Od kontroli umysłu do morderstwa? Jak śmiertelny upadek ujawnił najmroczniejsze sekrety CIA
Frank Olson zmarł w 1953 roku, ale z powodu tajnych eksperymentów rządu USA minęło dziesięciolecia, zanim jego rodzina zbliżyła się do prawdy.
Stephen Kinzer
G lass Shattered wysoko nad Siódmej Alei na Manhattanie przed świtem na zimno rano listopada w 1953 roku sekund później ciało uderzył w chodnik. Jimmy, portier w hotelu Statler, był chwilowo oszołomiony. Potem odwrócił się i pobiegł do holu hotelowego. „Mamy sweter!” krzyknął. „Mamy sweter!”
Menedżer nocny wyjrzał z ciemności na swój ogromny hotel. Po kilku chwilach wskazał zasłonę trzepoczącą przez otwarte okno. Okazało się, że to pokój 1018A. Na karcie rejestracyjnej widniały dwa nazwiska: Frank Olson i Robert Lashbrook.
Funkcjonariusze policji weszli do pokoju 1018A z wyciągniętą bronią. Nikogo nie widzieli. Okno było otwarte. Otworzyli drzwi do łazienki i znaleźli Lashbrooka siedzącego na toalecie z głową w dłoniach. Powiedział, że spał. „Usłyszałem hałas, a potem się obudziłem”.
„Jak ma na imię człowiek, który wyszedł przez okno?” zapytał jeden oficer.
„Olson”, nadeszła odpowiedź. „Frank Olson”.
„Przez wszystkie moje lata w hotelarstwie” - pomyślał później kierownik nocny - „nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, w którym ktoś wstawał w środku nocy, przebiegł przez ciemny pokój w bieliźnie, omijając dwa łóżka i zamknięte okno z zaciągniętymi roletami i zasłonami ”.
Wychodząc z funkcjonariuszy policji, kierownik nocny wrócił do holu i, przeczuwając, zapytał operatora telefonicznego, czy ktoś ostatnio dzwonił z pokoju 1018A. „Tak” - odpowiedziała - i podsłuchiwała, co nie jest rzadkością w czasach, gdy rozmowy telefoniczne z hoteli były kierowane przez centralę telefoniczną. Ktoś w pokoju zadzwonił pod numer na Long Island, który był wymieniony jako należący do dr Harolda Abramsona, wybitnego lekarza, mniej znanego jako ekspert od LSD i jeden z medycznych współpracowników CIA.
„Cóż, poszedł”, powiedział rozmówca. Abramson odpowiedział: „Cóż, szkoda”.
Pierwszym funkcjonariuszom policji na miejscu wydawało się to kolejną z ludzkich tragedii, których widywali zbyt często: zdenerwowany lub zrozpaczony człowiek odebrał sobie życie. Nie mogli wiedzieć, że zmarły i ocalały byli naukowcami, którzy pomagali kierować jednym z najbardziej tajnych programów wywiadowczych rządu USA.
Następnego dnia wczesnym rankiem jeden z bliskich kolegów Olsona pojechał do Maryland, aby przekazać straszną wiadomość rodzinie zmarłego. Powiedział Alice Olson i jej trójce dzieci, że Frank „spadł lub skoczył” na śmierć z okna hotelu. Oczywiście byli zszokowani, ale nie mieli innego wyjścia, jak tylko zaakceptować to, co im powiedziano. Alicja nie sprzeciwiła się, gdy powiedziano jej, że członkowie rodziny nie powinni go oglądać, biorąc pod uwagę stan ciała jej męża. Pogrzeb odbył się przy zamkniętej trumnie. Tam sprawa mogłaby się skończyć.
Jednak kilkadziesiąt lat później spektakularne rewelacje rzuciły śmierć Olsona w zupełnie nowym świetle. Po pierwsze, CIA przyznało, że na krótko przed śmiercią koledzy Olsona zwabili go na odwrót i bez jego wiedzy karmili LSD. Potem okazało się, że Olson mówił o odejściu z CIA - i powiedział swojej żonie, że popełnił „straszny błąd”. Powoli pojawiła się kontrnarracja: Olson był zaniepokojony swoją pracą i chciał zrezygnować, co doprowadziło jego towarzyszy do uznania go za zagrożenie dla bezpieczeństwa. Wszystko to doprowadziło go do pokoju 1018A.
F Ranking Olson był jednym z pierwszych naukowców przypisanych do tajnych amerykańskich laboratoriów biologicznych bojowych w Fort Detrick w Frederick, Maryland podczas drugiej wojny światowej. Tam Olson rozpoczął pracę z garstką kolegów, którzy mieli mu towarzyszyć przez całą jego tajną karierę. Jednym z nich był Harold Abramson. Inni obejmowali byłych nazistowskich naukowców, którzy zostali sprowadzeni do pracy przy tajnych misjach w USA. Przez pewien czas pracowali nad technologiami aerozolowymi - sposobami rozpylania zarazków lub toksyn na wrogów i obrony przed takimi atakami. Później Olson spotkał się z oficerami amerykańskiego wywiadu, którzy eksperymentowali z „narkotykami prawdy” w Europie.
Olson został zwolniony z wojska w 1944 roku, ale pozostał w Fort Detrick na kontrakcie cywilnym i kontynuował swoje badania nad aerobiologią. Kilka razy odwiedził ustronny Dugway Proving Ground w Utah, który był używany do testowania „żywych czynników biologicznych, amunicji i produkcji chmur aerozolu”. Jest współautorem 220-stronicowego badania zatytułowanego Experimental Airborne Infections, w którym opisano eksperymenty z „unoszącymi się w powietrzu chmurami wysoce zakaźnych czynników”.
W 1949 roku udał się na Karaiby w ramach operacji Harness, która przetestowała podatność zwierząt na toksyczne chmury. W następnym roku brał udział w operacji Sea Spray, w której pył zaprojektowany tak, aby unosił się jak wąglik, został uwolniony w pobliżu San Francisco. Regularnie podróżował do Fort Terry, tajnej bazy wojskowej na Plum Island, na wschodnim krańcu Long Island, gdzie testowano toksyny zbyt śmiercionośne, aby można je było przenieść na kontynent amerykański.
Był to okres, w którym starsi oficerowie armii i CIA byli głęboko zaniepokojeni tym, czego obawiali się, że radziecki postęp w opanowaniu form wojny opartej na mikrobach. Ich niepokój doprowadził do powstania dywizji operacji specjalnych. Plotki o jego pracy rozeszły się po biurach i laboratoriach. Olson dowiedział się o tym podczas wieczornej gry w karty z kolegą, Johnem Schwabem, który bez jego wiedzy został pierwszym szefem dywizji. Schwab zaprosił go do przyłączenia się. Olson natychmiast się zgodził.
Niecały rok później Olson zastąpił Schwaba na stanowisku szefa działu operacji specjalnych. Opis jego stanowiska był niejasny, ale kuszący: zbierać dane „interesujące dla dywizji, ze szczególnym uwzględnieniem aspektów medyczno-biologicznych” i koordynować swoją pracę z „innymi agencjami prowadzącymi prace o podobnym lub pokrewnym charakterze”. To oznaczało CIA.
Według jednego z badań specjalnością Olsona była „dystrybucja zarazków biologicznych w powietrzu”. „Dr Olson opracował szereg śmiercionośnych aerozoli w poręcznych pojemnikach. Byli przebrani za krem do golenia i środki odstraszające owady. Zawierały między innymi enteroksynę gronkowcową, paraliżującą truciznę pokarmową; jeszcze bardziej śmiercionośne wenezuelskie wirusowe zapalenie mózgu i rdzenia koni; i najbardziej śmiercionośny ze wszystkich, wąglik… Kolejna broń, nad którą pracował, obejmowała zapalniczkę, która wydzielała prawie natychmiastowy śmiercionośny gaz, szminkę, która zabijałaby w kontakcie ze skórą i schludny kieszonkowy spray dla astmatyków wywołujących zapalenie płuc ”.
Zanim Olson ustąpił ze stanowiska szefa wydziału operacji specjalnych na początku 1953 roku, skarżąc się, że presja związana z pracą pogarsza jego wrzody, wstąpił do CIA. Pozostał w dywizji, która oficjalnie była częścią armii, ale działała jako stacja badawcza CIA ukryta w bazie wojskowej. Tam poznał Sidneya Gottlieba i jego zastępcę, Roberta Lashbrooka, dwóch naukowców, którzy wkrótce mieli prowadzić ściśle tajny projekt CIA o kryptonimie MK-Ultra.
Gottlieb był głównym wytwórcą trucizn CIA. Przez ponad dwie dekady nadzorował eksperymenty medyczne i projekty „specjalnych przesłuchań”, podczas których torturowano setki ludzi, a wiele umysłów zostało trwale zniszczonych. W tym okresie w CIA istniała obsesja: istnieje sposób na kontrolowanie ludzkiego umysłu, a jeśli można go znaleźć, nagrodą będzie nic innego jak globalne mistrzostwo. MK-Ultra był ściśle tajnym programem eksperymentów z kontrolą umysłu, w którym jako podstawową formułę stosowano dawki LSD podawane „rzeczom jednorazowym”. Gottlieb chciał się dowiedzieć, ile LSD może znieść człowiek. Zastanawiał się, czy może nastąpić przełom - dawka tak ogromna, że rozbije umysł i wysadzi świadomość, pozostawiając pustkę, w którą można wszczepić nowe impulsy, a nawet nową osobowość?
W swoim laboratorium w Fort Detrick Olson kierował eksperymentami, które obejmowały gazowanie lub zatruwanie zwierząt laboratoryjnych. Te doświadczenia go zaniepokoiły. „Przyszedł rano do pracy i zobaczył stosy martwych małp” - wspominał później jego syn Eric. „To ci przeszkadza. Nie był do tego odpowiednim facetem ”.
Olson także widział cierpienia ludzi. Chociaż sam nie był oprawcą, obserwował i monitorował sesje tortur w kilku krajach.
„W kryjówkach CIA w Niemczech”, według jednego z badań, „Olson był regularnie świadkiem przerażających, brutalnych przesłuchań. Więźniów, których uznano za „zbędnych” - podejrzanych o szpiegów lub krety, przecieki bezpieczeństwa itp. - dosłownie przesłuchiwano na śmierć metodami eksperymentalnymi łączącymi narkotyki, hipnozę i tortury, próbując opanować techniki prania mózgu i wymazywania pamięci ”.
A s Thanksgiving zbliżył się w 1953 roku, Olson otrzymał zaproszenie na zebranie w środę 18 listopada na rekolekcje w kabinie Deep Creek Lake w zachodniej Maryland. Te rekolekcje były jednym z serii, które Gottlieb zwoływał co kilka miesięcy. Oficjalnie było to spotkanie dwóch grup: czterech naukowców CIA z personelu służb technicznych, które kierowały MK-Ultra, oraz pięciu naukowców wojskowych z dywizji operacji specjalnych korpusu chemicznego. W rzeczywistości ci ludzie pracowali ze sobą tak blisko, że stanowili jedną całość. Byli towarzyszami w poszukiwaniu kosmicznych tajemnic. Zbieranie się, omawianie projektów i wymiana pomysłów w odprężającej atmosferze miało sens.
Pierwsze 24 godziny na odosobnieniu przebiegały bez wydarzeń. W czwartek wieczorem grupa zebrała się na kolacji, a następnie usiadła na kolejce drinków. Lashbrook, zastępca Gottlieba, wyprodukował butelkę Cointreau i nalał firmie kieliszki. Kilku, w tym Olson, pilnie pili. Po 20 minutach Gottlieb zapytał, czy ktoś czuje się dziwnie. Kilku powiedziało, że tak. Gottlieb powiedział im wtedy, że ich napoje zostały wzbogacone LSD.
Wiadomość nie została dobrze przyjęta. Nawet w zmienionym stanie badani mogli zrozumieć, co im zrobiono. Olson był szczególnie zdenerwowany. Według jego syna Erica, był „dość poruszony i miał poważne zamieszanie z oddzieleniem rzeczywistości od fantazji”. Wkrótce jednak on i pozostali zostali zabrani do halucynacyjnego świata. Gottlieb później powiedział, że byli „hałaśliwi i śmiali się… niezdolni do kontynuowania spotkania lub podjęcia rozsądnych rozmów”. Następnego ranka byli tylko w nieco lepszym stanie. Spotkanie się zakończyło. Olson wrócił do Fredericka. Zanim przybył, był już odmienionym człowiekiem.
Następnego ranka, 23 listopada, Olson pojawił się wcześnie w Fort Detrick. Niedługo potem przybył jego szef, Vincent Ruwet. Żaden z nich nie był w dobrym stanie. Minęły ponad cztery dni, odkąd podano im LSD bez ich wiedzy. Ruwet później nazwał to „najbardziej przerażającym doświadczeniem, jakie kiedykolwiek miałem lub mam nadzieję mieć”.
Olson zaczął wyrzucać swoje wątpliwości i obawy. „Wydawał się wzburzony i zapytał mnie, czy powinienem go zwolnić, czy też powinien odejść” - wspominał później Ruwet. Ruwet starał się go uspokoić, zapewniając, że jego praca jest doskonała i za taką została uznana. Powoli przekonano Olsona, że rezygnacja jest zbyt ekstremalną reakcją.
W tym czasie MK-Ultra działał już siedem miesięcy. Był to jeden z najgłębszych sekretów rządu, strzeżony przez ochronę, która, jak powiedziano Olsonowi, kiedy wstąpił do oddziału operacji specjalnych, była „ściślejsza niż ścisła”. Zaledwie dwa tuziny ludzi znało jego prawdziwą naturę. Dziewięć było nad jeziorem Deep Creek. Kilku z nich potajemnie podano LSD. Teraz jeden z nich wydawał się wymknąć się spod kontroli. Nie było to łatwe dla mężczyzn, którzy wierzyli, że sukces lub porażka MK-Ultra może przesądzić o losie Stanów Zjednoczonych i całej ludzkości.
Olson spędził 10 lat w Fort Detrick i znał większość, jeśli nie wszystkie, tajemnice dywizji operacji specjalnych. Wielokrotnie odwiedzał Niemcy i przywoził do domu zdjęcia z Heidelbergu i Berlina, gdzie wojsko amerykańskie prowadziło tajne ośrodki przesłuchań. Był jednym z kilku naukowców z wydziału operacji specjalnych, którzy byli we Francji 16 sierpnia 1951 r., Kiedy cała francuska wioska Pont-Saint-Esprit została w tajemniczy sposób ogarnięta masową histerią i gwałtownym delirium, które dotknęło ponad 200 mieszkańców i spowodowało kilka zgonów; później ustalono, że przyczyną było zatrucie sporyszem, grzybem, z którego pochodzi LSD. Być może najbardziej groźna ze wszystkich, gdyby siły amerykańskie rzeczywiście użyły broni biologicznej podczas wojny w Korei - na co istnieją poszlaki, ale nie ma dowodów - Olson by wiedział.Perspektywa, że mógłby ujawnić cokolwiek z tego, co widział lub zrobił, była przerażająca.
„Był bardzo, bardzo otwarty i nie bał się powiedzieć, co myśli” - wspominał później przyjaciel i współpracownik Olsona, Norman Cournoyer. „Nie obchodziło go to. Frank Olson w żadnym momencie nie uderzał… Jestem tego pewien.
Wątpliwości Olsona pogłębiły się. Wiosną 1953 roku odwiedził ściśle tajny zakład badań mikrobiologicznych w Porton Down w Wiltshire, gdzie rządowi naukowcy badali wpływ sarinu i innych gazów nerwowych. 6 maja ochotnikowi, 20-letniemu żołnierzowi, podano tam sarin, zaczął pienić się na ustach, wpadł w konwulsje i zmarł godzinę później. Później Olson opowiedział o swoim dyskomforcie z psychiatrą, który pomagał kierować badaniami, Williamem Sargantem.
Miesiąc później Olson był z powrotem w Niemczech. Podczas tej podróży, według późniejszej rekonstrukcji jego podróży, Olson „odwiedził kryjówkę CIA niedaleko Stuttgartu [gdzie] widział, jak ludzie umierali, często w agonii, z powodu broni, którą zrobił”. Po postojach w Skandynawii i Paryżu wrócił do Wielkiej Brytanii i ponownie odwiedził Sarganta. Zaraz po ich spotkaniu Sargant napisał raport, w którym stwierdził, że Olson był „głęboko zaniepokojony tym, co widział w kryjówkach CIA w Niemczech” i „wykazywał objawy, że nie chce ukrywać tego, czego był świadkiem”. Wysłał swój raport do swoich przełożonych ze zrozumieniem, że przekażą go CIA. Sargant powiedział później: „Trzeba było chronić wspólne interesy”.
F ive dni po podawano LSD, Olson wciąż zdezorientowany. Ruwet, jego szef w oddziale operacji specjalnych, zadzwonił do Gottlieba, żeby to zgłosić. Gottlieb poprosił go, żeby przyprowadził Olsona na pogawędkę. Na ich spotkaniu, jak zeznał później Gottlieb, Olson wydawał się „zdezorientowany w pewnych obszarach swojego myślenia”. Podjął szybką decyzję: Olson musi zostać przewieziony do Nowego Jorku i dostarczony do lekarza, który jest najściślej związany z MK-Ultra - Haroldem Abramsonem.
Alice Olson została poinformowana, że Abramson została wybrana, ponieważ jej mąż „musiał udać się do lekarza, który miał równe uprawnienia, aby mógł swobodnie rozmawiać”.
