Wierzcie lub nie, ale wciąż są miejsca na świecie, w których ludzie i ich rządy obawiają się koronawirusa w Wuhan (COVID-19). W tych miejscach liczba przypadków COVID gwałtownie rośnie pomimo ultra-surowych wymogów "bezpieczeństwa", takich jak obowiązkowe maskowanie.
W szczególności tyrania rządowa dwóch krajów, Nowa Zelandia i Singapur, odnotowują znaczny wzrost "pozytywnych" wyników testów na COVID pomimo ciągłego narzucania wysoce opresyjnej tyranii rządowej.
Ekspert od chorób zakaźnych mówi, że nakazy noszenia masek i blokady w tych dwóch bardzo restrykcyjnych krajach "nie mają znaczenia", ponieważ ludzie zarażają się niezależnie od tego – a może zarażają się, ponieważ nie żyją normalnie i nie oddychają swobodnie tak, jak Bóg zamierzył.
W Singapurze, kraju, który szczyci się tym, że jest bezdusznym państwem policyjnym prawie bez wolności, przypadki chińskiego wirusa rosną, mimo że nakazy noszenia masek nadal obowiązują od dwóch lat i liczą.
"Singapur nigdy nie zrezygnował z nakazów noszenia masek" - powiedział profesor chorób zakaźnych Australijskiego Uniwersytetu Narodowego Peter Collignon. "Maski są wymagane w pomieszczeniach przez cały czas.
Singapur może uważać się za inteligentnego i lepszego ze swoimi mandatami kagańcowymi, ale dane wyraźnie pokazują, że radzi sobie znacznie gorzej niż inne kraje, takie jak Australia, które w większości wróciły do normy.
"Australijczycy w ogóle nie noszą masek" - dodał Collignon. "Porównajmy dane".
Te dane, jak się okazuje, pokazują, że Australia jest znacznie zdrowsza niż Singapur, biorąc wszystko pod uwagę. Tyrania rządowa, jak wszyscy się nauczyliśmy, nie jest receptą na dobre zdrowie.
Nie daj się nabrać na kolejną rundę nakazów noszenia masek, Ameryko
Niestety dla Australii, istnieje nowy nacisk na przywrócenie nakazów noszenia masek pomimo dowodów zarówno z Nowej Zelandii, jak i Singapuru pokazujących, że zasłony twarzy COVID nie robią absolutnie nic, aby zapobiec chorobom i faktycznie zwiększają ryzyko choroby lub śmierci.
Na razie Australijczycy, w tym australijscy studenci, nadal mają możliwość nie noszenia maski w klasie, jeśli tak zdecydują. Ale presja ze strony niektórych obszarów Azji wydaje się osłabiać element wolności, którym Australia się cieszy.
Wygląda na to, że obie strony politycznego korytarza tutaj w Stanach Zjednoczonych w końcu zdają sobie sprawę, że maski nie działają i były niczym więcej niż politycznym wyczynem mającym na celu wbicie klina między Amerykanów.
Miejmy nadzieję, że wystarczająco dużo ludzi w tym kraju zdaje sobie sprawę, że maski na prawo lub lewo są złym pomysłem. I miejmy nadzieję, że przyjrzą się danym z Nowej Zelandii i Singapuru, zanim spróbują ponownie dołączyć do nich w ich maseczkowym szaleństwie.
Według premiera Nowej Południowej Walii Dom Perrottet, grypa sezonowa – Australia jest obecnie w sezonie zimowym – jest większym zagrożeniem niż COVID. Oznacza to, że wszystko w zasadzie wróciło do normy, a COVID się skończył.
"W tej chwili obecny wątek grypy jest cięższy niż obecny wątek covida" - powiedział Perrottet 2GB.
"Przechodząc przez kolejną fazę pandemii, musimy zrównoważyć konkurencyjne problemy zdrowotne".
Wszystkie dostępne dane wskazują na to, że COVID jest w zasadzie zrobiony i zniknął. Jakiekolwiek warianty lub podwarianty pozostają, nie stanowią problemu, przynajmniej dla ludzi, którzy nie zniszczyli swojego układu odpornościowego fałszywymi "szczepionkami".
W Australii nadal obowiązuje obowiązkowa izolacja dla osób, które mają "pozytywny" wynik testu na COVID. Przez siedem dni Australijczyk musi pozostać schowany z dala od społeczeństwa, podczas gdy pozytywny wynik testu słabnie, co czyni kraj anomalią, ponieważ większość reszty świata kończy kwarantannę.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.naturalnews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz