AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Jonathan Turley via jonathanturley.org,
To człowiek o wielu imionach. "Celtycki".
"Wielki facet". Według śledczych Kongresu
większość obywateli zna go jako
"prezydenta Bidena".
Aliasy to trudne rzeczy. Czasami są niewinni lub niezbędni, jak kryptonim, który Secret Service nadaje ci w ramach ochrony, jak "Celtic".
Następnie są pseudonimy, które są preferowane do twojego imienia. Weźmy Big Lebowskiego. Nie lubił, gdy zwracano się do niego pan Lebowski i wolał "Koleś", ale był elastyczny: "Jestem kolesiem. Tak mnie nazywacie. Wiesz, to, albo, uh, Jego Dudeness, albo, uh, Duder, albo El Duderino, jeśli nie jesteś zainteresowany całą tą zwięzłością.
Wygląda na to, że prezydent Biden również wolał czasami nie być nazywany "panem Bidenem". Pytanie brzmi, dlaczego i czy pan Peters jest bardziej Big Lebowskim czy Big Guyem.
Ludziom najwyraźniej powiedziano, aby unikali bezpośredniego odnoszenia się do prezydenta Bidena. W jednym z e-maili współpracownik Bidena James Gilliar wyjaśnił zasady Tony'emu Bobulinskiemu, ówczesnemu partnerowi biznesowemu Huntera, nie mówiąc już o powiązaniach byłego veepa z jakimikolwiek transakcjami: "Nie wspominaj o tym, że Joe jest zaangażowany, to tylko wtedy, gdy jesteś twarzą w twarz, wiem, że wiesz o tym, ale oni są paranoiczni".
Tak więc to nie "Biden" otrzyma planowaną 10-procentową obniżkę umowy z chińską firmą energetyczną. Był to "Big Guy", który również miał otrzymywać korzyści takie jak powierzchnia biurowa ze źródeł zagranicznych.
Niedawno dokument FBI wykazał, że zaufane źródło przekazało zarzut przekupstwa, w którym ukraiński biznesmen powiedział, że powiedziano mu, aby nie wysyłał pieniędzy bezpośrednio do "Wielkiego Faceta", ale użył złożonej serii kont do przekazania funduszy.
Pytanie brzmi, czy "Robert L. Peters" użyty w różnych e-mailach to w rzeczywistości Joe Biden.
Śledczy chcą się tego dowiedzieć, ale administracja nie wydaje się chętna do rozwiązania tej kwestii.
Wcześniejszy e-mail wykorzystujący rzekomy alias pochodzi z 2016 roku. Ma to szczególne znaczenie dla śledczych Izby Reprezentantów, ponieważ dotyczyło Ukrainy Huntera Bidena. W powszechnie akceptowanej obecnie operacji handlu wpływami obiektem wpływu był Biden.
Teraz wiemy, że prezydent kłamał przez lata, zaprzeczając wiedzy lub rozmowom na temat zagranicznych kontaktów swojego syna.
Nawet Washington Post przyznaje teraz, że prezydent kłamał, mówiąc, że Hunter nie zarabiał pieniędzy w Chinach.
Jednak te e-maile mogą pokazywać quid w quid pro quo. Biden jest oskarżany o wysyłanie oficjalnych informacji o tych krajach do swojego syna handlującego wpływami.
Tłum, który nic nie widział, odrzuca zarzuty, jednocześnie opierając się dalszemu potwierdzeniu tych e-maili. (Warto zauważyć, że wielu z nich twierdzi, że fałszywe twierdzenia o rosyjskiej zmowie przeciwko Trumpowi zostały ustalone przez fakt, że jego szef kampanii, Paul Manafort, przekazał dane sondażowe rosyjskiemu klientowi).
Jednak istnieje 27 e-maili powiązanych z rzekomym pseudonimem Joe Bidena "Robert L. Peters", w tym jeden wysłany przez Johna Flynna, byłego starszego doradcę Joe Bidena, z nazwą domeny "@ovp.eop.gov" Białego Domu.
Ze swojej strony Peters używa nazwy domeny "@pci.gov" w sieci rządowej, która obejmuje Biuro Wykonawcze Prezydenta.
Przewodniczący Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów James Comer (R-KY) naciskał na Archiwa Narodowe, aby udostępniły niezredagowane kopie tych e-maili i powiedział, że Izba nie otrzymała dowodów.
Jeśli tak, to nie jest jasne, dlaczego Archiwa miałyby usuwać nazwiska z tych e-maili lub innych informacji.
Jeśli ta sprawa dojdzie do skutku, Izba prawdopodobnie wygra w sądzie. Jednak wysiłki mające na celu utrudnienie takich wysiłków mogą wkrótce stać się jednym z przedmiotów dochodzenia w sprawie impeachmentu.
Nie jest również jasne, dlaczego Joe Biden po prostu nie udostępni tych informacji i swojej dokumentacji finansowej, aby rozwiązać wszelkie utrzymujące się pytania dotyczące jego przeszłego postępowania i ciągłych zaprzeczeń.
To się raczej nie stanie. Joe Biden nie przyjął dobrze dziennikarzy używających jego pseudonimów.
Kiedy reporter, który zapytał go o bycie "wielkim facetem", prezydent Biden był wściekły i zapytał: "Dlaczego zadałeś takie głupie pytanie?"
Jeśli odpowiedź nie była jasna wcześniej, była jasna po tej odpowiedzi.
Wygląda na to, że inni urzędnicy administracji Obamy używali takich pseudonimów.
Pytanie brzmi, czy pan Peters robił coś, z czym pan Biden nie chciał być kojarzony.
Nie był "marką" sprzedawaną przez Huntera, ale mógł być kanałem do dostarczania tej marki.
Jest mało prawdopodobne, aby Izba tolerowała dalsze opóźnienia w udzielaniu odpowiedzi na te pytania.
Jedno jest pewne. Jak na fikcyjną postać, pan Peters ma coraz większą liczbę osób chętnych do nawiązania znajomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz