie zajmując się nawet na odległość jego prawdziwością. Już samo to jest afrontem dyplomatycznym, który w dawnych czasach był postrzegany jako wstępny etap wypowiedzenia wojny.

Trwające sankcje wobec Rosji, a teraz także postępowanie z „Causa Navalnym” można postrzegać jako psychologiczne przygotowanie do wojny. Po raz kolejny tworzy się „słuszny” powód wojny. W końcu obowiązkiem moralnej władzy jest ochrona obywateli Rosji przed ich prezydentem, którego wybrali większością trzech czwartych. Podobnie celem jest obecnie Myanmar. Tam, podobnie jak w USA, w listopadzie odbyły się wybory przeprowadzone na tym samym oprogramowaniu firmy „Dominion”, jak w USA. Ale w przeciwieństwie do USA, w Myanmarze odkryto, że oprogramowanie to zostało użyte do popełnienia masowego oszustwa wyborczego na rzecz laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Suu Kyi. Nie podejmuje się próby zakwestionowania zakresu, w jakim oszustwa wyborcze mogą rzeczywiście istnieć. Wertestwest z Bidenem na czele woła jednocześnie, że uwięziony Suu Kyi musi zostać natychmiast uwolniony. Suu Kyi, która trenowała w Londynie. Można było się spodziewać, że będzie tam jej kolega Nobel, Obama.

Sam Biden natychmiast powrócił do starej wojennej retoryki. Myanmar musi zostać „ukarany”. Stare sankcje mają zostać przywrócone, a dalsze środki zastrzeżone. To byłoby? Wojna? „Ekspedycja karna” wzorowana na Imperium Brytyjskim, ale z lotniskowcami? Nic dziwnego. To tylko stare zachowanie Stanów Zjednoczonych, które Trump przysiągł. Czy słyszeliśmy jakąkolwiek krytykę planów karnych Bidena w mediach Wertewestern? Chociaż powinniśmy byli nauczyć się z niezliczonych przykładów, że po amerykańskich działaniach karnych zawsze są zniszczone kraje bez szans na wyzdrowienie?

Oprogramowanie „Dominion” było używane podczas wyborów w wielu krajach

Więc doskonale pasuje, że Biden już mianował swojego starego człowieka z czasów Obamy do ministerstwa wojny, który wtedy chciał zbombardować Syrię. W międzyczasie wojska, które wycofał Trump, ponownie wkroczyły tam wbrew wszelkiemu prawu międzynarodowemu. Biden powstrzymał też wycofanie wojsk Trumpa z Afganistanu. Tak jak wycofywanie wojsk Trumpa nie było chwalone ani przynajmniej uznane przez West of Values, tak samo grzechotka Bidena jest teraz po prostu „przeoczona”. On jest dobry!

Histeria wobec Myanmaru ma też inne podłoże. Jeśli istnieją dowody na to, że oprogramowanie Dominion było używane do oszustw wyborczych, staje się to problemem dla zachodniego świata. To oprogramowanie było używane w wielu krajach, w tym w USA. Tylko z tego powodu, nawet rozważenie dowodu na to, że coś innego niż „najbezpieczniejszy wybór wszechczasów” może być stworzone za pomocą tego oprogramowania, musi być tabu. Dotyczy to również Niemiec, więc nikt nie powinien być zaskoczony głosami z Berlina na temat wydarzeń w Birmie.

Jeszcze jedno słowo o bezstronnym reportażu w naszych mediach. Każdego dnia jesteśmy zalewani doniesieniami o tysiącach demonstrantów pro Nawalnego i przeciwko Putinowi oraz oczywiście o niewłaściwej przemocy wobec tych demonstrantów i ich aresztowaniach. Nie wolno nam nic słyszeć o demonstracjach Corony w Wiedniu i innych europejskich miastach, a już na pewno nic o policyjnej przemocy i aresztowaniach tam. Nie ma też doniesień, że policjanci okazują tam swoją solidarność, zdejmując hełmy i po prostu regulując ruch drogowy. Każdy, kto bierze tu udział w niedozwolonej demonstracji - a jest ich coraz więcej - również tutaj naraża się na aresztowanie, a te też się zdarzają, czasem z nadmierną „surowością” policji. To samo dotyczy Rosji, ale są tam tylko „dobre demonstracje”, o ile są skierowane przeciwko Putinowi. Zobacz także Białoruś.

Każdy kraj musi regulować własne sprawy wewnętrzne

To, co Biden już zrobił w USA, to nie moja sprawa. Amerykanie sami muszą to znosić, a jeśli im się to nie podoba, to sami muszą o to zadbać. To wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych. To moje podejście dotyczy wszystkich krajów. Nikt nie ma prawa dyktować innemu krajowi i jego obywatelom, w jakich okolicznościach chce, powinien i powinien żyć. Z pewnością nie ma prawa zmuszać innych państw do narzucania takiej formy rządu, której nie wybrały ani nie walczyły same. Ale to jest sedno interwencjonizmu Stanów Zjednoczonych. Jednak jest to używane tylko w przypadku rządów, które nie służą Stanom Zjednoczonym. Dopóki nawet najokrutniejszy dyktator podda się reżimowi Stanów Zjednoczonych, będzie on nawet wspierany. Również przeciwko własnym ludziom.

Napisałem już, że można liczyć dni do rozpoczęcia kolejnej wojny przez Stany Zjednoczone pod rządami Bidena. Wraz z groźbami pod adresem Birmy i skandaliczną ingerencją w wewnętrzne sprawy Rosji liczba ta już się zmniejszyła. To, czego musimy się spodziewać w najbliższej przyszłości w odniesieniu do Bliskiego Wschodu i Afganistanu, jest nie mniej nieprzyjemne i ponownie napędza napływ uchodźców. Nawet Ukraina chce ponownie zaopatrzyć Bidena Dobrego w broń. Chociaż niektórzy już uznali, że zabiegają o względy Bidena tylko dlatego, że nienawidzą Trumpa, nie prowadzi to do wezwania Bidena do wydania rozkazu w sprawie jego podżegania do wojny.

Gang Merkel tak nienawidzi Putina, że ​​sami akceptują upadek własnego kraju. Najważniejsze, że Putina nie ma. Dlatego zabiegają o Nawalnego i nie myślą dalej o milimetr. Czy ci kretyni naprawdę chcą, żeby Nawalny został prezydentem Rosji? Na pewno nie ja, a patrząc na obraz Nawalnego, trudno mi sobie wyobrazić, by ktokolwiek mógł oczekiwać czegoś dobrego od tego radykalnego prawicowego rasisty. Nienawiść jest równie złym doradcą, jak strach. Nienawiść jest prekursorem wojny. Nienawiść do Trumpa pochwaliła skorumpowanego podżegacza wojennego Bidena, a wraz z nim powrót do niszczycielskiego interwencjonizmu Stanów Zjednoczonych. Czy też chcemy, żeby nienawiść do Putina sprowadziła na urząd prezydenta Nawalnego? To kończy się nienawiścią do samego siebie i może i tak jest siłą napędową gangu Merkel. Przynajmniej nienawiść do własnego kraju.

O autorze: Peter Haisenko jest pisarzem, właścicielem Anderwelt Verlag i wydawcą AnderweltOnline.com

zrodlo:unser-mitteleuropa.com

Brak komentarzy:

"USA tracą pozycję na świecie na rzecz Rosji i Chin .Wsparcie dla Izraela zaszkodziło pozycji Ameryki na Bliskim Wschodzie"

  Choć w ciągu ostatniego roku zarówno Chiny, jak i Rosja poprawiły swoją pozycję na świecie, według respondentów z 53 krajów ocena poparcia...