To była częściowo prawda. Abramson nie był psychiatrą, ale był wtajemniczonym w MK-Ultra. Gottlieb wiedział, że pierwsza lojalność Abramsona dotyczyła MK-Ultra - lub, jak by to określił, bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. To uczyniło go idealną osobą do zbadania wewnętrznego umysłu Olsona. Olson powiedział Abramsonowi, że od czasu odosobnienia w Deep Creek Lake nie może dobrze pracować. Nie mógł się skoncentrować i zapomniał, jak się pisze. Nie mógł spać. Abramson starał się uspokoić Olsona, który wydawał się potem odprężyć.
Minął tydzień, odkąd Olson dostał LSD w Deep Creek Lake. Planował wrócić do rodziny na obiad z okazji Święta Dziękczynienia. Dzień po spotkaniu z Abramsonem w towarzystwie Lashbrooka i Ruweta wsiadł do samolotu do Waszyngtonu. Kolega MK-Ultra czekał, kiedy wylądowali. Ruwet i Olson wsiedli do swojego samochodu i pojechali do Fredericka. Wkrótce po tym, jak wyruszyli, nastrój Olsona uległ zmianie. Poprosił o zatrzymanie samochodu. Olson zwrócił się do Ruweta i oznajmił, że „wstydził się poznać swoją żonę i rodzinę”, ponieważ był „tak zmieszany”.
"Co chcesz, abym zrobił?" - zapytał Ruwet.
"Po prostu pozwól mi odejść. Pozwól mi wyjść sam ”.
„Nie mogę tego zrobić”.
- W takim razie po prostu przekaż mnie policji. I tak mnie szukają ”.
Ruwet zasugerował Olsonowi powrót do Nowego Jorku na kolejną sesję z Abramsonem. Olson zgodził się, więc pojechali taksówką do weekendowego domu Abramsona na Long Island. Abramson spędził około godziny z Olsonem, a następnie 20 minut z Lashbrookiem.
Następnego ranka Abramson, Lashbrook i Olson wrócili na Manhattan. Podczas sesji w swoim biurze przy Fifty-Eighth Street Abramson przekonał Olsona, że powinien zgodzić się na hospitalizację jako pacjent dobrowolny w sanatorium w Maryland. Olson i Lashbrook wyszli, zameldowali się w hotelu Statler i otrzymali pokój 1018A.
Podczas kolacji w Statler Olson powiedział Lashbrookowi, że nie może się doczekać hospitalizacji. Rozmyślał o książkach, które przeczytałby. Lashbrook powiedział później, że był „prawie tym doktorem Olsonem, którego znałem przed eksperymentem”. Obaj wrócili do swojego pokoju. Olson umył skarpetki w zlewie, przez chwilę oglądał telewizję i położył się spać.
O 2.25 wyszedł przez okno.
E bardzo tajne służby potrzebuje funkcjonariuszy, którzy specjalizują się w sprzątanie bałaganu. W latach pięćdziesiątych CIA funkcjonariusze ci pracowali dla Sheffield Edwards w Biurze Bezpieczeństwa. Tuszowanie, które wyreżyserował kilka godzin i dni po śmierci Franka Olsona, było wzorem rześkiej skuteczności.
Ze spokojną pewnością siebie, z jakiej był znany w CIA, Edwards ogłosił, jak potoczy się to ukrywanie. Po pierwsze, przekonano by policję nowojorską, aby nie prowadziła śledztwa i współpracowała przy wprowadzaniu prasy w błąd. Po drugie, fałszywa kariera - „legenda” - została stworzona dla Lashbrooka, który jako jedyny świadek byłby przesłuchiwany przez śledczych i w żadnym wypadku nie mógł zostać uznany za pracującego dla CIA, a tym bardziej dla MK-Ultra. Po trzecie, rodzina Olsonów musiałaby zostać poinformowana, uspokojona i utrzymana w gotowości do współpracy.
Kiedy Alice, w domu w Maryland, była informowana o śmierci męża, Lashbrook witał kawalerię CIA w pokoju 1018A w Statlerze w Nowym Jorku. Przyjął postać jednego oficera. W raportach wewnętrznych nazywa się „Agent James McC”. Później został zidentyfikowany jako James McCord , który stał się przypisem do historii politycznej Stanów Zjednoczonych jako jeden z włamywaczy Watergate. McCord był wcześniej agentem FBI specjalizującym się w kontrwywiadach. Jedną z jego specjalności było doprowadzanie do wyparowania śledztw policyjnych.
