piątek, 11 lutego 2022

"Samobójstwo w zwolnionym tempie w San Francisco !!!!!!"

 AUTOR: TYLER DURDEN

CZWARTEK, LUT 10, 2022 - 21:40

Autor: Michael Shellenberger via Substack,

Miasto przeprowadza dziwaczny eksperyment medyczny, w którym pomaga bezdomnym narkomanom używać narkotyków... "To wręczanie naładowanej broni osobie samobójczej"...

Bezdomni mężczyźni śpią na Larkin Street w czerwcu 2019 roku. (Gabrielle Lurie/San Francisco Chronicle via Getty Images)

W tym momencie wszystko, co mogę powiedzieć, to: idź i zobacz to.

W ciągu ostatnich dwóch lat ponad 1 360 osób zmarło z powodu przedawkowania narkotyków w San Francisco. To ponad dwa razy więcej niż liczba osób zmarłych na Covid.

Ale nie potrzebujesz więcej statystyk. Nie potrzebujesz więcej liczb o tym, jak eksplodują obozowiska namiotowe. Albo o ilości pieniędzy, które miasto płaci za każdą osobę zażywającą narkotyki na chodnikach. Musisz to zobaczyć.

Mówię poważnie. Każdy w San Francisco powinien odbyć podróż do centrum miasta.

Spacer. I nie odwracajcie wzroku od ludzi umierających powoli na ulicach.

Politycy, którzy rządzą moim rodzinnym miastem, polegają na tym, że nie zauważysz, co się dzieje, ponieważ od tak dawna jest źle i kogo obchodzi, że trochę się pogorszy.

Nie pozwól im. Idź to zobaczyć.

Miasto stosuje zastraszanie. Użyli go na mnie, kiedy poszedłem zobaczyć, co się dzieje w nowym ośrodku dla osób uzależnionych, który założyli na publicznym placu.

I próbowali zastraszyć mojego przyjaciela Michaela Shellenbergera, jak przeczytacie poniżej.

Ludzie odpowiedzialni za bezdomność i uzależnienia chcą zastraszać ludzi, aby zrezygnowali z publicznych ulic i parków. Chcą wziąć twoje pieniądze z podatków i pozwolić twoim cierpiącym sąsiadom umrzeć łagodną, ukamienowaną śmiercią, podczas gdy oni patrzą i nazywają to sprawiedliwością. Myślą, że matki, które chcą wyciągnąć swoich synów ze szczęk śmierci, są podejrzane. (To konserwatywne chcieć, aby twoje dziecko żyło, nie wiesz?) Miasto chciałoby trochę prywatności proszę. Stosowanie fentanylu to intymny moment między naszymi urzędnikami a naszymi uzależnionymi.

Nie słuchaj propagandy. Pomiń Golden Gate Park. Zamiast tego zabierz znajomych do centrum miasta. Stań na UN Plaza i po prostu oglądaj. Użyj swoich oczu, tych wspaniałych broni.

— Nellie Bowles

Kiedy burmistrz San Francisco London Breed obiecała w zeszłym miesiącu, że "położy kres wszystkim bzdurom niszczącym nasze miasto", wszyscy odetchnęli z ulgą. W ciągu ostatniej dekady miasto zaczęło przypominać "Noc żywych trupów", a Covid przyspieszył jego upadek. W końcu ktoś obiecał przejąć dowodzenie. Wreszcie zobaczylibyśmy rozprawę z używaniem narkotyków na świeżym powietrzu i handlem narkotykami, które napędzają epidemię śmierci w zwolnionym tempie w zatoce.

Chwaliłem Breed i broniłem jej przed sceptykami, którzy twierdzili, że jej obietnica była pustą obietnicą. Myliłem się, będąc tak naiwnym.

W tej chwili, w samym sercu centrum San Francisco, "bzdury", o których mówił burmistrz, pogarszają się z dnia na dzień. Miasto prowadzi nadzorowane miejsce konsumpcji narkotyków na United Nations Plaza - zaledwie kilka przecznic od ratusza i opery - z rażącym naruszeniem prawa stanowego i federalnego. (Dwa tygodnie temu moi koledzy i ja podzieliliśmy się tą historią. San Francisco Chronicle potwierdziło nasze doniesienia.) Tam finansowani przez miasto dostawcy usług nadzorują ludzi palących fentanyl i metamfetaminę, które kupują od dilerów narkotyków po drugiej stronie ulicy.

Usankcjonowane i ogrodzone obozowisko dla bezdomnych naprzeciwko ratusza w maju 2020 r. (Jane Tyska/Digital First Media/East Bay Times via Getty Images)

Policja nic nie robi. Rzeczywiście, burmistrz, poprzez Departament Zarządzania Kryzysowego i Departament Zdrowia Publicznego, prowadzi witrynę.

Tom Wolf, bezdomny uzależniony, który służył w miejskiej grupie zadaniowej ds. Handlu narkotykami, porównał departament do "mafii". Wszyscy widzą, że sytuacja jest nie do utrzymania, dodał, ale "nikt nie chce iść na rekord", ponieważ "wszyscy boją się reakcji". 

Pozwólcie, że powiem z nietoperza, że nie jestem pruderyjnym narkotykiem. Popieram dekryminalizację marihuany i psychodelików w celach medycznych i duchowych. Preferowałem wymianę igieł od końca 1990 roku i zawsze zdecydowanie popierałem stosowanie Narcanu do odwrócenia przedawkowania i metadonu lub Suboxone jako zamiennika opioidów.

Nie jestem też całkowicie przeciwny nadzorowanym miejscom konsumpcji narkotyków. W mojej nowej książce San Fransicko chwalę Portugalię, która zdekryminalizowała zażywanie narkotyków, oraz Holandię, gdzie jest 28 sal do konsumpcji narkotyków. (W niektórych uzależnionych podaje się nawet heroinę.)

Ale oba te kraje potępiają zażywanie twardych narkotyków i interweniują, gdy uzależnieni łamią prawa, w tym przepisy przeciwko publicznemu zażywaniu narkotyków i publicznemu biwakowaniu. "W naszym społeczeństwie jest wyraźny znak dezaprobaty dla używania narkotyków" - powiedział mi szef portugalskiego programu narkotykowego João Goulão

Nie są też przeciwni przymusowi. W Portugalii ktoś przyłapany na publicznym używaniu heroiny jest aresztowany, przywieziony na posterunek policji i albo ścigany za handel narkotykami, albo zmuszony do stawienia się przed czymś, co nazywa się Komisją ds. Odstraszania Uzależnienia, składającą się z kombinacji pracowników socjalnych, psychologów, psychiatrów i członków rodziny, którzy konfrontują się z uzależnionymi w formalnej interwencji.

Coś zupełnie innego dzieje się w San Francisco. Miasto przeprowadza dziwaczny eksperyment medyczny, w którym uzależnieni otrzymują wszystko, czego potrzebują, aby utrzymać swoje uzależnienie - gotówkę, gorące posiłki, schronienie - w zamian za... prawie nic. Wyborcy znaleźli się w dziwnej sytuacji płacenia za fentanyl, metamfetaminę i crack na terenie publicznym.

Możesz być świadkiem tego wszystkiego, jeśli po prostu pójdziesz ulicą Market Street i spojrzysz głową na nowo wzniesione ogrodzenie w południowo-zachodnim rogu United Nations Plaza. Zobaczysz, że miasto pozwala ludziom na otwarte używanie, a nawet handel narkotykami w odgrodzonym obszarze placu publicznego.

Miasto zaprzecza, że prowadzi nadzorowane miejsce konsumpcji narkotyków.

"Ta strona ma na celu połączenie ludzi z natychmiastowym wsparciem, a także długoterminowymi usługami i leczeniem" - powiedział Rzecznik miejskiego Departamentu Zarządzania Kryzysowego.

Oficjalna linia jest taka, że prowadzą to, co nazywają "Centrum Linkage" w budynku obok otwartego rynku narkotykowego na placu. Chodzi o to, że ośrodek ma łączyć uzależnionych z usługami, w tym mieszkaniem i rehabilitacją. Kiedy burmistrz London Breed ogłosiła to, obiecała, że skłoni to ludzi do leczenia, aby mogli przestać używać narkotyków, a nie tylko ukrywać ich używanie

Ale urzędnicy miejscy powiedzieli mi, że w ciągu 19 dni, w których strona była otwarta, tylko dwie osoby poszły na detoks do tej pory. I obsługują około 220 osób dziennie.

"W tym namiocie na Market Street wszyscy strzelają do narkotyków" - skarżył się starszy pracownik dużego dostawcy usług miejskich, mówiąc o scenie na placu.

"To szaleństwo. Cały personel stojący dookoła i obserwujący ich. To cholernie śmieszne. Nie wiem, jak ktokolwiek myśli, że pomaganie narkomanowi w używaniu narkotyków pomaga im".

"Dzieje się tak, że każdy, kto przychodzi, dostaje posiłek, może skorzystać z łazienki, dostaje zapasy narkotyków (igły, folia, rury) i zapisuje się na "ocenę mieszkaniową", powiedziała mi osoba z informacjami z pierwszej ręki o operacji w wiadomości tekstowej. "Ale nie ma mieszkań. Więc nic się nie dzieje. Po prostu są dodawane do listy".

Rodzice, których dzieci mieszkają na ulicach, są nieugięci, że status quo jest zepsuty. "Zgadzam się z Linkage Center", powiedziała mi Gina McDonald. Jej 24-letnia córka Samantha jest uzależniona od heroiny i fentanylu, która od dwóch lat jest na ulicach i poza nimi. "Ale pozwolenie na otwarte zażywanie narkotyków nie pomaga. To wręczenie naładowanej broni osobie samobójczej".

W zeszły czwartek wróciłem do Linkage Center, aby dowiedzieć się, co, jeśli w ogóle, zmieniło się od czasu mojej pierwszej wizyty. Widziałem (i nagrałem wideo) znacznie więcej zażywania narkotyków w nadzorowanym miejscu konsumpcji narkotyków i znacznie więcej handlu narkotykami wokół niego, niż dwa tygodnie temu

Naliczyłem co najmniej 30 użytkowników narkotyków stłoczonych razem i siedzących na cementowym pochyleniu lub na stolikach na świeżym powietrzu. Wielu z nich było wychudzonych, pochylonych i miało otwarte rany zgodne z zaburzeniami związanymi z używaniem substancji, z metamfetaminy, fentanylu lub kombinacji tych dwóch, co stało się coraz bardziej powszechne. Na miejscu było też więcej pracowników niż wtedy, gdy po raz pierwszy odwiedziłem; obserwowali, jak ludzie palą fentanyl i metamfetaminę.

Ochroniarze na miejscu pracują dla nowego, szybko rozwijającego się wykonawcy non-profit o nazwie Urban Alchemy. Urban Alchemy składa się z byłych oszustów i "ratowników" wydanych wcześniej, z których wielu przeszło przez powrót do zdrowia po uzależnieniu. Ich pierwszym kontraktem było sprzątanie i pilnowanie publicznych toalet, które bez ochroniarzy są wykorzystywane do konsumpcji narkotyków i prostytucji.

Podziwiam etos organizacji, który kładzie nacisk na samokontrolę, dyscyplinę i przekształcanie błędów z przeszłości w coś pozytywnego. Pewnego grudniowego poranka obserwowałem pracowników Urban Alchemy, znanych jako "praktykujący", gdy mówili ulicznym uzależnionym w Polędwicy, aby spakowali namioty i posprzątali po nich.

Ale praktykujący nie docenili mojej obecności w strefie konsumpcji i poprosili mnie o odejście. Po tym, jak wskazałem, że strona jest własnością publiczną, a zatem otwarta dla publiczności, powiedzieli, że mogę zostać, jeśli zarejestruję się w recepcji. W ciągu kilku sekund zmienili zdanie i wyrzucili mnie ze strony.

Moja ostatnia wizyta na miejscu mnie przeraziła, więc miałem na sobie kamerę nasobną przypiętą do kurtki. Chwycili moją kamerę nasobną i inną kamerę z mojej ręki i wypędzili mnie na zewnątrz obiektu. W końcu przyjechała policja i zwróciła mi moją własność.

Miejska Alchemia jest nie tylko opłacana przez miasto w celu zapewnienia bezpieczeństwa Centrum Połączeń. Nadzoruje również sponsorowaną przez miasto wioskę namiotową dla bezdomnych, którą miasto nazwało "Bezpiecznym miejscem do spania", zaledwie jedną przecznicę dalej. Tam osoby uzależnione w późnym stadium życia mieszkające w namiotach spędzają dni paląc fentanyl i metamfetaminę. Tymczasem praktykujący Radę Miejską przynoszą im trzy gorące posiłki dziennie, zapewniają im czyste ubrania, a nawet czyszczą toalety.

Bezpieczne miejsce do spania, które powstało w 2020 roku, jest jednym z sześciu podobnych miejsc w całym mieście z około 250 namiotami między nimi. Podatnicy miasta wydają około 57 000 USD na namiot rocznie - czyli dwa razy więcej niż mediana kosztów mieszkania z jedną sypialnią w San Francisco.

Eksperci od uzależnień – a rozmawiałem z dziesiątkami na potrzeby mojej książki, w tym z wyższymi urzędnikami w Europie – są przerażeni radykalnym eksperymentem narkotykowym w San Francisco.

"Jeśli przychodzisz do miejsca, które ma cię poprowadzić do końca poszukiwania leczenia i powrotu do zdrowia, a wokół ciebie są ludzie używający narkotyków, staje się to zachętą do kontynuowania pracy" - powiedział ekspert ds. Uzależnień w Stanford University School of Medicine, Keith Humphreys.

"To tak, jakby próbować zorganizować spotkanie AA w barze."

Wolf, uzależniony od zdrowienia, który jest założycielem The Recovery Education Coalition, powiedział mi, że "niektórzy usługodawcy odmawiają pójścia na stronę [nadzorowanego zażywania narkotyków], ponieważ nie czują się bezpiecznie". Dodał, że "wielu pracowników tych dostawców usług non-profit wraca do zdrowia i nie chcą być w pobliżu zażywania narkotyków".

W hołdzie dla obudzonej ideologii, oficjalne stanowisko Departamentu Zdrowia Publicznego i postępowców w Radzie Nadzorczej San Francisco jest takie, że policja nie powinna być zaangażowana, z wyjątkiem być może ożywienia ludzi z Narcanem po przedawkowaniu. Wielu członków Rady Nadzorczej i prokuratora okręgowego uważa, że handlarze narkotyków – których ten ostatni nazywa ofiarami – nie powinni być ścigani.

W rezultacie miasto wydaje około 100 000 USD rocznie na osobę bezdomną, czyli ponad 1 miliard USD rocznie, na utrzymanie dużej, bezrobotnej i bardzo chorej uzależnionej populacji na publicznych placach San Francisco kosztem ludzkiego życia i utraty spokoju, możliwości chodzenia i życia - tych samych cech, które od dawna przyciągają tak wielu do San Francisco.

Przez dziesięciolecia San Franciscans byli karmieni linią, że ludzie nie są na ulicy przede wszystkim dlatego, że są uzależnieni, ale z powodu wysokiego czynszu i braku mieszkań. Najpotężniejszą zwolenniczką tego poglądu jest Jennifer Friedenbach z San Francisco Coalition on Homelessness. Blokuje zamykanie otwartych scen narkotykowych, dzwoni do ludzi, którzy nie zgadzają się z jej faszystami i rasistami, i organizuje protesty w domach polityków. "Krzyczą o mieszkanie", powiedziała o bezdomnej populacji miasta.

Ale to nie jest to, co mówią mi uzależnieni na ulicy. W sobotę rozmawiałem z 37-letnim uzależnionym od heroiny pochodzącym z Alabamy, który od siedmiu lat mieszka na ulicach San Francisco. Powiedział mi, że dla większości bezdomnych "uzależnienie jest główną siłą napędową".

To ma sens. Schroniska dla bezdomnych mają zasady, takie jak zakaz zażywania narkotyków. Ulice nie.

A po prostu dawanie uzależnionym i chorym psychicznie własnych mieszkań – tak zwane podejście "Housing First" zapoczątkowane w San Francisco – nawet nie utrzymuje ludzi w długoterminowym domu. Wiosną 2021 r. zespół ekspertów medycznych z Harvardu odkrył, że po 10 latach tylko 12 procent wcześniej bezdomnych pozostało w domu.

W 2018 r. w przeglądzie literatury naukowej Housing First przeprowadzono w National Academies of Sciences, stwierdzono, że "nie ma istotnych dowodów" na to, że polityka Housing First "przyczynia się do poprawy wyników zdrowotnych". Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę, że nie zajmuje się uzależnieniem.

Ale w imię Housing First, wybrani przywódcy San Francisco celowo zdecydowali się pozostawić znaczną część bezdomnych bez schronienia na podstawie logiki, że wszystko poza stałym mieszkaniem, bez żadnych zobowiązań, dla każdego uzależnionego, który tego chce, jest niemoralne.

Nie musiało tak być. "Nowy Jork podjął decyzję, że każdy powinien mieć wyjście z ulicy" - zauważył Rafael Mandelman, jeden z 11 nadzorców miasta. "San Francisco świadomie zdecydowało się nie podejmować tego zobowiązania. A warunki na ulicach Nowego Jorku w porównaniu z ulicami San Francisco są nieco odzwierciedlające to, co to oznacza.

Wygląda na to, że nie może być gorzej. Ale może.

W Kanadzie usługodawcy finansowani przez podatników dostarczają fentanyl bezpośrednio uzależnionym żyjącym w bezdomnych obozowiskach narkotykowych. To tutaj wielu obawia się, że zmierza program San Francisco.

Reakcja narasta jednak. Składa się z nakarmionych mieszkańców miasta, ekspertów od uzależnień i krewnych uzależnionych.

W sobotę rano matki bezdomnych uzależnionych i matki dzieci zabitych przez narkotyki zebrały się, aby zaprotestować przeciwko nadzorowanemu miejscu narkotykowemu przed Linkage Center. Nazywają siebie Matkami Przeciwko Śmierci Narkotykowej i są częścią Kalifornijskiej Koalicji Pokojowej, którą współtworzyłem w maju ubiegłego roku.

Była tam Gina McDonald, matka Samanthy. Otworzyła się przede mną na temat własnego uzależnienia z przeszłości. Była alkoholiczką, potem zwróciła się ku opioidom, a potem w metamfetaminie.

"W ciągu sześciu miesięcy byłem na oddziale psychiatrycznym z psychozą wywołaną metamfetaminą".

W maju będzie trzeźwa przez 10 lat.

"Nie chcę wiedzieć, co musi zrobić, aby przetrwać" - powiedziała McDonald o swojej córce.

"Wiem, bo byłem uzależniony. Ale nie chcę tego od niej słyszeć. Czy możesz sobie wyobrazić, co te dziewczyny muszą tam zrobić, aby nie zachorować na narkotyki?"

Nie wierzę już, że zmiana w mieście przyjdzie od Mayor Breed. Jeśli nadejdzie, będzie pochodzić od matek takich jak Gina McDonald. Kiedy w sobotę wzięła mikrofon, nie powstrzymała się. "Mayor Breed", powiedziała, "Ja też jestem zmęczona bzdurami".

*  *  *

Michael Shellenberger jest "Bohaterem Środowiska" magazynu Time, zdobywcą nagrody Green Book Award oraz założycielem i prezesem Environmental Progress. Jest autorem właśnie wydanej książki San Fransicko (Harper Collins) i bestsellerowej książki Apocalypse Never (Harper Collins 30 czerwca 2020 r.).


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

"Rząd belgijski będzie negocjował z prostytutkami, które odmawiają seksu Przeciwnicy nowego prawa twierdzą, że zmieni ono alfonsów w sankcjonowanych przez państwo „menedżerów”"

  Nowe prawo pracy dotyczące belgijskich prostytutek umożliwi alfonsowi żądanie od rządu mediacji w przypadkach, gdy prostytutka zbyt często...