Gdy tylko Edwards zadzwonił do McCorda przed świtem 28 listopada, ruszył do akcji. Wziął pierwszy poranny samolot do Nowego Jorku i przyleciał do Statlera około 8 rano. Spędził godzinę przesłuchując Lashbrooka, a następnie około 9:30 poradził mu, aby udał się do kostnicy w szpitalu Bellevue, zgodnie z żądaniem policji, w celu zidentyfikowania ciała Olsona. Podczas jego nieobecności McCord drobiazgowo przeszukał pokój 1018A i pobliskie pokoje.
Krótko po południu Lashbrook wrócił do Statlera, gdzie czekał McCord. W ciągu następnych kilku godzin Lashbrook wykonał serię telefonów. Jeden był dla Gottlieba. Kiedy odłożył słuchawkę, powiedział McCordowi, że Gottlieb polecił mu udać się do biura Abramsona, odebrać raport i zanieść go ręcznie do Waszyngtonu. Lashbrook w nocnym pociągu zaniósł raport Abramsona do Waszyngtonu. O pozostałe szczegóły zadbali oficerowie CIA w Nowym Jorku. Śledczy śledczy stwierdził, że Olson zmarł w wyniku wielokrotnych złamań „w następstwie skoku lub upadku”. To stało się oficjalną narracją.
Pomimo udanego tuszowania, śmierć Olsona była dla CIA niemal katastrofą. Prawie zagroził istnieniu MK-Ultra.
Gottlieb i jego szefowie w CIA mogli potraktować to jako chwilę na refleksję. W świetle tej śmierci, mogli rozumować, należy przerwać dalsze eksperymenty z lekami psychoaktywnymi, przynajmniej na nieświadomych osobach. Zamiast tego postępowali tak, jakby śmierć Olsona nigdy się nie wydarzyła.
O n 12 czerwca 1975, Washington Post prowadził historię naukowca wojskowego, który został narkotycznym z LSD przez CIA, zareagował źle i wyskoczyła z okna hotelu w Nowym Jorku. Ta historia, z jej upiorną mieszanką narkotyków, śmierci i CIA, okazała się nie do odparcia. Przez kilka następnych dni reporterzy zasypywali CIA żądaniami, aby dowiedzieć się więcej. Rodzina Olsonów zwołała konferencję prasową na rodzinnym podwórku. Alice przeczytała oświadczenie, w którym stwierdzono, że rodzina zdecydowała się „złożyć pozew przeciwko CIA, być może w ciągu dwóch tygodni, żądając kilku milionów dolarów odszkodowania”. Twierdziła, że jej mąż „nie zachowywał się irracjonalnie ani chory” w ostatnich dniach jego życia, ale był „bardzo melancholijny” i „powiedział, że zamierza odejść z pracy”.
„Od 1953 roku staraliśmy się zrozumieć śmierć Franka Olsona jako niewytłumaczalne„ samobójstwo ”” - powiedziała. „Prawdziwa natura jego śmierci była ukrywana przez 22 lata”.
Oprócz ogłoszenia planów pozwania CIA, rodzina Olsonów zwróciła się również do nowojorskiej policji o wszczęcie nowego śledztwa. Prokurator okręgowy na Manhattanie, Robert Morgenthau, odpowiedział natychmiast, obiecując, że jego biuro rozpocznie „badanie pewnych aspektów” sprawy.
W Białym Domu rozległy się dzwony alarmowe po tym, jak rodzina Olsonów ogłosiła swój plan pozwania CIA. Pozew, jeśli zostanie dopuszczony, dałby rodzinie, a także detektywom z wydziału zabójstw w Nowym Jorku, narzędzie, za pomocą którego mogliby wymusić ujawnienie głębokich tajemnic. Szef sztabu prezydenta Forda Donald Rumsfeld i jego zastępca Dick Cheney dostrzegli niebezpieczeństwo. Cheney ostrzegł Rumsfelda w notatce, że pozew może zmusić CIA do „ujawnienia wysoce tajnych informacji dotyczących bezpieczeństwa narodowego”. Aby zapobiec tej katastrofie, zalecił Fordowi publiczne „wyrażenie żalu” i „wyrażenie chęci spotkania się osobiście z panią Olson i jej dziećmi”.
Ford posłuchał rady swoich pomocników. Zaprosił Alice i jej troje dorosłych dzieci do Białego Domu. Spotkali się 21 lipca 1975 roku w Gabinecie Owalnym. To był wyjątkowy moment historyczny: jedyny raz, kiedy amerykański prezydent wezwał rodzinę oficera CIA, który zmarł gwałtownie i przeprosił w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych. Później spotkali się z dyrektorem CIA Williamem Colbym w siedzibie agencji w Langley w Wirginii. Przeprosił za coś, co nazwał „straszną rzeczą”, która „nigdy nie powinna była się wydarzyć”.
„W tamtych czasach niektórzy z naszych ludzi wymknęli się spod kontroli” - powiedział Colby. „Posunęli się za daleko. Wystąpiły problemy z nadzorem i administracją ”.
Prawnicy Białego Domu zaoferowali rodzinie Olsonów 750 000 dolarów w zamian za rezygnację z roszczeń prawnych. Po pewnym wahaniu rodzina się zgodziła. Kongres uchwalił specjalną ustawę zatwierdzającą płatność. A to zamknęłoby sprawę, gdyby Frank Olson milczał w swoim grobie.
A pogrzeb t Olsona , Gottlieb powiedział żałobie krewnych, że jeśli kiedykolwiek miał pytania na temat „co się stało”, byłby szczęśliwy, aby je odebrać. Ponad dwie dekady później, pod koniec 1984 roku, zdecydowali się przyjąć jego ofertę i zadzwonili, aby umówić się na spotkanie. Kiedy Alice, Eric i Nils Olsonowie pojawili się w jego drzwiach, jego pierwszą reakcją była ulga.
- Tak się cieszę, że nie masz broni - powiedział Gottlieb. „Śniło mi się zeszłej nocy, że wszyscy przybyliście do tych drzwi i mnie zastrzelili”.
Eric był zaskoczony. Później zaczął podziwiać to, co uważał za manipulacyjną moc Gottlieba. „Zanim jeszcze przekroczyliśmy próg, przeprosiliśmy go i uspokoiliśmy” - powiedział. „To był wspaniały i wyrafinowany sposób na odwrócenie tego wszystkiego”.
Zaczął od poinformowania rodziny o tym, co wydarzyło się w Deep Creek Lake 19 listopada 1953 r. Olson i inni otrzymali LSD, powiedział, w ramach eksperymentu mającego na celu sprawdzenie, „co by się stało, gdyby naukowiec został wzięty do niewoli i pod wpływem narkotyków? ujawniać tajne badania i informacje? ” Potem zaczął rozmyślać o Olsonie. „Twój ojciec i ja byliśmy do siebie bardzo podobni” - powiedział Ericowi. „Oboje wpadliśmy w to z powodu uczuć patriotycznych. Ale oboje poszliśmy trochę za daleko i zrobiliśmy rzeczy, których prawdopodobnie nie powinniśmy byli robić ”.
To było tak bliskie wyznania, jak kiedykolwiek przyszedł Gottlieb. Nie powiedziałby, które aspekty MK-Ultra poszły „trochę za daleko”, ani co on i Olson zrobili, czego „prawdopodobnie nie powinni byli zrobić”. Nie zadawałby też pytań o niespójności w historii śmierci Olsona. Kiedy Eric naciskał na niego, zareagował ostro.
Kiedy rodzina zaczynała wychodzić, Gottlieb odciągnął Erica na bok. - Najwyraźniej jesteś bardzo zmartwiony samobójstwem twojego ojca - powiedział. „Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad dołączeniem do grupy terapeutycznej dla osób, których rodzice popełnili samobójstwo?” Eric nie zastosował się do tej sugestii, ale wywarło to na nim głębokie wrażenie. Przez lata był zdezorientowany i przygnębiony historią śmierci ojca. Jednak dopiero po spotkaniu z Gottliebem postanowił umieścić swoje poszukiwanie prawdy w centrum swojego życia.
„Nie miałem wtedy zaufania do mojego sceptycyzmu, by zignorować jego sztuczki, ale kiedy zasugerował grupę terapeutyczną - to był moment, w którym przesadził z ręką” - powiedział. „W tym momencie zrozumiałem, jak bardzo Gottlieb chciał mnie rozbroić. Wtedy też narodziła się determinacja, by pokazać, że odegrał rolę w zamordowaniu mojego ojca ”.
Eric Olson czekał kolejną dekadę - aż do śmierci matki - zanim zrobił kolejny krok: zorganizował ekshumację ciała ojca. Kilku reporterów stało obok niego, gdy koparka szarpała ziemię na cmentarzu Linden Hills w Frederick, Maryland, 2 czerwca 1994 roku.
Patolog sądowy, James Starrs z George Washington University Law School, spędził miesiąc na badaniu ciała Olsona. Kiedy skończył, zwołał konferencję prasową. Jego testy na toksyny w organizmie, jak twierdził, nic nie dały. Jednak wzór rany był ciekawy. Starrs nie znalazł żadnych odłamków szkła na głowie lub szyi ofiary, jak można by się spodziewać, gdyby zanurkował przez okno. Co najbardziej intrygujące, chociaż Olson podobno wylądował na plecach, czaszka nad lewym okiem była oszpecona.
„Zaryzykowałbym stwierdzenie, że ten krwiak jest pojedynczym dowodem na możliwość, że dr Olson został uderzony w głowę przez jakąś osobę lub instrument przed wyjściem przez okno pokoju 1018A” - podsumował Starrs. Później był bardziej stanowczy: „Myślę, że Frank Olson został celowo, celowo, z uprzedzeniem złośliwym, wyrzucony przez to okno”.
Oprócz przeprowadzenia sekcji zwłok Starrs przesłuchiwał osoby związane ze sprawą. Jednym był Gottlieb. Obaj mężczyźni spotkali się w niedzielny poranek w domu Gottlieba w Wirginii. Starrs później napisał, że był to „najbardziej kłopotliwy ze wszystkich wywiadów, jakie przeprowadziłem”.
Starr napisał: „Ośmielono mnie zapytać, jak mógł tak lekkomyślnie i beztrosko zagrozić życiu tak wielu swoich ludzi przez eksperyment Deep Creek Lodge z LSD. - Profesorze - powiedział bez słowa - po prostu nie rozumiesz. Miałem w rękach bezpieczeństwo tego kraju. Nie powiedział więcej ani nie musiał tego robić. Ani ja, oniemiały, nie złożyłem odpowiedzi. Komunikat dotyczący celu był wyraźnie jasny. Ryzykowanie życia nieświadomych ofiar eksperymentu z Deep Creek było po prostu niezbędnym środkiem do większego dobra, ochrony bezpieczeństwa narodowego ”.
Ponieważ osoby, które przeżyły Olsona, podpisały swoje prawo do pomocy prawnej, gdy w 1975 r. Przyjęły wypłatę odszkodowania w wysokości 750 000 $, nie mogły pozwać CIA. Chociaż raport Starra i inne odkrycia zaostrzyły i tak już potężne podejrzenie Erica, że za śmiercią jego ojca kryła się nieczysta gra, nie mógł tego udowodnić. Uznając ten bolesny fakt, on i jego brat zdecydowali, że w końcu nadszedł czas, aby ponownie pochować ciało ich ojca. W dniu 8 sierpnia 2002 r., Dzień przed ponownym pogrzebem, wezwał reporterów do swojego domu i oznajmił, że doszedł do nowego wniosku o tym, co stało się z jego ojcem.
„Śmierć Franka Olsona 28 listopada 1953 r. Była morderstwem, a nie samobójstwem” - oświadczył. „To nie jest historia eksperymentu narkotykowego LSD, tak jak została przedstawiona w 1975 roku. To jest historia wojny biologicznej. Frank Olson nie umarł, ponieważ był doświadczalnym królikiem doświadczalnym, który doświadczył „złej podróży”. Zmarł z obawy, że ujawni informacje dotyczące ściśle tajnego programu przesłuchań CIA na początku lat pięćdziesiątych oraz użycia broni biologicznej przez Stany Zjednoczone w wojnie koreańskiej ”.
W 2017 roku Stephen Saracco, emerytowany zastępca prokuratora okręgowego w Nowym Jorku, który badał sprawę Olsona i pozostał nią zainteresowany, po raz pierwszy odwiedził pokój hotelowy, w którym Olson spędził ostatnią noc. Rozglądając się po pokoju, powiedział Saracco, zadał pytanie, jak Olson mógł to zrobić.
„Gdyby to było samobójstwo, byłoby to bardzo trudne” - podsumował Saracco. „Istniał motyw, by go zabić. Znał najgłębsze, najciemniejsze sekrety zimnej wojny. Czy rząd amerykański zabiłby obywatela amerykańskiego, który był naukowcem, który pracował dla CIA i armii, gdyby uważał, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa? Są ludzie, którzy mówią: „Zdecydowanie”.
To jest zredagowany fragment artykułu Poisoner in Chief: Sidney Gottlieb and the CIA Search for Mind Control, opublikowany przez Henry Holt & Co w dniu 10 września i dostępny na stronie guardianbookshop.co.uk
Przetlumaczyla GR przez translator google
https://www.theguardian.com/us-news/2019/sep/06/from-mind-control-to-murder-how-a-deadly-fall-revealed-the-cias-darkest-secrets
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz